Skocz do zawartości

The Haunted House

  • wpisy
    22
  • komentarzy
    69
  • wyświetleń
    13750

Rozdział I i prośba


haunter

319 wyświetleń

Witajcie, dzisiaj pragnę zaprezentować wam pewien tekst autorstwa mojego kuzyna. I wiąże się z tym pewna prośba ode mnie i od niego - czy moglibyście w komentarzach wyrazić swoje opinie, uwagi, zastrzeżenia, rady czy co tam tylko chcecie? Bylibyśmy bardzo wdzięczni. Moim zdaniem jest całkiem niezłe, ale być może nie jestem obiektywny ;)

Zakapturzona postać sunęła samotnie ścieżką. Wokół kwitły kwiaty, a słodki zapach nektaru unosił się w powietrzu. Ogród o tej porze roku oszałamiał mieszaniną barw. Poruszający się niemal bezszelestnie ciemny kształt zbliżał się do siedzącej pod drzewem dziewczyny, wpatrującej się w spadające płatki kwitnącej wiśni. Jednak jej wzrok po chwili spoczął na zbliżającym się do niej młodzieńcu. Wysoki dziewiętnastolatek o mocnej budowie zobaczywszy uśmiech na twarzy dziewczyny przestał się skradać.

- Witaj, co robisz po tej stronie ogrodu? ? powiedział uśmiechając się niepewnie.

- Chciałam odpocząć a tutaj jest zawsze cicho o tej porze dnia. Niepotrzebnie się skradałeś, widziałam cię już od momentu gdy wyszedłeś z akademika.

- Próbowałem cię zaskoczyć ale jak zawsze musiałaś być lepsza ? rzucił żartobliwie chłopak i dodał ? pójdziemy razem na zajęcia ?

- Mizuru, zawsze się starasz lecz rzadko ci wychodzi. Chętnie, chodźmy.

Fushima była dziewczyną z tego samego roku, miała krótkie, błękitne włosy, przypominające zimowy szron na gałęziach drzew, była serafinką, rzadko spotykaną rasą w tej części królestwa. Serafini byli ludem zamieszkującym północno-wschodnie góry, legenda głosi, że są potomkami aniołów zesłanych na ziemię. Nie różnili się od ludzi wyglądem czy zachowaniem lecz ich szybkość i zwinność była nadludzka. Jednak stronili od ludzi od czasu Wielkich Wojen kiedy to wojska Delonii atakowały i grabiły serafińskie miasta leżące u podnóży gór.

- Co robimy dzisiaj na zajęciach?- zapytała Fushima.

- Dzisiaj mamy zajęcia z kontroli, niestety każde z nas musi iść do swojej grupy - powiedział z niechęcią. - szkoda, że nie władamy taką samą mocą, powiedział Mizuru i skręcił w przeciwny korytarz.

- Jeśli spędzalibyśmy zbyt dużo czasu to nie cieszył byś się tak na mój widok ? powiedziała i oddaliła się w stronę błoni.

W akademii istniało pięć grup żywiołów: ogień, woda, powietrze, ziemia i życie. Każdy człowiek obdarzony mocą potrafił kontrolować tylko jeden żywioł. Posiadacze ostatniego żywiołu nie byli wojownikami lecz byli znani jako magowie wsparcia. Wykorzystywali siłę natury by leczyć lub zwiększać możliwości walczących na polu bitwy. Byli ważną częścią społeczeństwa ponieważ pełnili również rolę lekarzy w miastach.

Po pierwszych zajęciach cała grupa spotkała się na teoretycznych wykładach z historii Delonii. Nikt z obecnych nie miał najmniejszych chęci na słuchanie okropnie długich i nudnych opowieści o tym, jak kolejny bohater uratował świat przed zagładą. Zajęcia prowadził niezmiennie od pięćdziesięciu lat profesor, którego broda sięgała prawie do podłogi i którego głos działał jak kołysanka na dzieci.

- Dzisiaj, jako że mamy prawie koniec roku szkolnego, nie będzie zwykłych zajęć.

W sali zapanowało ogólne ożywienie. ? Nie oznacza to jednak, że lekcji nie będzie ? rozległ się jęk zawodu. ? Dzisiaj opowiem wam w skrócie całą historię Delonii.

- Wszystko zaczęło się trzy tysiące lat temu, kiedy pierwsi ludzie przypłynęli na te ziemie ze wschodniego krańca świata. Wybrali największą wyspę ponieważ chcieli założyć rozległe i silne królestwo. Jednakże ta kraina była już zamieszkana przez Serafinów, którzy zajmowali północno-zachodnie góry, oraz przez Beremitów, którzy panowali nad Mroczną Puszczą rozciągającą na wschodnim krańcu kontynentu. Ludzie założyli pierwsze miasto na środku Delonii, które z czasem przemieniło się w stolicę oraz siedzibę króla, nazwali je Dumas. Królestwo rosło w siłę i opanowywało kolejne ziemie czyniąc je swoimi hrabstwami. W 458r. od założenia Dumasu rozpoczął się okres Wielkich Wojen, które to Królestwo Delonii prowadziło jednocześnie na trzy fronty. Był to bardzo ciężki czas dla mieszkańców królestwa ponieważ każde miasto było zaangażowane w walkę z wrogiem. Ówcześnie panujący król Dorm chciał podbić ziemie zamieszkane przez Serafinów, Beremitów oraz pozbyć się wszelkich kreatur zamieszkujących jego kraj, od dzikich bestii po demony stworzone przez czyste zło. Początkowo król miał duże szanse na podbój całej Delonii jednakże nadludzie, tak nazywano Serafinów, nie chcieli odstąpić królowi swoich górskich miast. Również Beremici nie mieli zamiaru opuszczać swojej puszczy. W trakcie jednej z walk król Dorm zginął a na jego miejsce wybrano Neila, jego brata. Nowy władca chciał przerwać wojny i zaprowadzić pokój w całej krainie, wysłał więc najlepszych dyplomatów i zawarł przymierze z Serafinami oraz Beremitami tworząc Pakt Trzech. Wspólnie w ciągu dziesięciu lat zgładzono demony a te które przetrwały ukryły się w podziemnych jaskiniach. Dla zachowania pokoju w 500r. w Delonii założono Akademię Walki i Sztuk Magicznych, którą wybudowano na południu daleko od Dumasu. Od wieków absolwenci tej szkoły strzegą króla, granic państwa oraz podróżują po świecie pomagając innym potrzebującym.

To powiedziawszy usiadł wygodnie na fotelu i rozejrzał się po klasie, w której panowała zupełna cisza. Jednak nie była to cisza w stylu: wszyscy zasnęli z nudów, lecz cisza pełna fascynacji, tak jakby wszyscy czekali na dalsze szczegóły.

- Dziękuje za uwagę, jesteście wolni. ? powiedział profesor i opuścił salę.

Na korytarz wylał się tłum uczniów. Wokół dwóch młodzieńców zgromadził się niemały tłum zaciekawionych osób.

- Kto chce potrenować walkę w dolinie za akademikiem zamiast słuchać tych wywodów? ? zapytał jeden z nich. Wśród zgromadzonych słychać było szepty akceptacji.

- Jeśli jesteście zainteresowani, chodźcie z nami.- rzucili i ruszyli w stronę drzwi wyjściowych. Za nimi wyszło kilkanaście osób w tym również Mizuru i Fushima, jednak trzymali się oni z dala od całej grupy.

Słońce dopiero zaczynało górować nad akademią, gdy grupa dotarła na miejsce, jednak dolina już zaczynała pogrążać się w mroku. Zgromadzeni ustawili się wokół rozległego, płaskiego placu przypominającego arenę, który był wyłożony małymi płaskimi kamieniami. Właśnie z powodu tego placu miejsce to nazywa się Doliną Pojedynków, ponieważ przez jego kształt odbywały się tu walki pokazowe oraz prywatne potyczki uczniów.

Na środek placu wyszedł wysoki, czerwono włosy chłopak. Wyglądał jak inni uczniowie lecz odróżniał go duży miecz zawieszony na plecach oraz zbroja ćwiekowa.

- Kto chce walczyć ze mną jako pierwszy?- zapytał ? walka wręcz, żadnej magii. Keith był porywczy, co w połączeniu z odwagą i niezwykłą głupotą dawało mieszankę wybuchową. Chłopak był słaby w magii jednak jego umiejętności szermierskie były wyjątkowe.

- Nie znajdzie się żaden odważny wojownik ?

- Ja z chęcią się z tobą zmierzę - powiedział wysoki chłopak z włócznią na ramieniu. Ubrany był w czarną szatę, owiniętą dokładnie dookoła jago ciała. Jego długie, czarne włosy dodawały jego wyglądowi tajemniczości.

- Cieszę się, że ktoś wyszedł tak szybko. Nie lubię czekać.

- Walcz zamiast gadać.

Powiedział nieznajomy i podbiegł do przeciwnika. Keith sięgnął po zawieszony na plecach miecz dwuręczny. Nie była to zwykła broń, otrzymał on ją bowiem od swojego ojca, który był strażnikiem króla Dyfunda. Jednym ruchem ręki zdjął miecz i sparował atak przeciwnika.

- Powiedz chociaż jak masz na imię, ja nazywam się Keith.

- Rufen, tyle ci wystarczy.- odpowiedział przeciwnik i atakował dalej.

Pojedynek trwał już ponad dziesięć minut i obaj uczestnicy byli już wyczerpani ciągłymi atakami i unikami. Rufen postawił wszystko na ostatni atak, był to już jego limit wytrzymałości. Podbiegł do przeciwnika, włócznie trzymał przed sobą. Keith przygotowywał się do odparcia ataku, gdy nagle Rufen wbił swoją broń w ziemię i przeskoczył rywala, ten jednak nie dał się zaskoczyć i uderzył oponenta głownią w brzuch. Rufen padł na kamienistą arenę zwijając się przy tym z bólu. Keith podszedł do rywala i pomógł mu się podnieść.

- Dziękuje Ci za wyborną walkę ? rzekł Keith i razem z nowym znajomym opuścili arenę.

Zebrani klaskali i gwizdali na cześć zwycięzcy, który założył miecz z powrotem na plecy i powiedział:

- Dziękuje Rufenowi za świetną walkę, dawno nie uczestniczyłem w takim pojedynku.

Tłum zagłuszył go oklaskami.

- Uspokójcie się ! ? wrzasnął ? niech następna para wyjdzie na arenę !

Nastała cisza. Nikt nie miał zamiaru wystąpić na plac. Mizuru usiadł więc na ziemię, oparł się o drzewo i uciął sobie drzemkę. Fushima usiadła obok niego i wyciągnęła książkę ozdobioną dziwnymi symbolami. Z gromady wyszedł chłopak ubrany w skórzaną zbroje z dwoma długimi mieczami przewieszonymi w pasie oraz z tarczą w lewej ręce.

- Mogę walczyć z kimkolwiek zechcę ? ? zapytał Keitha

- Oczywiście.

- W takim razie chcę walczyć z Fushimą.

- Gran jak możesz walczyć z dziewczyną. ? rzucił Rufen

Nagle wszyscy podnieśli głos. Nikomu nie podobał się taki układ.

- Wyzywam ją na pojedynek - powiedział ? może pozbędę się jednego z tych splugawionych serafinów.

Ledwo dokończył zdania a już za jego plecami pojawił się Mizuru ze sztyletem w lewej ręce. Poruszał się niemal z szybkością wiatru. Przyłożył sztylet to szyi zuchwałego osiłka i powiedział:

- Gran debilu, odszczekaj to i wynoś się stąd albo pożałujesz.

- Chciałbyś, nigdy mnie nie pokonasz. ? odpowiedział pewny siebie.

Jednym szybkim uderzeniem Mizuru powalił przeciwnika na ziemie. Ten jednak szybko podniósł się i wyciągnął miecz zza pasa. Mizuru postanowił przejść w tryb walki na odległość. Schował swój sztylet i wyciągnął łańcuch, który posiadał zawieszone na obu jego końcach ostrza. Każdy uczeń akademii był szkolony w magii oraz dwóch stylach walki, w zwarciu oraz w walce na odległość.

- Co boisz się podejść ? ? krzyknął rozłoszczony Gran.

W jego głosie można było wyczuć lekki strach przed dziwną bronią przeciwnika. Jednak zaatakował jako pierwszy. Tarczą zasłonił swoje ciało od połowy ud po brodę i parł w szale bitewnym na przeciwnika. Mizuru wzbił się w powietrze i zaczął zasypywać przeciwnika gradem ciosów. Jego łańcuch latał jak oszalały, na zmianę uderzał w tarczę i przelatywał obok głowy przeciwnika, oba ostrza przypominały bliźniacze smoki atakujące zgodnie nieprzyjaciela. Gran nie poddawał się i parował natarcia. Odbił pierwsze z ostrzy, zrobił unik przed drugim i pędził w stronę Mizuru. Zbliżył się na tyle by móc zaatakować. Miecz przeciął powietrze pod skosem, celując w prawy bark oponenta lecz zatrzymał się na ścianie wody, nie była jednak zwykła woda. Użytkownicy elementu wody mogli manipulować nie tylko jej kształtem czy objętością lecz również jej gęstością oraz właściwościami. Mizuru zwiększył jej napięcie powierzchniowe co pozwalało jej zatrzymać każdą przeszkodę. Zaskoczony Gran odskoczył od zasłony przeciwnika uderzając przy tym pięścią w ziemię. Pod użytkownikiem wody ziemia zaczęła się rozpadać tworząc pułapkę w postaci głębokiego dołu. Gran odskoczył do osuwiska jednak podczas lądowania poślizgnął się, ponieważ wodna ściana rozpłynęła się po całej arenie. Miecz oraz tarcza wyleciały mu z rąk wpadając poza obszar areny. Mizuru wykorzystał ten moment i oplótł przegranego łańcuchami. Gran próbował wydostać się morderczego uścisku jednak nic to nie dawało, zdawało mu się nawet, że z każdym jego ruchem zacisk staje się mocniejszy. Leżąc odwrócił głowę i zawołał:

- Chłopaki, pomóżcie

Z tłumu podbiegło do niego trzech ludzi którzy próbowali rozplątać go z więzów. Jeden z nich wyciągnął nóż myśliwski i próbował rozgiąć ogniwo łańcucha. Jednym szarpnięciem Mizuru rozplątał węzeł i owinął łańcuch wokół rąk.

- Nawet nie jesteś warty by cię wykończyć, śmieciu. - powiedział z pogardą i skierował się w stronę swojego miejsca drzemki.

Gran wstał, i pobiegł podnieść swoją broń. Jego koledzy byli dość tędzy i wyglądali na silnych, nie zeszli z areny tylko zwrócili się do oddalającego się młodzieńca:

- Zobaczymy czy teraz będziesz taki twardy.

Po czym cała trójka sięgnęła po tarcze, masywne puklerze i krótkie miecze przypominające gladiusy. Zasłaniając swe ciała zmierzali powoli w stronę przeciwnika, który już rozwijał na ziemię swój oręż. Nagle, tuż przed maszerującymi, wbiła się w ziemię strzała. Cała trójka stanęła jakby coś oplotło ich nogi.

- Chyba nie myśleliście, że pozwolę wam zaatakować mojego brata we trzech ? ? powiedział chłopak stojący z naprężonym łukiem obok Mizuru.

Doki i Mizuru byli braćmi urodzonymi w tym samym roku jednak nie byli bliźniakami. Był to średniego wzrostu umięśniony chłopak, który przy pasie nosił kilka noży do rzucania a na plecach miał kołczan pełen strzał, który był przekrzywiony jakby ktoś zakładał go w pośpiechu.

- Ja też wam się odpłacę ? rzekła Fushima z wyciągniętym mieczem półtora ręcznym.

- Zapowiada się ciekawa walka - rzucił Doki ? możemy zaczynać.

- Myślicie, że będę się tylko przyglądał ? powiedział Gran.

Stanął przed trojgiem swoich pomocników, odrzucił tarczę i wyciągnął dodatkowy miecz. Ruszyli jednocześnie na grupę przed nimi, Gran środkiem a uzbrojeni w tarcze przeciwnicy otoczyli Mizuru i jego przyjaciół. Jednak szybko zaczęli chować się za tarczami ponieważ zasypał ich grad strzał. Pociski wbijały się tylko w tarcze jednak nie mogły zranić przeciwników. Doki odłożył łuk na bok, kucając położył obie dłonie na ziemi. Na powierzchnię wysunęło się kilkanaście szarych prętów, które lśniły w ostatnich promieniach słońca unoszącego się leniwie poda horyzontem.

- Co ty robisz? ? zapytała Fushima.

- Robi nowe, stalowe strzały ? odparł szybko Mizuru ? to jego zdolność, którą przekazał mu ojciec. Może wykorzystać każdy metal znajdujący się w ziemi i zamienić go w gotowe strzały lub groty.

Naciągnął jedną strzałę na próbę i zwolnił cięciwę. Strzała przeleciała przez cały plac i zrobiła dziurę w jednej z tarcz. Przerażony Gran wyskoczył zza osłony i razem ze swoimi kolegami zaczął biec w stronę grupy przeciwników.

- Ja zajmę się Granem, wy resztą, tylko starajcie się ich ogłuszyć ? powiedział Mizuru do towarzyszy.

- Zrozumiano.

Doki celnymi strzałami roztrzaskał tarcze dwóm osiłkom, którzy starali się unikać latających pocisków. Tracąc osłonę opuścili pobojowisko biegnąc w stronę uczelni. Fushima podbiegła do ostatniego posiadacza tarczy i rozpoczęła się między nimi zażarta walka. Jej zwinność i szybkość przewyższały zdolności przeciwnika. Nie musiała się wysilać, by wytrącić przeciwnikowi tarczę z ręki. Trójka osiłków uciekała z doliny, uważając na strzały Doki?ego, które przelatywały ze świstem ponad ich głowami.

Mizuru tym razem walczył w zwarciu, chciał za wszelką cenę dać Gran?owi nauczkę. Gdy tylko zbliżyli się do siebie spomiędzy ich broni wylatywały snopy iskier. Nie patrząc gdzie walczą zbliżyli się do miejsca ich niedawnej potyczki. W jednej chwili Gran znalazł się w dole wypełnionym wodą. Pochłonięty walką nawet nie zwrócił uwagi na to, że Mizuru zamienił ziemię pod jego nogami w bagno.

- Teraz masz przeprosić Fushimę, inaczej zostawię cię w tym bagnie.

- Przepraszam! Przepraszam! Więcej nawet się do niej nie odezwę.

Mizuru spojrzał na koleżankę, ta skinęła głową. Chłopak rzucił łańcuch zapadającemu się powoli Gran?owi. Ten chwycił jedną ręką łańcuch drugą chwycił swoje miecze. Usiadł wykończony na brzegu i zaczął czyścić miecze i swoje ubranie. Trójka zwycięzców odwróciła się i zaczęła podążać w stronę akademików. Dołączył do nich Keith i wspólnie z przyjaciółmi oddali się rozmowie. Podstępny Gran wykorzystał to i rzucił oboma mieczami w stronę odchodzących. Dwie jasne kule zderzyły się z mieczami, nikt nie wiedział co się dzieje. Jeden z mieczy Gran?a został stopiony, drugi niestety rozciął bok serafinki. Stojący obok bracia natychmiast złapali upadającą, ranną dziewczynę.

- Pomocy! Jest tu jakiś mag mogący ją uleczyć!? Czy jest tu jakiś mag wsparcia ?! ? krzyczał Mizuru.

- Może ja pomogę ? powiedział drżący głos z tyłu.

Z tłumu wyszła drobna dziewczyna o ciemnym kolorze skóry. Nie była podobna do żadnej innej dziewczyny wśród zgromadzonych w dolinie. Miała długie, zielone włosy spomiędzy, których wyrastały dwa czarne, krótkie rogi. Miała na sobie czarną, lekką szatę jaką zazwyczaj noszą magowie, którzy pomagają na polu bitwy. Na plecy miała narzucony zielony płaszcz, spod którego wystawał ogon. W ręce trzymała brązową laskę z dębowego drzewa, oplecioną czerwonymi bluszczami. Zwieńczona była małą czerwoną kulą wypełnioną jakby krwistą mgłą.

- Proszę, pośpiesz się ? rzekła przez zęby ranna.

- Zrobię co w mojej mocy.

Dziewczyna wbiła swój kostur w ziemię, kładąc jednocześnie rękę na ranie. Wokół nieznajomej dziewczyny można było odczuć drgania powietrza. Fushima wygięła się w spazmie bólu jednak po chwili zaczęła odczuwać ulgę. Orb na końcu laski zaczął emanować czerwonym, pulsującym światłem. Po chwili obie dziewczyny wstały. Fushima ledwo trzymała się na nogach więc Mizuru razem z Dokim pomagali jej iść. Z łagodnym uśmiechem na ustach, powiedziała:

- Dziękuje za pomoc ? powiedziała Fushima.

- Nie ma za co, to była tylko powierzchowna rana. Tunika zatrzymała część impetu ostrza. ? odpowiedziała zielonowłosa dziewczyna i zataczając łuk, zemdlała.

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

No jak dla mnie fajna sprawa, może troszkę dziwnie brzmią niektóre fragmenty ale w większości wszystko jest okej, zalatuje tu podobnymi "opowiadaniami" no ale niema tragedii.

Znalazłem literówkę:

"Ubrany był w czarną szatę, owiniętą dokładnie dookoła jago ciała." Jago ? miałeś chyba na myśli jego :).

@Edit:

Dam jakieś 7/10

Link do komentarza

Zauważyłem kilka przejść od dialogu do opisu bez myślnika, trochę gubiące. Dialogi takie... Proste, zbyteczne... Coś w nich jest nie tak.Mam na myśli: "Ja zajmę się Granem, wy resztą, tylko starajcie się ich ogłuszyć" Według mnie wystarczyło by: "Gran mój, do ogłuszenia..." Takie bardziej zwięzłe i moim zdaniem bardziej buduje klimat i tak jakby dodaje głównemu bohaterowi takiego "surowego profesjonalizmu", które by pasowało do tej sytuacji.

To tylko moje zdanie

Link do komentarza

Dziękuje za wasze opinie. Pomogą mi one poprawić to co błędne i zbędne. Mam nadzieję, że następny rozdział (nie wiem kiedy dodam bo aktualnie pracuje nad prezentacją maturalną z polskiego) będzie już lepszy. Proszę o więcej komentarzy xD

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...