Skocz do zawartości

Wzgórza pełne glutów

  • wpisy
    38
  • komentarzy
    162
  • wyświetleń
    20802

Dało mi to do myślenia #2 - Kto lata nad Kukułczym Gniazdem?


Dawid2207

1472 wyświetleń

"Lot nad Kukułczym Gniazdem" - każdy słyszał, wielu widziało. Film opowiadający o perypetiach pacjentów szpitala psychiatrycznego i ich niesnaskach ze słynną siostrą Mildred Ratched (której to odtwórczyni roli przyznano Oscara). Pomijając oczywistą i jasną pochwałę dla eutanazji, moim zdaniem film kryje za sobą dużo głębsze przesłanie. Będzie kilka drobnych spoilerów (niedotyczących zakończenia)

Zanim dojdziemy do meritum sprawy zwrócę uwagę na jedno z wcześniejszych zdarzeń w filmie - główny bohater, Patrick McMurphy, zakłada się z pozostałymi pacjentami, iż podniesie ciężki zlew. Obstawiają pieniądze, Jack Nicholson Patrick obejmuje umywalkę i... i nic. Od samego początku wiedział, że przegra, jednak postanowił podjąć przynajmniej jakąś próbę, aby pokazać innym, iż nic nie jest przesądzone. Chociaż istnieje ryzyko, że się przegra, należy się starać. Dosyć interesujące.

Ale nie o tym chciałem napisać ten tekst. Me przemyślenia koncentrują się może nie na momencie kulminacyjnym (ten nastąpił dopiero w chwili "imprezy"), lecz na nieco wcześniejszych zdarzeniach. Podczas jednego ze wspólnych spotkań pacjentów, McMurphy dowiaduje się, iż lwia część wariatów przebywa w szpitalu... dobrowolnie. Nie może zrozumieć, czemu mężczyźni mający przed sobą całe życie, sami uważają się za nienormalnych. O ile mnie pamięć nie myli, wydarł się na najmłodszego z uczestników wygarniając mu, ile traci, że dobrowolnie przepuszcza własną młodość. Oraz... że wcale nie jest takim świrem, za jakiego sam się uważa. Po prostu wszyscy dookoła wmawiają mu, że taki jest.

178056.1.jpg

I z całego filmu to ten motyw tknął mnie najbardziej. Osoby, które uważają się za wariatów... bo inni im tak mówią. Nie sądzicie, że często to wydarzenie ma miejsce w świecie, w którym żyjemy? Wystarczy przypomnieć sobie wczesne lata szkolne - chyba prawie każdy miał w klasie swoiste "popychadło", szykanowane z powodu swej inności? Mnie na szczęście taki los ominął - jednak ile razy obserwowałem nabijanie się z typowego "kujona" (okropne słowo, wiem) w innych klasach - nie zliczę.

Trudno wynajdywać przykłady sytuacji tego typu, jednak oto pierwszy, który przychodzi mi do głowy (i chyba najbardziej czytelny). Pamiętacie polski film "Galerianki" (tak, ten, który miał stać się ostrzeżeniem dla rzeczywistych odpowiedników głównych bohaterek, a stał się dla nich wzorem)? Widowisko... dosyć średnie, jednak o w miarę ciekawym scenariuszu. Alicja trafia do grupy żywych lalek - innymi słowy, po prostu plastików. Dziewczyny naśmiewają się z najnormalniejszej dziewczyny pod słońcem (a ta w efekcie tych nacisków powoli staje się taka, jak one) - po prostu jest dla nich dziwna, nienormalna. Czego znieść nie mogą.

Rozumiecie, o co mi chodzi? W gronie wariatów najnormalniejsze stworzenia uważane są za najbardziej świrnięte. Osoba ta może zacząć im wierzyć... i przystosowywać się. Lub może też trafić do szpitala psychiatrycznego (jak to było we wspomnianym przeze mnie filmie).

W efekcie trudno odpowiedzieć na fundamentalne pytanie:

kto tu tak naprawdę lata nad Kukułczym Gniazdem?

