Czemu w Team Fortress 2 konflikt wygląda tak, a nie inaczej ?
Dość długo rozmyślałem, czy ten wpis nie będzie przesadnie krytykowany, ale ostatecznie postanowiłem pomyśleć, czy w świecie Team Fortress 2, konflikt ma w ogóle prawo mieć jakiś sens.
Zacznijmy od podstaw - ludzie podzielili się na komunistów i demokratów, wybierając odpowiednio kolory : czerwony i niebieski. Jako, że całe narody się dzieliły, walki trwały wszędzie. Zwyczajnie w każdej większej wsi byli zwolennicy i jednego, i drugiego. Ale z czasem wszyscy zaczęli mieć ideologię gdzieś. Brat strzelał do brata, bo po prostu "nosił kubraczek innego koloru niż mój". Jak się okazało, z czasem ta wojna kolorów przerodziła się w wojnę o baby. Fakty są takie, że zaczynało ich brakować, bowiem te, znudzone tym, że ich partnerzy giną co pół minuty, zaczęły z nudów budować maszynę, która będzie dawała ich mężom nieśmiertelność i siłę, przez co, ich mężowie nie ginęli co pół minuty, ale co minutę, więc liczba kobiet była mocno ograniczona.
Pewien lekarz z Monachium, którego wylali z uniwersytetu, bo zapominał zwykle o narkozie, zainteresował się tym wynalazkiem. Prędko zrozumiał, że machina może doprowadzić do kolejnych rozłamów, ale było na nią duże zapotrzebowanie. Tak więc podstępnie rozwalił maszynę nieśmiertelności i jej plany. Sklonował kobiety, dzięki czemu było ich dość, w pierwszej kolejności podrzucając stronom konfliktu
"te bardziej upie*dliwe" baby. Sam zaś konstruował mobilną maszynę leczącą. Prototyp został jednak skradziony, a doktor dostał zawału, gdy dowiedział się, że panienki też mu ukradli.
Prototyp został dokończony na wiele sposobów. Co prawda, to czerwoni zakosili Niemcowi plany, ale niebiescy zaje*ali jej kopie czerwonym. Jednak okazało się, że plany były po niemiecku, więc wszyscy zatrudniali niemieckich lekarzy.
Tymczasem "te bardziej upie*dliwe baby" trafiły do grupy ignorantów i niedorozwojów, więc okradły sex shopy z całego latexu, a następnie zrobiły z niego mnóstwo masek przeciwgazowych, a z ze znalezionych w kiblach związków chemicznych tworzyły substancje łatwopalne. Udało im się też stworzyć mnóstwo prototypów miotacza ognia, a z tymi prototypami zaczęły latać po polach bitew, zwęglonych przeciwników zaś czekała pośmiertna... kastracja. Jako, że laski ukrywały swe oblicze pod maskami, które z czasem stał się gumowe, bo latexu zabrakło, zostały nazwane "pyro".
Mimo, że większość ruskich była komunistami, dla nich liczyła się wóda, więc zaczęli przystawać i do niebieskich. Jako, że o bimber było trudno, objadali się też stekami z bizonów i kanapkami, popijając od czasu do czasu paliwem rakietowym. W wyniku katastrofy w Czarnobylu, małe ruskie rodziły się coraz bardziej umięśnione, aż z czasem wszyscy wołali na nich "grubi", a nie "ruscy". Jako, że wszyscy mieli tożsamość narodową w najmniej serdecznym miejscu, nazwa się przyjęła, a "grubi" byli ze względu na umięśnienie facetami od działek obrotowych najróżniejszego rodzaju, gatunku i kalibru...
Brytyjczycy z kolei postawili na ilość, nie na jakość. Szkolili nieudolnie mnóstwo James Bondów, dając im mnóstwo gadżetów, których mieli za dużo, więc zdarzały się naprawdę ciekawe cacka. Sami szpiedzy zaś, prędko zaczęli brać udział w wojnie, przy każdej okazji podsycając konflikt. Dostawali sowite wynagrodzenie, więc z chęcia walczyli za idee niewiadomo jaką...
Irlandczycy z kolei prędko skolonizowali Afrykę, tubylców nakarmili whisky, a Ci, zaczęli po pijaku robić materiały wybuchowe, często tracąc jedno oko. Ocalonym okiem wyszukiwali każdego, w kogo mogli wpakować te materiały wybuchowe.
Myśliwi, wkurzeni za to, że "grubi" płoszą zwierzynę w lasach, także dołączyli do konfliktu, campiili się oni na każdym dachu i w każdym oknie, byli więc dobrze zarabiającymi fachowcam. Co ciekawe, spragnieni wielogodzinnym czekaniem na ofiarę, destylowali mocz i pili trunek zwany sikwondo...
Polacy, uważani za najlepszych żołnierzy świata byli rozchwytywani w mgnieniu oka, swoimi ultra nowoczesnymi bazookami roznosili wrogów w pył, a wielu z nich wiele patrzyło w młodości na meneli, ich błędu nie powtarzali, będąc największymi abstynentami świata...
Z czasem zaczęto się bić także o teczki wypełnione pornolami i punkty wykopaliskowe, bowiem tam ponoć UFO było, dzieki czemu wszyscy otrzymywali nowe technologie. W świecie Team Fortress przestała się liczyć ideologia, ale WIELKI SAJGON. Świat ten, pogrążony w anarchii, już niegdy się z tego niekończącego się konfliktu, nie da rady wygrzebać.
Proszę ten tekst traktować z przymrużeniem oka. Za błędy ortograficzne przepraszam, bo mogą być, a narzekam na lekki brak czasu. Jest nieco krótki, ale ma on stanowić zachętę do grania w tą piękną grę.
Pozdrawiam czytelników
mistrzu6
13 komentarzy
Rekomendowane komentarze