Skocz do zawartości

ArryBlog

  • wpisy
    47
  • komentarzy
    320
  • wyświetleń
    39328

Baldur's Gate vs Baldur's Gate 2 - porównanie


Arry

3958 wyświetleń

Chciałem poruszyć kwestię dwóch, jakby nie patrzeć wielkich gier, albo raczej spróbować rozstrzygnąć, która jest lepsza. Oczywiście nikt się nie musi zgadzać z moją opinią - chętnie też poznam wasze!

Tekst zainspirowany został jednym z felietonów znajdujących się na pewnej stronie o grach RPG.

Rozpoczynając pojedynek należałoby napisać coś o fabule - bowiem gra bez fabuły, to cóż... najprawdopodobniej bezsensowna sieczka.

W pierwszej części sławetnej sagi los rzuca nas do kraju leżącego na Wybrzeżu Mieczy, pomiędzy wspaniałym Waterdeep na północy, a niesamowitym Amnem na południu. Przygodę zaczynamy w miejscu uważanym za jedną z największych bibliotek całego Torilu - Candlekeep.

Główny wątek rozpoczyna się w momencie dość pośpiesznego opószczenia miejsca startu i śmierci człowieka imieniem Gorion, który zosaje nam przez narratora przedstawony jak nasz przybrany ojciec. Początkowo można się czuć zagubionym, ale każdy krok kieruje na do miejsca zwanego Nashkeel i sprawy z niedoborem żelaza. Później oczywiscie trzeba ruszać w dalszą drogę, aby w końcu trafić do największego miasta w grze, czyli tytułowych Wrót Baldura. Żeby nie było jednak za prosto, komuś wyraźnie zależy, abyśmy do tych Wrót Baldura nie dotarli. Fabuła ze swej strony oferuje swego rodzaju zagadkę kryminalną, która wraz z kolejnymi rozdziałami dostarcza nam nie tylko informacji o tych, z którymi walczymy, ale również dowiadujemy się coraz więcej faktów o postaci, którą kierujmy.

Baldur's Gate 2 jest ponoć kontynuacją, ale z Wrotami Baldura to ta gra już za wiele nie ma wspólnego, bowiem cała akcja dzieje się w Amn. Kierujemy postacią "z jedynki" (oczywiście można zrobić postać odnowa, albo importować ją z części pierwszej - do wyboru) i oprócz rozmów nawiązujacych do wydarzeń z pierwszej części nie ma wiele fabularnych pokrewieńśtw. Jak BG pozwalał nam wcielić się w detektywa, tak w BG2 będziemy mieli możliwość pobawić się w "mściciela". Główne zadanie w grze jest nam objaśnione aż na... początku pierwszego rozdziału! Mianowicie mamy dorwać i zaciukać maga, który nas uwięził! Wielce oryginalne, oraz jakże odkrywcze... W dodatku do BG2, który nosi się dumnie z podytułem Throne of Bhaal (Tron Bhaala dla tych, którzy uczęszczają na lekcje języków innych niż angielski), jesteśmy wplątani dodatkowo w jakąś wojne w państwie znanym jako Tethyr. Cóż o ile jeszcze w podstawowym BG2 było jakieś małe pole do popisu i inwencji, tak w dodatku wszystko sprowadza się do prostego "wszystko co stoi na twojej drodze i tak prędzej czy później zmieni swoją otoczkę wokół nóg na czerwony, więc lepiej pozbyć sie tego teraz..." - w stosunku do dodatku, to fabułę "dwójki" można nawet nazwać odkrywczą.

Dodam jedynie, że dodatek do Baldur's Gate (jeden) nie zmienia ani nie dodaje głównego wątku, jest zbiorem zadań pobocznych.

Grafika stanowi każdej gry ważną część, chociaż grając w niektóre produkty chce się uderzać w monitor ręką zaciśniętą w pięść.

Grafika w BG jest bardzo ładna nawet jak na grę, która ma przecież już swoje laa. Przyjemne dla oka ręcznie malowane tła sprawiają, że aż chce się czasem stanąć i popatrzeć na otoczenie. Efekty wizualne są całkiem na poziomie, przeciwnicy są... jak przeciwnicy... czary zaś mają animację na mocną czwórkę.

