Skocz do zawartości

Rozrywka bez prądu

  • wpisy
    11
  • komentarzy
    83
  • wyświetleń
    11086

Jednak z prądem... czyli Warhammer 40k Space Marine


CorniC

590 wyświetleń

Titus.jpg

Dzisiaj nieco o grze, grze niedocenionej, czy jednak słusznie? Cóż i tak i nie, z jednej strony jest to marny klon Gears of War, z drugiej fajna odmużdżarka, która zajmie was na kilka godzin. Jako zadeklarowany samotnik pisze z perspektywy kampanii singeplayer (tylko TOR mógł zmienić moje zdanie, a nie zrobił tego...), moje spojrzenie na temat, jest też nieco spaczone, przez fascynacje światem Wojennego Młota, tak więc gra na starcie ma u mnie duży plus za uniwersum i traktowana będzie nieco ulgowo. To bardziej zbiór przemyśleń niż rzetelna recenzja, tak więc zapraszam do czytania.

war-hammer-space-marine01.jpg

O tej grze myślałem już od dawna, aczkolwiek brak czasu i niedostatki sprzętowe uniemożliwiały mi grę. Ostatecznie udało mi się dorwać Space Marine w Super Sellerze, czy tam innej Extra Klasyce, mniejsza o to, ważne, że była przecena i zapłaciłem za grę 20 zł, co bez wątpienia przekłada się na odczucia z gry, wszak zapłaciłem za nią jak za budżetówkę, od starego dobrego City Interactive (R.I.P. ?). Gra wydana prze THQ, zbierała w branżowej prasie baty, ale nie spodziewałem się po niej niczego szczególnego. Jeśli chodzi o płytkie, krwawe i odprężające gry, to mam zaufanie do tego studia, po uwielbianym przeze mnie Punisherze... Sama instalacja i odpalenie gry przebiegło bez większych turbulencji i szybko można było wchłonąć w samą rozgrywkę.

2011-08-25_00002.jpg

Jak już wspominałem gra próbuje klonować Gears of War i może nie robi tego tak nieudolnie jak Demention dorzucone do ostatniego CDA, ale daleko mu do pierwowzoru, brak tu choćby krycia się za osłonami. Mimo to gra się dość przyjemnie (o tyle o ile nie szukamy, czegoś bardziej ambitnego). Historia opowiedziana w grze koncentruje się na Kapitanie Titusie z zakonu Ultramarines, co już wywołało uśmiech na mojej twarzy, wszak nie zawsze ma się okazje wcielić się w wybrańca Imperatora Ludzkości. Nasz bohater wraz ze swoimi dwoma przybocznymi zostaje zrzucony na planetę na którą to z gościnną wizytą wpada orkowe WAAAAAA!. Dziarski kapitan przedziera się więc pomiędzy zielonoskórymi, dziurawiąc Orków z przeróżnej broni dystansowej, ale też krojąc ich w walce w ręcz. W całej historii pojawia się też Imperialna Gwardia, Inkwizycja, czy wreszcie Chaos. Delikatnie mówiąc fabuła nie porywa, szkoda się o niej rozpisywać, bo jest niespójna a w gruncie rzeczy nawet nie ma wpływu na grę. Dużo lepiej opowiedziano historię w pierwszym Dawn of War, a przecież koncepcja była bardzo podobna marines+gwardia x orki+chaos = rozwałka. Jeśli chodzi o plusy warstwy fabualrnej, to na pewno są to liczne nawiązania do figurkowego Warhammera, czy też innych gier z uniwersum (pojawiają się choćby Krwawe Kruki ze wspomnianej i absolutnie genialnej startegii), niestety postacie są już zupełnie nijakie i przekoloryzowane. Gwardziści niemal sikają w mundury na widok Ultramarines, Chaos jest nikczemny, Imperator Świetny... nie zawiodły Orki, ale od nich wymaga się akurat tego co robią tutaj, czyli parcia na przód...

