Skocz do zawartości

Screen Saver

  • wpisy
    91
  • komentarzy
    512
  • wyświetleń
    93804

W cieniu nietoperza Vol. 3 [BATMAN NOLANA]


Grimmash

1145 wyświetleń

W cieniu nietoperza Vol. 3 [BATMAN NOLANA]

BAts_zpsa123a186.png

Chodzi o to, by dać filmowemu światu i ich bohaterom jak najwięcej wiarygodności jaką, by miały, gdyby twoim materiałem wyjściowym nie były komiksy ? gdyby to był bohater z innego gatunku filmowego, którego po raz pierwszy musiałbyś przedstawić widzom tak, by w niego uwierzyli. Tak definiuje wykorzystanie rzeczywistości.

~Christopher Nolan

Dziś trudno znaleźć osoby, które nie słyszały o filmowej trylogii Nolana. Dlatego też nie będę rozpisywać się nad fabułami poszczególnych części, portretowanymi postaciami i grze aktorskiej, która te portrety widzom sprzedaje. Wszyscy dobrze wiemy, że jego spojrzenie na postać herosa jest co najmniej tak unikatowe, jak wersji Burtona. Reżyser starał się przybliżyć komiksowe uniwersum tak blisko rzeczywistości, jak to tylko możliwe.

W mojej pamięci wciąż żywy jest obraz naszkicowany przez pierwszy zwiastun nowej trylogii. Jest tak mistyczny i tajemniczy, że na początku ciężko było odgadnąć o czym ten projekt będzie. Wprawne oczy jednak nie mogły zbyt długo być oszukiwane i prawda stała się jasna to Batman. Pierwsza część spokojnie wprowadza mroczny nastrój z nutką niepokoju i tajemnicy. Drugą część zwiastuna kończyły słowa Ra's Al Ghula - Are you ready to begin? Odpowiedziałem sobie wówczas jak najbardziej, tego oczekuję od filmów o strażniku Gotham. Potem był już szybki montaż efektownych scen z filmu i moje pragnienie zobaczenia tej wersji świata dobrze znanego fanom.

BATMAN BEGINS (2005)

Batman-Begins-Carmine-Falcone%25255B1%25255D.jpg

This is a world you'll never understand. And you always fear what you don't understand.

~Carmine Falcone

Te słowa mafiosa Bruce wziął sobie do serca, żeby siać strach stał się czymś nie do zrozumienia, czymś niewiadomym i odnalazł do tego drogę dzieląc się swoim strachem z kryminalistami.

Christopher Nolan nie miał problemu z przygotowaniem dobrej koncepcji na nowe widowisko. Mimo jego zapewnień (choćby z powyższego cytatu) o podejściu do tematu jakby komiksów nie było wielu fanów dopatruje się podobieństw kinowego początku do komiksu Franka Millera Batman: Year One. Moim zdaniem całkiem słusznie o czym napiszę później.

Rozpoczęcie nowej serii przygód o mrocznym rycerzu nie mogło być łatwe, ale z panteonu superbohaterów to właśnie ta postać najlepiej nadaje się na widowisko zbliżone do rzeczywistości. Szanse na sukces nie były małe liczył się wyjściowy pomysł, ton w jakim utrzymana zostanie historia, aktorzy portretujący komiksowe pierwowzory, projekty arsenału Batmana, realistyczne efekty specjalne z jak najmniejszym udziałem CGI oraz wreszcie i przede wszystkim odpowiedni scenariusz oraz budżet.

Dowiadujemy się, jak w umyśle Bruce'a Wayne'a narodził się pomysł ratowania ukochanego miasta i w jaki sposób stał się Batmanem. Poznajemy jego sojuszników i przeciwników. Cieszymy się widokiem jadącego po jezdni Tumblera itp. To właśnie ta interpretacja Batmobilu stała się znakiem rozpoznawczym produkcji z 2005 roku. Samochód zyskał status pełnoprawnego bohatera.

Wzmocnienie uczłowieczenia głównego bohatera dobrze się sprawdziło. W skompletowaniu stroju i gadżetów pomaga mu Lucjusz Fox, w sztukach walki szkoli go Ducard. Po kolejnych starciach na ciele Bruce?a można dopatrzeć się licznych siniaków i ran. Ostatnim czynnikiem urzeczywistniającym działalność rycerza Gotham jest fortuna i firma rodziny Wayne?ów. Mimo, że sam staje twarzą w twarz z złem miasta to za nim z kolei staje szereg ideałów, sprzętu, funduszy i wreszcie ludzi.

To jeszcze nic. Kluczem do wiarygodnej opowieści stali się przestępcy. Scarecrow i Ra's Al Ghul używają środków dostępnych dzięki pieniądzom i układom przestępczym. Żaden nie dysponuje nadludzkimi mocami ? są ludźmi i równocześnie odpowiadają swoim komiksowym oryginałom.

Znakomita realizacja scen akcji, kadrowanie i tonacja filmu dobrze współgrają z muzyką Hansa Zimmera - zrealizowaną na najwyższym możliwym poziomie. Intryga nie jest może wyszukana, ale angażuje widza w widowisko. Nolan świetnie połączył kino komercyjne z kinem ambitnym doskonaląc swój styl kolejnymi filmami o herosie, ale nie tylko np. Incepcja.

