Skocz do zawartości
  • wpisy
    86
  • komentarzy
    185
  • wyświetleń
    28754

S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci - recenzja


LordTyrranoos

555 wyświetleń

callofpripyate.jpg

Dobre wyniki sprzedaży poprzednich odsłon oraz chęć zaimplementowania kolejnych nowości przyczyniły się walnie do powstania trzeciej części bardzo popularnej w naszym kraju serii S.T.A.L.K.E.R. Mimo że jestem miłośnikiem tego typu klimatów, z Zewem Prypeci zapoznałem się dopiero niedawno i stwierdzić muszę, że mamy do czynienia z najbardziej dopracowanym tytułem poświęconym katastrofie czarnobylskiej. 

O 180 stopni

Zmiany w porównaniu do poprzedników widoczne są od pierwszych minut. Z grą zaznajamiają nas niestety prostackie plansze z nastrojowymi zdjęciami, a nie wysokiej jakości filmy, do których byliśmy przyzwyczajeni. Gruntowna metamorfoza dotknęła także postaci głównego bohatera ? w Zewie Prypeci nie wcielamy się w jednego ze stalkerów, a paradoksalnie w największego ich nieprzyjaciela. Agent Służb Bezpieczeństwa Ukrainy, major Diegtiariow, wysłany zostaje do Zony w celu wyjaśnienia niepowodzenia operacji ?Tor Wodny?. Rozpoczynając już samą rozgrywkę mamy jednak o tyle łatwiej, że dysponujemy potężnym karabinem szturmowym, amunicją i racjami żywnościowymi, a nikt nie podejrzewa naszego pochodzenia z powodu... działania pod przykryciem stalkera!

Podczas rozgryzania kolejnych tajemnic wynikających z tła fabularnego, na drodze Diegtiariowa staną dobrze znani przede wszystkim z Cienia Czarnobyla stalkerzy. Każdy z nich ma coś ciekawego do powiedzenia, z większością możemy ubijać interesy lub pomagać im w załatwianiu pilnych spraw. Zadania poboczne w Zewie Prypeci są o tyle przyjemne, że w końcu postanowiono zrezygnować z tych generowanych automatycznie. Nie napotkamy już zatem na irytujące ?przynieś xx nabojów? czy ?przynieś część ciała mutanta? ? każda dodatkowa eskapada ma swoje podłoże fabularne i mniej lub bardziej zaskakujący finał, którego to jesteśmy reżyserami. Podejmowane przez gracza wybory warunkują przede wszystkim na to, co ujrzymy w zakończeniu. Przytaczanie konkretniejszych przykładów byłoby więc grzechem dla tych, którzy jeszcze w Zew Prypeci nie mieli okazji zagrać.


0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...