Wielu uważa tak zwanych meneli, żuli, za darmozjady i mendy społeczne, którzy nic tylko opieprzają się i sępią kasę na wińsko. Moim zdaniem, ludzie mający takie zdanie są w błędzie. Utwierdziło mnie w tym to, co dzisiaj zobaczyłem.
Chociaż miasta unikam jak ognia i, jeżeli świat nie drży w posadach, nie mam wystarczająco napojów gazowanych lub nie ma promocji w księgarni, to się tam nie wybieram. Niestety, dzisiaj było inaczej, gdyż trzeba mi było nadać przesyłkę (pewnemu użytkownikowi tego forum, który to czytając wie, że to o nim piszę). W Cieszynie przyjazd samochodem pod pocztę i zwyczajne wysłanie jest, może, nie niemożliwe, co trudne. Wynika to z faktu, że parkingów niepłatnych jest w moim mieście mniej więcej tyle co szympansów*, a powszechnie wiadomo, że Polak to człowiek zaradny, który woli zaparkować za darmo, choćby lata świetlne od celu, ważne, żeby nie płacić.
No to, idę sobie z parkingu na pocztę, a droga ma wypada koło dwóch punktów segregacji śmieci. Koło jednego z nich, w śmietniku podpisanym metal, walają się puszki. Rozumiem, że trudno jest trafić kawałkiem aluminium w tę małą dziurę. Rozumiem, też, że nikt tego nie podnosi, bo wziąć do ręki coś co było dotykane przez Niewiadmokogo, zapewne też obrzygane, jest niehigieniczne.
I tutaj właśnie do akcji wkraczają służby porządkowe. Jest godzina 8, więc raczej wcześnie, a oni już na nogach! I to w liczbie 2 (słownie: dwóch) chłopa. Ludzie bardzo niegrzecznie nazywani menelami, biorą worek i ładują do niego puszki, które nie trafiły tam gdzie miały. Więcej! Pomysłowość nie zna granic i panowie wyciągają puszki także ze śmietnika, co zapewne bardzo pomaga ludziom, którym za wyjmowanie tego się płaci, czyli pewnie ZGK (Zakład Gospodarki Komunalnej).
No nic, myślę, idę dalej. Paczka wysłana no to wracam. I po drodze widzę, jak tych dwóch panów poszło już do kolejnego punktu segregacji. I co? Znów sprzątają! Zawsze pierwsi na miejscu. Jak podczas święta Trzech Braci, też w Cieszynie. Po takiej imprezie, gdy ludzie się rozchodzą, na rynku pozostawiają resztki po tym co udało im się spożyć lub nie spożyć. Tutaj też zrozumiałym jest fakt rzucania wszystkiego gdzie popadnie, także puszek. Bo piwa się nie opłaca kupować z budek, bo nie dość, że drogie to smakuje jak szczyny cierpiącego na prostatę nosorożca. Bardzo pomysłowym jest pójście wcześniej do sklepu i zakupienie napitku. Na tym mądrość przeważnie się kończy, bo ci zaradni ludzie nagle zapominają o istnieniu czegoś takiego jak kosze na śmieci, a że na ziem łatwiej trafić, to tam też się wszystko zostawia. I w tym przypadku też ludzie zwani menelami lub żulami, bardzo elegancko, wręcz altruistycznie, sprzątają po tych co nie umieją.
Inny przykład, mniej miejski. Pewnego razu nocowałem u kumpla. I tu, zanim zapomnę, mała rada: jeśli nie jesteście karłami, nie śpijcie na pace małego dostawczaka, bo jest to pieruńsko nie wygodne i pizga jak cholera. Z powodu wspomnianego dyskomfortu wstałem wcześnie i patrzę, a to człowiek z brodą jak Mahomet, z wózkiem dwukołowym załadowanym złomem, rusza w kierunku pobliskiego skupu złomu. Co to był za jegomość! Chociaż wczesna pora on wstaje i idzie zapracować na chleb, który kupił zapewne, jak wracał, już z pustym wózkiem, i zmierzał w kierunku sklepu.
Wielu mówi, jak to nie ma pracy. Może i mają rację, może rzeczywiście tak jest, a my żyjemy kraju, w którym zajęcia dla ludzi wykształconych po prostu nie ma. Pomyślmy wtedy o tych menelach, o marginesie społecznym. Wszyscy zostańmy pracowitymi żulami, którzy rano ruszają posprzątać świat. Polska tylko na tym skorzysta.
* - Co zrozumiałe, parkingi niepłatne są oblegane, a to z jednego powodu, jest ich mało, a więc są niemainstreamowe. Dlatego też parkowanie może był łatwym sposobem na zostanie hipsterem.
Cieszyn, 29.05.2013 r.
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze