Skocz do zawartości

Czarna Biblia Pawlaka

  • wpisy
    63
  • komentarzy
    579
  • wyświetleń
    74009

"Ludź jest bardzo pożyteczny...


pavlaq89

2512 wyświetleń

featured.png

... bo wyjada robaka z drzewa".

Człowieki to agresywne stworzenia. Niedawno rzuciły się na mnie, kiedy przysiadłem w krzakach z kamerą by poobserwować ich zachowania. Dziwne, bo przecież ustawiłem się pod wiatr... Tym samym wideorelacji na potrzeby dokumentu nie będzie. Zostały tylko suche słowa.

0pic.jpg

Niedawno byłem w centrum handlowym (takim dużym) z rodzinką. Mama utonęła w sklepie z perfumami, więc czekaliśmy na nieskażonym korytarzu. Wtem do sklepu wchodzi samica ludzia i bacznie się rozgląda. Ciekawym, czegóż to zamierza dokonać, wszcząłem obserwację. Wszystkimi zmysłami zarejestrowała pozycję ochroniarza, po czym kluczyła pomiędzy półkami, aby rozpracować system kamer. Wreszcie udała, że interesuje ją dane pachnidło, wzięła je z półki... i spryskała się od stóp do głów. Całe ubranie, włosy itp. W momencie, kiedy zauważyła nadciągającego strażnika, skropiła niewinnym gestem nadgarstek, powąchała, skrzywiła się, pokręciła nosem z niesmakiem, po czym wyszła ze sklepu, rozpościerając wokół siebie fetor drogich jak złote runo perfum. Po co kraść jeśli można użyć? Przymykam oczy na "czytelników" w empikach i "koneserów" próbek promocyjnych w supermarketach - to po prostu niewychowanie i brak kultury.

_____

Mieszkam w bloku. Nie narzekam na dzieci hałasujące na placu zabaw - to w końcu dzieci, jednak w moim sąsiedztwie człowieków nie brakuje. Jakimś dziwnym trafem żywią dziwne przywiązanie do zwierząt. Może zew natury? Postanowiłem to zbadać...

To raczej normalne, że hodują psy wielkości krowy, a żaden obrońca praw zwierząt nic nie powie na ten temat. Współczuję tym zwierzakom. Dwa charty i kilka pitbullów (nie zgadniecie kim są właściciele) duszą się w ciasnych mieszkankach mojego bloku, bo tak się tym człowiekom podoba. Pieskie życie, doprawdy...

golab.jpg

Szkodnictwo stosowane człowieki uprawiają nawet poza swymi domami, przeważnie w formie "dobroczynności". Weźmie taki ktoś talerz z resztkami po obiedzie i ...wyrzuci przez okno! Kontent, że zaśmiecił miejsce publiczne (bo przestrzeń pomiędzy blokami do niego nie należy) jak i również obsrał wszystko dookoła gównami ptactwa, które z całego miasta się na wyżerkę zleciały, przy czym zrobił dobry uczynek bo "dokarmił biedne ptaszki". Latające szczury prędzej. Ale to nie wina ptaków, bo one są mądrzejsze - żyły na długo przed pojawieniem się człowieka (a tym samym ludzia) i jakoś nigdy nie miały problemów z utrzymaniem populacji przy życiu. Czy by je dokarmiać czy nie, to im to lotto, bo pożywienie i tak znajdą. Gorzej, jeśli wspaniałomyślny ludź ogłupi i rozleniwi je do tego stopnia, że nie będą mogły normalnie żerować i zdechną z głodu, kiedy ludzia zabraknie. W ten oto sposób szkodzi nie ptak, a dwunożny idiota. I szkodzi wszystkim, oprócz swojej własnej zdurniałej osoby.

