
Gdy pierwszy gracz w historii kończył etap 1-4 w Super Mario Bros, zapewne nieźle się zdziwił nie zastawszy Księżniczki w zamku. I w następnym również. I w kolejnym? Tak naprawdę niesforna białogłowa stanowiła tylko pretekst do przemierzenia kilku światów, opętańczego skakania po platformach i głowach przeciwników czy zbierania monet. To jednak relikt poprzedniej epoki, dziś natomiast w proste kształty często obleka niezwykle ważkie kwestie, by nie odrywać kiczowatą formą od rzeczy najistotniejszych.

Głowa w chmurach, a problemy jak najbardziej przyziemne...
SKACZĘ, WIĘC JESTEM
Braid to właśnie takie neo-Mario, stawiające na osobisty rozrachunek każdego z nas w kwestii własnej pogoni za Księżniczką. Hydraulik zmienił tutaj roboczy ubiór na garnitur i pod imieniem Tim rusza szukać swojej kobiety, którą stracił coś tam przeskrobawszy. Jednakże, tematyka poruszana przez grę wykracza daleko poza dosłowne rozumienie syntezy fabuły, o czym można przekonać się zwłaszcza u zwieńczenia opowieści. Jonathan Blow, twórca gry, sięgnął bowiem nawet do psychologii, by zostawić po ostatniej scenie kiełkujące w głowie gracza pytanie, czy jego także nie dotyczy historia głównego bohatera. Alegoryczny wydźwięk opowieści i jej dojrzałość kontrastują z bajkową, kolorową oprawą, lecz w żadnym razie Braida grą dla dzieci bym nie nazwał. Historię Tima poznajemy stopniowo, na początku każdego ze światów do przemierzania. Dużo w tych lapidarnych, krótkich ustępach tekstu metafor i fragmentów, które trudno jednoznacznie zinterpretować, a całość jest dość mglista. Wiele zależy od tego, jaki punkt odniesienia przyjmie gracz. Nie opuszcza mnie jednak wrażenie, że twórca troszkę to wszystko zbyt zagmatwał. Być może w pewnym stopniu zawiniła lokalizacja, bo tekst niekiedy bywa trochę niezrozumiały, w dodatku dźwiga brzemię błędów interpunkcyjnych.
Dziwnie się czuję, roztrząsnąwszy na cały akapit fabułę? platformówki. Tak się jednak złożyło, że Braid, z daleka eksploatujący motyw zagłębiania obcasów w głowach przeciwników, także pod warstwą gameplaya ukrywa drugie dno. Są nim manipulacje czasem, przy których może się schować Max Payne i jego bullettime, a rywalizować z nim jest w stanie chyba tylko posiadacz kombinezonu beta z TimeShifta, i to w bardzo ograniczonym zakresie. Tim cofa wskazówki zegara nie po to, by znaleźć wyjście z danej planszy, bo to akurat można osiągnąć w tradycyjny sposób, lecz celem zbierania puzzli, składających się na kilka obrazków. Tutaj również wypada dopatrzeć się głębszego sensu, zarówno dla samych układanek, jak i zabawy czasem. Przecież jak przeskrobiecie coś poważnego, to co od razu przychodzi na myśl?? ?Gdybym tylko mógł?. .? No właśnie.

