Skocz do zawartości
  • wpisy
    86
  • komentarzy
    185
  • wyświetleń
    28759

Max Payne 2: The Fall of Max Payne - sequel doskonały!


LordTyrranoos

443 wyświetleń

Prawie osiem lat temu cała branża komputerowa ekscytowała się przygodami nowojorskiego gliniarza, Maxa Payne?a, który rozpoczął wojnę z przestępczym półświatkiem po morderstwie żony i dziecka. I nie bez powodu, bowiem pierwsza część okazała się prawdziwym kamieniem milowym w rozwoju elektronicznej rozgrywki. Wprowadzony w mistrzowski sposób Bullet Time, dobrze poprowadzona historia i cała masa dynamicznych potyczek z myślącymi przeciwnikami, to tylko kilka największych zasług Maxa Payne?a dla swojego gatunku. Dzisiaj chcę przedstawić jego sequela, równie świetną produkcję. Bo Max Payne 2: The Fall of Max Payne to prawdopodobnie jedna z najlepszych gier akcji TPP, jaka kiedykolwiek ujrzała światło dzienne...

Facet po przejściach

Max Payne, nasz protagonista, to jeden z najciekawszych bohaterów gier elektronicznych w historii. W pierwszej części poznaliśmy go, jako nonszalanckiego jegomościa w koszuli i z nienagannym, intryganckim uśmieszkiem na twarzy. Do czasu, gdy ktoś zamordował jego żonę i kilkunastomiesięczne dziecko. Max poprzysiągł zemstę na wszystkich, którzy rozpowszechniali Valkyrię ? nowy środek odurzający, którego skutkiem ubocznym była nadmierna agresja. Jak te perypetie się skończyły, każdy wie. W drugiej odsłonie serii, Payne, znudzony i obrzydzony życiem agent NYPD, zostaje wplątany w intrygę, obejmującą swoim zasięgiem cały Nowy Jork. I nie zamierzam tu zdradzać czegokolwiek z przebiegu linii fabularnej, bowiem nie byłoby to stosownym. Powiem za to, że podczas rozgrywki spotkamy wiele postaci znanych z poprzedniej części. jednak nie należy zbytnio przywiązywać się do danej persony. Z prozaicznego powodu ? tutaj nigdy nie wiadomo do końca, kto jest twoim przeciwnikiem, a kto przyjacielem. Ot, choćby Mona Sax, która wcześniej na nas polowała, teraz nagle się w nas rozkochuje. Tak, bowiem fabuła to połączenie kryminału, romansidła i thrillera psychologicznego. Być może taka synteza wydaje się dość kuriozalna, jednak produkt finalny prezentuje się niebywale i zaskakująco dobrze! Porównując część pierwszą i drugą, nie jestem w stanie obiektywnie ocenić, która zaimplementowana historia jest bardziej zaskakująca i wciągająca. A to chyba o czymś świadczy. Podobnie jak w poprzedniku, także i sequel korzysta z niezwykłego i dość rzadko spotykanego sposobu przedstawiania historii i popędzania fabuły do przodu. Pomiędzy poszczególnymi misjami prezentuje się nam komiks. Z tym, że nie występuje w nim sielanka i superbohaterowie, o niee. Sam Max opowiada o zdarzeniach z przeszłości i teraźniejszości, oczywiście przy akompaniamencie innych osobistości. Ta forma opowiadania losów bohatera zdecydowanie przypadła mi do gustu i gwarantuję, że przypadnie każdemu.

Dość o podłożu fabularnym, przejdźmy do tego, co tygryski lubią najbardziej. Max Payne 2 to standardowy i zarazem sztandarowy przedstawiciel gatunku gier akcji TPP. To, co go wyróżnia spośród gąszczu produkcji o podobnych założeniach, to zdecydowanie dopracowanie i rozwijanie tych innowacji, które sprawiły, że pierwszy Max Payne nazywany jest teraz klasyką. Do tych drugich należy przede wszystkim sławetny Bullet Time. Coś, bez czego większość graczy nie wyobraża sobie gier tejże marki. Wyobraźmy sobie sytuację: Max stoi za drzwiami ze swoimi dwiema Berettami u boku. Po wtargnięciu do środka, zastaje sześciu przeciwników, uzbrojonych w Kałasznikowy, shotguny czy karabiny M4. Otwarta konfrontacja nieunikniona, a nasz protagonista nie ma większych szans w pojedynku z przeważającymi siłami wroga. I tutaj do akcji wkracza owy Bullet Time, dzięki któremu wszystkie nasze przeszkody zostają wyeliminowane w zaledwie kilka sekund. Konkludując ? to po prostu spowolnienie czasu, które umożliwia szybką eksterminację oponentów, poprzez stosowanie wymyślnych skoków i akrobacji. Co więcej, twórcy poszli jeden krok dalej, i oprócz opóźnienia przy ekwilibrystycznych ruchach, mamy także możliwość wykonania tego samego manewru, lecz niekoniecznie podczas aktywności fizycznej. Bullet Time poszedł więc dalej, poprawiając nieliczne uchybienia z pierwszej części, i dając możliwość innego sposobu mordowania przeciwników. Co jest jednak w tym najlepsze ? gra z niewykorzystywaniem owego systemu manipulacji czasem praktycznie nie ma sensu, bowiem giwery w tym tytule naprawdę mają moc. Nawet kilka ołowianych kulek załatwi naszego protagonistę w mgnieniu oka. Dlatego też, bardzo dobrze, że gra wymusza czasem używanie tegoż elementu. Dzięki temu rozgrywka wymaga od nas więcej, aniżeli tylko biegania z pomieszczenia do pomieszczenia i rozwalania kolejnych wrogów bez jakichkolwiek uczuć. I to kolejna rzecz, który wyróżnia Maxa Payne?a. Wspominając o przeciwnikach, nie mogę pominąć tematu ich zachowań. Istotnie, mając na uwadze rok wydania gry, sztuczna inteligencja potrafi nas zadziwić. Nie dość, że wszyscy oponenci strzelają bardzo celnie, to na dodatek osłaniają się ogniem i flankują pozycję, gdzie się obecnie kryjemy. Co warte podkreślenia ? wrogowie, dopóki nie zauważą gracza, wykonują bardzo ?pospolite? czynności. Rozmawiają ze sobą, grają na pianinie i oglądają telewizję. W szczególności tak zwane ?filmy przyrodnicze?. I da się to usłyszeć, przystając na chwilę przy odbiorniku. Jednak gdy spostrzegą obcego gościa na ich terenie, rozpętuje się prawdziwe piekło. Podkreślę to raz jeszcze ? niewykorzystywanie spowolnień czasu sprowadzi na nas błyskawiczną śmierć. I nie ważne, czy będziemy w posiadaniu wszelkiej dostępnej liczby apteczek. Tak to już skonstruowano. I bardzo dobrze...

Całość rozgrywki opiera się na kilku głównych założeniach. Max wpada do kolejnego pomieszczenia, gdzie czeka kilku przeciwników. Bullet Time, szybki skok w bok (...) lub wprzód ? przeciwnicy martwi. Zbieramy ich amunicję, szukamy wszelkich apteczek, które mogą się znajdować w szafkach, komodach lub na półkach w toaletach. Co równie ważne, w roku 2003 Max Payne 2 dysponował najlepszymi skryptami fizycznymi i silnikiem Havok 2.0, a swoje panowanie na tej płaszczyźnie oddał dopiero przy okazji premiery Half-Life?a 2. Możemy otwierać dowolne szafki, komody, nawet pralki, odkręcać wodę w kranie czy spłukiwać ją w toalecie. Twórcy umożliwili nam także odbieranie telefonów, przełączanie kanałów w telewizorze czy całkowitą dezintegrację pudeł. Jednakże fizyka szczególnie dobrze prezentuje się podczas opóźniania środowiska, kiedy widzimy odpadający tynk czy niszczone szklanki. Także szatkowane ciała przeciwników zachowują się tak, jak nakazuje tego nauka Keplera i Newtona. Przede wszystkim, dzięki innowacyjnemu jak na tamte czasy, systemowi rag-doll. Ale, wracając, po uprzątnięciu sytuacji w jednym pomieszczeniu, szybko przemykamy do następnego, powtarzając ten schemat. Może i na pierwszy rzut oka wygląda to dość nużąco i niezbyt zachęca do dalszej rozgrywki, to jednak wystarczy jedynie zagłębić się na kilka minut w świat Maxa Payne?a...

Jest on bowiem znany ze swojego sugestywnego klimatu noir. Co to oznacza? Ano to, że drugą część przygód Maxa wyróżnia niezwykle mroczny, niepokojący klimat, znany także z pierwszej odsłony. Takie wykreowanie świata odbiło się niemałym echem w niemalże każdej recenzji, bowiem to dość rzadko spotykany zamiar. Ale to tak naprawdę największa zaleta tej produkcji ? klimat, którego nie zdołała podrobić jeszcze żadna gra, starająca się o tytuł pretendenta do wyeliminowania Maxa Payne?a 2 z fotelu króla TPS-ów. Twórcy nie zrezygnowali także ze swoistych koszmarów głównego bohatera. Tu wkracza fabularny element thrillera psychologicznego i prawdziwej psychodelii, lecz zdradzenie czegokolwiek więcej to grzech ciężki dla gracza, który jeszcze nie miał przyjemności zagrania w owy tytuł.

W trakcie rozgrywki nie będziemy jednak ograniczeni do jednego protagonisty. Tak, otrzymaliśmy bowiem możliwość gry Moną Sax. Przez dwa rozdziały naszym zadaniem będzie torowanie drogi Maxowi, znajdującemu się kilka pięter pod nami. Tak naprawdę, owe poziomy niczym się nie różnią od tych, które rozgrywamy męskim bohaterem, bowiem ukochana Payne?a posiada dokładnie taki sam zasób ruchów i zestaw umiejętności specjalnych (vide Bullet Time). Aczkolwiek to taka mała ciekawostka i urozmaicenie rozgrywki.

Po ukończeniu głównego, fabularnego trybu gry, które zajmie nam około od sześciu do ośmiu godzin, otrzymujemy kilka dodatkowych opcji rozgrywki. Niewątpliwie najciekawszym jest Dead Man Walking, czyli coś pokroju Last Man Standing, gdzie na mapie ciągle pojawia się większa liczba przeciwników, a my mamy jak najdłużej walczyć o utrzymanie. Ponadto, panowie z Remedy oddali nam do użytku dwa trudniejsze poziomy trudności, oraz Nowojorską Minutę, gdzie przechodzimy określoną część kampanii na czas. Tak więc, kilka zdań powyżej wspomniałem o pierwszej dużej wadzie drugiej części Maxa Payne?a. Długość rozgrywki nie zachwyca. Szczególnie, jeżeli ktoś wciągnie się w eksterminację z użyciem Bullet Time?u, a po kilkuset minutach intensywnej rozgrywki, zobaczy już napisy końcowe. Oprócz tego narzekać można na zdecydowanie zbyt rzadkie zapisy stanu gry, ale dzięki możliwości robienia save?ów w dowolnym momencie, jest to oskarżenie trochę na wyrost...

Król roku 2003

Max Payne 2 to zdecydowanie najlepiej wyglądająca gra roku 2003. Mimo upływu sześciu lat, nadal potrafi zachwycić animacjami, modelami postaci i ogólnym projektem środowiska. Wspominane już przeze mnie powyżej możliwości fizyczne także zwiększają ocenę oprawy wizualnej. Tak naprawdę nie ma do czego się przyczepić, szczególnie, że wymagania sprzętowe stoją na bardzo niskim poziomie, dzięki czemu możemy podziwiać kunszt grafiki przy akompaniamencie antyaliasingu i filtrowania anizotropowego. Choć w roku wydania, niejeden narzekał...

Podobny poziom prezentuje oprawa dźwiękowa. Już pierwszy Max Payne zachwycał ponurymi, aczkolwiek świetnie dobranymi motywami muzycznymi. Nie inaczej jest w przypadku ?dwójki?. Wszystko dopełnia bardzo dobry voice-acting, naturalnie, z Maxem na czele. Dla niektórych zastanawiającym jest jedno ? dlaczego zrezygnowano z pełnej polskiej wersji językowej, pozostając jedynie przy spolszczeniu kinowym? Radosław Pazura, który podkładał głos pod kwestię głównego protagonisty przecież spisywał się na ogół dobrze (gdyby jeszcze wiedział, co to przerwy interpunkcyjne...). Tak czy siak, nie można narzekać, bo i tak wszystko brzmi jak należy. Ponownie, nie ma się do czego przyczepić...

Klasyka i sequel doskonały

Zarówno Max Payne, jak i jego sequel, to dwa genialne przykłady, jak należy zrobić świetną i spójną grę akcji. Zarówno fabuła, jak i oprawa audiowizualna są tutaj na najwyższym możliwym poziomie, a styl rozgrywki wciąga i nie pozwala oderwać się od ekranu aż po napisy końcowe. Kto nie grał w którąkolwiek z powyższych produkcji ? marsz do sklepów! Tym bardziej, że obecnie antologia, zawierająca obydwa tytuły, kosztuje tyle, co nic. Warto sobie odświeżyć klasyczne pozycje przed kupnem trzeciej części, która nadchodzi wielkimi krokami. Miejmy nadzieję, że będzie tak samo wspaniała, jak pozostałe części przygód bohatera tragicznego. Maxa Payne?a...

Zalety:

+ świetny klimat

+ wciągająca i zaskakująca fabuła

+ Bullet Time!

+ oprawa audiowizualna

+ rewolucyjny silnik Havok 2.0

+ Max Payne...

Wady:

- krótka

Ocena: 9+/10

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...