Skąd wziął się gej?
Wszystko ma swój początek. Jedni za wszystkim stawiają istotę wyższą, genialnego projektanta, inni szeroko rozumianą matkę naturę. Ja należę do tych drugich i z każdym dniem, każdą dyskusją i każdym przeczytanym artykułem coraz bardziej uświadamiam sobie elegancje myśli Karola Darwina. Nawet gdy już miałem wrażenie, że na "amatorskim" poziomie teorie ewolucji znam na wylot, to R. Dawkins potrafił mnie czymś nowym zaskoczyć i jeszcze bardziej zafascynować teorią ewolucji.
Przez lata ewolucjoniści mieli spore problemy z wytłumaczeniem powstawania pewnych zjawisk czy organów, jednak prędzej czy później i tak wychodzili z opresji z tarczą. Mojej osobie do głowy wpadło ostatnio kolejne pytanie, które nie było zawarte w żadnym przeczytanym przeze mnie tekście. Kwestia homoseksualizmu. Oczywiście, na pewno istnieją opracowania ludzi, którzy zajęli się tym zagadnieniem, jednak postanowiłem do takowych nie sięgać i spróbować samemu się zastanowić.
Homoseksualność ? zaangażowanie psychoemocjonalne i pociąg seksualny do tej samej płci. Jest jedną z orientacji seksualnych obok heteroseksualizmu, czyli popędu do płci przeciwnej oraz biseksualizmu, czyli popędu ukierunkowanego na obie płci.
Wikipedia.org
Żeby w ogóle rozpocząć rozważania należy zrozumieć samą istotę homoseksualizmu. Na potrzeby tego tekstu rozszerzę znaczenie tego pojęcia nie tylko na "miłość" do tej samej płci, ale również na biseksualizm. Upraszczając spróbuję pojąć dlaczego niektórzy ludzie w ogóle są gotowi na odbycie stosunku z osobnikiem tej samej płci. Niemniej ważne jest pytanie o naturę homoseksualizmu - Czy wynika ona z wychowania i psychiki, czy raczej jest uwarunkowana biologicznie, może nawet genetycznie?
Na początek: skąd wziął się człowiek? Uproszczając maksymalnie od małpy, czyli ewoluował z innego stworzenia, ze zwierzęcia. Właściwie powinniśmy zacząć jeszcze wcześniej: skąd wzięły się płcie? Jest to bardzo interesująca kwestia o której pisze profesor Dawkins. Pierwsze proste organizmy nie były zróżnicowane pod względem seksualnym, posiadały bardzo podobną budowę i wytwarzały takie same gamety. Każdy osobnik mógł zapłodnić drugiego. Oczywiście jak to w przyrodzie bywa pewne jednostki są mniejsze a inne większe, a ich komórki płciowe także różniły się wielkością. Czym dalsze pokolenie tym bardziej zróżnicowane bywały rozmiary gamet, wtedy wkroczył dobór naturalny. Spośród trzech osobników: o małej gamecie, średniej i dużej, prawdopodobnie przeżyją te skrajne, a środkowe odpadną. "Ojciec" małych komórek jest w stanie wyprodukować ich masę i spłodzić wielką liczbę potomstwa samemu niewiele tracąc. "Matka" dużej gamety daje jej od siebie bardzo dużo, więc o dba o rozwój potencjalnego zarodka i chroni go za wszelką cenę, dzięki czemu potomek ma duże szanse na dożycie do wieku rozrodczego. A "rodzic" komórki średniej? Niestety często bywa tak, że jak coś jest do wszystkiego to jednocześnie nie nadaje się do niczego i tak było w tym przypadku.
Homokaczki
Z tego wywodu wynikają dwa wnioski. Po pierwsze, podział na samca i samicę większości gatunków wynika z ewolucji i jest w 100% naturalny. Po drugie, każdy już powinien sobie uświadomić, że osobnik homoseksualny nie ma możliwości rozrodu, a więc powinien wyginąć. Powinien, a jednak homoseksualiści wciąż istnieją. Można by dojść do wniosku, że biologia nie ma tu nic do rzeczy. W takim razie jak wytłumaczyć fakt, że zachowania homoseksualne są widywane u wielu gatunków zwierząt, kierowanych przecież instynktem? Być może się mylę (zoologiem nie jestem) ale zwierzęta w rzeczywistości są raczej biseksualistami niż "gejami*". To znaczy, że dany osobnik jest zdolny do utrzymywania stosunków z tą samą płcią w razie potrzeby. Potrzebą taką może być np. pomoc w wychowywaniu potomstwa. Innym powodem doraźnych kontaktów homoseksualnych może być zwykła próba zaspokojenia popędu. Krótko mówiąc żadnego zwierzęcia nie można posądzić o czystą orientację homoseksualną.
Świat zwierzęcy ma IMO niewielkie przełożenie na życie ludzkie. Gejom i tak nie wolno adoptować dzieci, a więc argument wspólnego wychowywania potomstwa odpada. Nie spotkałem się również z przypadkiem mężczyzny, który spotyka się z innym facetem tylko dlatego bo nie może znaleźć kobiety. Można jedynie pod to podciągnąć pojedyncze przypadki stosunków homoseksualnych w więzieniach, gdzie nie ma żadnej alternatywy. Trudno to jednak nazwać prawdziwym homoseksualizmem - większość "gwałcących" wolałoby obcować z płcią piękną, a do wyboru mężczyzn skłania ich jedynie sytuacja i proste instynkty.
Ach ci Rzymianie...
W ten sposób można dojść do wniosku, że orientacja jest kwestią memetyki a nie genetyki. Inaczej mówiąc, gejów tworzy kultura a nie biologia. Wydaje się to całkiem prawdopodobne: homoseksualizm był popularny wśród starożytnych Greków uznających kult ciała, czy też rozwiązłych Rzymian. Nie mam statystyk, ale prawdopodobnie procentowo więcej homoseksualistów spotkamy w środowisku dla nich tolerancyjnym niż całkowicie nieprzychylnym. Niemniej ważne jest wychowanie, choć tu można się spierać co bardziej wpływa na orientacje dziecka. Odwieczne pytanie - czy dziecko wychowywane przez gejów też będzie gejem? Jeżeli to wychowanie byłoby decydującym czynnikiem, to prawdopodobnie tak. Praktyka pokazuje jednak co innego - często homoseksualista pochodzi z całkowicie heteroseksualnego środowiska i dobrego, religijnego domu.
Stwierdzenie, że sprawa orientacji seksualnej zależy tylko od kultury i w części od wychowania jest bardzo wygodne, jednak moim zdaniem nie wystarczające. Coś przecież musi zdecydować dlaczego w danej grupie akurat ta jedna osoba zaczęła przejawiać ciągoty homoseksualne, a inne nie. Nie ma wielu przypadków gdy całe rodzeństwo staje się homoseksualne, co powinno być logiczne.
Dochodzę tu do jednego wniosku: do powstania homoseksualizmu potrzebne jest zarówno podłoże biologiczne jak i kulturowe oraz wychowawcze. Środowisko i opiekunowie mogą mieć gigantyczny wpływ na orientacje seksualną dziecka lecz prawdziwy gej musi charakteryzować się sprzyjającymi cechami genetycznymi. Oglądałem kiedyś program, w którym naukowcy szukali różnic między mózgami osoby homoseksualnej a heteroseksualnej i pewne zmiany dostrzeżono. W dalszym ciągu jednak za mało wiemy, zbyt mało udowodniono aby wysunąć całkiem pewną tezę. Jedyne co mogę zrobić do podać swoją hipotezę: Niektórzy mają biologicznie większe predyspozycje do homoseksualizmu niż inni, jednak do pełnego zachwiania orientacją potrzeba jeszcze impulsu psychicznego, który predyspozycje te rozbudzi.
Myśleliście, że Muzułmanie są święci?
Po tych quasi-naukowych rozważaniach chcę zwrócić uwagę na stosunek kreacjonizmu do gejów. Jak wiadomo dla większości wielkich religii, w tym Chrześcijaństwa, utrzymywanie stosunków z tą samą płcią to grzech. Jest w tym coś dziwnego - po co Stworzyciel miałby tworzyć człowieka z góry skazanego na grzech? Chyba, że homoseksualizm jest w jakiś sposób nabyty. Kiedyś słyszałem od księdza, że to choroba. To również nie wygląda dobrze, idąc tym tokiem myślenia na wieczne potępienie powinni być skazani podopieczni wszelkich zakładów psychiatrycznych. Jak karać chorego człowieka? Problem w tym, że Kościół ocenia sprawę, której źródła wcale nie są dobrze znane.
*Nieprzypadkowo często piszę o gejach, a nie o lesbijkach. Moim zdaniem istnieje różnica biologiczna między homoseksualizmem mężczyzn i kobiet. O tym (być może) innym razem.
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze