Dlaczego nie zostałem Rockym
No właśnie, dlaczego nie stałem się jak bohater filmu Rocky? Odpowiedź jest całkiem prosta, aczkolwiek wymaga małego wywodu.
Całe swoje życie miałem problem z utrzymaniem wagi. Jak byłem dzieckiem, wolałem komputer zamiast biegania po podwórku (tak od 12 roku życia...wcześniej jak każdy szalałem po lesie itd.). Kiedy dorosłem i przypomniałem sobie, że przecież tak naprawdę uwielbiam sport, było już dosyć późno. Ważąc 135kg nie miałem siły żeby uprawiać cokolwiek, poza zawodowym podnoszeniem kanapek do ust.
Nadszedłe jednak ten dzień, kiedy nawet żółw musi dać komuś w pysk. Zawziąłem się i przeszedłem na dietę - praktycznie nie zwiększając swojej ruchliwości, przestałem jedynie żreć jak świnia. W krótkim czasie 3 miesięcy, schudłem do około 100-103kg. Bardzo dużo w bardzo krótkim czasie. Skończyło się to tym, że przez kolejne dwa lata owszem, nie tyłem...ale energii nie miałem w sobie wogóle. Choćbym nie wiem co robił...nie miałem sił. Całe dwa lata.
Po tym czasie wszystko się ustabilizowało i znów chudłem, ale zdrowo. Dobiłem do 88kg i była to dla mnie (jestem wysoki i szeroki) waga idealna. Nic co dobre, nie trwa jednak wiecznie.
Znowu zacząłem powoli tyć (po powrocie z UK musiałem odbić sobie jedzenie byle czego na rzecz wspaniałego, Polskiego chleba i innych przysmaków). Tak mi zleciało do 115-117kg. Jako, że zbliżał się mój ślub musiałem coś z tym zrobić. Nie chciałem wyglądać jak potwór.
Zacząłem jeździć na rowerze i biegać. Wyszedłem z założenia, że jak bohater filmu Rocky, będę ćwiczył w sposób jak najbardziej zbliżony do naturalnego. Nie chciałem używać dziwnych urządzeń itd. Chciałem, żeby cały proces odbywał się jak za dawnych czasów. No i sie udało, schudłem do około 98kg. Przypłaciłem to jednak bólem w kolanach i kręgosłupie. Jednak bieganie z moją wagą, po chodniku za bardzo obciąża stawy - tego w filmach już nie mówią
Ostatnio jednak, jako, że znów zaczynam biegać postanowiłem wymienić butki. Ze zwykłych używanych do roweru/boksu/biegania, zużytych i dziurawych...poszedłem do sklepu dla biegaczy. Tam wymierzono mi stopy, sprawdzono na bieżni i z kamerką...dobrano idealne buty. Co prawda, jestem 3 stówki w plecy...ale teraz jak biegnę, nie czuję kolan, pleców. Trening, który normalnie był dla mnie katorgą, teraz jest przemiłą przebieżką. Dlatego właśnie nie zostałem Rockym...w dupie mam klasykę, jednak ten 21 wiek w niektórych sprawach przyniósł dobre rzeczy
8 Comments
Recommended Comments