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

  • Fajnie, że obejrzałeś ten film, polecam oczywiście książkę.
  • Fajnie, że skłonił Cię do niejednej (niegłupiej) refleksji.
  • ALE... gdzie tu pochwała (na dodatek słuszna?!) eutanazji? Który świr nie chciał żyć? Którego, Twoim zdaniem, warto byłoby uśmiercić niż nadal trzymać w murach szpitala (i poza nim)?
  • Owszem, często powtarzane kłamstwo staje się prawdą. Tym karmią nas media, politycy, i nie tylko. Niestety, tak samo, czasem, bywa z wariatami. Inna sprawa, że (wiem z autopsji) choremu np. na schizofrenię nie udowodnisz, że jest chory, bo on widzi rzeczy i ludzi, których Ty nie dostrzegasz. Więc prędzej o Tobie pomyśli, że łżesz, albo robisz go w konia, niż uwierzy Ci w nieobecność form, które dostrzega. (Być może dlatego Indianie leczą takie choroby za pomocą rozmowy. Najpierw przyznają choremu, że rzeczywiście, widzi realne rzeczy i ludzi, a potem, powoli, wgłębiając się w jego psychikę i rozum, rozkładają chorobę na kawałki, analizują, poddają logicznemu myśleniu, i razem z chorym uzmysławiają sobie, że to jednak iluzja, którą tworzy mózg.)
  • Polecam zapoznać się z przebiegiem i wynikami Eksperymentu Rosenhana, to a propos psychologii i psychiatrii, w których to "naukach" zwykle ci, którzy mówią Ci, że jesteś wariatem, sami są niespełna rozumu.
  • Tytuł i zakończenie wpisu chciałeś zgrabnie wpleść w opisywany temat i znaczenie/wydźwięk filmu. Wydaje mi się jednak, że to ciut nietrafione, bo w rzeczywistości nad kukułczym gniazdem co najwyżej latają jakieś drapieżniki, które chętnie zjedzą świeżo narodzone ptaszki. Wydaje mi się, że kukułcze gniazdo w powieści i filmie to metafora dziwnych/szalonych zachowań własnie kukułek, które podrzucają swoje dzieci do innych gniazd, innym ptakom. Te gniazda to, być może, szpitale psychiatryczne, w których mieszają się różni (inni, ale niekoniecznie nie nienormalni) ludzie. Oddzieleni od społeczeństwa z powodu swojej odmienności właśnie, niezrozumienia. Czyli porzucenia - tak samo jak kukułka porzuca/podrzuca swoje dzieci.
  • Pozdrowienia! :)

Link do komentarza

Pochwałą eutanazji wydała mi się

śmierć głównego bohatera z ręki Wodza, aby Patrick mógł wreszcie zaznać spokoju

. Sprawa dosyć kontrowersyjna, IMO eutanazja to utrata ludzkiej godności. Ale nie zagłębiajmy się w ten temat, nie chcę bezcelowej dyskusji... każdy w tej sprawie ma swoje zdanie i raczej nikt tu nikogo nie przekona.

@przedostatni punkt - wyczytałem w internecie, że zwrot "kukułcze gniazdo" za granicą jest popularnym określeniem szpitala psychiatrycznego.

Jako, że kukułki nie tworzą gniazd - nie ma ono miejsca, jest sztucznym tworem, tak, jak ten szpital. W związku z tym kukułcze gniazdo musiało być przez kogoś stworzone... Przez kogo? Kto lata nad kukułczym gniazdem?

Interpretacji tytułu jest bardzo wiele, ja zasugerowałem się tą. Chociaż może i masz rację, rzeczywiście z tym trochę przekombinowałem.

Dzięki za przeczytanie tekstu i opinię wink_prosty.gif

@książka - jest w mojej bibliotece, zabiorę się za nią, gdy skończę moją obecną lekturę.

Link do komentarza

Ach, teraz rozumiem o co chodzi z eutanazją, choć wciąż nie jestem pewien, czy to przypadkiem nie naciągana interpretacja. Może autorom (powieści/scenariusza) wcale nie chodziło o pochwałę eutanazji, tylko śmierć głównego bohatera miała podkreślić dramaturgię - wydarzeń i miejsca, do którego trafia się zdrowym jak ryba, a kończy się jako warzywo. W przypadku buntownika oczywiście lepsza jest śmierć od wegetacji, choćby dlatego, żeby został zapamiętany jako bohater, a nie kolejny pacjent, który ugiął się pod ciężarem słynnej Siostry i elektrowstrząsów.

Nie wiedziałem, że kukułcze gniazdo oznacza szpital psychiatryczny. Dzięki za info, to dobry trop w dalszej interpretacji. :)

Jednak wciąż ciężko mi ocenić wagę i powagę tytułu. Tzn. nie potrafię go zinterpretować nawet po dłuższej chwili namysłu. Pozostawię to do zabawy filmoznawcom, którym będzie się wydawało, że dobrze im się wydaje. ;)

Jednak każda próba interpretacji jest dobra, Twoja również, więc nie zrażaj się moim natręctwem. :D

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...