1000 lat po Ziemi
W swoim poszukiwaniu dobrego SF postanowiłem zaryzykować kolejny tytuł. Mam już co prawda swojego faworyta, który przebije "Niepamięć", ale nie uprzedzajmy faktów - Czy Shyamalan i dwóch Smithów zdoła przebić Toma Cruise'a?
![After-Earth-Cover.jpg](https://dl.dropboxusercontent.com/u/29350958/blog/After-Earth-Cover.jpg)
Historia ma miejsce około roku 3013. Ludzie nie mogą już żyć na Ziemi, dlatego oddział kosmicznych Rangersów znajduje dla nas nowy dom, planetę o wdzięcznej nazwie Nova Prime. Niestety obcy nie chcą tam ludzi i wyszkolili specjalne stworzenia, zwane Ursa, do tępienia ludzi. Ursa są ślepe, ale wyczuwają zapach ludzkiego strachu. Ranger Cypher Raige (Will Smith) jest Ghostem - nie czuje strachu, więc Ursa go nie widzą. Piszę to całkiem serio. Jego syn, Kitai (Jaden), chce mu dorównać i odkupić błąd z przeszłości, żeby zyskać akceptację ojca, twardego wojskowego. Podczas rutynowego lotu ich statek się rozbija, a młodzik ma okazję się wykazać. I tu mniej więcej można skończyć z mówieniem o SF, bo pominąwszy pewne detale i pierwsze dwadzieścia minut, całą akcję można by osadzić współcześnie, albo nawet w przeszłości. Kitai po prostu biega po lesie i walczy ze zwierzętami za pomocą dzidy. Film naprawdę niewiele by stracił, bo lore jest tutaj zwyczajnie głupi i dziurawy, a dekoracje i rekwizyty wyglądają nieciekawie.
I można to oczywiście wybaczyć, bo SF to tutaj tylko dekoracja, a właściwa historia to relacje głównych bohaterów. Tylko że ta relacja też nie jest warta oglądania.
![after_earth.jpg](http://media.salon.com/2013/05/after_earth.jpg)
Aktorsko to bieda nawet gorsza niż te nieszczęsne tekturowe statki. Stary Smith nie czuje strachu wobec zagrożenia, a dla syna jest surowy, więc zawsze jest wypranym z emocji twardzielem o zaciętej twarzy. Kto liczył na powtórkę fantastycznej monodramy z "Jestem Legendą" ten się srodze przeliczy. Młody Smith ma natomiast jedną minę zbitego psa, którą gra przez cały film. Nawet jak jest zły, ma minę jakby mu było smutno i był przestraszony. Jedynie wspomnienia z młodszym Kitaiem (gra go aktor podobny do Jadena z "W pogoni za szczęściem") wypadają ciekawie i wiarygodnie.
W efekcie najbardziej charyzmatyczną postacią z całego filmu jest zwykły żołdak, który w ładowni straszy młodego. Mamy więc dwóch sztywniaków w nieciekawych okolicznościach. Może choć historia z ich udziałem posiada jakieś walory?
![after+Earth+2.jpg](http://1.bp.blogspot.com/-n3Sa936xxzQ/UaxtsrphY7I/AAAAAAAAAWs/OQvYertVt28/s1600/after+Earth+2.jpg)
Nope. Fabuła to uniwersalny banał o strachu i odwadze, który można osadzić w każdej epoce. Do tego jest okropnie przewidywalna - od początku wiadomo jak się skończy, a niektóre kwestie można wypowiadać przed bohaterami, tak oklepanymi frazesami się posługują. Do tego tempo filmu jest usypiające, jedynie ostatnia walka (dziwnie podobna do "300" Snydera) wyzwala nieco adrenaliny u widza. Nawet mój fetysz - analizowanie CGI - pozostał niezaspokojony. Modele są po prostu słabej jakości. Nawet muzyka Jamesa Newtona Howarda nie powala. Cicho plumka w tle i nie ma żadnych charakterystycznych motywów.
Trudno mi wskazać element filmu, który mogę z czystym sumieniem polecić. Jest po prostu słaby na całej linii. Shyamalan umoczył, stary Smith się skończył, a młody już mu prawdopodobnie nie dorówna.
PS Przy recenzji "Niepamięci" ktoś stwierdził, że "Geneza Planety Małp" to przecież dobry film. Nieprawda. Obejrzałem i jest okropny. Nie powtarzajcie mojego błędu.
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze