Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445606

Anomaly 2 - recenzja


otton

973 wyświetleń

Panie i panowie, po dwóch latach 11 bit Studios ponownie zsyła na świat anomalie zmuszając gracza do przeprawy przez śniegi Nowego Jorku, tropikalny klimat Rio de Janeiro, gdzie nawet odwiedzimy Chrystusa zbawiciela, co to w Świebodzinie lepszego wymurowali. Na koniec zaś odwiedzimy skutą lodem Antarktydę, by z pomocą samych tuz naukowego świata spróbować zadać bestyjkom z kosmosu ostateczny cios, którego jednocześnie obawiają się obie strony. Blacharze wyczuwają pewnie klęskę, ludzkość zaś wie, że jeżeli tym razem się nie uda to właściwie trzeba pakować walizki i uciekać z tego świata jak dawniej nasi rodacy emigrowali. Innymi słowy 11 bit Studios wydało właśnie kontynuację swojego Anomaly: Warzone Earth określanego mianem Tower Offence.

Teksas śniegiem zmrożony

Bagdadzko-Tokijska przeprawa dobiegła już ostatecznie końca, Anomaly 2 wita nas tym razem w roku 2028 wśród bezkresnych śniegów, gdzieś w górach Ameryki Północnej. Dowiadujemy się, że wredni kosmici powrócili, a jedyną szansą na zlikwidowanie ich jest projekt Shockhave, czyli pewna tajemnicza broń. Szkoda, że fabuła to klasyczne byle co, ale na szczęście nie ona jest tu ważna. Pierwszy etap należałoby właściwie potraktować jako intro (nawet nazwano go preludium), bo też niewiele jest w nim samej gry. Do kontynuacji siadałem parę chwil po skończeniu jedynki, a kiedy zobaczyłem, że znowu mam tylko możliwość naprawiania pojazdów (i morfowania o którym za chwilę) ziewnąłem głośno. Wstęp do Warzone Earth pozwalał chociaż przyjrzeć się mapce taktycznej, by ustalić na niej trasę przejazdu. W Anomaly 2 na takie rozrywki trzeba poczekać i odpowiedni klawisz pozostaje chwilowo martwy.

W poprzedniczce sekwencje rozgrywane wyłącznie w miastach przejadły mi się dość szybko, panowie z 11 bit Studios są chyba tego samego zdania, bo już od pierwszych chwil goszczą nas w plenerze. Poznajemy też pierwszą nowinkę, czyli morfowanie pojazdów. Polega to na tym, że maszyny przekształcają się w swoje drugie wcielenie odmiennych właściwościach (np. czołg staje się mechem). Nawiasem mówiąc warto posłuchać tekstów, które wypowiadają podczas transformacji, można tam usłyszeć np. ?I love the smell of napalm at the morning? znane z lubianego przeze mnie ?Czasu Apokalipsy? czy też coś na temat Hiszpańskiej Inkwizycji. Poza tym sytuacja nie polepsza się aż do czwartego etapu i po prologu musimy wytrzymać jeszcze trzy misje samouczka rozgrywane w symulatorze. Praktycznie pierwsze cztery etapy grają się same, a gracz siedzi przytrzymując tylko spację i od czasu do czasu używając gadżetów (w dodatku na początku mamy tylko leczenie i wabik ? przywołanie widmowego pojazdu odwracającego uwagę przeciwnika).

7648bc691e596f5f0a7cfbae6340d883__anomaly%202%20screen%2009.jpg

W sercu wielkiego jabłka

Dopiero późniejsza podróż do Nowego Jorku rozpoczyna właściwą przygodę z Anomaly 2. Rozumiem, że twórcy chcieli uczynić swój tytuł przyjaźniejszym, z drugiej strony jedynka była pod tym względem naprawdę solidna i przydałaby się możliwość przeskoczenia niechcianego samouczka. Tym bardziej, że gemplej zmienił się przez te dwa lata niewiele, wszystkie zmiany to trochę upiększony interfejs i dodatkowy przycisk pozwalający przyspieszać czas bez użycia shifta. Szczerze powiedziawszy używałem cały czas starego rozwiązania, bo było zwyczajnie wygodniejsze. Kiedy już przejdziemy do właściwej gry będziemy mieli okazję zmierzyć się z nowym typem wroga, czyli Chargerem. Jest on stosunkowo niegroźny, ale przy zbyt zmasowanym ostrzale przekształca się w groźnego Storm Reapera.

Nad jednostką oprócz paska życia znajduje się również znacznik, który wypełnia się gdy jednostka jest atakowana. Jeżeli ostrzał ustaje wtedy pasek zeruje się. W walce nie można więc używać jednostek szybkostrzelnych. Pomysł jest całkiem dobry, ale wykonanie trochę leży. Kiedy bowiem mamy choć jedną jednostkę prowadzącą zmasowany ostrzał ryzykujemy starcie z groźniejszą wersją. Niestety nie możemy nakazać pojazdom, by przestały atakować, co prowadzi do absurdalnych sytuacji, kiedy po prostu trzeba sprzedać niektóre jednostki. Może więc wystarczy cały czas używać wolniejszych jednostek? Nie jest to dobre wyjście, bo wystarczy jakieś większe skupisko wroga, by zetrzeć nas z powierzchni ziemi. Można było zrobić to lepiej.

zap_anomaly2screen2.jpg

Sporo usprawnień

Wbrew pierwszemu wrażeniu nowości jest całkiem sporo. Warto chociażby poświęcić akapit temu, czego się kosmici w ciągu tych dwóch lat nauczyli. Na przykład taki Scorcher (jednostka atakująca tylko na wprost, za to piekielnie niebezpieczna) umie poszerzyć zasięg rażenia kosztem dystansu. Dzięki temu jednak naraził się na działanie wabika, którym można go sprowokować do rozłożenia ramion, co niejednokrotnie uratuje nam skórę. Warto też wspomnieć o predatorze, którego poznamy na przedmieściach Rio. Jest to jednostka występująca zwykle w liczbie (bardzo) mnogiej ukrywająca się pod ziemią i gotowa wysunąć się, gdy nasz sześcioosobowy konwój się zbliży. Atakuje mocno, ale jest pozbawiona pancerza. Co ciekawe nie zawsze wyjdzie nam na spotkanie, czasami część jednostek pozostaje pod ziemią i jest to zamierzone przez twórców. Jeżeli zagracie, będziecie długo bluzgać na złośliwe Enforcery, czyli wzmocnione wersje Blastera (podstawowa, najsłabsza jednostka wroga). Jest on obudowany grubymi tarczami, które tylko czołgi potrafią usunąć, a wiadomo, że z samą armią tanków długo nie pożyjemy i jak spotkamy trzy jednocześnie robi się gorąco.

Nasza technologia też na szczęście trochę posunęła się do przodu. Do składu dołączył Ripper Guard, który w podstawowym wcieleniu spowalnia wroga, a po zmorfowaniu wytwarza tarczę chroniącą cztery pojazdy wokół niego. Warto wspomnieć również o nowych umiejętnościach naszego dowódcy, przy czym liczba samych talentów się nie zmieniła. Z jedynki ostały się wspomniane już leczenie i wabik, natomiast zniknęła możliwość zamówienia ostrzału powietrznego i zasłona dymna. Zamiast nich otrzymaliśmy impuls elektromagnetyczny EMP i AIM. Oba rozstawiamy w bezpośrednim sąsiedztwie wrogich jednostek. EMP dezaktywuje wieżyczki wroga do czasu rozpoczęcia ostrzału, przy czym przez krótką chwilę po aktywacji tarczy możemy atakować bez żadnego ryzyka. O ile jednak EMP działa znakomicie, o tyle AIM jest piątym kołem u wozu. Pozwala ono skupić atak wszystkich jednostek na jednej, konkretnej co może nam pomóc, gdy wrogowie znajdują się po obu stronach drogi.

zap_anomaly2screen1.jpg

Technologia producentów

Technicznie Anomaly 2 trochę kuleje. O części błędów zostałem odgórnie uprzedzony z obietnicą, że gdy wybije godzina zero będzie już trochę lepiej, ale z czystej przyzwoitości należy przestrzec przed tym, co może się przez kilka łatek ciągnąć. Miejscami kuleje spolszenie (gra jest po angielsku z napisami) i dwa razy zdarzyło mi się dostrzec angielskie napisy zamiast polskich, do tego zdarzają się na szczęście nieliczne bugi. Jedna wizyta na pulpicie też się niestety przytrafiła. O tym wszystkim zostałem uprzedzony i mam nadzieję, że jest to dobry sygnał. Za to miałem też problemy ze zmianą rozdzielczości, na które mnie jakoś specjalnie wcześniej nie przygotowywano. Mam jednak nadzieję, że ostateczny szlif poprawi sytuację.

Nie miałem też okazji grać w Multi i to wcale nie dlatego, że nie było takiej opcji. Po prostu nie udało mi się zgrać w czasie z osobą, która miała mi w testach towarzyszyć, a skoro producent przysłał dwie kopie recenzenckie zapewne bardzo mu zależało na tym, by ten miks Tower defense i Tower ofense zobaczyć. Jeżeli całość okaże się warta świeczki zapewne wrócę jeszcze do tematu. Zaliczenie singla zabrało mi z życia siedem godzin, na plus trzeba zaliczyć wyższy niż poprzednio poziom trudności. Tym razem mamy do wyboru nie trzy, ale cztery stopnie. Jednak nawet na najniższym nie da się już wyczyścić wszystkich map do zera. Mam niestety uwagi co do samego balansu. Bywają etapy, które łyka się od razu na trójce, część zaliczyłem ledwie na jedynce. Często zdarza się też, że cała misja jest banalna, po chwili zaś natrafiamy na wybijacz zębów.

20130313130333.jpg

Etapy są dużo bardziej złożone, niż w jedynce. W parze z tym idzie również większe zróżnicowanie, które zaczynamy zauważać mniej więcej w okolicach 10 etapu. By nie psuć Wam zabawy powiem tylko, że zdarzy nam się przewozić ładunki wybuchowe zdolne zniszczyć cały konwój, a nawet trochę pobiegać ? bez własnego oddziału. Szkoda tylko, że nie zdecydowano się na jakieś checkpointy w trakcie ich trwania. To znaczy stan gry zapisuje się, jednak przerwanie rozgrywki w połowie jest niemożliwe, przy następnym uruchomieniu Anomaly 2 musimy grać od nowa. Najkrótsze etapy zaliczymy i w 8-10 minut, ale zdarzyły się ze dwie, które zatrzymały mnie na 30 minut. Trzeba też wziąć poprawkę na to, że pokazywany na ekranie licznik cofa się przy każdej śmierci.

Oprawa graficzna robi wrażenie. Naprawdę widać różnicę. Dwójka jest dużo bardziej kolorowa i efektowna. Wszelkie efekty zostały wykonane bardzo dobrze. Na ekranie też dzieje się więcej i wygląd tytułu na obrazkach nie jest nawet w połowie tak dobry, jak w ruchu. Niestety muzyki za bardzo pochwalić się nie da (jeden, zapętlony utwór) podobnie jak prezentowanego w produkcji poziomu humoru. Widać, że twórcy starali się odejść od prostactwa z jedynki, ale jednak przerobiony cytat z Nielsa Armstronga (tak, to o krokach) czy stwierdzenie, że Jezus stoi po prawej stronie (drogi) to trochę za mało, by wywołać u mnie salwę śmiechu.

201303041550115.jpg

Anomalie już się zaczęły

Wypadałoby po tym wszystkim jakoś tytuł podsumować. Anomaly 2 to produkt w każdym calu lepszy od części pierwszej, wbrew pozorom oferuje też sporo nowości. Niestety nie wszystkie pomysły na usprawnienie produkcji wypaliły i miejscami jednak tęskniłem za pierwowzorem, szczególnie w kwestii talentów. Jest jednak i Multi, którego jedynka nie uświadczyła. Jeżeli Warzone Earth przypadło ci do gustu i masz ochotę na więcej bierz śmiało, nie zawiedziesz się. Jeśli jednak jedynka nie była twoją ulubioną grą to i dwójka tego nie zmieni, założenia pozostały bowiem takie same. Wszystkim, którzy jeszcze się po żadnej stronie nie opowiedzieli i zamierzają spróbować bardziej polecałbym drugą część. Zwłaszcza, że 10 euro to niewygórowana cena za pełnowartościowy produkt, który zapewne na wyprzedaże też kiedyś zajrzy?

anomaly2zapowiedz175f0.jpg

Dziś premiera, ale tytuł ogrywam od soboty, bo pewien portal, gdzie obecnie produkuję się jako redaktor, dostał dwie kopie recenzenckie tytułu i mi przypadła w udziale jedna z nich, drugi zaś innemu redaktorowi, który zajął się recenzją. Jako, że recenzji na stronę nie pisałem, stwierdziłem, że na bloga stworzę. Tekst miałem gotowy już wczoraj wieczorem, ale do dziś obowiązywało embargo.

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Taka malutka rada. Kiedy robisz podsumowanie obrazkowe tekstu to dodaj obramowanie tego tekstu, bo czasami nieczytelnie to wygląda. Więcej grzechów nie pamiętam.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...