THE DARK KNIGHT (2008)

harvey-dent-acid-two-face-snapshot20080504111728.jpg

You either die a hero or you live long enough to see yourself become the villian.

~Harvey Dent

Największymi zaletami, których zabrakło w poprzednim projekcie jest postać Jokera i dopięty do ostatniego guzika scenariusz. Nie doszukałem się w nim najmniejszych luk i błędów. Tutaj zwyczajnie wszystko ma swoje uzasadnienie.

Gdy rola Jokera przypadła Heathowi Ledgerowi fani postaci nie zostawili na studiu suchej nitki. Dziś wszyscy wspominają tę rolę z zachwytem i wiedzą, że się mylili. Nolanowski szaleniec z poszerzonym uśmiechem to istne arcydzieło atakujące widza nie przewidywalnością, oślepia hipnotyzującym spojrzeniem i zmraża szaleńczym śmiechem. Cichym bohaterem jest Harvey Dent. Może tekstów rozpisujących się o tej postaci jest mniej, ale to ona jest kluczowym villainem tego filmu. Jak wiemy z TDKR to on kształtuje rzeczywistość w Gotham aż na 8 lat.

Pierwszym ważnym wątkiem jest pojedynek Jokera i Batmana. Złoczyńca próbuje udowodnić, że wszyscy ludzie w głębi są tacy jak on. Potrzebują jedynie sprzyjających okoliczności i lekkiego pchnięcia w stronę zła. Roszady klauna są imponujące łącznie z jego asem w rękawie ? Two Face?m. Harvey Dent stoi po stronie prawa i wierzy w mrocznego rycerza. Gdy ten zamiast uratować Rachel (jego ukochaną) pomaga jemu coś w nim pęka. Mała manipulacja z strony nikczemnego śmieszka i prokurator staje się tym czego nienawidził i przeciwko czemu walczył. Tym samym po pokonaniu szalonego komedianta widzowie zyskali drugi finał. Zamaskowany strażnik musi stać się przestępcą, by z przestępczością wygrać. Policja ściga go, ale on to wytrzyma, bo nie jest bohaterem jakiego Gotham potrzebuje tylko takim, na którego zasługuje.

TDK dorobił się etykietki thrillera z elementami filmów z gatunku heist. Dla mnie to najwyższej klasy dramat akcji i adaptacja komiksu w jednym. Główny bohater bardziej niż w poprzedniej części staje się ofiarą własnych decyzji. Gotów jest zmierzyć się z konsekwencjami własny czynów i często musi przełknąć gorycz porażki. Ostatecznie odnosi sukces, ale ogromnym kosztem. Przyszłość jaką zbudował została oparta na kłamstwie.

Mroczny Rycerz mieści się w ścisłej czołówce adaptacji komiksów. Wielu sądzi, że lepszy pod tym względem jest jego młodszy brat.

THE DARK KNIGHT RISES (2012)

dark_knight_rises_batman.jpg

A hero can be anyone. Even a man doing something as simple and reassuring as putting

a coat around a young boy's shoulders to let him know that the world hadn't ended.

~Batman

Finałowa produkcja kończąca wspaniałą przygodę przez wielu uważana jest za najlepszą z trzech. Inni się z tym nie zgadzają dostrzegając w scenariuszu luki i błędy. Ja sam ślepy nie jestem, ale pomimo drobnych mankamentów moim zdaniem ten film jest ciut lepszy od TDK.

Mroczny Rycerz powstaje to większe stawki, napięcie i rozmach. Gra toczy się dosłownie o całe miasto. Intryga dorównuje planom Jokera. Kolejne zwroty akcji szokują. Sceny walki między Banem a Batmanem robią wrażenie tak samo, jak starcie policjantów z przestępcami. Wreszcie tak jak wcześniej Tumbler i Batpod tak i teraz widowisko zyskało na mechanicznym bohaterze przeniesionym w przestworza - The Bat.

Po okresie spokoju i ciszy nadchodzi burza, główny bohater musi wyjść z swojej willi i przywdziać słynny kostium. Miastu zagraża nuklearny wybuch, u władzy staje Bane ? przeciwnik

przewyższający fizycznie zamaskowanego strażnika. Bruce Wayne na nowo pozna, co to znaczy strach.

Pojawienie się głównego wroga z pierwszego filmu nie pasuje do przyjętej przez Nolana koncepcji ? oto duch zjawia się przed oczyma Bruce?a i zwiastuje mu porażkę. Trochę to zbyt mistyczne jak na do bólu realistyczną opowieść. Batman przeżył nuklearną eksplozję mimo kilku sekund do wybuchu nad otwartym morzem. Chociaż w to akurat jeszcze jestem w stanie uwierzyć. Problemy mam wciąż z postacią Catwoman, która tak na dobrą sprawę najbardziej odbiega od swojego pierwowzoru. Tutaj jest złodziejką Seliną Kyle ? nie Catwoman. Zawiódł mnie też strój jaki przewidział dla niej reżyser. Fanem Anne Hathaway nie jestem, ale ostatecznie rzecz biorąc jej wątek wcale nie przeszkadza w dobrej zabawie. Nowe spojrzenie na tą postać szanuję z jednego powodu ? spójności z wizją jaką obrał jej twórca. Ludzie narzekają na zakończenie i choreografię walk. Że co? Walki się nie podobały? Jak dla mnie może nie były to walki kung-fu z kocimi ruchami, ale doskonale pasowały do całości i wciąż (mimo wszystko) robiły wrażenie. Błędów mniejszych i większych w zależności od osoby można znaleźć więcej, często jest to zwyczajnie czyjaś subiektywna opinia, nie zaś faktyczny błąd.

Ten film z perspektywy czasu wygrywa z TDK choćby pod względem zakończenia, które wywołuje poczucie nostalgii oraz nieoszacowaną satysfakcję. Rodzi się jakaś empatia względem postaci tworzonych na przestrzeni kilku lat. Poza tym projekcja zbudowana jest z dużej ilości wspaniałych momentów. To dzięki nim do TDKR można wracać bez końca z wypiekami na twarzy. Poprzedni tytuł z serii odrobinę traci z każdym seansem, już się go tak nie przeżywa, bo już wiemy co Joker zrobi - przestał być nieprzewidywalny. Co nie zmienia faktu - TDK to znakomity obraz, jeden z lepszych opartych na komiksie.

Zbliżenie się superbohaterów do realiów świata okazało się być sukcesem. Jest w tym osiągnięciu coś pięknego coś, co przyciąga i fascynuje. Mieliśmy mrocznego rycerza campowego, groteskowego i barokowego teraz jest realistyczny ? to tylko pokazuje jak wielki potencjał tkwi w tej postaci i jego uniwersum. Różnice między komiksami i filmami nie są małe pomimo pokrewieństwa dwóch mediów mogą one ze sobą koegzystować jako osobne w pełni samodzielne byty.

KOMIKSOWY SZLAK

Pierwszy obraz jak przystało na porządne kino początku nie mógł przecież obcować z materiałem niespójnym z zamierzoną wizją. Tytuł Millera (Batman: Year One) dobrze się pokrywa z reżyserskim podejściem do tematu. Tutaj Gotham trawione jest przez korupcję i zbrodnię. Tak jak w Batman Begins nawet policjanci nie stoją na straży prawa i porządku. W obu wersjach wyjątkiem jest Gordon, który w komiksie ma odrobinę większą rolę niż w filmie. Ostatecznie rodzi się porozumienie między funkcjonariuszem policji a zamaskowanym bohaterem. Swoistym novum wówczas był motyw nagonki na Batmana ? organy ścigania traktowały go jak przestępcę, co przecież ma miejsce w drugim i trzecim filmie z serii. Natomiast otwarte zakończenie trzeciej części ? pozostawienie przez herosa spadku ? przypomina inny komiks Batman: Powrót mrocznego rycerza. Tam również Bruce Wayne odchodzi na emeryturę i przekazuje pałeczkę młodym. W filmie narzędzia do walki otrzymuje Robin, w komiksie cały gang wyznawców człowieka nietoperza. Odniesień do papierowego medium jest więcej (Batman: Knightfall), ale przecież nie o tym ten tekst.

ZAKOŃCZENIE

bane-the-dark-knight-rises-batman-catwoman-scarecrow-talia-al-ghul.jpg

Powód, dla którego cała ta trylogia doskonale funkcjonuje na wielu poziomach jest prosty. Batman to nie tylko superbohater to jeszcze człowiek i symbol. Jako człowiek nie jest nieomylny jako symbol reprezentuje strach i walkę z przestępczością, staje się przyczyną spotkań kryminalistów za dnia. Wreszcie reprezentuje nadzieję na lepsze jutro i możliwość ratunku. Oddaje władzę z powrotem w ręce obywateli miasta.

Odcięcie się od wszystkiego co nierealne (magia, kosmici, supermoce) jest największą zaletą i wadą trylogii. Dlaczego? Tym zabiegiem Nolan zamknął drogę do rozwinięcia stworzonego przez siebie uniwersum. Trudno byłoby pokazać w niej, choćby Clayface?a, Mr. Freeze'a bądź Poison Ivy. Jakby na to nie patrzeć twórca stworzył dzięki temu obrazy oparte na komiksach, które nie są tylko komercyjną papką. Stoją za nimi różne poglądy, wartości i ideały. Zaś spór między dwoma różnymi poglądami w świecie przedstawionym jest tym co sprawia, że film został tak dobrze przyjęty przez krytyków i czyni tę wersję interesującą dla widzów i wszelkiego rodzaju piśmiennych fanów nietoperza.

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Jak zawsze powtarzam, serię o Batmanie Nolana lepiej traktować, jako filmy na motywach całej historii Mrocznego Rycerza, niż ekranizację komiksu. Reżyser stworzył tu własne uniwersum luźno oparte na przygodach naszego mściciela, więc fanatycy gacka nie mają tu czego szukać. W każdym razie kocham. :3

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...