Skocz do zawartości

Stary bunkier

  • wpisy
    47
  • komentarzy
    150
  • wyświetleń
    47964

Rayman 2: The Great Escape


DexKanon

845 wyświetleń

rayman2thegreatescapeco.jpg

Od zawsze uznawałem francuzów za trochę inniejszych od pozostałych narodów świata. Czyżby przez ich zamiłowanie do ślimaków i żabich udek? Być może, jednak to nie o francuskich zwyczajach żywieniowych jest ten tekst. Tym razem będziemy mówić o jednej z najpopularniejszych gier z kraju wielbicieli płazów - Rayman 2: The Great Escape.

Świetlisty ludzik?

Rayman to postać mająca lekkie braki cielesne - mianowicie, brak mu połączeń między poszczególnymi częściami ciała, takimi jak głowa, tułów, stopy i dłonie. Jednak to wcale nie ogranicza jego ruchów - a wręcz można pokusić się o stwierdzenie, że mało który człowiek jest aż tak mobilny. Jednak, po co byłaby mu ta sprawność, gdyby nie trzeba było ratować świata?

Krainę Snów najechały straszne Roboty-Piraci, które pojmały wszystkich mieszkańców świata. Nawet nasz milusiński dostał się w ich łapska. I pewnie w tymże więzieniu doczekał by się samotnej starości, gdyby nie dobra wróżka Ly, która wysłała Raymanowi na pomoc jego wiernego przyjaciela, Globoxa - wielką, przerośniętą i głupiutką żabę (mówię wam - francuzi mają coś na punkcie tych płazów), ale za to o złotym sercu. Razem udaje im się uciec z okrętu więziennego, gdzie niestety rozdzielają się. Rayman postanawia odnaleźć przyjaciela i pokrzyżować plany piratów. A gracz zostaje rzucony za naszym bohaterem w wir wspaniałej przygody...

Latać, pływać, biegać, skakać...

Naszego małego herosa cechują, oprócz dziwacznego wyglądu, dwie rzeczy: uszy, które mogą robić za śmigło helikoptera, dzięki czemu opadamy na ziemię wolniej po skoku oraz pociski, które Rayman może miotać swoimi dłońmi - za ich pomocą pokonujemy wrogów i niszczymy przeszkody stojące nam na drodze.

Jednak nie tylko tymi umiejętnościami może pochwalić się nasz heros - widać, że Rayman spędza czas wolny na różnego rodzaju treningach. Dowodem na to jest fakt, że świetnie radzi sobie podczas różnego rodzaju dyscyplin sportowych: albo to jedzie na nartach wodnych trzymając się uprzęży przyczepionej do węża Ssama, albo dosiada i galopuje na Biegającym Pocisku (który w ostatniej fazie gry jest latającym), pływa na ogromnych śliwkach lub pilotuje statki piratów - naprawdę, Rayman posiada niemałe umiejętności.

W czasie gry napotkamy też kilka zagadek, jednak nie będą one wymagały zbytniego wysilenia mózgownicy: najczęściej jest to podlanie jakiejś roślinki, albo schowanie się w krzakach. No i oczywiście, jak na rasowego platformera przystało, nie obejdzie się bez przełączników (czasowych lub nie) uaktywniający bramy i inne przejścia.

Friends Will Be Friends

Nasz bohater napotka na swojej drodze wielu przyjaciół - dobrą wróżkę Ly, która będzie służyła radą i podaruje Raymanowi potężniejsze moce, Clark, który jest silny niczym jego alter ego - Superman, węża Ssama, dzięki któremu będziemy mogli przeprawić się przez bagna, czy też Murphy, który jest skrzyżowaniem muchy z żabą (naprawdę, francuzi mają coś z głowami). Każdy z nich będzie potrzebował naszej pomocy, ale też odwdzięczy się nam pomagając przejść przez zamknięte drzwi lub udostępni nam jakąś specjalną moc.

Oczywiście, nie można zapominać o tym, że przyjaciół trzeba trzymać blisko, ale wrogów jeszcze bliżej. Dlatego też przed naszym małym podopiecznym stają różnego rodzaju mechaniczni piraci strzelający promieniami. Walki z nimi są schematyczne, ale mimo to dają radochę - nie są zbyt długie by stały się monotonne, ale są idealnym przerywnikiem między skakaniem po kolejnych planszach.

Co innego można powiedzieć o bossach - na tych już trzeba znaleźć lub wymyśleć jakiś sposób, bo pojedyncze uderzenia na nich nie działają. Jednak odkrycie odpowiedniej metody eksterminacji nie jest zbyt dużym problemem - właściwie walka z ostatnim bossem ma naprawdę wyśrubowany poziom trudności. Widać, że twórcy bardziej stawiali na elementy zręcznościowe niż na walkę.

Kulećki!

Jak większość gier zręcznościowych, tak i w Wielkiej Ucieczce możemy znaleźć elementy do kolekcjonowania. Na planszach możemy znaleźć poukrywane klatki, w których zamknięto Teensienów - postacie, które będą pomagały nam przedostawać się między światami. Oprócz nich, w owych klatkach spotkać możemy też drugiego rodzaju znajdźki - świecące kuleczki ze skrzydłami. Tych jest z kolei kilka rodzajów. Najbardziej pospolite, żółte, potrzebne nam są do otwierania kolejnych portali, czerwone leczą rany które nabyliśmy od piratów, zielone to punkty kontrolne, a niebieskie pozwalają nam oddychać pod wodą. Są jeszcze lumsy koloru różowego wyglądające jak pierścienie - Rayman może chwycić się takiego i bujać niczym na linie.

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie...

Rayman podróżuje po krainach za pomocą magicznego portalu, który służy nam też za mapę - możemy w nim przenosić się do każdej z odkrytych przez nas krain. A same krainy... Nawet mimo czasu jaki minął od premiery gry, nadal zachwycają swoim urokiem i pięknem, a co najważniejsze, posiadają klimat. Zielone łąki, lasy, wnętrza gór lub też mroczniejsze tereny jak np.: Jaskinia Złych Snów - szczególnie w tej ostatniej, naprawdę czułem strach i niepokój przebywając w niej.

Muzyka idealnie pasuje do tego, co dzieje się na ekranie - i na jej temat nie powiedziałbym nic więcej, gdyby sytuacji nie ratowała świetna muzyka podczas walk - nadająca dynamizmu i tak szybkim potyczkom. Same postacie nie rozmawiają w żadnym ze znanych języków - po prostu bełkoczą coś, co jest tłumaczone na język polski.

Śnijmy!

Rayman 2: The Great Escape jest jedną z gier mojego dzieciństwa - powracając po latach do niej bałem się trochę tego, że wszystkie wspomnienia rozbiją się niczym Titanic w czasie zetknięcia się z górą lodową. Jednak niepotrzebnie - gra nadal jest świetna i urzeka swym pięknem. Wiele w tym zasługi samej grafiki, która poprzez swoją bajkowość starzeje się bardzo wolno. Dlatego też, szczerze wszystkim polecam powrót do tej miodnej gierki.

Ocena: 9/10

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

To była świetna gierka. Zresztą Rayman był przecież legendarną postacią jeszcze w 2D. Teraz pewnie mało kto kojarzy tego charakterystycznego stworka :) Musze kiedys wykopać na powrót Great Escape i zobaczyć jak się będzie pykać po latach.

Zresztą ostatnio zacząłem pogrywać w 12-letnie Tiberian Sun i lepsze to od wszystkich nowych Red Alertów czy Starcraftów :D

Link do komentarza

Pamiętam, pamiętam. Świetna to była gra, jednak na moim złomie sterowanie było koszmarne, a bossów po prostu nie dało się przejść (poza pierwszym, lodowym). Widać byłem wtedy zbytnim nowicjuszem w grach trójwymiarowych, ale płytkę z tą grą chyba jeszcze gdzieś mam, bo dawali ją bodaj w KŚ Gry...

Lepsze od Starcraftów? Chciałbyś! ;)

Link do komentarza

O, dobrze pamietam Raymana 2... o malo mnie nie zabil, kiedy plyta CD eksplodowala w napedzie.

A poza tym to Rayman podczas atakowania wydawal rozne odglosy, a ja biedny czulem sie niezrecznie, kiedy po "hu" wysapywal "ja". Wtedy jeszcze nie mialem sluchawek...

A, wlasnie - ze to niby Francuzi maja cos z glowami? Wez spojrz na Biomechanoidy albo Arachnoidy z Serious Sama i powiedz mi, co musieli brac Chorwaci z Croteamu...

Link do komentarza

Świetna gra. Tak samo jak "Trójka". Tyle przesiedzianych godzin, przechodzenie tych samych poziomów po 50 razy, a w końcu 100 procentowe przejście gry. To tyczy się obu części.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...