Co do BG2, to sprawa się już ma trochę inaczej. Co prawda ręcznie malowane tła są nadal obecne, lecz są bardziej ponure i mają ponoć oddawać klimat odwiedzanych miejsc... czy im to wychodzi to już inna sprawa smile_prosty.gif

Animacje postaci zostały ulepszone - w końcu gra jest nowsza jakby nie patrzeć. Pojawiają się nowe potwory, co wymusza nowe animacje dla nich i nie mogę na nic narzekać. No, może z wyjątkiem smoków, które są trochę zbyt sztywne. Czarów jest o wiele wiecej, więc i animacji tych czarów przybyło, zaś te, które występowały w BG zostały z powodzeniem ulepszone tak, by pasowały do klimatu drugiej części.Cóż z pewnością BG2 wizualnie jest lepsze niż BG i temu zaprzeczyć się nie da.

Muzyka łagodzi obyczaje i klimatu samej grze dodaje...

Do obydwu części muzykę komponował bodajrze Michael Hoeing, a utwory wykonywała orkiestra symfoniczna. NIe da się tu do niczego doczepić - chyba że nie trawi się muzyki poważnej, ale to juz inna sprawa - utwory ładnie komponują się z tym, co widać na ekranie. W dodatku podróżując w nocy będziemy mieli okazję posłuchać innych kawałków niż za dnia. W BG2 muzyka podczas walki jest dość różnorodna, jednak najbardziej do ucha wpadły mi kawałki podczas walki ze smokami. W BG zaś muzyka podczas walki naprawdę potrafi przyśpieszyć. Chociaż na niektórych lokacjach jest dość niefortunnie dobrana, bo cóż innego można rzec, gdy atakuje mnie wilk, a w tle leci "attacked by Assasins" (Zaatakowani przez zabójców) - jednak to jest już czepianie sie szczegółów. Ogólnie rzcz biorąc muzyka w obydwu częściach przy zwiedzaniu lokacji jest przyjemna dla ucha, zaś jeżeli chodzi o muzykę bitewną, to ta z "jedynki" przypadła mi bardziej do gustu.

O lokacjach, które zwiedzić trzeba, oraz o takich gdzie tylko wzywa nagła potrzeba.

Na tym polu Baldur's Gate 2 wypada dość słabo. Podstawowa gra oferuje tylko dwie lokacje, których nie trzeba odwiedzić, by pójść z fabułą dalej, ponadto nic ciekawego na nich nie ma (bo i doświadczenia mało na nich nabijemy). Dodatek oferuje niby twierdzę strażnika, lecz jest to zdecydowanie za mało. Jedynym miejscem, które mi się naprawdę podobało był Podmrok, jednak był on zbyt słabo rozbudowany, by móc się cieszyć eksploatowaniem go przez dłuższy czas.

W przeciwieństwie do BG2, jego poprzednik oferuje całą masę dodatkowych lokacji. Aby przejść główny wątek gry wystarczy odwiedzić ledwie połowę z ponad 50 lokacji dostępnych w grze - w dodatku większości nawet nie trzeba dokładnie eksploatować. BG jest pełny lokacji, w których są jakieś zadania poboczne - są też lokacje, na których nie ma żadnych zadań do otrzymania, a mimo to warto je odwiedzić. Czasem zwiedzając ogromny świat BG można wręcz zapomieć o głównej fabule! BG2 jest naprawdę ubogie w lokacje poboczne w stosunku do pierwszej części.

Potężni przeciwnicy rady nam nie dadzą, to my jesteśmy silni, a miecze nas prowadzą!

Przeciwnicy w BG2 są zróżnicowani. Począwszy od goblinów i koboldów, na liczach i smokach kończąc. Jest cała masa różnego tałatajstwa, które można eksterminować w dowolny sposób - ważne, aby skuteczny. Jednak czasem można odnieść wrażenie, że nasza postać to jakiś niepokonany heros, bowiem będąc wojownikiem bez żadnych dodatkowych czarów ani mikstur można się rzucić na bandytów i pokonać ich bez żadnej taktyki...