2pic.jpg

Jedynymi, którzy korzystają na tym to koty, które z lubością polują na ptactwo (zawsze leży kilka trucheł w krzakach). No i znajdują się kolejne mądre człowieki, które "opiekują" się sierściuchami... Nie to, żebym coś miał do samych kotów, bo utrzymuję z nimi cieplejsze stosunki niż z człowiekami (tj nie wchodzimy sobie w drogę). Wiele razy widziałem, jak ludź wystawia miseczkę z mlekiem/resztkami przy wejściu (sam fakt, że to śmiecenie, jakoś do nich nie przemawia). Koty od razu korzystają z łatwej wyżerki, po czym idą dalej spać pod samochodami czy też polować na drób dla zabawy, bo jako że głodne nie są, to jedynie pobawią się zwłokami w krzakach. Zastanawialiście się czemu na osiedlach nie ma niektórych gatunków ptaków? Tylko wielkie kolonie wron, zbłąkane rybitwy i ew. gołębie? A gdzie gile, słowiki czy sikorki? W takich Niemczech, kiedy otworzysz okno, usłyszysz świergotanie i żywiołowe trele, a czemu nie u nas? Przecież to ten sam klimat i fauna, a i nie brakuje zieleni pośród betonu (przynajmniej u mnie). To proste - tam jest kategoryczny zakaz dokarmiania bezpańskich zwierząt, którego złamanie grozi wysoką grzywną. W naszym kraju człowieki robią co im się podoba. Jak mały ptaszek ma przeżyć pośród tuzina kocurów?

Nie tylko śmiecenie i zabawa łańcuchem pokarmowym jest dziełem ludzia. Dochodzi do tego najnormalniejsze w świecie, chamskie szkodnictwo. Człowieki bowiem srają innym po piwnicach! Może nie bezpośrednio, ale w 100% się do tego przyczyniają. "Biedny kotek, sam w ten mróz w nocy, otworzę okienko od piwnicy, żeby nie zamarzł na dworze" - takie myśli zachodzą w móżdżku homo idiotus i wiem to nawet bez pomocy wiertarki. Pewnej wiosny, kiedy zaczynało się robić ciepło zszedłem do piwnicy wyciągnąć swój rower, coby na nim pojeździć. Nie mogłem jednak wejść do środka, bo obezwładnił mnie dochodzący stamtąd odór. Wszystkie kąty były pełne odchodów...

Ludziowi nie wbije się do łba, że jeśli chce mieć kota, to niech go sobie karmi ale niech go trzyma u siebie w domu. Nie obchodzi mnie czy będzie zaszczepiony, czy będzie miał syfa, wściekliznę, czy wabił się Dżordż... ważne żeby srał w tym samym mieszkaniu, z którego dostaje w michę.

Prawo może i potępia szkodliwe działania, ale nikt tego nie egzekwuje, bo najnormalniej człowieki mają to głęboko w odbycie. Mam tu na myśli zarówno szkodników jak i straż miejską, która ma aspiracje na wlepianie mandatów za parkowanie, a jej obowiązkiem jest również pilnowanie, żeby nikt nie rzucił papierka na trawnik, nie srał psem na chodnik czy nie wyrzucał resztek przez okno. Bo z konsekwencji zdają sobie sprawę tylko poszkodowani i badacze człeckiej natury.

_______

Innymi odmianami ludzia są dresy, żule i menele. Te okazy doskonale zaadoptowały się w swojej niszy ekologicznej i koegzystują w harmonii ze sobą, ale nie z homo sapiens.

4pic.jpg

Zacznę oczywiście od meneli. Przedstawiciele tego gatunku to zwykle podstarzali bezrobotni, którzy już nie chcą robić w życiu nic poza spożywaniem alkoholu. Wielką niezbadaną tajemnicą dla mnie jest podłoże ich finansowe. Skąd mają pieniądze na trunki, o utrzymaniu się przy wegetatywnym życiu nie wspominając? Zasilają 80% rynku tanich win (nie potwierdzone żadnymi badaniami) i trąbią je litrami na ulicach, pod sklepami itp. Sam widok nie należy do pożądanych. Kto lubi oglądać meneli? Kto lubi czuć ich smród stojąc w kolejce w spożywczaku? Kto lubi wysłuchiwać ich krzyków na ulicy? Albo zaczepek o drobne? Są totalnie niepożądani przez wszystkich, więc co w ogóle tu robią? Te same myśli nachodzą mnie kiedy oglądam gadające głowy w telewizji.

