Skocz do zawartości

Wzgórza pełne glutów

  • wpisy
    38
  • komentarzy
    162
  • wyświetleń
    20797

Saddie - fanfic


Dawid2207

366 wyświetleń

Zacząłem pisać fanfic o Saddie, przedstawionej w mym poprzednim wpisie na blogu. Na razie stworzyłem króciutki prolog, który tu zamieszczę. Mam nadzieję, że się spodoba :rolleyes:

Saddie

Prolog

3 lata temu

Była noc. Saddie siedziała już od kilku godzin i patrzyła się w niebo. Nigdy wcześniej tego nie robiła ? dopiero teraz je dostrzegła. To znaczy widziała je już wielokrotnie, ale dopiero teraz NAPRAWDĘ je zobaczyła. Widziała mgławice, poruszające się gwiazdy, zataczające koła obok Królowej Nieba ? Gwiazdy Polarnej. Gdzieniegdzie można było dostrzec przelatujące komety (zjawisko dosyć powszechne w Equestrii), spadające gwiazdy. Najbardziej zaś przykuwał uwagę księżyc ? wielki księżyc w pełni, rozjaśniający swym bladym światłem całą krainę.

Na twarzy spoczywały zaschnięte łzy. Ten widok zresztą od 2 dni był dla niej bardzo częsty. Dlaczego? Ponieważ właśnie dokładnie 2 dni temu stała się TO. Wydarzenie, które odmieniło na zawsze jej życie. Obudziła się, rozpoczęła dzień zwyczajnie, jak każdy inny kucyk. Udała się do kuchni na śniadanie i? nikogo nie zastała. Przeszukała wszystkie pokoje i wciąż nikogo nie znalazła. Całkiem spanikowana wybiegła z domu, aby znaleźć kogoś, kto jej pomoże. Szczęśliwie natrafiła na swą starszą siostrę, Carol. Ta wydawała się być zorientowana w całej sytuacji ? nakazała Saddie natychmiastowy powrót do domu, obiecując, że później jej wszystko wytłumaczy. Przygotowała jej pożywienie na cały dzień, a następnie ją opuściła. Mały kucyk zupełnie nie wiedział, co się dzieje. Została więc w domu. Prawie cały dzień płakała, martwiąc się o swą rodzinę. Łzy śpiewały jej smutną kołysankę ? szybko zasnęła, zmęczona całodziennym płaczem i smutkiem.

Następnego ranka dalej nie zastała w domu ani mamy, ani taty ? natomiast dostrzegła w kuchni kartkę, zostawioną przez Carol:

?Zrobiłam ci śniadanie, przygotowałam parę przekąsek. Przepraszam, że nie jestem teraz z tobą, mam wiele ważnych spraw do załatwienia ? a dotyczą one rodziców. Trzymaj się, siostrzyczko i pamiętaj ? wszystko będzie dobrze!?

Saddie spędziła więc kolejny poranek, południe i wieczór na pochlipywaniu i bezcelowym kręceniu się tu i tam. Około godziny 20:00 wyszła na dwór i przysiadła na pobliskim pagórku. Tutaj właśnie nasz historia się rozpoczęła.

Nagle jej uwagę przykuł niewielki obiekt, powoli lecący w jej stronę. Dumna sylwetka pegaza zamajaczyła na tle wielkiego księżyca. To była Carol. Miała bardzo smutny wyraz twarzy, który, w miarę, jak zbliżała się do swej siostry, przechodził w sztuczny uśmiech. Wkrótce znalazła się obok Saddie i przycupnęła tuż koło niej.

-I co? Znalazłaś ich?

-Ja? nie widziałam się z nimi? ale rozmawiałam z kimś, kto ich widział. 2 dni temu? 2 dni temu? - starła kopytkiem łzy z policzków ? 2 dni temu gdzieś pojechali i?

-Gdzie?

-Nie wiem dokładnie. Bardzo przepraszali, że się nie pożegnali, ale była to sprawa niecierpiąca zwłoki? oni MUSIELI wyjechać. I? i ja nie wiem, czy wrócą?

Saddie podniosła głowę w stronę gwiazd. Nie wydawała z siebie żadnych odgłosów, jednak Carol widziała łzy cieknące po pyszczku.

-Powiedzieli też, że bardzo cię kochają. Nas oboje.

Nagle Saddie rzuciła się w ramiona swej siostry. Wtuliła swą główkę w jej skrzydła i płakała. Carol odwzajemniła się objęciem.

-Będzie dobrze, mała. Nie martw się, damy sobie radę. Słyszysz ? głos się jej załamał ? damy radę, choćby nie wiem co się miało wydarzyć. Tylko musimy sobie nawzajem pomagać. Zgoda? Zgoda?

Saddie milczała. Ponownie podniosła głowę w stronę nocnego nieba. Wyciągnęła kopytko w stronę księżyca i powiedziała:

-Czy tam, gdzie pojechali, księżyc jest taki sam, jak u nas?

-Tak. Dokładnie taki sam.

-Może oni się teraz na niego patrzą? i ja też się na niego patrzę? to zupełnie, jakbyśmy patrzyli na siebie nawzajem. Prawda?

-Tak. Zawsze będą na nas patrzeć. I zawsze będą nas kochać.

Siedzieli nieruchomo jeszcze parę minut.

-Już dobrze, Saddie, już dobrze. Chodź, czas iść do łóżek.

-Już idę. Zostaw mnie samą na chwilę, dobrze?

-Dobrze ? odparła ze zrozumieniem ? dobrze.

Patrzyła się na wielki, srebrny obiekt. Pokryty wieloma nierównościami, zagłębieniami, wypiętrzeniami ? ale idealnie piękny.

-Dobranoc ? szepnęła i wróciła do domu.

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Też właśnie myślałem nad tymi liczbami - a krótkie, ponieważ to ledwo początek :) Ale cieszę się, że zamysł fabularny się podoba. Jeszcze pewnie poprawię ten epilog parę razy.

EDIT: Tfu, nie epilog, tylko prolog :)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...