Skocz do zawartości
  • wpisy
    6
  • komentarzy
    13
  • wyświetleń
    3778

Big in Japan


RandoMan

670 wyświetleń

Dzisiaj będzie o czymś, co nurtuje mnie od dawna, a właściwie od czasów szczenięcych, gdy odkryłem takie tytuły, jak "Final Fantasy III", czy "Chrono Trigger" na SNES. Zauważyłem, że próba rozmowy o nich z graczami czysto PeCetowymi kończy się fiaskiem. Grający w tytuły z serii "Elder Scrolls", czy "Baldur's Gate" patrzą na wszelkiej maści jRPGi z pobłażliwością (co najwyżej), a na ich fanów z niczym nieuzasadnioną wyższością. Nastał czas na odwrócenie tej karty - dziś ja i inni wielbiciele opowieści rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni będą mogli zakrzyknąć: "siła nas!". Oto przed wami pięć najczęściej powtarzających się argumentów na temat wyższości Wielkanocy... To znaczy zachodnich eRPeGów nad ich wschodnimi odpowiednikami i moje próby kontrowania ich. Zachęcam, przy okazji, do wpisywania w komentarzach swoich argumentów zarówno Pro, jak i Kontra - wykorzystam je (oczywiście podając nick autora) w (być może) następnej części tego artykułu.

1. Fabuła w zachodnich RPG jest dużo bardziej dojrzała, niż w jRPG

Cholernie często się z tym argumentem spotykam i za każdym razem niezmiernie mnie bawi. Absolutnie każdy zachodni RPG w jaki miałem okazję zagrać (a trochę ich było) opiera się na identycznym schemacie - gdzieś w bardzo mrocznej krainie fantasy jest sobie Zło (na ogół objawiające się przez deformowanie istot dobrych, w istoty już nie tak dobre), a naszym zadaniem jest to zło unicestwić. Oczywiście wywodzi się to z tradycyjnych, papierowych eRPeGów, gdzie zawsze był sobie Chaos, Spaczeń, czy cokolwiek w tym guście i wojownicy walczący z nim. Ale ile można wałkować dokładnie tą samą historię walki osobowego Dobra z bezosobowym Złem? Przykład, przecież całkiem świeżego "Dragon Age Origins" pokazuje, że można, a ludzie to kupią. Zawsze. Z drugiej strony barykady mamy japońskie eRPeGi, gdzie fabuła rzeczywiście jest prosta, bo obejmuje:

- skomplikowane zakulisowe rozgrywki polityczne różnych mocarstw i działanie w obrębie szaro-czarnej moralności (Suikoden);

- podróże w czasie i próba naprawienia tak zwanego "efektu motyla" (Chrono Trigger);

- walki narodowowyzwoleńcze (Final Fantasy)

w przeciwieństwie do arcyskomplikowanych i "dojrzałych":

- zniszcz wroga (Baldur's Gate)

- zniszcz Pomioty zrodzone z Chaosu wywołanego przez Magów Krwi (Dragon Age Origins)

- wypleń zarazę (Neverwinter Nights)

- wybij bandytów zajmujących się eksperymentami genetycznymi (Wiedźmin)

2. Brak zadań pobocznych, albo ich mała liczba w stosunku do zachodnich eRPeGie.

To oczywiście już jest kwestia dyskusyjna - ktoś może lubić zadania poboczne opierające się na: "idź w miejsce X, przynieś mi Y sztuk surowca Z, a dostaniesz A złota). Mnie to absolutnie nie bawi. Uważam, że quests powinny pełnić rolę służebną wobec opowiadanej fabuły, a nie odwrotnie. Pięknym kontrprzykładem jest tu sztucznie wydłużony "Wiedźmin", w którym połowę wątku głównego stanowi łażenie od Annasza do Kajfasza (ci, co teraz zabulgotali, że tak opieprzam naszego rodzimego Wiesława niech poczekają do jutra do publikacji wpisu "Ostatnie życzenie", gdzie zawarłem całą listę rzeczy, które życzę sobie mieć poprawione w drugiej odsłonie gry).

3. Uproszczona mechanika walki w stosunku do zachodnich RPG

Bo przecież "proste" znaczy "złe", prawda? Nigdy nie zrozumiem fenomenu aktywnej pauzy - w BG walka wygląda tak:

- widzę oponentów, wciskam spację;

- "przeklikuję" każdego z "moich" sprawdzając czym może zaatakować;

- znów wciskam spację;

- jako, że z ekranu rozgrywki nie wynika, czy wszystkim moim postaciom atak się udał i, co ważniejsze, jakie konkretnie obrażenia zadałem wrogom (syndrom małych postaci i kiepskiej animacji ruchów), muszę gapić się w teksty w dolnej części ekranu wyglądające tak:

"Bohater X zadał cios K12+8 z modyfikatorem 50% do trafienia krytycznego, oponent pudło"

"Oponent zadał cios 2K+2"

"Oponent - śmierć"

Ja doskonale rozumiem - zachodnie RPGi bazują na mechanice RPGów papierowych, ale... ...w sumie: dlaczego? Po co robić symulację... ...symulacji? W papierowych RPG kości się sprawdzają, są szybkim i relatywnie wygodnym sposobem wspomożenia wyobraźni (i ograniczenia władzy Mistrza Gry). Od RPG cyfrowych wymagam jednak czegoś więcej. Ot analogiczny przykład walki zaczerpnięty z "Suikoden"

- wybieram akcję dla każdej mojej postaci (tu na razie jest podobnie)

- kończę turę i czekam na wykonanie ruchów moich i wroga

- widzę dokładnie na ekranie, czy cios wszedł i ile obrażeń zadał, wszystko mam pięknie pokazane i nie muszę się zastanawiać, ile mam ćwierci do śmierci

4. Uproszczony rozwój bohatera

Tak się już utarło, że bohater musi mieć statystyki na wszystko, na Zachodzie statystyki te muszą mieć minimum stupunktowe wartości (a jeden awans to jakieś pięć punktów do rozdysponowania). Tylko, że ja nic nie rozumiem z opisu broni w stylu miecz półtoraręczny obrażenia 2K8+2, za to dużo bardziej czytelny jest dla mnie: Topór - obrażenia 6/10. Tak samo ze zdolnościami: nie widzę żadnej różnicy między - retoryka 75%, a retoryka 76% natomiast parowanie: C, a parowanie B to już jest różnica czytelna i, co ważniejsze, łatwo weryfikowalna w walce. Kto nie wierzy niech zobaczy, ile atrybutów do rozwoju oferuje nam "Suikoden" i, jak bardzo ich posiadanie na odpowiednim poziomie przeważa szalę bitwy.

5. JRPG nie mają klimatu sesji.

Bo nie muszą. "Klimat sesji" wynika z faktu, że każdy musi sobie wyobrazić świat przedstawiony przez GMa. Komputery nam go POKAZUJĄ. Stąd kretyńskie do kwadratu są dla mnie okazyjnie się pojawiające teksty w "Baldurach" i pierwszych "Falloutach" w stylu "widzisz skomplikowaną maszynerię", albo "widzisz światło słoneczne u krańca mrocznej groty". Nie piszcie mi o tym - pokażcie mi to!

Zachęcam do kobtrargumentów, zarówno w komentarzach, jak i w waszych wpisach (kto ma ochotę popełnić na swoim blogu kontrujący wpis, niech zamieści link do owego w komentarzu, bo po prostu mogę go przegapić).

Do przeczytania,

RandoMan

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Odniosę się do akapitu o fabule. Upraszczasz strasznie zachodnioRPGowe, bo i Japońskie sprowadzają się do "Zabij kosmicznego jeża" czy "Zniszcz złego władce", więc twój punkt tutaj siada.

A, i jeszcze coś. Gdy mówisz o walkach w jRPG, to znowu przemilczasz - w większości sama broń nie ma obrażeń, tylko dodaje punkty do ataku postaci - i wtedy dużo trudniej obliczyć ile obrażeń zadaje postać ze 150 ataku, a ile postać z bronią z obrażeniami dwa rzuty sześciościenną kostką.

Link do komentarza

Ogólnie jRPG dużo bardziej mi się podobają od innych, ze względu na swoją specyficzność. Nie gardzę innymi RPG - wręcz przeciwnie. W jRPG mechanizmy wydają się proste, ale tak nie jest. Podpinanie materii w Final Fantasy VII niby sztuką nie jest, ale trzeba to zrobić z rozmysłem, dobrać odpowiednio bronie do przeciwnika, z którym trzeba się zmierzyć.

Link do komentarza

Bigotyzm i poczucie wyższości jest obecne w obu obozach. Aktualnie mam mało czasu, ale może później wysmażę coś obszerniejszego, jako osobnik grający namiętnie w oba typy (aktualnie IWD1, Legend of Mana i Front Mission 3), niemniej Azuranski idzie w dobrym kierunku. Co do owegu Suikodena, którego tam wymieniasz - atrybutów do rozwoju wcale nie ma wiele, raczej rozwijają się one automatycznie i cały wpływ gracza ogranicza się do grindu, wybierania run i ostrzenia nieodwracalnie przypisanej broni. Mówi to gościu, który zrobił 108 w 1 i 2 :)

Link do komentarza

Lubię zarówno RPG jak i jRPG ale niestety muszę zarzucić japońskim grom tego typu: schematyczność, powtarzalność, monotonię (głównie walki, przerywniki na ciosy, mnóstwo zbędnej w zasadzie gadaniny - wydłużają sztucznie grę), "jednowymiarowość" (brak questów pobocznych, zazwyczaj jedno zakończenie i jedna droga do finału) i często infantylność (pogrywam aktualnie w Eternal Sonata, ale wygląd postaci mnie rozwala swoją dziecinnością). Tak poza tym jRPG nie rozwija się jakoś specjalnie i nie ewoluuje. Stoi w miejscu. I dla mnie to nie jest kwestia tego, że japońskie znaczy gorsze, tylko niestety takie są przypadłości i schorzenia tego gatunku. Mają swoje zalety ale same gry są przeznaczone dla nielicznych, zwłaszcza w Europie czy Ameryce.

RPG spod znaku systemów D&D też nie są idealne ale mam wrażenie, że nie zamykają się one w tak hermetycznej otoczce jak jRPG i to jest ich duży plus. Krótko mówiąc: jest w nich większe pole do popisu i zawierają one w sobie dużo elementów bardzo dobrze kojarzonych z rolplejami (dodawanie statystyk, punktów specjalnych itd). Natomiast w jRPG elementy te są często zbyt uproszczone (postaci niekiedy same awansują a my nie mamy nawet większego wpływu na ich rozwój).

Link do komentarza

To ja się wtrącę jeszcze. Obydwa gatunki mają swoje wady i zalety (ja jeszcze wyodrębniam centro-europejskie cRPGi - ale to tak na marginesie). We wszystkich są okropne klisze - śmierć i powroty zza grobu, ratowanie świata, bycie wybrańcem, "user friendly" świat, grind, moralna czarno-białość, absurdy (japońskie różowe słonie czy zachodnie szkielety czy ograne do nieprzyzwoitości orki), motywy z kanałami/ściekami.

A teraz co do punktów:

1. W obydwu często-gęsto da się ją sprowadzić do "uratuj świat, zbawco!", a przedstawiana w 90% gier jest w porażającej zmysły formie tekstowej. Zieeew.

2. Generalnie jestem przeciw questom typu ośmiane już dawno przez redakcję ś.p. Gamblera "sprowadź krowę pastuchowi" i robienie za chłopca na posyłki, ale również azjatyckie napotykanie na każdym kroku na epickie wydarzenia i przemiany (Phantasy Staaaar! oraz niektóre Fajnale) też powodują wyskakiwanie u mnie żyłki na czole.

3. Kwestia dyskusyjna. Ani zaklikiwanie myszką na śmierć szczura, ani sukcesywne "klepanie" przycisku "accept" w trybie turowym mnie nie rajcuje. Wolę coś a'la Gothic czy Two Worlds - 100% real time w 3d.

4. I dunno lol.

5. "Klimat sesji"? Buahaha, co to niby ma znaczyć? Gra jest dobra, kiedy mogę do niej z marszu usiąść, a nie "klimatyzować" się dodatkowo. I co mam? Kośćmi rzucać przy każdym zdarzeniu? Zapalać świece? Ubierać się w koce, by był klimat? Gra ma SAMA wyprodukować tenże.

EOT, nie znam się.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...