Żeby nie odbiegać od tematu. Gatunek meneli zaliczany jest do pijaków, którzy nieco się od nich różnią. Pijacy przeważnie mają pracę/emeryturę/rentę i spożywają alkohol głównie po odebraniu pieniędzy. Nie zaczepiają przechodniów, ale hałasują do późnych godzin wieczornych. Zwykle nie mają gdzie załatwić potrzeb fizjologicznych, więc widok zaszczanej klatki schodowej nie był dla mnie niezwykły na przestrzeni kilkunastu lat, które mieszkałem w kamienicy. Jakimś dziwnym sposobem zawsze byli w stanie dostać się na klatkę. Wyłamywali zamek raz po raz, ale czasem się to nie udawało i zostawiali kałużę przed wejściem albo na chodniku. Na szczęście nastała niedawno era plastikowych drzwi i rzadziej spotyka się takie rzeczy.

Menele w pełni zasługują na miano człowieków - nie dość, że szkodzą, przeszkadzają, to jeszcze nie ma żadnego sposobu, żeby się ich pozbyć ze społeczeństwa (z interwencjami policji włącznie).

3pic.jpg

W moim bloku jest kilku człowieków, chadzających w ortalionowych garniturach. Jak wygląda przedstawiciel tego gatunku wie raczej każdy. Jakie interakcje (a)społeczne cechują zaś takich człowieków? Hałaśliwość: głównie za sprawą samochodu z rozciętym tłumikiem, bądź ogromem waty w głośnikach. To samo w domu. Takiego ludzia nie przekonasz, żeby kupił sobie słuchawki - on woli rano, we dnie, wieczór czy w nocy odpalić swoje stereło na cały regulator, zapuścić jakieś <umcyk,umcyk> i pójść do drugiego pokoju lub do kuchni po drugiej stronie mieszkania. Co z tego, że ma już dziesięć pozwów za zakłócanie porządku i ciszy nocnej? Policja oczywiście jest bezsilna, bo szkodnik zawsze może się ukryć we własnym domu (zgasiwszy uprzednio światła).

Jakiś czas temu byłem świadkiem ciekawej scenki. Godziną wieczorną pani dresiarka (farbowana blondynka niewielkiego wzrostu, oczywiście w wiadomym ubraniu) wyprowadzała na spacer psa (marki pitbull) oraz córkę (małą blond dresiareczkę). Dziewczynka zapytała mamę czy może iść na plac zabaw. Jednak było już po zmianie warty i dzieci na placu zabaw zastępowali menele. Dialog wyglądał mniej więcej tak:

- Mamo, mamo! Ja chcę na bujaczkę!

- Nie teraz córeczko, patrz, jakie się, k***, elementy zbierają.

Widocznie dresiarze, pomimo że uzupełniają się z menelami, to nie przepadają za nimi. A i tamci nie wchodzą im w drogę. Jakoś nie widziałem, żeby menel zaczepił dresa w celu wyciągnięcia drobnych. Czyżby respekt przed lampasami? A może instynktowny strach przed dostaniem wp***? Druga sprawa to biedny piesek, który otrzymawszy komendę, mógłby wyrwać swej pani rękę z barku, rzuciwszy się na pierwszego lepszego napastnika. Jak na tresowanego fajtera przystało. A że w tym przypadku była to potulna suczka, to taki scenariusz był mało prawdopodobny. Jednak napastnik wcale nie musiał o tym wiedzieć.

Kolejna sprawa, która mnie intryguje od dosyć dawna: skąd oni mają tyle pieniędzy? Stać ich na kilogramy złota, drogie komórki, dobre samochody (głównie modele marki Będziesz Miał Wydatki), mają czas na częste wypady na solarkę czy siłownię albo na tyle dużo środków, żeby urządzić sobie swoją własną. Skąd ludź bez wykształcenia (może nawet średniego) ma mieć pracę, pozwalającą mu na tyle swobody i tak dobrze opłacaną? Jakim cudem ich portfele są pełne gotówki i złotych kart? Fascynujące, jak można się dostosować do tak nieprzyjaznego systemu, panującego w naszym kraju. Pod tym względem mają oni przewagę nad normalnymi tyrającymi w pocie czoła ludźmi. Podobna sytuacja zachodzi w przypadku Cyganów, ale to oddzielny temat, którego nie chcę nawet drążyć, bo jeszcze zniknę gdzieś tajemniczo, nie zostawiając śladu...

5pic.jpg

Ostatnim rodzajem ludzia, który tu opiszę, są żule, nazywani potocznie blokersami, łobuzami lub kwiatem polskiej młodzieży. Są ściśle powiązani z przytoczonymi powyżej gatunkami, bowiem najczęściej stanowią ich formę pierwotną, tak jakby larwę. Większość meneli i dresiarzy było w młodości żulami. Przechodząc do konkretów: na czym polega ich działalność? Tutaj mamy duże zróżnicowanie - od pogróżek słownych, wyzwisk, mazania ścian, pobić, kradzieży, dewastacji, po spożywanie alkoholu, palenie papierosów i innych świństw w miejscach publicznych, hałasowanie i zakłócanie porządku. Naprzykrzać potrafią się niemal każdemu, ale zamiast z tym walczyć, powinniśmy przyjrzeć się im bliżej i postarać się zrozumieć ich motywy postępowania. Naturalnym środowiskiem dla żuli i żulików może być dowolny rodzaj terenu zabudowanego. W centrum nazywa się ich "meliniarzami", na osiedlach są to zaś "blokersi". Pochodzą przeważnie z biednych lub średnio zamożnych rodzin, jednak to nie pieniądze świadczą o wewnętrznej sytuacji. Winę można zwalać na telewizję, używki, patologiczną rodzinę, jednak to nie jest bezpośredni powód, dla którego, normalny z pozoru, uczeń szkoły publicznej przeistacza się w żula. IMNO* jest to rezultatem braku pewności siebie, nudy i dużej ilości wolnego czasu. Każdy uczy się leczyć swoje kompleksy na własny sposób, więc tej kwestii tłumaczyć nie muszę (a nawet nie powinienem, bo psycholog ze mnie żaden). W parze z nudą idzie zaś brak rozrywek. Szlaban na telewizor, brak komputera, zakaz robienia tego, co się żywnie podoba, mocno irytuje młodego ludzia. Nakaz uczenia się, albo czytania nudnych książek, który po pewnym czasie przeistacza się w szantaż nie polepsza sytuacji. Czasem jednak jest zupełnie odwrotnie - olanie potrzeb, próśb i całej reszty komunikatów interpersonalnych. To nie są wielkie patologie - takie rzeczy zdarzają się w każdym domu - to kwestia osobowości jak kto sobie z nimi poradzi. Tym samym pewne zestawienie czynników zewnętrznych i wewnętrznych powoduje powstawanie żulów, którzy cały swój wolny czas spędzają jarając szlugi przed klatką, klnąc i puszczając muzyczkę z komórki, chlejąc za kioskiem czy szwendając się bez celu, byle z dala od obydwu bud - domu i szkoły, z czego do jednej przymocowano łańcuch w postaci pieniędzy.

Tych człowieków najbardziej mi żal, bowiem mogliby nawet z nich być ludzie. Tu wchodzi na scenę okrutna teoria doboru naturalnego i bezwzględna statystyka, oparta na zupełnej losowości. To głupie, być ofiarą jednego rzutu kośćmi...

PS Powyższy tekst jest napisany pół-żartem. Autor prosi o nie obrażanie się za jego treść, w przeciwnym wypadku wisi mu to, bo nie ma nigdzie obowiązku czytania jego wątpliwej mądrości wywodów.

Człowieków od ludzi nie rozróżnia się poprzez kolor skóry, ubrań, upodobania, gusta, wiarę, status społeczny itp. O tym świadczą jedynie ich czyny i podejście do reszty świata.

Pomimo, że z ciekawością obserwuję świat, to nie chcę być jego częścią, dlatego siebie nie zaliczam do żadnej z tych grup - jestem tylko (a nawet aż) pawlakiem, kieruję się własnymi zasadami i postrzegam wszystko na swój sposób.

