Skocz do zawartości

Z kulturą o kulturze

  • wpisy
    43
  • komentarzy
    111
  • wyświetleń
    26964

Miłość i inne używki


Krzycztow

540 wyświetleń

Czasem się zdarza, że pozornie banalny film może sprowokować do poważniejszej dyskusji. Edward Zwick w obrazie ?Miłość i inne używki? pod płaszczykiem historii miłosnej starał się zawrzeć ważny problem społeczny. Problem uniwersalny, który występuje również na gruncie polskim. Czy w obecnych czasach mamy do czynienia z zatraceniem nadrzędnych, etycznych i moralnych wartości kosztem kultu pieniądza? Czy dobro pacjenta, mimo postępującej wiedzy medycznej i technologicznej, może być zagrożone?

1bc02b8383d7116a0eb6262980aa3e08.jpg

Film przynosi niezbyt optymistyczną konkluzję, która na powyższe pytania odpowiada twierdząco. Bo gdzie mamy do czynienia z etyką i dobrem pacjenta, skoro składanie przysięgi Hipokratesa, ?po pierwsze nie szkodzić?, zdaje się tylko pustosłowiem? Reżyser pokazuje, że realizowanie naczelnej zasady lekarskiej jest zapomniane, a prym wiedzie dbanie o własne interesy, nie zważając na skutki.

Główny bohater (Jake Gyllenhaal) to młody i ambitny przedstawiciel handlowy pracujący w wielkiej firmie farmaceutycznej. Firmie, której nadrzędnym, nieoficjalnym hasłem jest generowanie zysków za wszelką cenę. Zaślepiony rządzą sukcesu bohater skutecznie realizuje się w zawodzie, dzięki czemu i on, i jego pracodawcy odnoszą olbrzymi sukces. Lecz gdzieś po drodze zagubił się element troski o pacjenta. Życie ludzkie nie przejawia zbyt wielkiej wartości w przemyśle farmaceutycznym. Pokazuje to scena, w której bohater pyta się swej przełożonej na temat skutków ubocznych danego leku. Ta zbywa go lakonicznym stwierdzeniem, że w tej chwili to nieistotne. Wielkie idee, z dobrem osoby chorej na czele, są wypierane przez kult pieniądza. Jeśli pacjent na tym skorzysta, jest to najwyżej skutkiem ubocznym. Ogromna konkurencja na rynku sprawia, że pozytywnym przejawem komercjalizacji leków może być spadek cen i wypieranie gorszych produktów, ale czy na pewno? Czy przypadkiem nie chodzi wielkim korporacjom o to, by sprzedać lek, nawet osobom, które niekoniecznie go potrzebują, ale kupią bo jest on bardzo dobrze promowany i ?jest on akurat tym, co pomoże zmienić ich życie?? Tutaj twórcy filmu nie dają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czego przykładem jest podbieranie ze śmietnika prozacu przez bezdomnego. Z czasem wychodzi on na prostą, idzie na rozmowę o pracę, ale jego dalszych losów już nie poznajemy. Widzom sugeruje się, że lek może odmienić życie, pytanie tylko w jaki sposób.

Twórcy filmu postawili na klasyczny konflikt między idealizmem, a wyrachowaniem, gdzie dominuje ukierunkowanie na zysk i brak zasad moralnych. Widzimy to w scenie przyjazdu pary głównych bohaterów na konferencję farmaceutyczną do Chicago. On musi brylować w towarzystwie by jego firma osiągnęła jak największą pozycję, także poprzez kształtowanie wizerunku na spotkaniach biznesowych. Ona (Anne Hathaway) udaje się na drugą stronę ulicy, by wziąć udział w zjeździe osób chorych na Parkinsona, na którą to chorobę także cierpi. Scena wymownie pokazuje, że ci ludzie są pozostawieni samym sobie. Lekarze niespecjalnie intensyfikują wysiłki mające na celu pomóc pacjentom. ?Nie da się, badania są zbyt drogie, koncerny tego nie sfinansują, za duże ryzyko? ? tymi słowami próbują tłumaczyć swoją bierność. I po części mają rację, bo jeśli dla danej firmy coś jest nieopłacalne, to tego najzwyczajniej w świecie nie zrobią. W rzeczywistości jednak sytuacja nie jest tak zła, na jaką wygląda. Wszak ostatecznym odbiorcą usług koncernów farmaceutycznych, i nie tyko ich, jest klient. I to pod jego potrzeby głównie tworzy się nowe produkty, choć są oczywiście wyjątki. Steve Jobs, zmarły niedawno prezes Apple, swego czasu nie zlecał badań rynkowych, ponieważ uważał, że ?klienci nie wiedzą, czego chcą, dopóki im tego nie pokażemy?. Tak było z przypadkiem viagry przedstawionym w filmie, ale to akurat kwestia marginalna. Inna rzecz, że faktycznie ten środek pomógł wielu parom wyjść z kryzysu.

love-and-other-drugs-movie-poster.jpg

"Ha, mówiłem, że viagra działa? Mówiłem?"

Biorąc pod uwagę suche fakty, problem komercjalizacji leków a troska o zdrowie społeczeństwa, nie rysuje się do końca w czarnych barwach. Rośnie przeciętnie długość życia, wzrasta jego jakość. Możliwe są coraz bardziej zaawansowane zabiegi medyczne podtrzymujące przy życiu osoby będące na skraju śmierci, a jeszcze klika lat temu nikt nie dawałby im szans. Tworzenie sztucznych organów, leczenia farmakologiczne, które dawniej wymagałyby skomplikowanych operacji, protezy, skuteczne leki przeciw cukrzycy, zaburzeń potencji czy chorobom serca. Można stwierdzić, że przemysł farmaceutyczny zatrudniający najwyższych rangą ekspertów, również pozytywnie wpłynął na obecny kształt medycyny. Pytanie tylko, co jeszcze mógłby zrobić, gdyby tylko cele ekonomiczne nie były na pierwszym miejscu, biorąc pod uwagę potencjał, jaki posiada.

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...