Źle nie było... - czyli po meczu z Australią
I kolejny mecz towarzyski naszej reprezentacji za nami. Przegraliśmy 1:2 z Australią. Jako że remis z Ukraińcami podreperował trochę morale naszej reprezentacji, to teraz nagle wszyscy wierzyli w zwycięstwo nad przybyszami z dalekich krańców świata.
No może nie z tak dalekich, w dzisiejszych czasach wszędzie da się dotrzeć. Ale nie będziemy tu rozprawiać czy do Sydney łatwiej i taniej dostać się Quantasem czy Lufthansą. To nie ten wpis. Poza tym mecz odbył się na jeszcze w sumie budowanym stadionie przy ulicy Reymonta. Kibice tam gdzie mogli usiąść to usiedli, liczba widzów wynosząca 16000 robi na mnie wrażenie. Niestety nie obyło się bez klasycznych napinek zwaśnionych drużyn. Smutne, że musimy takie coś oglądać na meczach reprezentacji, no ale cóż...
W dodatku był jeden bardzo ważny pozytyw w grze Polski. Naszym zawodnikom w końcu chciało się grać! A to, że im nie wychodziło? No cóż nikt nie jest znakomity. Możemy narzekać, że Polska nie wygrała od pół roku? Ale z kim wcześniej wygrywała? Z San Marino i innymi drużynami z którymi trzeba wygrywać! Reprezentacja jest po prostu słaba i tego nie zmienimy w tej chwili.
Ze składu Polaków miło zaskoczyła mnie obecność Tytonia, lubię tego młodego bramkarza, choć oczywiście to nie jest klasa międzynarodowa. Boenisch znowu popełnił błąd kosztujący utratę bramki, ale lepszego lewego obrońcy w tej chwili nie posiadamy i raczej nie będziemy posiadać. Lewandowski strzelił ładną brameczkę, z tym, że niedługo później zmarnował karnego. Szkoda tej sytuacji, można było lepiej strzelić.
Sędzia Bebek chciał być jednym z bohaterów spotkania. Dyktował wątpliwe rzuty karne, które w jakimś sensie zmieniły wynik spotkania. Jeden z zawodników Australijskich dostał też czerwoną kartkę, ale to akurat słusznie.
Nie rozumiem też wystawiania Michała Żewłakowa. Kiedyś był dobrym obrońcą, ale teraz robi za najsłabsze ogniwo naszej reprezentacji. Czyżby Smuda wystawiał go tylko po to, żeby pobił rekord występów?
A jeśli o samego Franciszka chodzi to chyba znowu krytyka umilkła... Przynajmniej do następnego występu!
To tyle na dziś, przepraszam, że ostatnio wpisy są może mniej ambitne, ale rozumiecie... szkoła...
? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2010
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze