Skocz do zawartości

Guy Fawkes's blog

  • wpisy
    131
  • komentarzy
    815
  • wyświetleń
    279685

Crysis 2 [recenzja]


GuyFawkes

2513 wyświetleń

logosqw.png

Z artykułów w prasie popularnonaukowej wynika, że żołnierz przyszłości będzie o wiele odporniejszy na obrażenia, szybszy, silniejszy, a kiedy trzeba zleje się z otoczeniem. Innymi słowy stanie się dokładnie taki, jakim wyimaginował go sobie Cevat Yerli wraz z ekipą Crytek Studios.

MR. ALCATRAZ, BOHATER Z PRZYPADKU

Nanokombinezon, herolda wojny futurystycznej, gracze dobrze już poznali i zajrzeli w każdą kieszeń jego pierwszej wersji w Crysisie i rozszerzeniu Warhead. Równocześnie przekonali się, że starcia wielkich armii odejdą do militarnego lamusa ? w przyszłości to właśnie wyposażone w superwdzianka jednostki zadecydują o losach konfliktów, stając się, nomen-omen, niczym stereotypowa gra o ratowaniu świata przez wybrańca, który budząc się pewnego szczególnego dnia nie ma pojęcia, że poza poranną toaletką, śniadankiem i joggingiem czeka go brnięcie tam, skąd wszyscy przy zdrowych zmysłach uciekają?

Jednakże w przypadku Alcatraza, głównego bohatera Crysisa 2, sytuacja przedstawia się nieco inaczej. To żołnierz Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych, bodaj najsłynniejszej i najbardziej wychwalanej pod niebiosa (oczywiście po drugiej stronie Atlantyku) formacji świata. Gdy przychodzi jego czas, sprawy mają się źle. Bardzo źle. Ludzkość walczy z mątwo-podobnymi kosmitami, a na Manhattanie wybucha epidemia tajemniczego wirusa, dziesiątkującego pozostałych przy życiu niedobitków. Naturalnie koreluje to z wydarzeniami sprzed 3 lat na Wyspie Langshin, gdzie Nomad i spółka polecieli na zieloną trawkę, przy okazji zostając świadkami pobudki uśpionego, pozaziemskiego zła. Tamta ekipa to jednak niemalże relikt przeszłości, bo w sequelu spotykamy tylko jednego jej członka ? Proroka. Zrządzeniem losu znajduje on ciężko rannego Alcatraza i zrzuca na jego barki brzemię ratowania świata, podarowując mu swój nanokubraczek. Panowie musieli być zbliżonej postury, bo wdzianko leży jak ulał ? Alcatraz ani przez moment nie skarży się na jakąś uwierającą czy wrzynającą się jego część. W ogóle na nic nie stęka, tylko akceptuje swoje przeznaczenie i rusza dokopać kosmitom mocniej, niż Will Smith w Dniu Niepodległości.

0033on.jpg

A perystaltyka jelit nie wystarczy...?

