Klient nasz pan. Część druga
Jak dobrze wiecie z poprzednich wpisów jestem webmasterem. Tworzę strony internetowe na zlecenie. Dzisiaj chciałbym się z wami podzielić czymś co zaskoczyło nawet mnie. Mówię tu oczywiście o zachowaniu pewnego klienta. Zapraszam do czytania.
Cala sprawa wydarzyła się dzisiaj. Tak, w święta też pracuje. Wstałem wcześnie rano. Jak co dzień zaglądam na Oferia.pl celem poszukiwania nowych zleceń. Znalazłem ogłoszenie w którym niejaki pan Piotr poszukuje osoby która wykona dla niego logo dla firmy. Kwota jaką dysponuje to dwadzieścia złotych. Swoją drogą cena śmieszna, ale i tak się zgłosiłem ze swoją propozycją wykonania, wpisując "cena do negocjacji" i adres e-mail. Po dwóch godzinach dostałem odpowiedź od wyżej wymienionego pana Piotra z pytaniami:
- od czego zaczynamy?
- czego Pan potrzebuje, żeby wystartować?
- kiedy można się spodziewać realizacji projektu?
Ja używając zwrotów grzecznościowych napisałem:
- potrzebuje wytyczne co do działalności firmy a także wyglądu loga
- czas realizacji to trzy dni robocze a koszt to sto złotych
Po dwudziestu minutach otrzymałem taką odpowiedź, która tak jak pisałem wcześniej zaskoczyła nawet mnie. Oto ona:
"zgłosił się Pan do zleceni, które zakładało budżet w wysokości 20 złotych. Kwota nie podlega negocjacji. Tak więc, albo uda nam się nawiązać współpracę, albo dostanie Pan negatywną opinię, co z pewnością nie wpłynie dobrze na wizerunek Pana firmy.
Jakie wytyczne Pana interesują?''
Powiedzieć że mi laczki z nóg spadły to za mało. Siedziałem przez pięć minut i nie mogłem uwierzyć własnym gałkom ocznym. Przecież zgłaszając chęć wykonania tego zlecenia pisałem że cena jest do negocjacji. Czyli że mogę zaproponować inną cenę niż to którą napisał w ogłoszeniu. Takie są prawa rynku. Co on myślał? Że wykonam projekt logo za dwadzieścia złotych?
Skończyło się na tym że pogroził mi jeszcze wystawieniem negatywnej opinii i zmuszał do wykonania projektu. Zobaczymy jak się sprawa rozwinie.
Mój blog: Feldziarz.pl
- 14
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze