Krótkie... opowiadanie? 2
Druga część opowiadania, mam nadzieję, że się spodoba:
Kolejna śmierć, zaczynam się już przyzwyczajać ? pomyślałem. Skarciłem się za tę myśl godną zabójcy i wyszedłem z krzaków. Cały czas trzymając łuk w prawej ręce ruszyłem w stronę najbliższego drzewa. Będąc u celu obejrzałem pobliski teren i nie zauważywszy niczego podejrzanego począłem wspinać się na średniej wielkości sosnę. Zakończyłem wspinaczkę na czwartej gałęzi, gdzie przysiadłem wygodnie. Pozostając w ukryciu obserwowałem dalsze wydarzenia.
-Mamy pierwszą ofiarę panie, padł Kostny.
-Zbytnio się nam nie przysłużył ? odparł przywódca bandy.
-Panie! On był jednym z twych ludzi! ? posłaniec wyraził swoje zniesmaczenie, popierając je odpowiednią miną. -Najemnik ? herszt odpowiedział spokojnie, lecz z nutką okrucieństwa w głosie. ? Zwykły najemny [beeep] bez wykształcenia. Prawdopodobnie spieprzył naszą akcję. Wiesz gdzie jest teraz chłopak?
Nastała niezręczna cisza. Bandyta wyraźnie nie był zadowolony z obrotu spraw, miał tylko przekazać wiadomości i wrócić do poszukiwań. Tak więc kiwnął tylko nieznacznie głową i wbił wzrok w ziemię. -Tak też myślałem, wracaj do roboty. Może tam się bardziej przydasz.
Wódz odczekał aż posłaniec zniknął mu z oczu i klnąc cicho pod nosem wyruszył w stronę północnego zagajnika. Igły sosen kuły jego skórzany napierśnik, co chwila wbijając się w mniej wytrzymałe części zbroi. Zza pleców wyciągnął drwalski topór i zaczął wycinać pobliskie iglaki.
1 Comment
Recommended Comments