Rok 2013 rozpoczął się całkiem ekscytująco. Dotąd wysypało się parę wyczekiwanych premier. Z jakim skutkiem?
Zapowiedź powrotu do chwały wielkiej serii ekonomicznej SimCity była jednym z ważniejszych punktów minionego E3. Od czasu pierwszej prezentacji, co jakiś czas słychać było pełne entuzjazmu zapowiedzi. Twórcy odświeżyli formułę gry, stawiając na budowanie aglomeracji wspierających się miast. Operacja wprawdzie przeszła pomyślnie, lecz pacjent zmarł- podobnie jak przy premierze Diablo III, premiera gry okazała się fiaskiem i dopiero po paru dniach twórcy poradzili sobie z rozbrykanymi chochlikami. Kolejną kontrowersją okazał się brak możliwości grania bez połączenia z siecią, co w przypadku odwiecznie singlowej gry wydaje się dużym nadużyciem, który miałby walczyć z piractwem, a w praktyce przeszkadza tylko uczciwym graczom. EA znów pokazało, jak nienależny postępować z grami i odebrało tej skądinąd ciekawej grze cały jej blask. A tak chciałem kupić tę grę!
O ile SimCity nie sprostał moim oczekiwaniom, nowy BioShock o podtytule Infinite znacznie je przewyższył. Poważnie, żadna gra od bardzo dawna nie zrobiła na mnie takiego wrażenia i poprzysiągłem sobie zakup zaraz po maturze. Stoi za tym fe-no-me-nal-ny setting. Kogo bawiłaby podwodna utopia z poprzednich części, jakby miał do dyspozycji utopię podniebną?Całość stylistycznie kojarzy mi się z bardzo barwnym hitem zeszłego roku, Dishonored, nad którym rozpływałem się w ostatnich miesiącach 2012 roku. Gameplay to po prostu stary BioShock, dużo bardziej nęci mnie kreacja towarzyszącej głównemu bohaterowi Elizabeth i fabuła stanowiąca, jak pisze recenzent na GryOnline.pl, społeczny manifest przeciwko radykalnym światopoglądom. Ambitnie, w końcu Ken Levine.
Przez moment zachłysnąłem się branżowymi zachwytami i myślałem nawet nad zakupem nowego Tomb Raidera . Odwiódł mnie fakt, że gra przechodzi się sama, chamskie sekwencje QTE i? kreacja samej Lary.Czy jestem jedynym graczem, który woli starą, dobrą i plastikową Larę? Ta nowa to sympatyczna schizofreniczka, po zachowaniu której nie powiedziałbyś, że zabija całe armie ludzi bez mrugnięcia okiem i w hurtowych ilościach. Lara to nie zabójczyni, nie o zabijanie chodziło w tej serii. Tomb Raider to gra o rozwiązywaniu zagadek przestrzennych pełnych wspinania się po ścianach i bujania po lianach i tyle.
Okej, to w kwestii gier. Ale to nie jest kompletny wpis! Resztę przeczytasz, klepiąc w poniższy link. Przeniesie cię on do mojego autonomicznego bloga. Nie ma tragedii, tam można komentować, czytać o różnych całkiem nienudnych rzeczach, przynajmniej nienudnych dla mnie, bo niektórzy podobno nie szaleją za popkulturą i dancepunkiem.
http://knockersablog...-popkulturalnie
Zapomniałem o wpicie w zeszły wtorek, nie żeby to kogoś miało obchodzić. To znaczy wpis powstał, ale zapomniałem go tu wrzucić. Może i dobrze, bo jest zdjęcie z cyckami. Rzecz o Californication, więc jak miałoby się bez brestu obejść. Zainteresowanych małoletnich odsyłam.
http://knockersablog...californication
_________
I nie myślcie sobie, że traktuję to miejsce jako wielką tablicę ogłoszeń. Ta znajduje się na knockersowym facebooku http://www.facebook....75677281?ref=hl Dopiero go założyłem i muszę się pochwalić, że odnalazł mnie tam jeden facet, zapraszając do współpracy w portalu o piłce nożnej. Niestety musiałem odmówić, bo Ronaldinho kojarzy mi się z Laysami i nie wiem czym się różni Madonna od Maradony.
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze