No i wracam z zaległym podsumowaniem ostatniej serii wiosennej. Tyle. Znowu będzie krótko, tym razem spowodowane jest to faktem, że anime spodobało mi się średnio, a jak coś jest nie w moim guście, wolę nie pisać o tym nic, niż pisać o tym źle:)
O co chodzi? W pewnym sensie, mamy kolejnego zwyczajnego licealistę, którego czeka (nie)miła niespodzianka, choć występują tu dwa czynniki urozmaicające sytuację. Pierwszy - wspomniane liceum to szkoła dla tak zwanych Butei - uzbrojonych detektywów, zajmujących się szeroko pojętym pilnowaniem porządku - od ściągania kotów z drzew, aż po walkę z przestępczością zorganizowaną. Druga sprawa: Kinji Tooyama - protagonista, odziedziczył po swoich przodkach coś takiego jak Hysteria Mode, gdzie pod wpływem pewnych bodźców, z przeciętniaka staje się tęgim wymiataczem, który potrafi zestrzeliwać lecące kule i wyłamywać kilka zamków naraz w mniej niż 3 sekundy. Co ciekawe, ma też wtedy tendencję do podrywania (i to całkiem skutecznego) każdej samicy jaka pojawi się w zasięgu wzroku.
Jak już zostało nadmienione, Kinji radzi sobie w swoim fachu średnio. W ogóle, chłopak ma dosyć nazbyt obfitującego w atrakcje życia Butei, chce zmienić szkołę i zacząć żyć jak najnormalniejszy nastolatek. W tym momencie, przestrzeń osobistą protagonisty nawiedza niejaka Aria H. Kanzaki - jedna z najlepszych Butei na świecie, o wyglądzie i osobowości dwunastolatki. Tak się niefortunnie złożyło, że Kinji uruchomił w jej obecności swój Badass Mode, dając imponujący pokaz swoich możliwości, a do tego skierował do niej kilka czułych słów... I teraz Aria podejmie wszystkie możliwe środki (akcent na słowo "wszystkie") by bohater zdecydował się z nią współpracować.
Moje reakcje na kolejne odcinki przypominają sinusoidę: entuzjazm po niezłym początku stopniowo opadał, a pod koniec, gdy na powrót zaczęło się robić ciekawie, ostatni odcinek nieco zawiódł. W czym był problem? Cóż, postacie były w miarę interesujące, choć oryginalnością nie grzeszyły (najbardziej spodobała mi się Riko - wieczny troll). Historia ewidentnie była z tych ciekawszych i chętnie poznałbym jej dalszy ciąg... Jednak tu zawiodła realizacja - niektóre wątki skrócono i/lub zmodyfikowano względem oryginału, co bardzo źle odbiło się na efekcie końcowym.
Wizualnie było, jak na dzisiejsze standardy, ok. Za to muzyka zasługuje na solidną pochwałę, zwłaszcza opening i ending. Jak ktoś poczuł się zainteresowany, polecam zapoznać się z jedną z wersji papierowych.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.