Skocz do zawartości
  • wpisy
    86
  • komentarzy
    185
  • wyświetleń
    28758

Alien Breed 2: Assault - recenzja


LordTyrranoos

226 wyświetleń

Tekst ukazał się pierwotnie na portalu SwiatGry.pl. Jest to pierwsza recenzja tej gry w Polsce, ponieważ ukazała się tam już pierwszego października. Ponownie przypominam o otwartej rekrutacji na stanowisko newsmanów oraz redaktorów konsolowych.

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Przed kilkoma tygodniami miejsce miała premiera kontynuacji wydanego na początku czerwca Alien Breed: Impact, z podtytułem Assault i cyferką ?2? w nazwie. Czy sequel gry ocenionej moim piórem na 6.5 sprostał wyzwaniu i okazał się po prostu lepszym tytułem? Zważywszy na ekstremalnie krótki czas powstawania, wszak to ledwie 4 miesiące, śmiem twierdzić, że Alien Breed 2: Assault warty jest swojej ceny.

ssssssssa.jpg

Powrót do teraźniejszej przyszłości... 3?

Assault zaczyna się dokładnie w tym samym punkcie, gdzie rozstawaliśmy się ze starszym inżynierem Conradem i statkiem Leopold. Opowiedziana w Impact historia praktycznie rzecz biorąc była jedynie fajnie przedstawionym (w postaci kilkukolorowego komiksu) powodem, dla którego raz, że wyskakiwały na nas zgraje cztero- i więcej nożnych maszkar, dwa, mieliśmy wybić je do cna. Nie powiem, żeby dalsza opowieść mnie wciągnęła, ale stwierdzam, że więcej w niej ciekawych smaczków, nawet zwrotów akcji, a historia nabrała bardziej mrocznego klimatu. Zresztą, Assault spodobał mi się o tyle, że bliżej mu do survival-horroru, niż Impactowi. Twórcy w końcu poszli po rozum do głowy i teraz pomieszczenia czy korytarze są zdecydowanie mniej oświetlone. W większości przypadków nawet latarka nie pomoże, bo ograniczono jej zasięg i zielone gęby często dostrzeżemy dopiero wtedy, gdy zbliżą się do gracza i zaczną rozdawać obrażenia.

Assault jest także bardziej intensywny. O ile w pierwszej odsłonie odświeżonej serii (chyba już można mówić o ?serii? w tym przypadku) większą część rozgrywki spędziliśmy na bezwiednym przemieszczaniu się od jednej konsoli uruchamiającej do drugiej, tak tutaj zdecydowanie częściej nabiegamy się z palcem mocno zaciśniętym na lewym przycisku myszki. Grając na poziomie Veteran wyraźnie to odczułem. Oczywiście ogrom czasu to niezmienne poszukiwanie jakiegoś komputerka, którego użycie pozwoli nam na przejście do kolejnego pomieszczenia, aczkolwiek sam nie wiem, jak to wyjaśnić, nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo, jak w Impact. 

alienbreed2assaultscree.jpg

W swojej recenzji Impact narzekałem na zbyt dużą monotonię i jednotorowość rozgrywki. Widocznie nie były to tylko moje zastrzeżenia, bowiem Team17 zaimplementował kilka sekwencji, których nie było w ?jedynce?, a które jednocześnie pozwalają nieco oderwać się od biegania po ciasnych i ciemnych korytarzach. Żeby nie być gołosłownym, czekają nas dwie walki z bossami, jednak jedna ma inny charakter i prowadzimy ją w... poruszającym się pociągu magnetycznym! Zmienia się jednocześnie perspektywa na, rzekłbym, kamerę przemysłową, usytuowaną w górnym rogu ekranu. Ponadto w końcowych etapach gry zasiądziemy za sterami ogromnego działa obronnego i, jak nie trudno się domyśleć, będziemy musieli szybko pompować lewy przycisk myszki, bowiem z trzech stron prą w naszą stronę zgraje oślizgłych maszkar.

O singlu w Assault trudno powiedzieć cokolwiek więcej ? poza dwiema nowymi broniami (Hyper Blaster, czyli przenośne działko obrotowe, i Rocket Launcher) i jednym typem aliena (webber, którego kwas spowalnia nasz ruch i zmniejsza celność) nie ma tu zbyt wiele nowości. Reszta to dokładnie to, co oferował poprzednik, czyli rozwój broni i gromadzonych przedmiotów, mały element handlowy, ruchoma kamera i, oczywiście, rzut izometryczny na arenę działań. Niestety, ?singiel? wystarczy ledwie na trochę ponad trzy godziny intensywnej rozwałki, co w porównaniu do trzystu minut z groszami w Impact daje słaby wynik. Na szczęście do dyspozycji otrzymaliśmy nowy tryb ?Survivor?, polegający naturalnie na przetrwaniu jak największej liczby fal przeciwników na trzech przygotowanych przez twórców planszach. Warto wspomnieć tylko, że w trakcie batalii nie mamy czasu na przysłowiową ?herbatkę? i przetrwanie choćby kilku minut to dość duże wyzwanie, bowiem mamy, co prawda odnawiającą się, ale jednak limitowaną, ilość przedmiotów i amunicji na arenie. I o ile nie jest to w żadnym wypadku jakiś innowacyjny motyw, o tyle Ocalały naprawdę zasysa i jednocześnie trochę rekompensuje krótki single player. Z redaktorskiego obowiązku wspomnieć też muszę o trybie wolnej gry, dzięki któremu możemy odpalić dowolny poziom z kampanii i... przejść go jeszcze raz.

Team17, good job!

Najważniejszym według mnie ogniwem w Alien Breed: Impact był tryb kooperacji. Nie inaczej jest w przypadku Assault, z tym że poza standardową rozgrywką z towarzyszem na jednej z trzech przygotowanych przez twórców arenach, otrzymaliśmy także Survivor Co-op, w którym musimy wraz z partnerem jak najdłużej przetrwać zalewające nas fale alienów. Ta ostatnia opcja to moim zdaniem kwintesencja dla takiej gry jak Alien Breed. W bardzo zręczny sposób połączono zatem rozgrywkę wieloosobową z podwójnie intensywnym, singlowym modelem rozgrywki. Dość znaczącym minusem jest jednak ilość chętnych graczy do stoczenia wspólnych bojów, co moim zdaniem może być spowodowane przez średnie recenzje Alien Breed: Impact oraz po prostu cenę. Dziewięć ?ojro? to moim zdaniem całkiem nieźle oszacowana wartość Assault, ale biorąc sobie poprawkę na to, że całkowicie za darmo możemy pobrać sobie Alien Swarm, wielu potencjalnych nabywców zaczyna mieć poważne wątpliwości... 

standardalienbreed2assa.jpg

Czy zatem Alien Breed 2: Assault naprawdę warty jest tych kilkudziesięciu złotych? Zależy z jakiej perspektywy na to patrzeć. Znajomy, który wraz ze mną bawił się kooperacją w Impact, stwierdził po ograniu dema Assault, że to jedynie mappack do poprzedniej odsłony. Moim zdaniem to nieco krzywdząca opinia, bowiem zauważalnym jest, że twórcy posłuchali części wypomnianych zastrzeżeń i starali się udoskonalić pierwowzór, wypuszczając właśnie ?dwójkę?. Dla tych zaś, którzy nie widzieli pierwszego odświeżonego Alien Breeda, recenzowany dziś tytuł będzie nie lada gratką, ot, do popykania sobie po ciężkim dniu w szkole czy integracji z przyjaciółmi. Nie da się zatem ukryć, że wystawiona przeze mnie ocena będzie sporną i pewnie wielu się z nią nie zgodzi. Miejmy jednak nadzieję, że zapowiedziany w napisach końcowych Alien Breed 3: Descent okaże się już na tyle dobrym tytułem, że nikt nie będzie miał większych obiekcji co do zakupu. I jednocześnie liczę w tym momencie na sprzedaż wszystkich trzech części w jakimś zgrabnym ?packu? i zdrowej cenie, co by każdy mógł zapoznać się z tą serią.

Zalety:

+ zauważalnie więcej akcji 

+ multiplayer i kooperacja 

+ tryb Survivor 

+ lepsze wykorzystanie światła 

+ niezła cena

Wady:

- single player na 3 godziny 

- cut-scenki na silniku gry 

- mało graczy w multiplayerze

Ocena: 7/10

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...