Być może moje poprzednie wpisy nudziły zebrane tu towarzystwo; dziś zatem będzie krótko i zwięźle. W miarę możliwości^^
Niezależne animacje, choć często bardzo udane, na ogół mają niewielką siłę przebicia. Jednym z chlubnych wyjątków jest opisywana tu króciutka koreańska seria, stworzona (przynajmniej pierwsze dwa epizody) przez trzy osoby, w technologii Flash.

Wszystko zaczęło się już jakiś czas temu, bo w 2003 roku. Wtedy to w internecie pojawiła się, trwająca mniej więcej trzy minuty, animacja pod tytułem "There She Is!!". Pomysł był banalnie prosty: dziewczyna zakochuje się (dosłownie) od pierwszego wejrzenia w napotkanym koleżce, dostając na jego punkcie totalnego bzika. Sam zainteresowany nie patrzy zbyt ochoczo na podchody nieznajomej, subtelne niczym przejście stada nosorożców. Ale nikt go tu o zdanie nie pyta... Dodano jeszcze stary, sprawdzony motyw zakazanej miłości, bowiem nasi bohaterowie są przedstawicielami dwóch gatunków, pomiędzy którymi związki nie są akceptowane. Nabi (kot) zasłania się tym schematem, by nawet nie zacząć traktować swojej adoratorki poważnie, jednak Doki (króliczka)... cóż, kompletnie się nie przejmuje. W zasadzie niczym. Rodzi się pytanie: czy hiperaktywna panna zdoła zwrócić na siebie uwagę ukochanego, łamiąc tym samym stereotyp?
Zainteresowanie widzów było ogromne (i ciągle rośnie; jakiś czas temu, oficjalna strona padła z przeciążenia), toteż kontynuacja musiała nastąpić. Na sequel, równie skromnej długości przyszło czekać 2 lata. Nie sposób (i nawet nie wypada) zagłębiać się w szczegóły, kiedy mówimy o dziele tak krótkim. Powiem tylko, że na pierwszym planie była bardzo wesoła (przynajmniej dla widza) podróż Nabiego przez miasto, pełna rozmaitych niespodzianek...
Szereg nagród oraz rzesze fanów (liczbę wyświetleń odcinków na samym serwisie Newgrounds, gdzie umieścili je autorzy, liczy się w milionach) nie pozwoliły twórcom osiąść na laurach. Znaleźli się sponsorzy i wielu ludzi chętnych do współpracy. W 2008 roku na świat wydano trylogię (odpowiednio około 3, 5 i 7 minut na epizod), opisującą bardzo dynamiczne zmiany w relacjach Doki i Nabiego. Położono tu większy nacisk na wpływ otoczenia bohaterów na podejmowane przez nich decyzje. Pomimo tak krótkiego czasu trwania, ta część serii serwuje nam cały wachlarz emocji. Mamy i lekki, podnoszący na duchu klimat, i sceny dużo poważniejsze oraz po prostu smutne. Dzieje się dużo, dzieje się szybko, lecz niepotrzebnego pośpiechu w biegu wydarzeń nie odczułem. Na wspomnienie wybitnie zasługuje ostatni odcinek, który uważam za absolutnie epicki i naładowany emocjami. Ile razy bym go nie oglądał, przysłowiowa łezka wzruszenia zawsze kręci mi się w oku.
Choć od niezależnych produkcji dystrybuowanych przez internet, a zwłaszcza tych flashowych, nie wymaga się zbyt wiele, poziom audiowizualny "There She Is!!" jest co najmniej przyzwoity. Kreska ma specyficzny, z góry ustalony styl, kształty nie ulegają nagłym deformacjom, a animacja jest płynna (i w każdym kolejnym odcinku pojawia się jej coraz więcej) - solidnie wykonana robota. Muzyka natomiast reprezentuje bardzo wysoką półkę. W tle do każdego epizodu lecą sobie całe utwory różnych koreańskich artystów tzw. sceny alternatywnej. Wszystkie piosenki przypadły mi do gustu, ciężko byłoby wybrać jedną ulubioną.
Myśl końcowa. Cieszy mnie niezmiernie, że można zrealizować tak pozytywne przedsięwzięcie i zainteresować nim szerszą publiczność (no i trochę na nim zarobić), mając jedynie pomysł, trochę talentu oraz chęci.
Dla leniwych, link do kompletnej serii, oczywiście wszystko jest w pełni legalne. Polecam pliki swf, w związku z dodatkowymi "bajerami" związanymi z interaktywnymi wersjami filmików (po szczegóły odsyłam do odpowiedniego artykułu na Wikipedii).
1 Comment
Recommended Comments