Skocz do zawartości

Enklawa metafikcji

  • wpisy
    11
  • komentarzy
    45
  • wyświetleń
    12495

Oddech nadziei


jot23

523 wyświetleń

Przeklęty wiatr. Nie ma za grosz empatii. Samolubny i pyszny, nigdy nie wieje tam, gdzie jest potrzebny. Pamiętam te dni, gdy pot spływał ze mnie wartkimi strumieniami, a wiatr, jedyna nadzieja na chwilę ulgi, chował się gdzieś po kątach, śmiejąc się złośliwie. Takie właśnie myśli nawiedziły mnie, gdy krążyłem chaotycznie po pogrążonej w śnieżnej wichurze dolinie. Ten sam wiatr, wtedy niewzruszony i leniwy, dął zapalczywie, jakby na przekór samotnemu wędrowcowi. Drobne płatki śniegu zasypywały mi oczy, a rozzłoszczone powietrze dławiło drogi oddechowe, zmuszając mnie do łapania tlenu nerwowymi wdechami. Tak, tego dnia nie mogło już być gorzej. Mimo to szedłem w złowrogą biel, chwiejnie i bez nadziei na ocalenie. I w tym momencie los zakpił ze mnie. Z ironii wyłoniły się drzwi. Lite, wielkie wrota, nawet przez gęstą burzę śniegu emanujące metalicznym blaskiem. Zdrętwiałymi palcami chwyciłem niepewnie solidną kołatkę. Puk puk. Raz, drugi, trzeci. Arytmiczne uderzenia, rozchodzące się z łomotem do wnętrza drzwi, spowodowały ruch. Coś zaskrzypiało, odezwały się jakieś stare mechanizmy, po czym wrota otworzyły się. Jestem uratowany?

Wchodzę do środka. Ciemność ukrywała przede mną wszelkie szczegóły, niechętna dzielić się nimi z postronnymi. Nie zdołała jednak ukryć wszystkiego. Z mroku wyłaniała się wysoka, chuda postać, jej kontury lekko zaznaczały się w czarnej przestrzeni. Widzę jak wyciąga do mnie ręce, w ruchu każdego palca kryła się jakaś obietnica. Postać opanowuje mój umysł, zawłaszcza pokręcone myśli, nadając rzeczywistości nowy obraz. ?Jestem Twoim przewodnikiem?, mówi. Idziemy przed siebie.

fantasy3.jpg

Witaj. Jesteś tu nowy? Tak, na pewno. Wiem wszystko o tym miejscu. Znam każdego szaleńca, który odważy się tu przyjść. Wiesz, że na kogoś tutaj czekam? To miejsce? to życie. Czyjeś życie, odebrane przez niefortunną koniunkcję losów. Pewnego dnia przyjdzie tutaj Właściciel i odzyska swoją własność. Widzisz? To wszystko? to jest nic. I wszystko jednocześnie. Bez Właściciela, to miejsce nic nie znaczy. Wiesz, ilu już próbowało nadać temu życiu znaczenie? Ilu zniszczyło je, kawałek po kawałeczku zagarniając dla siebie te momenty, które stanowiły jakąś wartość? Musiałem się poświęcić, by je ocalić. Stałem się Malarzem. Spójrz na te obrazy. To moje dzieło, stworzone w bólu oglądania wspomnień, które kiedyś były moje. Jestem cieniem Właściciela. Pytasz, jakie jest mogę zadanie? Mam mu pomóc odnaleźć drogę. Rozejrzyj się dokładnie. Rozpoznajesz te sceny? Tyle pytań, na które nie ma odpowiedzi. Jedyną odpowiedzią jesteś Ty sam. Czujesz to?

Shards_of_Reality_by_Shalora.jpg

W tym momencie opuścił mnie. Chwila? czy to wszystko jest moje? Jak długo żyjesz sam, zagubiony, jakby ktoś odebrał ci coś ważnego? Nastąpiła chwila słodkiej ciszy. Tak, masz rację, mówię do Malarza. Wiem, że mnie nadal słuchał. Cóż innego miałby robić? To jest nasze życie. Jest tym, czym byliśmy i czym kiedyś będziemy. To wszystko jest na Twoich obrazach, przyjacielu. Pomóż mi. Muszę stracić to wszystko, co było moim złudzeniem, fałszem normalności. Tak, wiem. To te obrazy. Wisząca na ścianie droga do nowego życia. Zamykam oczy? czy coś się zmieniło?

Gorzką falą napłynęły przykre wspomnienia. To nie było łatwe dzieciństwo. Wieczna ucieczka, ukrywanie się przed zimnym dotykiem, uzasadniony strach. To normalne, że się bałeś. Tak bardzo, że nawet nie byłeś w stanie o tym nikomu powiedzieć. Żadnych przyjaciół, nikogo kto podałby pomocną dłoń. Samotność przetykana bolesnymi momentami grozy. Przestrzeń przecięta wrogim wzrokiem ojca. Te zimne dłonie, dotyk, w którym nie było nawet krzty miłości. A jednak? był to świat złudzeń. On cię kochał. Nigdy cię nie opuścił. To ty go odtrąciłeś, nienawidziłeś za to, że masz tylko jego. To wszystko wyszło na jaw później. A Ty przyjąłeś to z uśmiechem. Jakim głupcem musiałeś wtedy być!