space-marine3_1696112c.jpg

Mechanika gry jest prosta jak drut, biegniemy przez siebie dziurawiąc Orków/Kultystów (niepotrzebne skreślić) lub szatkując ich na kawałki. Przynajmniej arsenał nie zwiódł, każda broń została wyjęta żywcem z kodeksów Ultramarines. Mamy więc Boltery, Melta-, Plasma-, Laser- guny, ale też broń cięższej kategorii. Fajną rzeczą jest tutaj to, że każde narzędzie mordu da się wymontować z gniazda i biegać z nim swobodnie. Dużo mniej mamy broni do walki w ręcz, zaledwie nóż, piłomiecz, topór i młot energetyczny, jedyną różnicę dostrzegłem tylko między nim i całą resztą. Prawdziwą zabawę zapewnia dopiero jetpack, który dostarcza wrogom niespodzianek spadającym im na głowy. O ile strzela się tu całkiem nieźle i każda z broni naprawdę nadaje się na inną okazję, o tyle walka w ręcz jest chaotyczna i ciężko wywijać fajniejsze kombosy, bo to po prostu bezsensowna młócka, tyle orków, co i lewego klawisza myszy... Razi również brak systemu chowania się za osłonami. Mimo wymienionych przeze mnie wad gra się całkiem dobrze. Nie mamy się po prostu czasu nad niczym zastanawiać, odprężając się masakrujemy zastępy orków, najpierw dziurawiąc je kulami z boltera, by wreszcie dopaść Warbosa i zatopić w nim nasz piłomiecz. Twórcy dodali do gry tzw Tryb furii, jednak sprawdza się on rzadko albo wcale. Gdy zabijemy wystarczającą ilość niemilców, możemy go aktywować, podczas celowania daje nam bullet time, a w walce w ręcz ponoć wzmacnia ciosy (nie zauważyłem), dodatkowo tylko wtedy regeneruje się nam zdrowie. Furia stanowi chyba tylko i wyłącznie apteczkę, zwłaszcza podczas walki z bossami. Nasze nikłe umiejętności wzmacniają pieczęcie, czyli efektowne skrawki papieru zwisające nam ze zbroi, które znajdujemy w kapliczkach. Jeśli chodzi o inne znajdźki, to są tu nagrania przeróżnych osób opowiadające o inwazji orków. Prostota tej gry jest jej największą zaletą i chyba niepotrzebnie ją komplikowano. Mimo to gra się naprawdę dobrze i gdy jako jeden Marines przebijasz się przez setki orków, to czujesz moc wspomaganej zbroi (która de facto nie przeszkadza w akrobatycznych skokach i przetoczeniach...).

z10130535Q.jpg

Graficznie gra na moim sprzęcie prezentuje się nieźle, choć ponoć na starszych PC zdarzają się zawiechy i problem z przenikaniem tekstur. Ja takich problemów nie odnotowałem, a na full detalach gra naprawdę zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Planeta na której toczy się gra, jest brudna i zdewastowana, ale jednocześnie widać jej dawną chwałę. Zrujnowane miasto, laboratoria inkwizycji, czy też pustynne wzniesienia mogą się podobać. Nie mam tez nic do zarzucenia efektom specjalnym, czy też sposobu działania baronii. Gra jest bardzo krwawa i to tez na swój sposób zdaje egzamin, posoka chlapie na prawo i lewo, wybuchy, czy pociski boltera wręcz szatkują wrogów, a w walce w ręcz również nasz Marines jest od stup do głów skąpany we krwi, gdyby nie to, że po jakimś czasie szkarłat znika, to grę kończyli byśmy w ciemnoczerwonej, a nie błękitnej zbroi. Mnie efekt się naprawdę podoba i gra ma za to dużego plusa.

wh40k+SpaceMarine.jpg

Ciężko mi ocenić tą grę... To jedna z tych, których nie da się ,,zmierzyć szkiełkiem i okiem". Z dużą dozą wyrozumiałości można uznać, że Space Marines jest przeciętny, nie ma nic oryginalnego, nawet świat nie jest zasługą twórców... Mimo to czuć tu klimat, gar się fajnie i rozwałka może być naprawdę odprężająca. To gra na raz, po przejściu do odłożenia na półkę, mimo to będę do niej wracał, po męczącym dniu w pracy, kłótni z dziewczyną, czy po prostu z ,,okazji" poniedziałku. Polecam tą grę, ale tylko za takie pieniądze jakie ja wydałem, nie jest może warta więcej, a będzie dobrze wyglądać na półce obok Dawn of War, a i da parę godzin czystej, niczym nie zmąconej akcji. Fanom Warhammerka 40k, oldschoolowych gier akcji i ludziom sfrustrowanym gorąco polecam. Jak dla mnie słabe 7...

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Space Marine nie był dziełem sztuki, ale pograć się dało. Tyle w tej materii. Nie ma w nim nic nadzwyczajnego, nie jest złą grą. Po prostu jest. Jak lubisz Warhammer 40K to proszę bardzo, nie pożałujesz.

Link do komentarza

Grałem i muszę powiedzieć, że w grze czuć pewną moc Imperatora, czuć te wszystkie uczucia, które biją z kart Duchów Gaunta, z kart Trylogii Eisenhorna, z kart... więcej nie czytałem, czekam na lepsze ceny na allegro, by nabyć Ravenora :)

Cornic bardzo dobrze oddał o co w grze chodzi w tej grze, jak również pięknie stwierdził, że nie da się jej ocenić. Ludzie lubiący W 40k pewnie go polubią, tak jak i ja, choćby za samą historię i możliwość grania Adeptus Astartes Ultra. Całą reszta uzna to za niedorobioną grę a'la Quake.

Link do komentarza

Osobiście uważam, że Q1 był najlepszą częścią. Szybka akcja, ciężki klimat zaszczucia, do tego świetni przeciwnicy ( zombi rules ). Dałem go jako przykład podobnej gry, co miałem napisać, gra Doom-opodobna ?

Link do komentarza

Jeśli chodzi o klimat w grach z W40k to nie ma co narzekać, Epic był epicki, podobnie jak Down of War, nie wiem jak z Fire Warriorem, ale słyszałem, że jako FPS się nie sprawdził, mnie samego jakoś odrzuca granie Tau...

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...