Niuł dżenerejszyn of gejmers, czyli krótka drama Klekotowa.
Maj to czas jednego z ważniejszych świąt rodzinnych i kościelnych. Mowa oczywiście o Pierwszej Komunii Świętej. Otóż miałem okazję uczestniczyć w tym festiwalu blichtru obdartym z mistycyzmu religijnego jako wuj i brat ojca chrzestnego świeżo upieczonego komunisty. Wchodzę do domu przed mszą przywitać się z nim i jego starszym bratem, który sakrament przyjął rok wcześniej. Doznałem szoku gdy ujrzałem ich pokój: starszy posiadał PSP, a na ścianie wisiał telewizor z podłączonym Xboxem i Kinectem, szybki przegląd ich gier zaś zjeżył mi włosy. Dlaczego?
Komunia święta A.D 2013: ostateczne kombo polskich kompleksów i zelotyzmu wymieszanych z megalomanią.
JACY RODZICE KUPUJĄ SWOIM DZIECIOM (mającym odpowiednio 9 i 10 lat) GTA 4 I GTA LIBERTY CITY STORIES?! Jak byk jest napisane "+18".
Wracając do opowieści. Brzdąc dostał od nas drugie PSP (bo sobie zażyczył, a rodzice odetchnęli z ulgą, gdyż nie będą musieli już rozwiązywać wojen o kieszonsolki) z Little Big Planet i Gran Turismo. Oczywiście zachwyt i radocha okrutna. Jednak parę minut później już wrócili do Xboxa i grania w GTA. W ruch zaczęły iść kody i po chwili zaczęła się masakra pieszych przerywana śmiechem grających. Przeprowadziłem krótki wywiad z rodzicami i żadne nie potrafiło odpowiedzieć skąd takie gry wzięły się w biblioteczce.
Ale my nie wiedzieliśmy, że to takie brutalne jest...
Nadszedł czas na gwóźdź imprezy: pierwszy własny komputer dla dziecka. Dzieciaki oczywiście podniecone latały jakby wciągnęły ładną krechę amfy i zaczęły wyciągać nagromadzone gry na PC. Wśród nich znalazł się...
Planescape: Torment.
Morda mi się uśmiechnęła na samą myśl, że może teraz chłopaki zaznajomią się z dobrymi grami. Niedoczekanie moje. Po instalacji zaczęły się klasyczne wrzuty na grafikę, pytania pokroju "a jak zabić tego ludka" , narzekania na ilość tekstu plus genialny build postaci "wszystko w siłę i kondycję". Po niecałych piętnastu minutach Torment wyleciał z dysku, a na komputerze zagościły nieśmieszne filmiki z YT (w rodzaju dowcipów fekalianych i tuzina przeróbek Gangnam Style), przeplatane bitwami o klawiaturę i jękami "weź, ściągnij nam Minecrafta".
Tormenta przytuliłem i zabrałem ze sobą do domu. Pozwolili mi.
Morał? Mam aż kilka:
1) Nasza definicja "klasycznych gier" jest o kant zadu rozbić. Za X lat klasykiem będzie Gears of War, a pierwszy Quake będzie zabytkiem muzealnym, którego nikt nie będzie kijem tykać. Niestety, obcujemy z medium szybko starzejącym się i coś, co dla nas jest synonimem grywalności, dla przyszłych pokoleń będzie rozpikselowanym śmieciem niewartym czasu.
2) Nie podłączajcie internetu kilkulatkom. Nigdy.
3) Gry rzeczywiście wpływają na agresję. Polecam eksperyment: dajcie dziecku pograć w brutalną grę, a potem je sprowokujcie. Gwarantuję potężny wybuch agresji nawet u dość wyciszonych dzieciaków. Jest to potwierdzone, że sceny pełne przemocy zostawiają po sobie podwyższony poziom pobudzenia psychoruchowego.
4) Należy trzymać sztamę z rozwojem technologicznym. Sytuacja, w której nasze dzieci zostawiają nas z tyłu i kreują świat, do którego nie mamy dostępu jest wielce niepożądana.
5) Na Kinecie fajnie się tańczy.
P.S Xbox One jednak wygrał wojnę konsol: http://www.ppe.pl/ne...ym_xboksie.html
29 komentarzy
Rekomendowane komentarze