"Killshot" - recenzja
Do obejrzenia ?Killshot? zachęciła mnie przede wszystkim dobra obsada. W filmie tym grają m.in. Mickey Rourke, Diane Lane, Thomas Jane, a także coraz bardziej popularny w ostatnim czasie Joseph Gordon-Levitt. Oczywiście nie bez znaczenia była również przynależność gatunkowa obrazu w reżyserii Johna Maddena, ponieważ chętnie sięgam po produkcje spod znaku sensacji. Co zatem czeka widzów, którzy zdecydują się na poświęcenie wieczoru historii przedstawionej w ?Killshot?? Otóż otrzymają oni półtorej godziny w miarę ciekawej, choć na pewno nie podwyższającej poziomu adrenaliny rozrywki.
Carmen i Wayne?owi Colsonom nie dopisuje szczęście. Borykają się z problemami małżeńskimi, a na domiar złego znaleźli się na celowniku dwóch morderców ? Armanda ?Blackbirda? Degasa oraz Richiego Nixa. Niestety bandyci nie odpuszczają nawet wtedy, gdy pechowa para zostaje objęta programem ochrony świadków. No cóż, trzeba przyznać, iż sytuacja Colsonów jest rzeczywiście nie do pozazdroszczenia. Pomimo tego w filmie nie uświadczymy pełnego eksplozji wyścigu z czasem, w którym ofiary na każdym kroku czują gorące oddechy swoich prześladowców. Akcja toczy się tutaj niespiesznym rytmem, lecz generalnie wciąga. Owszem, zdarzają się pewne narracyjne przestoje, przez co ?Killshot? może czasami lekko przynudzać. Jednak zarzut ten nie dotyczy głównego wątku, tzn. tropienia małżonków, a także okoliczności, w jakich stanęli na drodze przestępców.
Mimo, że obraz Maddena reprezentuje kino sensacyjne, twórcy nie ograniczyli się wyłącznie do jednego gatunku filmowego, co nie do końca wyszło im na dobre. Produkcja ta zawiera bowiem całkiem sporo elementów rodem z dramatu. Jak już wspomniałam na początku, w ?Killshot? poświęcono nieco uwagi parze, której wspólne życie osiągnęło dość niejasny etap. Ów brak przejrzystości w kryzysowym dla Colsonów momencie ma w pewnym sensie dwa oblicza. Z jednej strony, wielu ludzi często zachowywałoby się w podobnej sytuacji tak jakby nie wiedzieli czego konkretnie chcą i nie potrafiłoby porozumieć się z racji odmiennych poglądów. Z drugiej, motyw ten został potraktowany po macoszemu, przez co niewiele obchodziły mnie prywatne sprawy Carmen i Wayne?a. Niekiedy też poważnie zastanawiałam się czy nie zostały one wprowadzone na siłę. Nie wymagałam od scenarzysty przedstawienia szerokiej gamy problemów małżeńskich, bo nie o to chodzi w filmie, którego główną oś stanowi wątek sensacyjny. Wystarczyło wyraziściej nakreślić kryzys w związku Colsonów albo w ogóle nie ruszać tego tematu.
Małżonkowie nie zajmują jednak najważniejszego miejsca w tej historii. Rola ta została powierzona tropiącym im mordercom. Muszę przyznać, że portrety psychologiczne ?Blackbirda? oraz Richiego wypadają dużo lepiej niż Carmen i Wayne?a. Dobrym pomysłem było dobranie ich na zasadzie przeciwieństw. Armand Degas jest zawodowcem z krwi i kości, legitymującym się olbrzymim doświadczeniem w swoim fachu. Z kolei młody Nix to nieokrzesany i nadpobudliwy rzezimieszek, który często miewa problemy z powstrzymaniem agresji. Mogłoby się wydawać, że taka dwójka nie powinna ze sobą wspódziałać. Wprawdzie do ?Blackbirda? jak ulał pasuje określenie ?zimny niczym głaz?, w głębi jego serca tlą się jakieś uczucia, a co za tym idzie, emocjonalny stosunek do pewnych przeżyć w przeszłości. Dzięki temu twórcom udało się sensownie wytłumaczyć dlaczego Degas postanowił współpracować z Richiem.
Jeżeli chodzi o zatrudnione gwiazdy, aktorzy nie poszli na łatwiznę i na ogół przyłożyli się do otrzymanych ról. Na pierwszy plan zdecydowanie wysuwają się Mickey Rourke oraz Joseph Gordon-Levitt, którzy wcielili się w członków przestępczego duetu. Każdy z nich wywiązał się ze swojego zadania w iście koncertowym stylu dając prawdziwy popis udanej gry aktorskiej. Reszta obsady co prawda nie błyszczy tak jak wymienieni wyżej panowie, ale też nie ma się czego wstydzić. Chociaż wcześniej napisałam o moich zastrzeżeniach względem relacji pomiędzy Colsonami, nie mogę się zbytnio przyczepić do Diane Lane (Carmen) oraz Thomasa Jane?a (Wayne). Szkoda tylko, że scenarzysta nie wykorzystał ich talentu poprzez lepsze dopracowanie granych przez nich postaci.
?Killshot? to niezły film, któremu zabrakło nieco ikry. Potrafi wciągnąć, ale raczej nie pozostanie w naszej pamięci na dłużej. Poza tym niektóre wątki obyczajowe psują pozytywny odbiór całości. Doskonale zdaję sobie sprawę, że twórców należałoby pochwalić za próbę połączenia klasycznego filmu sensacyjnego z dramatem. Doceniam ich starania, lecz z przykrością muszę stwierdzić, iż owa ambicja okazała się przysłowiową pięta achillesową i w pewnym stopniu położyła projekt. Reasumując, obraz ten mógł być bardzo dobry, a okazał się tylko poprawny.
Ocena: 6/10
Tytuł polski: Killshot
Tytuł oryginalny: Killshot
Reżyseria: John Madden
Scenariusz: Hossein Amini
Obsada: Mickey Rourke, Joseph Gordon-Levitt, Diane Lane, Thomas Jane, Rosario Dawson
Gatunek: sensacyjny, dramat
Produkcja: USA
Rok produkcji: 2008
Czas trwania: 93 minuty
1 komentarz
Rekomendowane komentarze