SUPERHERO EX MACHINA

Potraktowanie kombinezonu jako dobra przechodniego, przekazywanego z pokolenia na pokolenie niczym rodowa porcelana (a bardziej ubranie po starszym rodzeństwie) pozwala go nabyć z całym dobrodziejstwem inwentarza, jaki zainstalował mu poprzedni właściciel. Pod kuratelą Proroka zbroja zyskała najnowsze patche i trafia do Alcatraza w wersji 2.0. Podstawy zostały bez zmian ? nadal dostępnych jest kilka trybów, lecz zmieniła się nieco filozofia ich obsługi. Przede wszystkim zniknęła opcja przekierowania całej energii na wzmocnienie siły, zastąpiona przez doraźną możliwość oddania wysokiego skoku czy poruszenia ciężkim przedmiotem (jakoś nie pozwala się to poczuć nowożytnym Herkulesem). Nie ma też szarych neonków dla trybu Przyspieszenia, bo wystarczy normalnie biec, by dostać nano-kopa na krótki czas, a przy tym wykonać efektowny wślizg a?la Bullestorm. Poza tym rozwiązaniem, uniemożliwiającym podjęcie niewspomaganego (i oszczędzającego ponownie skromny zapas mocy!) sprintu najistotniejszą i niemal jedyną modyfikacją w obrębie znanej już funkcjonalności okazuje się zwiększenie ergonomii korzystania z potencjału kombinezonu. Za to absolutnym novum jest tryb taktyczny, sypiący jak z rękawa poradami, m.in. gdzie szukać zapasów amunicji czy jak najskuteczniej zakraść się do wroga, dzięki czemu gra staje się nieco łatwiejsza od poprzedników. Przepisów na sukces, jak to w Crysisach, jest sporo. Dobrze będą się bawić zarówno zwolennicy subtelnej eliminacji (za sprawą kamuflażu, nanowizji, która zastąpiła noktowizor i nowości ? cichych zabójstw), jak i absolutni egzekutorzy, wpadający w sam środek zawieruchy (tutaj pomoże zmodyfikowany sposób obsługi pancerza). Z biegiem czasu pojawia się jeszcze opcja ulepszania kombinezonu, więc każdy sobie postrzela zgodnie ze swoim widzimisię.

0276y.jpg

Prawdziwy koniec świata: w automatach brakuje Coca-Coli

I AM LEGEND

Kombinezon to jedno, ale najbardziej rzuca się w oczy diametralna zmiana miejsca akcji ? tropikalną dżunglę zastąpiono dżunglą betonową. Opuszczony, obracający się w coraz większą ruinę Nowy Jork to nie tylko poklask dla kolejnego stereotypu (niech sobie reszta świata płonie, Ameryka najważniejsza), ale przede wszystkim mniejsza swoboda poruszania się. Spore połacie terenu do przemierzania w jedynce i dodatku utrzymywały wrażenie pewnej nieliniowości, będąc w duchu wcześniejszej produkcji, którą zasłynął niemiecki deweloper ? Far Cry. Teraz obszar działania skurczył się i został posiekany barykadami posterunków oraz zawalonymi budynkami (da się wejść tylko do niektórych). Ilość grywalnych pojazdów również uległa znacznemu zubożeniu, zaś ewentualne przejażdżki są dość krótkie. Nadal jednak pozostaje nieliche pole do popisu, więc zwolennicy kombinowania nie powinni czuć się pokrzywdzeni, choć pozbawiono ich możliwości ostrzelania obozu wroga z najbliższego wzgórza czy też partyzanckich zasadzek w lesie.

0312y.jpg

Cepidy stosują sprawdzone metody ataku na Nowy Jork

WSPÓŁCZYNNIK OPADU SZCZĘKI

FPS-y od Cryteku to typowy, niemiecki produkt ?solidny, nie mający sobie równych pod względem technicznym. Kopary do ziemi opuścił milionom ludzi Far Cry, a potem Crysis. Ten drugi to jednak (do niedawna?) szlagier stricte pecetowy, więc górną granicę jakości grafiki stanowiły przede wszystkim możliwości finansowe graczy w kwestii zakupu mocarnego sprzętu. Po latach używania wymienionych tytułów w charakterze benchmarków wyciskających siódme, ósme a może i dziesiąte poty z kart graficznych czy procesorów świat obiegła szokująca wieść: oto szykowany sequel ?Kryzysu? będzie grą multiplatformową. Kierunek obrany przez Crytek, podyktowany zarobieniem większych pieniędzy (Crysis 1 jako pecetowy exclusive rynku nie zawojował) wywołał lawinę dyskusji i podzielił społeczność graczy. Jakkolwiek by jednak zatwardziali hejterzy konsol się nie jątrzyli, pecetowy Crysis 2 okazał się jedną z najładniejszych gier, jakie widziałem, a pewnie na ten moment najefektowniejszą. Już od pierwszej sceny właściwej rozgrywki przywitały mnie kapitalnie wymodelowane twarze, świetne oświetlenie, realistyczna woda, efekty cząsteczkowe, a potem nie było gorzej. Tu czy tam może się trafić jakaś lichsza tekstura, ale z nawiązką rekompensują to iście hollywoodzkie, pełne rozmachu momenty, którymi nafaszerowano zwłaszcza końcówkę stosunkowo długiego (pierwszy Crysis razy 2,5!) scenariusza. Komu jednak mało wodotrysków, niech instaluje łatkę wprowadzającą efekty DX11 (m.in. tesselację) oraz paczkę tekstur w wysokiej rozdzielczości, co jednak potrafi zabrać dużo klatek. Bez tego gra hula na DX9 i zbrodnią byłoby wytknąć tutaj temu staruszkowi wśród API, że nadaje się już tylko na złom. Na dodatek w tym trybie Crysis 2 prezentuje świetną optymalizację, na tym samym sprzęcie działając lepiej od jedynki?! Po chwili refleksji wychodzą na jaw przyczyny takiego stanu rzeczy: jest ciaśniej, nie ma też tylu obiektów podatnych na zniszczenie. Dominuje wrażenie, że pod względem złożoności interakcji z wirtualnym światem CryEngine 3 w drugim ?Kryzysie? to mały kroczek w tył.

Tym razem to jednak nie rozpadające się baraki (walący się wieżowiec też mile łechce oczy!) są gwiazdą gry, lecz to, co powinno nią być od początku istnienia serii ? iście hollywoodzki, filmowy scenariusz wraz z zapewnianą przezeń akcją na ekranie. Crysis 2 podpatrzył Modern Warfare i wyszło mu to na dobre: narracja nareszcie jest taka, jak być powinna ? porywająca, pełna zapadających w pamięć scen ? obojętnie, czy zwiedzamy pełną chorych na tajemniczy wirus strefę kwarantanny czy ostatkiem sił wymykamy się śmierci. Klimatyczne, zapowiadające grę trailery ukazywały opuszczone, zrujnowane Wielkie Jabłko, w którym ludzkość stoi na skraju zagłady. Z tym akurat nie do końca się udało, bo wciąż za dużo ma do powiedzenia C.E.L.L. ? zbrojne ramię Crynetu, którego żołnierze bynajmniej nie witają Alcatraza koszami owoców i tańcem hula. Przeszkadza też trzyletnia dziura oddzielająca sequel od wydarzeń z poprzedników. Kończąc pierwszego Crysisa dałbym sobie garść włosów na nodze obciąć, że w kontynuacji wrócimy na wyspę, a przynajmniej poznamy losy Proroka, który nie wiadomo jakim cudem przeżył i nie wiadomo skąd wytrzasnął nową zabawkę. Scenarzyści, choć co nieco wyjaśniają w dwójce, zdecydowanie za szybko olali poprzednią konwencję (bo Warhead jednak wiele nie pokazał). Pachnie mi to sugestią posypania głowy popiołem: ?Tak, mamy świadomość, że nie wszystko wyszło tak, jak powinno, więc chcemy się od tego odciąć przenosząc akcję w całkowicie inne miejsce?. W toku prac nad kontynuacją najwyraźniej zrezygnowano także z pewnego celowniczkowego etapu: wsiadamy do Humvee, obejmujemy miejsce za działkiem, a po loadingu jesteśmy już u celu podróży. Można to było chociaż wyciąć lub rozwiązać inaczej, bo licencję na subtelne droczenie się z graczem w ten sposób ma tylko dodatek do pewnej produkcji, skąd rzekomo wyleciała misja z gołębiami? Tak czy kwak, i bez tego małego ?wożonka? singiel wyrywa z życia ponad 10h. Z chęcią przeszedłbym dalej, ale spokoju nie daje mi jedno: pod koniec gry trzeba zwiewać czym prędzej z pewnego miejsca. W radiu gwar, bo zostało tylko kilka minut, wszyscy pędzą niczym na otwarcie Media Marktu, ale tak naprawdę świat kręci się wokół Alcatraza i dopóki ten łaskawie nie raczy ruszyć nanotyłka, nikomu z głowy włos nie spadnie. Bo jak nie on, to kto uratuje wszystkich i wszystko??

W ogólnym rozrachunku otrzymaliśmy porządnego shootera w klimatach sci-fi, z rajcującym gameplayem, skąpanym w świetnej oprawie. Depresji związanej ze słabością ludzkości wobec zaawansowanych technologicznie, okrutnych ras czających się gdzieś w gwiazdach nikt tutaj nie złapie i to nie tylko za sprawą sloganowej wręcz niezłomności człowieczego ducha, lecz również dzięki Easter Eggom, którymi tu i ówdzie upstrzono grę. Humor to może nie montypythonowski, ale kąciki ust do góry i tak podniesie.

0336z.jpg

Jak widać, Alcatraz aż tryska energią

?KOSMICZNE MASZYNY Z KOSMOSU?

Dobra, dajmy spokój pastwieniu się nad brakami, bo to, co znajdziemy w grze pozwala o nich zapomnieć. Pogromcę Crysisa 2 znalazłem jednak nie w kiepskim AI (bo to, przynajmniej u ludzkich wrogów, jest dobre, gorzej z kosmitami) czy wspomnianych lukach w opowieści, a w lokalizacji, tym razem pełnej. Nazwiska takie jak Machalica czy Sadowski mówią same za siebie, a ich nosiciele całkiem nieźle wywiązali się ze swojego zadania, lecz audycje radiowe traktujące o niebezpieczeństwie zagrażającym Nowojorczykom prowadzone przez Bartosza ?Fisza? Waglewskiego to całkowita porażka. Mam świadomość, że to głos DJ?a radia ?Wolny Manhattan?, ale gdybym nie znał polskiego przysiągłbym, że nawija o jakimś festiwalu reagge, a nie o nadciągającej apokalipsie. Programy Arta Bella z Prey?a to przy tym klimatyczne mistrzostwo wszechświata i okolic. Chociaż jedno trzeba mu przyznać ? dobrze gra czuba, któremu raz zdarzyło się powiedzieć coś zgodnego z prawdą. Tylko kto mu w to uwierzy?? W szale tłumaczenia wszystkiego na nasz język pominięto komunikaty radiowe pod koniec, ale to akurat z racji ich słabej słyszalności da się przeżyć. Gorzej, gdy kilka razy oglądamy zapis video z tą samą postacią, po pewnym czasie wyrażającą się w nieco inny sposób. Zwolennicy teorii spiskowych będą w siódmym niebie.

Co tam polonizacja, najważniejsze, że Crysisa 2 świetnie udźwiękowiono. Strzały czy wybuchy brzmią soczyście, ale klimat buduje również muzyka, przy której majstrował sam Hans Zimmer. To człowiek-marka i umieszczenie jego personaliów w napisach jest gwarantem jakości, choć tak naprawdę właściwy soundtrack komponowali przede wszystkim Borislav Slavov wraz z Tilmanem Sillescu, a wspomniany gwiazdor stworzył jedynie główny motyw. Niemniej jednak efekt psychologiczny został osiągnięty.

0352oo.jpg

Cepid z bliska. Capi mu z pyska...

PIMP MY GUN

Po ostatniej sekwencji (nota bene trochę słabej w kontekście tego, co widziałem wcześniej) i zapowiedzi kolejnej części stwierdziłem, że do Crysisa 2 jeszcze kiedyś wrócę i to nie tylko po to, by wyzbierać wszystkie znajdźki (nowość). To świetna, wciągająca gra, w której naprawdę miło się strzela, o wiele lepiej, niż w poprzednikach. Bronie plują ołowiem jakby wolniej, ale za to skuteczniej, bez takiego rozrzutu. Nadal można im montować różne dodatki, lecz tym razem zostało to nieco ograniczone ? lunetka snajperska wchodzi tylko na karabin wyborowy, a granatnik czy strzelba to akcesoria dla odpowiedniego modelu SCAR?a. Tym samym uniknięto absurdów z części pierwszej, jak shotgun z celownikiem snajperskim (za to można znaleźć egzemplarze z tłumikiem). Oczywiście do zbioru starych, dobrze znanych doszły nowe pukawki, w tym przesympatyczna broń mikrofalowa, gotująca Cepidów (tak tutaj wołają na kosmiczne ścierwo) w ich pancerzykach. Ci ostatni nieco wyewoluowali i nabrali humanoidalnych kształtów. Są dość wytrzymali, ale strzelba pozwala szybko się z nimi rozprawiać. Nie wiem, jak chcą podbić Ziemię, ale wąchanie kwiatków od spodu przez miliony lat nie wyszło im na dobre. Niby pod ostrzałem zachowują się jak ludzie, korzystając z osłon itd., ale czasem dają się oflankować jak dzieci. I już nie mają mroźnego oddechu jak po milionie gum Winterfresh.

1078z.jpg

Kciuk nie jest bez funkcji: trzeba go trzymać, żeby zadziałały pozostałe

CRYSIS 2: FUTURE WARFARE

Przez czas potrzebny do nabrania chęci na ponowne przejście kampanii wcale nie muszę usuwać Crysisa 2 z dysku, bo wyposażono go w smakowite multi, poprzedzone demami. Z grubsza rzecz biorąc to Modern Warfare w nanokombinezonach: małe mapki, za to pełne korytarzy, dużo poziomów do grindowania i stuffu do odblokowania. Są klasy, są killstreaki, są killcamy, jest cacy. Innymi słowy: grywalnościowo całkowite przeciwieństwo nudnego i mało dynamicznego multi z poprzednich odsłon, głównie w trybie Power Struggle, który w teorii powinien dawać masę uciechy dzięki swej złożoności i rozmachowi. Tutaj nie ma pojazdów, jest za to szybka akcja (w końcu rzecz dzieje się w ciasnej, miejskiej dżungli) i tony ołowiu wypluwane z rozgrzanych luf w każdej rundzie. Poza najbardziej lubianymi, standardowymi trybami każdy na każdego i jego zespołowej odmianie mamy Zdobądź Przekaźnik (takie CTF), Miejsce katastrofy (Dominacja), Atak (Search & Destroy) i Ekstrakcja (coś na wzór Sabotażu). W multi można wsiąknąć na długie godziny, bo jest strasznie grywalne, a dodatkową motywację stanowią nieustanne komunikaty o odblokowaniu czegoś, i to nie tylko ogólnego levelu potrzebnego, by wyposażyć się w lepszą pukawkę. Osobno grindują się poszczególne moce nanokombinezonu w zależności od tego, jaką pomoc stanowią podczas fragowania czy wypełniania zadań. Co więcej istnieją modyfikatory, dzięki którym Crysis 2 powinien być atrakcyjny nawet dla konserwatywnych malkontentów, np. wyłączające skafandry ? każdy ma więc mniej więcej równe szanse. Dołóżmy do tego wsparcie dla modów, a wniosek nasunie się sam ? w multi włożono mnóstwo pracy, osiągając znakomite efekty. Brak rozbudowanego trybu w stylu Power Struggle zapewne zrazi co po niektórych, ale kto wie, czy nie pojawi się on jako mod - wszak autorzy przed nikim drzwi nie zamknęli i chwała im za to.

1978n.jpg

"Za tę dłoń podniesioną nad Polską-"

ENJOY APOCALYPSE

Pierwszy Crysis zostawił po sobie mieszane uczucia, ale świetnego sequela osobiście pogratulowałbym każdemu pracownikowi Cryteku. To wspaniały relaksator, wyśmienita gra akcji i choć gdzieniegdzie powychodziły złośliwe babole, FPS o niezbyt optymistycznym tytule nareszcie stał się czymś więcej, niż technologicznym demem. W tym momencie nachodzi mnie refleksja, że bardziej alegorycznego głównego bohatera wymyślić się już chyba nie dało: Alcatraz został tak ?uwięziony? w kombinezonie, jak i każdy gracz przed monitorem, uruchamiając Crysisa 2. Ten drugi jednak bynajmniej nie ma ochoty wyjść wcześniej za dobre sprawowanie. ; )

PLUSY:

? nareszcie świetna grywalność

? dobry scenariusz

? dość długa kampania

? rozmach, porywające momenty

? swoboda działania

? Nanosuit 2.0

? wciągające, dobre multi

? oprawa audio-video

MINUSY:

? drobne głupoty i niedociągnięcia

? Cepidy to? cepy

? Fisz.

? mniejszy stopień interakcji ze światem niż w jedynce

? pewne braki w klimacie

WERDYKT: 85%crysis32.jpg

Youtube Video -> Oryginalne wideo

==========================================================================

Niniejszą recenzję znajdziecie również na portalu GameTalk.pl, gdzie od niedawna jestem redaktorem.

Gorąco zapraszam!

continuum.png

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Drobna poprawka: nad oprawą muzyczną pracował głównie Borislav Slavov razem z Tilmanem Sillescu. Hans Zimmer wymyślił tylko główny temat, którego to eksploatacją zajął się Lorne Balfe.

Crysis 2 uważam za jedną z najlepszych strzelanek w jakie grałem - niezła fabuła, wymagający (acz nieco głupawi) przeciwnicy (wejście w środek grupy wrogów jest chyba najgorszym pomysłem, za to unieruchamianie ich pojedynczo - najlepszym), świetna (moim zdaniem genialna jak na ten gatunek gier) muzyka no i rozmach. Umiejscowienie akcji w Nowym Jorku zagęściło klimat, co mi się bardziej podobało niż dżungla z Crysis 1. Można się też czepiać paru drobiazgów, ale nie zmienia to faktu, że Crysis 2 to jeden z najlepszych tytułów FPS.

Link do komentarza

Co do oprawy muzycznej - tak też zaznaczyłem, chociaż wymieniłem tylko Slavova.

Na mnie również Crysis 2 zrobił spore wrażenie, przede wszystkim dlatego, że jedynka wydała mi się nieco nudna. Tutaj to naprawiono i dobrze. :)

Poprawiłem. Dzięki za szczegółowe info. :)

Link do komentarza
? Fisz.

Fisz? O co kaman?

W plusach brakuje:

+ ścieżka dźwiękowa - IMO genialna, perfekcyjna i miód dla uszu (nie TEN miód ;])

W minusach brakuje:

- oprawa brzydsza od poprzednika (pikseloza części - powiedzmy 30% - obiektów, zaś w Crysis 1 praktycznie 95% bez wyjątku jest ostre jak żyleta)

Link do komentarza

Crysis 1 nie był aż taki ostry wizualnie, choć dziś nadal się broni. A gdy się zajrzy na YT, co ludzie wyprawiają z modami, powala i nie pozwala wstać. Niemniej jednak i dwójka wygląda bardzo rajcująco, a piksele widać dopiero z bliska.

Fisz? W tekście zawarłem o co mi chodzi z tym chłopem. Czyżbyś nie przeczytał...? :tongue:

Link do komentarza
Nazwiska takie jak Machalica czy Sadowski mówią same za siebie, a ich nosiciele całkiem nieźle wywiązali się ze swojego zadania, lecz audycje radiowe traktujące o niebezpieczeństwie zagrażającym Nowojorczykom prowadzone przez Bartosza ?Fisza? Waglewskiego to całkowita porażka. Mam świadomość, że to głos DJ?a radia ?Wolny Manhattan?, ale gdybym nie znał polskiego przysiągłbym, że nawija o jakimś festiwalu reagge, a nie o nadciągającej apokalipsie. Programy Arta Bella z Prey?a to przy tym klimatyczne mistrzostwo wszechświata i okolic. Chociaż jedno trzeba mu przyznać ? dobrze gra czuba, któremu raz zdarzyło się powiedzieć coś zgodnego z prawdą. Tylko kto mu w to uwierzy?? W szale tłumaczenia wszystkiego na nasz język pominięto komunikaty radiowe pod koniec, ale to akurat z racji ich słabej słyszalności da się przeżyć. Gorzej, gdy kilka razy oglądamy zapis video z tą samą postacią, po pewnym czasie wyrażającą się w nieco inny sposób. Zwolennicy teorii spiskowych będą w siódmym niebie.

Mniej więcej ten fragmencik. FA schodzi na psy, skoro ja przeczytałem a reszta nie. :trollface:

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...