______

* In My Nugatory Opinion

8 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Nice reading, ale małe zastrzeżenie - koty wcale nie są takim wielkim powodem braku tych innych ptactw... Powodem są raczej ludzie, którzy sprawiają, że ptaki te nie mają za bardzo w miastach gdzie sobie bytować, zajmując wszelkie możliwe miejsca swoimi tworami budowlanymi i nie tylko.

Link do komentarza

U mnie sytuacja przedstawia się tak jak napisałem. Na obszarze kilometra kwadratowego włóczy się ponad 20 kotów, które są codziennie karmione i mnożą się każdego roku. Częściej niż wron, znaleźć można w krzakach zwłoki wróbli i innych małych latadeł. Moje osiedle jest raczej na przedmieściu, a niedaleko mam las, park i cmentarz - i o dziwo tam inne ptaszki są. Drugim czynnikiem są wrony, których kolonia całkowicie zdominowała lokalną przestrzeń powietrzną. A to się chyba nie zmieni, dopóki te człowieki będą je dalej faszerować. W każdym bądź razie człowieki są jeszcze większymi szkodnikami od ludzi, bo szkodzą zarówno ludziom, jak i naturalnemu środowisku dookoła nich, w jeszcze większym stopniu.

Link do komentarza

Sęk w tym, że staram się, aby 'kwiatków' było jak najmniej, ale widocznie niektórym to i tak za mało. Edytuję za każdym razem, kiedy zauważę jakiś błąd >.<

Lepiej kliknąć gwiazdkę, niż dodawać komentarze typu "fajny/ciekawy tekst", bo to coś jak "super wyglądasz, pozdro" pod naszo-klasowymi zdjęciami.

Link do komentarza

Ten tekst oceniłbym na 8+/10. Owszem, napisałeś parę rzeczy z życia wziętych, ale odniosłem wrażenie, że każdy człowiek to jest be, głupi, i ogólnie w całej Polsce to kretyni żyją, a ty najinteligentniejszy na świecie.

Niemożna w ten sposób myśleć, bo człowiek uzna w końcu, że skoro wszyscy tacy głupi to po co się z nimi zadawać.

W Polsce są ludzie wredni i głupi, ale są też inteligentni i dobrzy. Jednak gratuluję za napisanie długiego i przemyślanego tekstu.

Link do komentarza

Widzę, że źle to odebrałeś. Owszem, w społeczeństwie są kretyni i szkodniki, jednak stanowią oni niewielki procent ogółu. Szkopuł w tym, że to ich działania przynoszą najbardziej widoczne i dotkliwe skutki. Inteligentny, albo chociażby kulturalny, człowiek nie zwraca na siebie niepożądanej uwagi otoczenia i swoje działania wykonuje tak, aby nie szkodzić innym ani nie wchodzić nikomu w drogę. Nie mówię tu o 'trzepotaniu skrzydeł motyla', a o bardziej bezpośrednich, powszednich, interakcjach.

Nie muszę być inteligentny, żeby stojąc na uboczu, obserwować otoczenie i wyciągać wnioski.

Z resztą taki duży, taki mały może socjologiem być.

Link do komentarza
To raczej normalne, że hodują psy wielkości krowy, a żaden obrońca praw zwierząt nic nie powie na ten temat. Współczuję tym zwierzakom. Dwa charty i kilka pitbullów (nie zgadniecie kim są właściciele) duszą się w ciasnych mieszkankach mojego bloku, bo tak się tym człowiekom podoba. Pieskie życie, doprawdy...

Sama prawda, czysta prawda, święta prawda! Tylko idioci trzymają duże psy w bloku! Jestem to jeszcze w stanie zrozumieć gdy właściciel jest poświęcić parę godzin dla swojego psa aby się wybiegał itd. Jednak w znacznej większości biedne zwierzaki gniją w domu całymi dniami podczas gdy właściciele siedzą w pracy/szkole. Później już wyjść z psem na dłuższy spacer się nie chce, bo jest zmęczony. Sam bardzo chciałem mieć psa, jednak póki mieszkałem w bloku (w grudniu przeprowadziłem się do domu) nie chciałem męczyć zwierzaka... Teraz mam suczkę leonbergera :D

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...