Skocz do zawartości
  • wpisy
    126
  • komentarzy
    286
  • wyświetleń
    74534

Devil May Be Tsundere, czyli Hidan no Aria


Kondzio

271 wyświetleń

No i wracam z zaległym podsumowaniem ostatniej serii wiosennej. Tyle. Znowu będzie krótko, tym razem spowodowane jest to faktem, że anime spodobało mi się średnio, a jak coś jest nie w moim guście, wolę nie pisać o tym nic, niż pisać o tym źle:)

ariac.jpg

O co chodzi? W pewnym sensie, mamy kolejnego zwyczajnego licealistę, którego czeka (nie)miła niespodzianka, choć występują tu dwa czynniki urozmaicające sytuację. Pierwszy - wspomniane liceum to szkoła dla tak zwanych Butei - uzbrojonych detektywów, zajmujących się szeroko pojętym pilnowaniem porządku - od ściągania kotów z drzew, aż po walkę z przestępczością zorganizowaną. Druga sprawa: Kinji Tooyama - protagonista, odziedziczył po swoich przodkach coś takiego jak Hysteria Mode, gdzie pod wpływem pewnych bodźców, z przeciętniaka staje się tęgim wymiataczem, który potrafi zestrzeliwać lecące kule i wyłamywać kilka zamków naraz w mniej niż 3 sekundy. Co ciekawe, ma też wtedy tendencję do podrywania (i to całkiem skutecznego) każdej samicy jaka pojawi się w zasięgu wzroku.

Jak już zostało nadmienione, Kinji radzi sobie w swoim fachu średnio. W ogóle, chłopak ma dosyć nazbyt obfitującego w atrakcje życia Butei, chce zmienić szkołę i zacząć żyć jak najnormalniejszy nastolatek. W tym momencie, przestrzeń osobistą protagonisty nawiedza niejaka Aria H. Kanzaki - jedna z najlepszych Butei na świecie, o wyglądzie i osobowości dwunastolatki. Tak się niefortunnie złożyło, że Kinji uruchomił w jej obecności swój Badass Mode, dając imponujący pokaz swoich możliwości, a do tego skierował do niej kilka czułych słów... I teraz Aria podejmie wszystkie możliwe środki (akcent na słowo "wszystkie") by bohater zdecydował się z nią współpracować.

Moje reakcje na kolejne odcinki przypominają sinusoidę: entuzjazm po niezłym początku stopniowo opadał, a pod koniec, gdy na powrót zaczęło się robić ciekawie, ostatni odcinek nieco zawiódł. W czym był problem? Cóż, postacie były w miarę interesujące, choć oryginalnością nie grzeszyły (najbardziej spodobała mi się Riko - wieczny troll). Historia ewidentnie była z tych ciekawszych i chętnie poznałbym jej dalszy ciąg... Jednak tu zawiodła realizacja - niektóre wątki skrócono i/lub zmodyfikowano względem oryginału, co bardzo źle odbiło się na efekcie końcowym.

Wizualnie było, jak na dzisiejsze standardy, ok. Za to muzyka zasługuje na solidną pochwałę, zwłaszcza opening i ending. Jak ktoś poczuł się zainteresowany, polecam zapoznać się z jedną z wersji papierowych.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...