Frustracje kierowcy
Temat kultury polskich kierowców zapewne niejednokrotnie był już podejmowany, ale moje doświadczenia z ostatnich dni spowodowały, że o użytkownikach naszych dróg wspomnieć muszę. Jak można się domyślić nie będzie to wpis pochwalny, bo niestety zachowań godnych naśladowania zaobserwowałam bardzo niewiele.
Tym, co mnie irytuje najbardziej jest wszechobecne cwaniactwo i brak zwykłej, ludzkiej życzliwości, przez co podróżowanie polskimi drogami staje się niezwykle uciążliwe. W każdym dużym mieście w Polsce zdarzają się korki i zasadniczo jestem do tego przyzwyczajona. Kiepskie, źle zbudowane drogi i ogromna ilość samochodów są ich główną przyczyną, niestety nie jedyną, bo to sami kierowcy często tamują ruch, uniemożliwiając płynną jazdę. Wspomniani cwaniacy z impetem wjeżdżają na skrzyżowanie, mimo że doskonale widzą, że nie będą mogli go opuścić na swojej zmianie świateł. Nic sobie z tego nie robiąc tarasują przejazd, w efekcie, z co najmniej dwóch stron nikt nie może się ruszyć. Gdy sygnalizacji świetlnej nie ma, to dla takiego cwaniaka niesamowitą ujmą na honorze jest przepuszczenie innego kierowcy. Niedawno miałam wątpliwą przyjemność stania w ogromnym korku w centrum Łodzi i jestem przekonana, że gdyby tylko kierowcy wykazali się odrobiną dobrej woli, to wszyscy mogliby poruszać się szybciej i sprawniej.
Nie muszę chyba dodawać, że w takich kilometrowych zatorach, w kierowcach do głosu dochodzą bardzo silne emocje, przez co nie ma mowy o jakichkolwiek przejawach życzliwości. Jak już pisałam, ostatnio utknęłam w korku na ponad 40 minut, więc czasu na obserwację miałam aż nadto. Wszyscy poruszaliśmy się w żółwim tempie, co kilka minut podjeżdżając zaledwie parę metrów. Nagle podczas tego rytuału ruszania i zatrzymywania samochodów, usłyszałam za sobą donośny dźwięk klaksonu. We wstecznym lusterku dostrzegłam rozwścieczoną kobietę w zielonym Volkswagenie, która wymachując rękoma kłóciła się z mężczyzną jadącym pasem obok. Najwyraźniej chciał on zmienić pas, ale za każdym razem, gdy zbliżał się do osi, kobieta z Golfa natarczywie trąbiła. Zmęczona dźwiękiem klaksonu postanowiłam zatrzymać się na dłużej by kierowca Seata mógł wjechać przede mnie, a cała żenująca sytuacja wreszcie dobiegłaby końca. Gdy mężczyzna zrównał się z moim samochodem opuścił szybę i podziękował za to, że wreszcie mógł znaleźć się po właściwej stronie. Okazało się, że kierowca po prostu pomylił drogę i ustawił się na złym pasie. Na dodatek był obcokrajowcem, więc tym bardziej rozumiem jego zagubienie na polskich drogach. Naprawdę dziwię się kierującej Golfem, która wolała obrzucać faceta wyzwiskami i natarczywie trąbić, zamiast po prostu umożliwić mu wjazd. W kilkusetmetrowym korku, jeden samochód w przodzie nie robi różnicy, więc nie rozumiem, o co tyle hałasu.
Podobne sytuacje zdarzają się niezwykle często. Nie muszę daleko sięgać pamięcią aby przytoczyć kolejne wydarzenie. Otóż, dzisiaj jechałam z moim chłopakiem do centrum i o mało nie zostaliśmy staranowani przez rozpędzonego taksówkarza, który postanowił wymusić pierwszeństwo. Jeżeli kierowca się zagapi, nie zauważy jadącego samochodu to jestem w stanie to zrozumieć, ale jeśli ktoś bezczelnie wjeżdża mi przed samą maskę, zmuszając do gwałtownego hamowania i stwarzając ogromne zagrożenie, to jest to przejaw chamstwa i głupoty w najczystszej postaci.
Codziennie spędzam za kierownicą około 2/3 godzin i naprawdę mam dość takiego zachowania. Mam nadzieję, że w przyszłości zmieni się mentalność polskiego kierowcy i szczytem sprytu przestanie być skręcanie z pasa do jazdy prosto lub wymuszanie pierwszeństwa w każdej możliwej sytuacji.
9 komentarzy
Rekomendowane komentarze