W sumie, to grając na normalnych ustawieniach trudności nie trzeba stosować czarów, mikstur, umiejętności czy właściwości artefaktów, bo i tak przeciwnik raczej prędzej niż później padnie pod ciosami naszych zbrojnych... W sumie najtrudniejsze są do pokonania smoki (ze względu na duże KP i obrażenia, które zadają) oraz licze (Ze względu na swoje czary). Ponadto od poziomu Normal w górę jedyną różnicę stanow ilość obrażeń, które zadają nam wrogowie - co w praktyce przekłada się na coś w stylu "Nie trafia na normalu, to nie trafia na Hardzie czyli nie ma różnicy".

BG natomiast nie posiada przeciwników typu smok czy lisz, co nie oznacza, że gra jest jakaś prostsza. Wręcz odwrotnie w pierwszej części zagrożenie dla drużyny stanowi banda koboldów. Ponadto spotykamy różnych innych poszukiwaczy przygód, których możemy wyzwać. Takie spotkania wymagają czegoś więcej niż prostego "Rozproszenia Magii" i wysłania wojowników do walki. Niejednokrotnie wygranie walki z całą drużyną przeciwników naraz graniczy wręcz z cudem. Trzeba się tu popisać taktyką oraz umiejętnosciami.

O doświadczeniu, różnych rasach i klasach, bowiem pierwszopoziomowcy nie radzą sobie w lasach.

Baldur's Gate daje nam do dyspozycji sześć ras, które można wybrać. Każda rasa charakteryzuje się pewnymi cechami oraz zyskuje pewne plusy i minusy z tym związane. Tak na przykład Elf traci jeden punkt kondycji na rzecz jednego punktu zręczności, człowiek może zaś awansować w dowolnej klasie oraz może być dwuklasowany itd. Oprócz 6 ras jest też 8 klas (profesji). Dodatkowo wszyscy nieludzie (każda rasa poza człowiekiem) może zostać wieloklasowcem (rozwija w tym samym czasie dwie lub nawet trzy klasy zyskując ich atrybuty, ale różnież dzieląc ich wady). Magowie dodatkowo mogą wybrać specjalizację w jednej z kilku szkół magii (zyskuje dodatkowo jeden czar na poziom, jednak nie może sie posługiwać czarami ze szkoły przeciwnej). Jak widać jest całkiem sporo możliwości jeżeli chodzi o postać i jej profesje. W Baldur's Gate możliwe jest zdobycie 8 poziomu postaci - taki jest limit doświadczenia.

W BG2 można importować postać z pierwszej części gry, bądź stworzyć bohatera od nowa. Twórcy dodają jeszcze jedną rasę - Półorka - oraz 3 dodatkowe klasy - czarownika, mnicha i barbarzyńcę - ponadto każda z 7 klas występujących pierwotnie w BG dostaje możlowość wybrania jednej z 3 podklas (mag nie wybiera podklasy, może jedynie wybrać szkołę magii) podklasy mają dodatkowe umiejętności lub atuty, jednak są obarczone pewnymi wadami. Można też wybrać klasę podstawową (bez dodatkowych atutów i bez wad). Ponadto w dodatku do BG2 dostajemy jeszcze dodatkową klasę dla maga - dzikiego maga. Podstawowa wersja gry podnosi maksymalny poziom postaci do 20 levelu, zaś Tron Bhaala zwiększa ten limit o kolejne 20 poziomów. Gdy w dodarku osiągniemy pewien poziom doświadczenia możemy wybrać dodatkowe atrybuty (tj dla maga są to nowe poteżne czary, dla złodzieja lepsze pułapki, dla wojownika przydatne zdolnosci bojowe itd...). Pod koniec gry mamy już naprawdę potężną bandę poszukiwaczy przygód, którym zagrozić mogą jedynie najpotężniejsi z przeciwników.

Podsumowując - w przypadku rozwoju postaci BG2 wypada o niebo lepiej od poprzednika.