c_users_svanur_gisli_orkels_pictures_bla

Po chwili przyszła zasłużona kara. Lekki powiew, duch fałszywej nadziei, kłujący migoczącym światłem, smagał moje ciało obietnicami pięknego życia. Chodź ze mną, mówi. Zostaw swoją przeszłość tak daleko, jak tylko możesz. Liczy się tylko przyszłość. Będę Twoim księżycem, odbijającym się na burzliwym morzu Twojego życia. Będę Twoją ziemią, na której staniemy razem, tak bezpieczni i szczęśliwi. Widzisz, jak śnieg staje się jednym z deszczem? Widzisz ogień i wodę, zjednoczone w powietrznym tańcu? To wszystko może być Twoim udziałem. Przestanie liczyć się czas, świat stanie, byśmy mogli iść do przodu. Oddychaj tym momentem ciszy, a z powietrzem przyjdzie nowe światło. Chcesz tego? Nie musisz odpowiadać. Każdy by chciał.

thumb3_dark_man.jpg

A wyobraź sobie, że nie. Widzę, do czego by to doprowadziło. Wieczne wzloty i upadki, rzeczywistość zabijająca mnie tak powoli, a jednocześnie tak niesamowicie szybka, że zniszczyłaby każdego. Ani chwili wytchnienia, okrutna maszyneria duszy obracająca się i zgniatająca siedzącą w środku istotę. Nie, nikt by tego nie chciał. Posłuchaj mnie choć raz. Nie mogę być wszędzie naraz. Muszę wybrać. Spróbuj mnie zrozumieć, wykrzesać z siebie odrobinę współczucia. Zawsze płakałem, rzucony w wir rzeczywistości, zmuszony do śmiertelnego wyścigu. Nie mogłem nic zrobić, widząc ile tracę, żyjąc w ten sposób. Potrzebuję odmiany, rozumiesz? Muszę o tym zapomnieć. W bezradności muszę jakoś uwolnić te wspomnienia. Dzisiejszy dzień przyszedł po mnie po to, bym zwolnił? bym przegrał, gdy zwycięstwo jest tak blisko. Bo byłoby ono końcem wszystkiego. Nie mogę Cię dostać, bo na Ciebie nie zasługuję. Jeszcze nie teraz.

2078363670_c7f4aa4221.jpg

Wchodzę do małego pomieszczenia. Nie ma w nim okien, ciemność rozrywa jedynie mała świeca stojąca na drewnianym stole. Widzę na nim nóż. Podświadomie chwytam rzeźbioną w roślinne wzory rękojeść. Chwila zawahania? nóż wbija się w stare blizny, otwarte krwawią obficie , a z krwią ulatują małe, absolutnie czarne kruki. Uwolniłem niechciane życie. Poddałem się deszczowi, zapowiadającemu nadchodzący sztorm. Kiedyś byłem zniewolony tym wszystkim, co uważałem za pewne. Teraz to zagubienie w swoim umyśle ginie, spływając potokami krwi. Teraz jestem zdany na siebie. Położyłem się na łóżku. Nerwowymi wstrząsami uciekałem ze swojej głowy, tak zniszczonej i uzależnionej od wszystkiego, że nie byłem w stanie dłużej w niej żyć. Przeszłość przelatuje mi przed oczami w stadzie kruków. Ich ostre dzioby ranią mnie tysiącami ukłuć, ciało i duch jednoczą się w wyzwoleńczym bólu. Po chwili odchodzi, ale nie na długo. Jeszcze nie jestem gotowy. Dopiero po kilku bolesnych falach, wstaję i otwieram kolejne drzwi. Za nimi stoją ci wszyscy, których porzuciłem. Czy to wszystko to mój błąd? Czy powinienem Was posłuchać? Te wszystkie dłonie były gotowe pomóc, teraz odtrącone i przeszłe odchodzą. Mam iść za nimi?

mindmaster123goldenknif.jpg

Kolejny błąd. Jeden fałszywy krok i zalała mnie biel, pozbawiając świadomości. Leżę gdzieś. Wokół kręcą się ludzie, chcę do nich mówić, krzyczeć, dotknąć, ale oni mnie ignorują. Czy mnie widzicie? Jestem tutaj, zagubiony i samotny. Krzyk zamienia się w desperację. Pomóżcie mi! Jestem tu uwięziony. Czy jeszcze kiedyś będę w stanie mówić, kochać, żyć? Otaczają mnie maszyny, tylko one mnie słuchają, tylko one chcą, bym oddychał. Czemu po prostu nie mogę stąd odejść?

Odpowiedź przyszła z czasem. To była moja kara. Każde życie rodzi się w bólu. Moje musiało przyjść w takim bólu, bym zapamiętał go na zawsze. To jego fale przynosiły mi skrawki marzeń, które uderzając w morski klif, rodziły nową rzeczywistość. Nawet niebo jest niczym wobec nieskończonego Wszechświata. Ból nie znaczy więc nic, gdy porównać go do szczęścia. Teraz już wiem, że przeszedłem tą całą drogę, by doświadczyć życia tak pięknego, że nic nie zdoła go zniszczyć. Tak pięknego, że nie może być prawdą. A jednak, poświęciłem swoją cielesność, by być wolnym. Wiem, że moje życie krzywdziło innych, więc musiałem zginąć. Będę czekać przy bramie do nowego świata, by ich wszystkich przeprosić. To wszystko musiało się wydarzyć. Teraz wiem, że naprawdę ich kocham.

I mam całą wieczność, by to udowodnić.

p.s. tekst jest oparty na płycie Wolverine - The Window Purpose. Wybaczcie patos i dziwaczną tematykę: to wina zespołu ;)

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...