Bez komórki da się żyć
Żyjemy w świecie, gdzie niemal każdy ma komórkę a część osób ma ich więcej niż 1. I nie chodzi mi tu o szare komórki( o tym później) a ustrojstwa zwane niekiedy mobilnymi telefonami. Dziś dzięki postępowi technologicznemu możliwe jest to, co kiedyś było nieosiągalne. Możemy znacznie przyspieszyć i usprawnić swoją pracę, kontaktować się z bliskimi w zasadzie niemal z każdego miejsca na świecie itd.
Odległość w zasadzie nie stanowi już bariery nie do pokonania. I w tym jest cały szkopuł. Ludzie na tyle przyzwyczaili się do obecnych osiągnięć technologicznych , że dziś mało kto sobie wyobraża życie bez komórki, gadu-gadu, sprawdzania poczty, szperania w sieci, wysyłania masy maili, ustalania trasy za pomocą GPS-a. Staliśmy się poniekąd niewolnikami komórek, komputerów i elektryczności. Nie trzeba wcale wiele, by ludzie czuli się zagubieni i zdezorientowani. Wystarczy drobne uszkodzenie linii enegetycznej, burza, rozładowana bateria i już dla wielu robi się nieciekawie. No bo jakże to tak?
Osiągnięcia techniczne zmiękczyły nas niestety. Bez nich jest trudniej, ale wciąż można sobie poradzić. Wielu ludzi jednak w obliczu kryzysowych sytuacji, gdy nie można skorzystać z obecnych dobrodziejstw po prostu traci głowę. Do tego obecna technologia, choć z pozoru zbliża ludzi, prowadzi jednak do pewnej izolacji w realu. Często można spotkać osoby preferujące kontakt na odległość. Dostęp do technologii i jego brak prowadzi do wykluczenia. Z tym, że w przypadku osób niewyobrażających sobie życia bez komórki można powiedzieć o świadomej w pewnym sensie izolacji. W drugim przypadku osoby nie korzystające ze zdobyczy techniki uznawane są za dziwne i izolowane są przez tych, dla których całem światem jest telefon.
Sam komórki nie miałem przez jakieś 20 lat i też było. Jak ktoś mnie pytał o nr telefonu, to wielce się dziwił, że nie posiadam takiego. Dla jednych było to dziwne i nieowyobrażalne. Byli też i tacy, którzy byli pod wrażeniem, bo dla nich świadoma rezygnacja z telefonu to było coś. Taki swoisty szacun. Co prawda w domu był telefon stacjonarny, ale korzystałem z niego sporadycznie. Po prostu jak coś mam załatwić to wolę to zrobić osobiście. Poza tym kontakt wzrokowy z rozmówcą pozwala ocenić, czy dana osoba jest np. z nami szczera. Rozmowa telefoniczna sprawia, że kontakt z drugą osobą jest jakby to ująć chłodny, pozbawiony emocji i rozmowa sprowadzana jest do roli czynności wykonywanej poniekąd odruchowo, mechanicznie. Emotikony w smsie nie zastąpią prawdziwych emocji.
Komórkę mam od 2 lat i czasami, czuję, że to swoista smycz. Wychodząc z domu zabieram ją na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał pilnie się ze mną skntaktować lub, gdyby wydarzyło się coś wymagające wezwania pomocy. W sumie nie zwracam uwagi, czy jest w pełni naładowana, czy nie. Bez niej też daję sobie radę. Bywa i tak, że jak jestem w domu, to telefon leży gdzieś na półce i korzystam z niego tylko sporadycznie. Nie mam w zwyczaju narzucania się innym i jeżeli ktoś nie widzi potrzeby kontaktowania się ze mną, to ja nie będę zawracał komuś głowy. Może to wydawać się głupie, ale już taki jestem.
Dlatego coraz częściej doladowuję konto nie dlatego, że kasa się skończyła a dlatego, że upłynął termin ważności i środki są blokowane na karcie. Znajomi i rodzina kontaktują się ze mną na różne sposoby, ale czasami bywam po prostu niedostępny. I wtedy jeśli komuś faktycznie na tym zależy, to musi się pofatygować. Dla mnie załatwianie czegoś osobiście i tradycjna rozmowa, to oznaka szacunku dla drugiego człowieka. Wymaga to większej ilości czasu, ale w ten sposób pokazujemy drugiej osobie, że faktycznie nam na czymś zależy i rozmowa nie jest sprowadzona wtedy do zwykłej wymiany uprzejmości, czy standardowego: co słychać? Czasami myślę o tym, by ponownie zrezygnować z komórki. Jedną z przyczyn jest ustawa pozwalająca państwu poniekąd inwigilować swych obywateli.
Częściej korzystam z komputera i sieci, ale nie czuję się uzależniony. W te wakacje spędziłem jakieś 2 tygodnie poza domem i nie brakowało mi komputera. Z komórki też w zasadzie nie korzystałem, bo nie było takiej potrzeby. Gdy wracałem wieczorami, to nawet nie chciało mi się odpalać PC. Owszem jest to użyteczne narzędzie, ale to wszystko. Komp, komórka, GPS nie zastąpi szarych komórek i myślenia. Bez nich też da się żyć i wcale nie musi to oznaczać wykluczenia ze społeczeństwa i wegetowania na marginesie. Jest trudniej, ale czasem warto podjąć taki wysiłek, żeby się nie zatracić. Świadome niewolnictwo i życie w złotej klatce to też nic dobrego.
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze