Skocz do zawartości

A idź pan w pyry

  • wpisy
    345
  • komentarzy
    4878
  • wyświetleń
    461694

Your song is not ours


Qbuś

297 wyświetleń

Są takie gry, które zapadają w pamięć i o których się nie zapomina. Są też takie gry, które nie powinno się grać samemu w nocy. I SS2 to właśnie taka gra - fabuła i klimat wrzynają się w świadomość i wywierają trwały ślad. Jest też Shodan.

system.jpg

Przygodę z tą grą zacząłem dość dawno temu, pamiętam ciągle 10/10 w CDA. I do dziś nie mam żadnych zarzutów do tej oceny. Ba, uważam, że nic się do dziś nie zestarzała. Grafika może i nie ta, ale sama gra jest wybitna. Niestety nie mam kompa na tyle mocnego, żeby uciągnął Bioshocka, ale SS2 mi wystarcza... Przejdźmy jednak do treści właściwych.

Look at you, Hacker. A pathetic creature of meat and bone, panting and sweating as you run through my corridors. How can you challenge a perfect, immortal machine? / Spójrz na siebie, Hakerze. Żałosna kreatura z krwi i kości, pocisz się i sapiesz, biegnąc przez moje korytarze. Jakie masz szanse przeciw doskonałej, nieśmiertelnej maszynie? - Shodan

Zaczyna się niewinnie (jak zwykle zresztą) - zostajemy wcieleni do sił zbrojnych i przechodzimy przez serię szkoleń, w trakcie której wybieramy zarysy klasy swojej postaci. Dlaczego zarysy? Ponieważ dzięki zdobywanym punktom (za zadania lub rozsiane dość rzadko po levelach) możemy wybierać sobie specjalizacje. Możemy dowolnie kształtować umiejętności naszej postaci - może być strzelcem wyborowym, hakerem czy też specem od naprawiania broni. A może być wszystkim po trochu, ale lepiej skoncentrować się danej ścieżce rozwoju. Właściwa przygoda zaczyna się jednak, gdy zostajemy gwałtownie wybudzeni z hibernacji na pokładzie statku UNN Rickenbacker. Pomieszczenie się rozszczelnia, trzeba wiać. Zagrożenie dekompresją okazuje się jednak być najmniejszym z naszych problemów.

Silence the discord!

Na początku mamy parę pomieszczeń spokoju, ale dalej nie mamy już spokoju. Systemy bezpieczeństwa (roboty, działka, kamery) oraz organiczni poplecznicy The Many (małpki, zombie) nie dadzą nam spokoju. O ile działka czy kamery można permanentnie zniszczyć, to z 'ruchomymi' nie jest już tak łatwo - w SS2 mamy bowiem respawn. Gra czasem wymaga nieco pokręcenia się w tą i z powrotem po częściach statku, a respawn sprawia, że nigdy nie jesteśmy bezpieczni. Stworki nie odradzają się po paru sekundach, mamy więc poczucie zagrożenia, a nie poczucie śmieszności.

We are Many, and you... are one. How can you hope to prevail against us?

Z czasem okazuje się, że eskortowany przez Rickenbackera, Von Braun napotkał coś, czego nie powinien. Zbiorowy, organiczny Twój zaczyna przejął w pewnej mierze władzę nad statkami i toczy walkę ze sztuczną inteligencją, Shodan, która chciała zniszczyć ludzkość w części pierwszej. Jednym słowem, wielka radosna rodzinka, a gracz i załoga statków gdzieś po środku. Początkowo Shodan pomaga nam przetrwać, dbając jednocześnie o własne interesy, ale z czasem i The Many chce nas przekabacić na swoją stronę. W pewnym momencie trzeba się opowiedzieć, po którejś ze stron (a może żadnej?), więc trzeba wsłuchać się w oba głosy. Ale przede wszystkim trzeba przeżyć.

Are you afraid? What is it that you fear? The end of your trivial existence?

Oprawa graficzna i dźwiękowa tworzą klimat, który sprawia, że ta walka o przeżycie potrafi przyprawić o porządne migotanie komór. Stan przedzawałowy gwarantowany, gdy nagle zza plecami usłyszy się pisk małpki. Opustoszałe, surowo pomieszczenia statku w połączeniu z niepokojąca muzyką i dobrymi efektami dźwiękowymi tworzą atmosferę, która nie daje chwili wytchnienia. Gdy do tego dodać permanentny niedobór amunicji i apteczek, to mamy pełen obraz nerwów, na które narażony jest gracz. Jest więc miodnie. Gracza jednak pędzi nie tylko strach, ale także ciekawość. Na pokładzie znaleźć można też cyfrowe dzienniki, dzięki którym poznać możemy nie tylko przebieg wydarzeń na statku, ale też często osobiste dramaty i romanse. Czasem zresztą możemy też zobaczyć ich duchy, co bywa dość ciekawym przeżyciem - zwłaszcza za pierwszym razem.

You are no longer welcome here, nuisance. Why do you stay, when you sense my displeasure? I have suffered your company long enough; it is time for our dance to end.

Nie będę tu opisywał wszystkich zawiłości, możliwości i elementów ekwipunku. Są to rzeczy ważne, ale najważniejsze zostały już opisane. To klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Ta gra na prawdę potrafi trzymać on the edge of your seat. I czasem nie chce puścić.

Gdybym był utalentowanym grafikiem to teraz wrzuciłbym tu przerobiony plakat 'Uncle Sam needs You!' i wrzucił tam Shodan: "Ciocia Shodan Cię potrzebuje!" A że nie jestem... Gra parę latek ma, ale promo video miała, więc niech ono na osłodę się tu znajdzie:

Niech zagra Wasza wyobraźnia. Przyłączcie się do pieśni, stańcie się częścią harmonii...

Howgh!

P.S. Dodam jeszcze, że odrobina wysiłku wystarczy, żeby wyciągnąć z gry wszystkie kwestie mówione oraz ścieżkę dźwiękową.

"Szerzenie niewiedzy o wszechświecie musi być także naukowo opracowane."

Stanisław Jerzy Lec

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Jakiś czas temu podchodziłem do SS2 niestety miałem za dużo na głowie i nie bardzo mogłem się w ten klimat wciągnąć, ale teraz gdy mam wakacje trzeba będzie dać tej grze drugą szansę :).

Link do komentarza

Niedawno przeszedłem SS2 i muszę napisać, że ta gra jest rewelacyjna. Klimat ma znakomity. 10/10 bez gadania. Niestety nie miałem przyjemności z "jedynką", ale może się to jeszcze zmieni.

Shodan FTW!!

Link do komentarza

Babies must sleep... babies must rest... wise is the one who does not waken them. Leave this place now...or we will wound you... as you have us... - tak to szlo, mosci Rankinie :). Slowa te - i wiele innych z gry - pamietam jak dzis, choc ostatni kontakt z SS2 mialem bodajze 3 lata temu (nie pomne).

Coz dodac - w pelni zgadzam sie z Qbusiem. Gra nie zestarzala sie ani troche (no, moze troche pod wzgledem wizualnym), a SHODAN jest IMVHO jednym z najbardziej wyrazistych antagonistów w historii gier komputerowych.

Planuje zreszta niebawem odswiezyc sobie ten zacny tytuł, (choc przewiduje problemy z odpaleniem - Vista user...) i tobie radze to samo, Piccolo. Pierwszy raz z SS2 zetknalem sie majac bodaj 13 lat i gra mnie od siebie odrzucila na jakies 2 lata - wychowany na Half-Life, nie moglem zdzierzyc, ze gine po 2-3 ciosach rurą, a i z angielskim bylem na bakier. Potem do gry podszedlem po raz drugi i coz moge rzec... Glory to the Many. I am a voice in their choir.

Polecam!

Link do komentarza

Ano właśnie. Granie w SS2 wymaga niejakiego wyrobienia i samozaparcia. Można się nieźle sfrustrować przy braku amunicji i wyskakującym zza rogu kolejnym droidzie. Respawn momentami potrafił przyprawić o migotanie komór, ale w sumie to dokładał do klimatu.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...