O wyposarzenie trzeba się postarać, nie ochroni cię drewniany kij i sama wiara.

Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że już w pierwszej części sagi zbyt daleko nie zajdzie się walcząc przy pomocy najzwyklejszego miecza. Prędzej czy później (I to raczej prędzej niż później) zamiast miecza w rękach będziemy trzymać połamane szczątki. Dlatego najlepiej już od początku gry należy się rozglądać za jakąkolwiek magiczną bronią i wyposarzeniem. Magiczne środki przymusu bezpośredniego mają kilka superlatywów, których nie można przeoczyć. Przede wszystkim walcząc takim przedmiotem ma się pewnosć, żę w czasie walki z jakimś wilkiem, xwartem czy innym tałatajstwem nie rozpadnie się naszej postaci w ręce jak to ma w upodobaniu robić zwykła niemagiczna broń. Po drugie broń, która przy nazwie ma "+1" (w BG rzadko +2 a +3 to już naprawdę rarytas - ciekawostką jest, że w grze występuje też broń +5, jednak trzeba o nią stoczyć naprawdę zażartą i najtrudniejszą w grze bitwę z jej właścicielem - niejakim Drizztem Do'Urdenem) zadaje większe obrażenia i ma bonus do Trak0 (łatwiej nia trafić). W końcu broń magiczna może zranić (a co za tym idzie zabić) potwory odporne na zwykły oręż - prawda trudno takiego utłuc nawet magicznymi okazami mieczy, toporów i innych, ale za to taki stworek warty jest naprawdę sporą ilość doświadczenia. Oprócz magicznej broni można też znaleźć bądź kupić magiczny pancerz a nawet biżuterię. Na Wybrzerzu Mieczy występuje też trochę przeklętego ekwipunku, więc zanim się czegoś użyje powinno się najpierw to zidentyfikować.

Baldur's Gate 2 jest natomiat przepełnione wszelakiej maści magicznym ekwipunkiem. Od najprostszych sztyletów i mieczy +1 zaczynając a na broni +6 kończąc... Samej broni jest tak wiele, że rając gwojownikiem walczącym dwoma mieczami (to znaczy miałem 5 slotów na podręczną broń) musiałem grzebać w ekwipunku, by zamieniać miecze...

Dorzucając do tego wszelakiej maści buty, rękawice, branzolety, zbroje, szarty itd. dostajemy ponad dwukrotnie więcej samego magicznego tałatajstwa niż w BG. Jednakosobiście wydaje mi się, że w pogoni za coraz to większym modyfikatorem Trak0 i obrażeń zagubiono coś ważnego. Chociaż sam nie jestem pewien co to do końca jest.

Podsumowując ekwipunek, BG2 ma do zaoferowania o wiele wiele więcej rzeczy niż jego poprzednik.

Ostatecznie niby miałem rozstrzygnoąć, która gra jest lepsza... Nie da się tego jednoznacznie stwierdzić. Oczywiście BG2 jest bardziej zaawansowany technicznie, ma większe możliwości rozwoju postaci oraz więcej artefaktów, bohaterowie mogą osiągnąć wyższe poziomy a przeciwnicy są bardziej spektakularni. Jednak ja grając w BG2 nie czerpię takiej radości jak grając w BG. Podejrzewam, że jest to ten wielki świat , który można dowoli eksplorować oraz to, że przeciwnicy dają ci odczuć, iż wcale nie jesteś nieśmiertalny i jednak nie można na nich szarżować jak ślepiec (bez urazy dla osób niewidomych oczywiście). W BG jesteś po prostu trybem w otaczającym cię świecie, a że tak wiele z otaczających cię ludzi przygląda się twoim ruchom jest wynikiem tego, iż w końcu jednak jest to gra komputerowa smile_prosty.gif

dndbaldursgate.jpgbg21.jpg

9 komentarzy


Rekomendowane komentarze

BG 2 to dla mnie jeden z najlepszych cRPG, dobrze wykorzystując bogactwo settingu i dając ciekawych towarzyszy. Dla mnie granie w pierwszego BG, ale i Icewinda to brak funu, głównie z powodu rozwoju postaci. Dzięki temu, że nasza postać zaczyna od większego poziomu, przekłada się na lepsze zaklęcia i umiejętności. Odwrotnie niż na papierze gdzie granie słabą postacią potrafi dawać nawet większą frajdę z gry, na komputerze (szczególnie w hack'n'slashach, a IMO BG 1 niewiele do tego brakuje).

Link do komentarza

Dla mnie pierwsza część jest znacznie słabsza od dwójki. Bez moda łączącego obie odsłony w jedną opowieść (na silniku dwójki), nie potrafiłbym przez "jedynkę" przebrnąć.

Lokacji niby jest dużo, ale są one bardzo często mało charakterystyczne i pustawe. Ileż jest miejscówek, gdzie jest kilka potworów, jakaś jaskinia i postać, która daje nam zadanie/jest potrzebna do zakończenia questa? Bardzo dużo.

Czepiania się dużej ilości przedmiotów nie rozumiem. Nie jest to Mass Effect, gdzie zbierało się 3142840135 modyfikatorów do broni. Przeważnie są to unikatowe przedmioty, a że jest ich mnóstwo, to tym lepiej. Można sobie wybierać.

Towarzysze - w Ciemiach Amn jest ich mniej, ale są zdecydowanie bardziej charakterystyczni. Ewentualnie ci, którzy byli też w części pierwsze, nabrali wyrazistości.

Według mnie jedynka nie wygrywa praktycznie w niczym.

Link do komentarza

Dla mnie granie w pierwszego BG, ale i Icewinda to brak funu, głównie z powodu rozwoju postaci.

Pierwszy Icewind Dale może i ma słabą mechanikę, ale świetny KLIMAT, lokacje, fajna fabuła sprawiają że ma grywalność porównywalną tylko z takimi tytułami jak Diablo, Might and Magic VI czy właśnie BG 2. Większosć cRPG może pierwszemu Icewind Dale buty lizać pod wzgledem klimatu.

Link do komentarza

Osobiście jakoś BG1 dał mi więcej frajdy z gry. Może właśnie dlatego, że pośród tych wszystkich siekanek trafił się jedyny symulator łażenia po łące z nawet fajną fabułą :)

PS: następne teksty będą już lepszą polszczyzną napisane, bo teraz to tylko skopiowałem stary tekst.

Link do komentarza

To, ze w BG2 bohater jest mocniejszy niz wiekszosc wrogow to zarzut wypisany bardzo na sile. Trzeba pamietac, ze to ten sam gosc ktorym konczylismy jedynke, a wtedy tak samo malo kto mogl sie rownac z nasza wypasiona druzyna. To takze dziecie boga zniszczenia wiec z definicji jest potezniejszy od zwyklych smiertelnikow.

Druga sprawa, ze to niekoniecznie prawda o tej latwosci drugiej czesci. Jesli porownamy gre magiem to i owszem - BG1 zaczyna taki z magicznym pociskiem, kijaszkiem i 4HP. BG2 to juz niezly czarownik do tego awansujacy szybko dzieki xp za uczenie sie czarow, a tych jest mnostwo.

Ale z wojownikiem jest odwrotnie - BG1 samotny woj przechodzi jak burza. BG2 to samo, poki nie trafi na czarodzieja z palcem smierci lub podobnymi ciekawostkami. BG2 pokreslilo wage magii jako glownego elementu strategii, a ToB wyniosl to do perfekcji.

I do tej pory niby mamy remis, choc losowe lokacje BG1 wcale nie sa takie super - Fallout 1 i 2 mial takich niezliczona ilosc (w kazdym miejscu mapy moglismy wejsc do danej lokacji), ale byly zwyczajnie nudne i nic nie wnosily. Roznica jak pomiedzy Gothicem a Morrowindem - drugi o wiele wiekszy, pierwszy znacznie ciekawszy.

A IwD (rowniez sequel) to niby ten sam swiat i engine ale zupelnie inna kategoria - w Baldurach muzyka jest dobra i wazna, w Icewindach bez muzyki nie ma klimatu, pelni tu ona pierwsze skrzypce.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...