Jak poradziła sobie Japonia, a USA nie może
Każdy już pewnie słyszał o tym, że w USA broń palną ma spora część obywateli, można ją nabyć bez większych problemów itd. Wiadomo też, że sąsiedzi zza oceanu cierpią z powodu zbrodni takich jak ostatnia ze szkoły w Newtown bardziej niż inne kraje o podobnym poziomie rozwoju cywilizacyjnego. Kompletnym przeciwieństwem USA jest w tym aspekcie Japonia...
Amerykanie zawsze mnie zadziwiali, ale to jak wyglądają u nich przepisy dotyczące posiadania pistoletów, czyli właściwie ich brak, jest zdumiewające. Można się oburzać, że lobby strzeleckie obarcza winą za masakry gry komputerowe, ale to nie atak na elektroniczną rozrywkę. Zamiar jest inny - chodzi tylko o wymyślanie tematów zastępczych, a nie zajmowanie się rzeczywistym problemem, jakim jest brak regulacji prawnych. National Rifle Association jest czołową organizacją promującą posiadanie broni wśród Amerykanów. Dodatkowo ma duży wpływ na scenę polityczną, co powoduje, że prezydenci niechętnie odnoszą się do zmiany prawa. Członkowie NRA są mistrzami w unikach, bo oczywiście problemem nie jest niemal nieograniczony dostęp do broni, ale niewydolny system leczenia psychiatrycznego, gry komputerowe, a nawet istnienie jakichkolwiek zakazów nabywania pistoletów w niektórych stanach. Niektórzy wysuwają śmiałe tezy, np. mniej restrykcyjne prawa odnośnie broni mogłyby powstrzymać Hitlera.
Oczywiście wszelkiego rodzaju pistolety, strzelby itd. są wpisane niejako w historię USA, ale bierność w tej sprawie niczego nie zmienia w sytuacji Amerykanów, szaleńców dalej przybywa i raczej nie zapowiada się na to, aby było ich w przyszłości mniej. Jednym z ulubionych argumentów "obrońców wolności i praw obywatela" jest ten, że przecież pistolet sam nie wystrzeli, za spust pociąga człowiek, a zaostrzenie prawa niczego nie zmieni, bo czarny rynek itd. Czyli powtórka z czasów prohibicji. Cóż może i tak wyglądałby scenariusz, ale mimo wszystko nawet prohibicja miała pozytywne skutki - np. zmniejszenie wskaźnika przemocy rodzinnej.
Czy restrykcyjne prawo zadziała? W większości państw tak, szczególnie w Japonii sprawdza się świetnie. Większość rodzajów broni jest tam w ogóle zakazana, żeby otrzymać pozwolenie na dostępną trzeba przejść skomplikowany proces. Zaczyna się od zajęć teoretycznych kończących się pisemnym testem, następnie zajęcia praktyczne, badania psychiatryczne i test sprawdzający, czy kandydat nie jest uzależniony od narkotyków. Finał to sprawdzenie ewentualnej przeszłości kryminalnej i powiązań z grupami przestępczymi. Zostają teraz cykliczne powtarzanie zajęć i testów... Efekt jest taki, że niewiele osób decyduje się na posiadanie broni. Pewnie dlatego oburzenie w Japonii powoduje kilkadziesiąt ofiar rocznie zabitych za pomocą broni palnej (w 2006 roku w taki sposób zginęły tylko 2 osoby, rok później aż 22, co stało się wręcz skandalem). Dla porównania kilkuset obywateli USA ginie od przypadkowego użycia pistoletu, ogólna liczba ofiar zawiera się w tysiącach.
Jak widać na przykładzie Kraju Kwitnącej Wiśni ograniczenia mają istotny wpływ na wyżej wspomniane zbrodnie. Niestety Amerykanie zamiast pójść po rozum do głowy wymyślają coraz to bardziej absurdalne pomysły. NRA po ostatniej masakrze miało wysunąć następujący pomysł - umożliwić każdemu nauczycielowi noszenie broni w miejscu pracy. Otóż ofiar byłoby zdecydowanie mniej, gdyby nauczyciele mieli środki, aby powstrzymać mordercę. Bo w końcu po co leczyć przyczynę, skoro można łagodzić skutki?
20 komentarzy
Rekomendowane komentarze