Harry Potter i Insygnia Śmierci - film
Wpis będzie zawierać trochę spojlerów, więc jeżeli nie chcesz sobie psuć zabawy, i nie chcesz poznać tajemnic ostatniej część przygód HP, po prostu nie czytaj tego wpisu
I tak w końcu miałem okazję obejrzeć ekranizację ostatniej części przygód Harry'ego Pottera. I muszę przyznać, że było nieźle. Film jest na pewno o klasę lepszy niż dwie poprzednie części (nie ma tutaj na szczęście takich absurdów jak "wykablowanie" spotkań Gwardii Dumbledore'a przez Cho Chang). Owszem, pewne przeistoczenia są, pewne sceny zostały zmienione, aby po prostu to wszystko lepiej wyszło na dużym ekranie. Pewne sceny musiały zostać zmienione, bo inaczej ludzie zaczęliby wychodzić z kina - rozmowa tocząca się przez 10-15 minut, z zachowaniem wszystkich detali mogłaby być nieco nużaca, nieprawdaż?
Jednak pewne sceny nie mogły się pojawić. Mnie osobiście, jako osobę dobrze znającą książke i przygody Harry'ego, dziwi obecność kilku scen, a także pominięcie innych, IMO ważnych i kluczowych dla fabuły. Zaczynając od początku: wyjazd Dursley'ów z domy przy Privet Drive. No dobrze, czemu akurat oni muszą wyjeżdzać? ,,Nie jesteśmy już tu bezpieczni" - powie nam wujaszek Vernon. No dobrze, ja to wiem, ale czy działanie zaklęć ochronnych rzuconych przez Dumbledore'a na ten dom będą znać ludzie nie znający treści książki? Dalej - scena w Ministerstwie Magii. Podczas przesłuchania mugolki, obecni są: Dolores, Hermiona, śmierciożerca Yaxley oraz dementorzy. A gdzie inni ludzie? Gdzie obserwatorzy całego przesłuchania? W książce trybuny wokół wyżej wymienionych osób były zapełnione przez pracowników ministerstwa - stąd potem całe zamieszanie i ucieczka naszego trio. Szkoda, że zapomniano dodać jak Harry ratuje innych mugoli z ministerstwa... Pominięto także scenę z Thomasem Deanem. Moje pytanie - czym on zawinił? Dlaczego trio nie spotyka go na swojej drodze? Pominięta jest także scena - co jest dla mnie absurdem - uduszenia Glizdogona przez własną ręke. Wymienić można jeszcze i kilka scen, ale nie będę aż taki okrutny...
Sporo jest także "gratisowych" scen, których próżno szukać w książce. Największą niespodzianką była dla mnie scena, w której Harry i Hermiona tańczą (tak, dobrze czytacie - TAŃĆZĄ...). Nie mam zielonego pojęcia jaki był sens umieszczania takiej sceny, ale sądząc po zachowaniu się widowni w czasie seansu, miało to chyba na celu rozbawienie widzów (śmieszne sceny w najmroczniejszej części przygód młodego czarodzieja - czysty absurd...). Ułańską fantazją wykazali się scenarzyści także fragmencie dotyczącym wizyty u Lovegooda. Zamiast wtargnięcia śmierciożerców do domu, i deportacji trio w ostatnim momencie, mamy tutaj epicką walkę dookoła rezydencji Lovegoodów.
Soundtrack stoi raczej na przeciętnym poziomie, aczkolwiek to jest już kwestia gustu. Cały soundtrack można znaleźć na youtube. Poniżej zamieszczam IMO najbardziej interesujące kawałki z filmu:
Youtube Video ->
Oryginalne wideo
Youtube Video ->
Oryginalne wideo
Youtube Video ->
Oryginalne wideo
Podsumowując:
Jeżeli film mam oceniać z perspektywy fana sagi J. K. Rowling i przygód Harry'ego Pottera, to film wypada średnio - nie jest to co prawda aż tak tragiczny poziom jak w "Księciu Półkrwi", ale nie jest to także dzieło wybitne. Wiele scen zostało pominiętych, wiele zostało zmienionych. Oceniając film z poziomu widza szukającego dobrych emocji i po prostu dobrego filmu, mogę go nawet polecić. Sporo scen akcji, pojedynków, walki - to wszystko powinno zadowolić przeciętnego widza.
Niemniej jednak - wybór należy do Was.
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze