Skocz do zawartości

Blog imć Rączki

  • wpisy
    78
  • komentarzy
    196
  • wyświetleń
    59229

A taki wakacyjny trochu


konjel

1519 wyświetleń

Witam po długaśnej przerwie. Ostatni wpis jest grubo sprzed wakacji - przez ten czas zaszło u mnie trochę zmian, większych lub mniejszych, ale myślę, że niezbyt interesujących dla czytelników. Co ważnego chciałem przekazać - nie zamierzam zamknąć bloga. Jest to chyba najlepsza forma a) dzielenia się twórczością, przemyśleniami, muzyką etc. b) archiwizacji moich tekstów z sposób wizualnie przyjemny. Zatem, nie. Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo smile_prosty.gif

Przez ten czas nie zajmowałem się zbytnio twórczością, kilka razy naszła mnie wena i wtedy coś pisałem. Pod koniec wakacji można spodziewać się kolejnej partii opowiadania o roboczym tytule "S.T.A.L.K.E.R.". Nie chciałem robić tego odcinkami, po 3 - 4 tysiące znaków. Wolę od razu wrzucić większy blok tekstu. Jakoś tak. Wygodniej.

***

Nie żebym się chwalił... No dobra, pochwalę się. W Bydgoskim Informatorze Kulturalnym pojawiła się opcja przedstawienia jakiejś charakterystycznej młodej osoby z ramienia Młodzieżowego Domu Kultury nr 2. No i padło na Klub Fantastyki MASKON, a prezes wybrał mnie.

Wchodzimy na stronę http://www.bik.bydgoszcz.pl/ i pod kalendarzem klikamy na " lipiec/sierpień 2012 w ISSUU", gdzie znajduje się czasopismo w wersji flashowej. przechodzimy na stronę 47 i można o mnie poczytać.

Słowem sprostowania - podane tam tytuły nie są zgodne z opisem, gdyż po prostu nie było to potrzebne. Twórca tekstu nie dokonywał analizy każdego utworu, w celu odszukania jego znaczenia, a dostał ode mnie gotową spiskę.

***

Wierszyk napisany w zasadzie z nudów, jako wpis na Fejsbuka.

Uwaga dla wrażliwych czytelników - liryk zawiera słowa uznawane powszechnie za wulgarne.

Na hejtera

Przed ekranem, hejter siedzi

Dzień, noc całą w necie śledzi

Ktoś napisał, coś się dzieje

Już z ekranu hejt się leje

"Kurw" nie szczędzi, "deklem" sypnie

Podkrążonym okiem łypnie

Dużych liter nadużywa

Już wiązanek nie ukrywa

Krzyk w monitor, żeś "ch uj zgięty"

Choć on sam jest pierdolnięty

***

Zebrałem się też do pracy nad klipem, o którym myślałem od dobrego miesiąca. Cała robota nie była w sumie tak straszna i zajęła mi jakieś cztery dni. Słówko o samym utworze - bardzo mnie poruszył, gdyż podobają mi się rzeczy rzutujące na obecne społeczeństwo, które jest chorobą ludzkości. I nie byłoby w sumie w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że utwór powstał 23 lata temu. Jak widać (a raczej słychać) - zmiany ostatniego dwudziestolecia w skali świata były bardzo kosmetyczne.

***

W tym czasie potwierdziło się moje wrodzone książkowe molarstwo... molerstwo... Nieważne. po prostu wystarczy trochę wolnego czasu i zaczynam pożerać książki. Przeczytałem znakomitą powieść sensacyjną "Gdy zgasną światła" Alexa Scarrowa - historia rozdzielonej przez los rodziny, która stara się wzajemnie odnaleźć i przeżyć pośród chaosu, wywołanego globalnym kryzysem naftowym. Moim łupem padł także "Rok 1984" Orwella, który po "My" Jewgienija Zamiatina był dla mnie tym, czym dla smakosza jest idealnie wyważony deser po obfitym obiedzie. W bibliotece klubu, przeglądając leżące książki, znalazłem coś, co przykuło mnie samym tytułem. "Wiedźmin z Wielkiego Kijowa" Władimira Wasilijewa jest opowieścią o wiedźminie Geralcie, który na ulicach i bezdrożach Wielkiego Kijowa zajmuje się tępieniem zdziczałych maszyn. Świat w którym przeplata się bardzo dzisiejsza bieda, przekręty i ignorancja oraz fantastyka. Książka jest zbiorem czterech opowiadań, które zaskakująco podążają za stylem Sapkowskiego (zresztą, za którego oficjalną zgodą mogło powstać w ogóle coś takiego). Pozycja bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, absolutnie nie spodziewałem się tak przyjemnej lektury po tej niepozornej książeczce. Ostatnio zacząłem zaś czytać sporą, bo ponad tysiącstronicową, książkę, którą pożyczyła mi moja nauczycielka polskiego. "Łaskawe" Jonathana Littela jest zbiorem wspomnień z Frontu Wschodniego II Wojny Światowej z punktu widzenia młodego oficera SS. Jest to drugi tytuł byłego SSmana, który czytam i jest on równie dobry. Autor na samym początku nie owija w bawełnę, tylko bez zbędnego gadania mówi, że nie jest to książka dla czytelników, ale dla niego samego. Nie próbuje się wybielać, ani nic z tych rzeczy. Po prostu - pisze jak było, co widział, co czuł.

Na najbliższą przyszłość planuję zamknięcie serii "klasycznych" (jak ja nie lubię tego słowa) antyutopii: "My" Zamiatina, "Rok 1984" Orwella tytułami: "451 stopni Fahrenheita" niedawno zmarłego Bradbury'ego oraz "Nowy Wspaniały Świat" Huxleya. Dlaczego? Sam nie wiem, ale z pewnością antyutopia pozostanie, obok postapokaliptyki, moją pasją literacką.

Wpis kończę i nie mówię, kiedy spodziewać się następnego. Może zaskakująco niedługo.

P.S.: Co się stało, że layout jeszcze bardziej wychudł? Można go jakoś poszerzyć? Czytanie dużej ilości tekstu będzie w takim stylu torturą.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...