Pozory mylą - do tego elementu na górze wcale nie tak łatwo się dostać
BŁĄDZIĆ JEST RZECZĄ GRACZA
Bez możliwości naginania czasu Braid stałby się niczym Super Meat Boy czy Limbo ? czyli do czasu wykoncypowania rozwiązania licznik zgonów wybiłby jedno, dwu-, a być może i trzycyfrową wartość? Śmierć to jednak pojęcie nieznane Timowi, bo krytyczne niepowodzenia od razu wstrzymują grę. I bez tego dzieło Jonathana Blowa potrafi głęboko zaleźć za skórę. Na pozór to tylko 6 światów po kilka plansz w każdym, więc całość jest krótka, ale tylko w przypadku uprzedniego rozpracowania wszystkiego. Poza zdawkowym tutorialem i niekiedy sugestiami w tytułach map gra pozostawia osobę sterującą protagonistą samemu sobie. Zagadki związane z dostaniem się do konkretnego puzzla z biegiem czasu stają się coraz bardziej zawiłe, dalekie od logiki i nastawione na zmysł obserwacji. Nowy świat to kolejna, ciekawa umiejętność niezbędna do rozprawienia się z jeszcze bardziej zakręconymi zagwozdkami. Chwilami zwyczajnie nie dowierzałem, jak można zebrać element perfidnie wiszący w teoretycznie niedostępnym miejscu mając do dyspozycji wyłącznie strzałki do poruszania się, skok no i rzecz jasna dobry układ z Chronosem. Od zapalenia się w mózgu lampeczki i głośnego ?Eureka!? jest jeszcze daleka droga do wprowadzenia planu w życie, wybrukowana notorycznym mijaniem celu o dosłownie milimetry, aż wreszcie zmusi się palce do perfekcyjnych ruchów po klawiaturze. O tak, Braid uświadomił mi moją mizerność, pomimo przejścia wzdłuż i wszerz CoD?ów, Crysisów, czy przeżycia w niegościnnej Zonie?
Kolorowa, przyjemna dla oka grafika z ręcznie malowanymi tłami każą mi o niej myśleć nie inaczej, jak ?sympatyczna?. Wyraźnie widać, że strona techniczna to tylko środek wyrazu dla tego, co chciał przekazać autor: niczym w Limbo, od razu po kliknięciu na skrót uruchamia się właściwa rozgrywka, zaś opcje konfiguracyjne ograniczono do absolutnego minimum. Rozdzielczość 720p od razu demaskuje Braida jako port z X360 (gdzie gra pierwotnie się ukazała). Kombinowaniu przygrywa ciekawa, stonowana, nieco melancholijna muzyka, korelująca z meritum gry ? bo radosne, skoczne melodyjki rodem z Mario byłyby tu całkowicie nie na miejscu.

To niedobrze, bo byłem już prawie wszędzie. Został mi jeszcze tylko Wolfenstein
SPOKOJNIE, TO TYLKO GRA
Dobrze jest odpocząć o hitów AAA i zanurzyć się w świecie zadającym pytania, a nie tylko zmuszającym do tępego strzelania. Braid to growe ucieleśnienie krążących po głowie, niewypowiedzianych myśli, coś jakby nasze własne milczenie owiec. Zamotane, niejasne, ale spełniające swój cel, bo prowadzące do głębszych wniosków. Szkoda tylko, że pan Blow to lekki hipokryta ? chciał stworzyć coś oderwanego od większości gier, a potem władował w to? tryb wyścigu z czasem. Dla mnie to jak artysta, który w pierwsze dzieło wkłada nie tylko mnóstwo pracy, lecz także część siebie, tworząc coś niepowtarzalnego, a potem już trzyma się schematu i ?jedzie? z rozbiegu. Z tego też powodu (i wymienionych uprzednio) Braid nie jest grą wybitną, a tylko wybijającą się.
PLUSY:
? dojrzałość, polemizowanie z graczem
? interesujące zabawy z czasem
? mnóstwo zagadek, satysfakcja płynąca z ich rozwiązywania
? wysmakowana stylistyka
MINUSY:
? trochę za dużo niejasności w warstwie fabularnej
? błędy w tłumaczeniu
? tryb ?Wyścigu z czasem? przypomina, że to tylko gra
? momentami bardzo wysoki poziom trudności
WERDYKT: 80%
==========================================================================
Niniejszą recenzję znajdziecie również na portalu GameTalk.pl, gdzie od niedawna jestem redaktorem.
5 Comments
Recommended Comments