Skocz do zawartości

Kącik twórczy pana Trupka

  • wpisy
    104
  • komentarzy
    513
  • wyświetleń
    98309

"Sami" - część czwarta + trochę myśli i muzyki.


pantrupek

446 wyświetleń

Kilka dni później postanowili uciec. Nie mieli już tu nic do roboty. Pomyśleli, że przeprowadzą się na wieś.

Dzień był pochmurny, ale nie chcieli odkładać wyjazdu na później. W końcu mieli już wszystko spakowane! Postanowili, że najlepiej pojechać tam, gdzie mieszkali dziadek i babcia chłopaka: do małej wioski niedaleko jednego z dużych miast. Jak pamiętał, nawet, gdy żyli jeszcze ludzie, było tam spokojnie, zawsze było gdzie chodzić na spacery. Na zakupy mogliby wyjeżdżać do miasta piętnaście kilometrów dalej, co byłoby doskonałym powodem na przejażdżkę.

Ale nie chcieli tam jechać tylko dlatego, że znudziło im się w miasteczku. Drugi powód tego wyjazdu był już zupełnie inny. Obydwoje zgadzali się ze sobą, że ta wyprawa może przynieść im odpowiedzi. Istniało bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że spotkają kogoś, kto im pomoże i odpowie na kilka pytań.

*

Wybrali sobie trasę przez Stolicę.

Pomyśleli, że może tam kogoś znajdą, w końcu Stolica to najbardziej znane w kraju miasto.

Pusta droga dwupasmowa wyglądała niezwykle ponuro pod zachmurzonym niebem. Tego dnia szare chmury zasnuły całe niebo.

Nagle chłopak zauważył coś bardzo dziwnego i powiedział do grzebiącej w schowku dziewczyny:

- Pamiętasz, jak zastanawialiśmy się, skąd może brać się prąd, jeśli ludzi już nie ma?

- No, pamiętam ? odpowiedziała. ? A co?

- Spójrz na prawo.

Tam, na miejscu starej elektrociepłowni, wyrosła wielka, purpurowa bulwa, kształtem przypominająca wyrośniętą, zabójczo wielką sałatę. Jej listki odchodziły na różne strony, a spod nich wydobywały się tysiące drutów i kabli, po których widać było biegnący prąd. Z samego czubka bulwy leciał dym.

- Tu się dzieje coś bardzo niedobrego ? powiedział chłopak. Szybko stamtąd odjechali, bojąc się, że coś im się stanie.

Nagle zaczął padać mocny deszcz. Chłopak bał się jechać w taką pogodę, więc zaparkowali na podziemnym parkingu jednego z centrów handlowych.

- Chodź, zobaczymy, jak jest w środku ? zaproponowała dziewczyna.

- Dobra, tylko zaparkuję bliżej wejścia ? odpowiedział.

Weszli po ruchomych, lecz nie działających już, schodach. W centrum handlowym nie było włączonego światła, więc wyglądało ono ponuro i ciemno.

- No niezbyt przyjemnie ? rzekła dziewczyna.

Trochę pochodzili, a później, w mieszczącym się tam kinie, prażyli sobie popcorn. Nagle, ze strony głównego wejścia, usłyszeli jakiś odgłos, jakby ktoś tam wchodził. Po cichu przekradli się do barierki, aby z góry zobaczyć kto to.

Ten ktoś był mężczyzną. Miał długie, mokre włosy i co najmniej trzydniowy zarost. Pod jego lewym okiem było widać szramę, może od noża, najwyraźniej zrobioną kilka lat temu. Był ubrany tylko w skórzaną, czarną kamizelkę oraz w takowe spodnie i buty. Na kamizelce, na plecach, miał napisane ?Red Eagle? i wymalowanego orła. Na rękach widać było tatuaże. Na plecach nosił?

- To obrzyn ? szepnął z przerażeniem chłopak.

Mężczyzna miał na sobie też pas z nabojami. Do prawego buta przymocowany był nóż. Straszliwie przeklinał, zapewne na pogodę.

- To jakiś złoczyńca, lepiej stąd uciekajmy ? szepnęła dziewczyna.

- Nie możemy, on tu idzie.

Mężczyzna wchodził po schodach. Chłopak i dziewczyna ukryli się za koszem na śmieci. Złoczyńca spojrzał na sklepy.

- Chłam ? burknął do siebie. Nagle zobaczył sklep z damską bielizną. Popatrzył na plakaty. ? Niezła cizia ? rzucił z uśmieszkiem.

- Jest już dosyć daleko ? szepnęła dziewczyna.

- Poczekajmy jeszcze chwilkę.

Mężczyzna wszedł do sklepu z damską bielizną. Wtedy dziewczyna i chłopak przekradli się na drugą stronę korytarza, dobiegli do zakrętu. Zeszli na dół. Chłopakowi pulsowało w głowie. Dziewczyna trzymała go za rękę i szła krok w krok. Wtem z piętra dobiegł ich głośny głos, rozchodzący się echem po całym budynku:

- Słyszę was! Myśleliście, że nie?!

Najwyraźniej, choć starali się być cicho, nie udało się. Chłopak kilka razy złapał oddech i szepnął do dziewczyny:

- Idziemy dalej.

Skradali się najszybciej, jak umieli. Gdy przechodzili koło jednego z marmurowych słupów, wtem usłyszeli głośny huk i kawałek tynku oderwał się od ściany obok.

- Prawie was trafiłem! ? Krzyknął złoczyńca z uśmiechem. Zaczął ładować swojego obrzyna, na którym z boku miał napisane czarnym markerem ?Peggy Sue?. Wtedy chłopak pociągnął dziewczynę i uciekli do wielkiego hipermarketu, który znajdował się po ich prawej. ? I tak was złapię! Choć kości już nie te.

Chłopaka bardzo bolały nogi, nie wiedział dlaczego. Czuł adrenalinę we krwi. Bał się straszliwie, raczej nie o siebie, a o dziewczynę i starał się pilnować, by nic jej się nie stało. Wyjrzał nad półkę z owocami i rozejrzał się. Zobaczył mężczyznę wchodzącego do środka pomieszczenia, w którym się znajdowali. Schował głowę.

- Jak powiem, ruszysz w tamtą stronę ? starał się wymyśleć najbezpieczniejszy plan. ? Biegnij jak najszybciej potrafisz, a ja udam się w drugą i spróbuję go zaskoczyć ? wiedział, że to głupie, ale nie mógł narazić dziewczyny. A jak nie ją, to musiał siebie. ? Najlepiej uciekaj na zaplecze, o, widzisz, tam są drzwi. Wszystkie zabezpieczenia są chyba wyłączone, więc wejdziesz tam bez żadnych trudności ? wiedział, że zawsze w takich hipermarketach drzwi otwierane są na kod. ? A potem wybiegniesz tylnym wyjściem z centrum handlowego i schowasz się gdzieś, okej?

Przytaknęła głową szybko, przerażona.

- To trzy, dwa? Teraz!

Dziewczyna pobiegła skulona w stronę zaplecza, dokładnie tak, jak jej kazał. Natomiast on pobiegł w drugą stronę, robiąc przy tym jak najwięcej hałasu. ?Proszę, weź mnie, nie ją! Proszę? krzyczał w myślach. I jego prośby zostały wysłuchane. Usłyszał huk wystrzału i tuż za nim pękło kilka arbuzów. Wpadł w dział dziecięcy. W biegu porwał z półki puder dla bobasów. Zabiegł przestępcę z drugiej strony, silnym ruchem ręki rozerwał nakrętkę i cisnął biały proszek prosto w twarz mężczyzny, nim ten zdążył zauważyć. Przestępca ryknął i zaczął przecierać oczy, a chłopak skorzystał z okazji i biegł dalej. Wybiegł z hipermarketu i, ile miał sił w nogach, uciekał przez główny korytarz centrum handlowego. Już był blisko wyjścia, gdy nagle znowu usłyszał huk i fragment ściany wręcz rozpadł się na kawałki. Jeden z nich mocno uderzył chłopaka w ramię, tak, że ten aż przewrócił się w biegu. Przy tym boleśnie uderzył się w nogę i ryknął z bólu. Do niego podbiegł złoczyńca.

- I co, gówniarzu?! Kto tu się śmieje ostatni, co?! ? Odsłonił pełen zestaw zepsutych zębów. ? Ostatni raz zadarłeś z Orłem, ty kupo świńskiego gnoju ? chłopak, łkając z bólu, próbował doczołgać się do wyjścia, lecz niejakiemu ?Orłu? to zupełnie nie przeszkadzało. ? Chłopcze! Zadam ci tak śmiertelną dawkę bólu, że przez ten krótki okres czasu zesrasz się trzy razy i jeszcze zdążysz błagać mnie o wybaczenie! ? Mówił, przeładowując ?Peggy Sue?. ? Słyszysz?! A potem? potem zajmę się twoją dziewczyną ? zaśmiał się. I chyba to był jego ostatni śmiech w tym świecie, gdyż upadł na ziemię. Chłopak usłyszał tylko głuchy brzdęk.

To była dziewczyna. Trzymała w rękach resztki rozbitej donicy.

- Co z twoją nogą? ? Zapytała.

- Chyba sobie tylko zbiłem, ramię też.

- Chyba tak, możesz wstać?

- Jeśli mi pomożesz?

Pomogła mu wstać. Przeszli z dziesięć metrów od nieprzytomnego złoczyńcy, gdy ten rzekł:

- A teraz powiedzcie wujkowi ?do widzenia?, robaczki.

Strzelił z rewolweru, który wcześniej miał schowany pod kamizelką. Chłopak odepchnął dziewczynę i sam też upadł na ziemię. W ostatniej chwili. Kawał tynku odpadł, rozsypując się po posadce. Mężczyzna głośno przeklął i wstając, przeładował broń. Potem podszedł do chłopaka, otworzył usta, aby powiedzieć ostatnie słowa do niego i? znikł. Zostało po nim tylko trochę kurzu, rewolwer i nóż. Chłopak zdziwił się przeogromnie. Od razu pomyślał o dziewczynie, czy nic jej się nie stało. Była cała i zdrowa, siedziała na posadce i patrzyła w tuman kurzu, który niegdyś był niejakim ?Orłem?. Potem, gdy już chłopak wstał, podbiegła do niego i przytuliła.

- Tak się o ciebie bałam! Nigdy o nikogo się tak nie bałam, jak teraz o ciebie!

- A ja o cie?

Nie dokończył, gdyż stało się coś nieprawdopodobnego. Pamiętał, że jej ostatnim wyrazem twarzy było bezgraniczne szczęście. Miała łzy w oczach, gdy mówiła swoje ostatnie zdanie.

Znikła. Rozsypała się w chmurę kurzu, która spadła na posadzkę.

Poczuł wielką żałość. Zaczął chodzić tam i z powrotem, nerwowo robić kółka, gdyż nic nie miało już sensu. Jego jedyna przyjaciółka właśnie latała gdzieś sobie, jako maleńkie drobinki kurzu. Zapłakał, chciał krzyknąć, ale nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Co miał teraz zrobić? Przez jego myśli przepłynęły tysiące obrazów z nią.

Kiedy zaprosił ją na bal.

Kiedy rozmawiał z nią na przerwach.

Kiedy organizowali wspólne wycieczki.

Kiedy pocieszał ją w bibliotece.

Kiedy razem, tylko we dwójkę chodzili na spacery.

Kiedy obronił ją przed agresywnym psem.

Kiedy ją pocałował.

Łkał żałośnie. Każde to wspomnienie kłuło go w serce tak mocno, niczym śrut. W końcu udało mu się wydać z siebie krzyk rozpaczy. Krzyk mówiący wszystko. To co do niej czuł od drugiej klasy gimnazjum, to, jak odkrył jaka z niej wspaniała przyjaciółka, to, jak wiedział już, że jest w niej zakochany. I, gdy myślał, że nie ma już ratunku, coś zasłoniło mu oczy.

Czuł, że jest w nicości.

*

- Synku, ty płaczesz ? to pierwsze słowa, jakie usłyszał, kiedy się obudził.

To była jego mama. Obok stał też ojciec. Wyglądali na szczęśliwych. Matce łzy wydobywały się z oczu ciągłym strumieniem.

- Nasz syn się wreszcie obudził! ? Rzekła zachrypniętym od płaczu głosem.

- Gdzie ja jestem? ? Zapytał chłopak.

- W szpitalu. Nie pamiętasz wypadku?

- Nie.

- Dokładnie dwudziestego czwartego maja, wracałeś ze szkoły, razem ze swoją przyjaciółką, pamiętasz? Poszliście na przystanek autobusowy. Chciałeś ją odwieść, a potem wrócić.

- W autobus uderzyła ciężarówka ? kontynuował tata. Chłopak słuchał zadziwiony. ? Ty i twoja przyjaciółka zapadliście w śpiączkę. I ona i ty obudziliście się dzisiaj.

- A? mógłbym się z nią zobaczyć?

- Oczywiście, tylko spytamy lekarza, czy możesz.

Gdy wstawał, nagle poczuł ból w kostce i ramieniu. Lekarz to obejrzał.

- On ma siniaki, jakby gdzieś się zbił ? powiedział do rodziców. Chłopak zamyślił się. ? Posadzimy cię na ten raz na wózku i nie będziesz musiał nadwyrężać nogi ? powiedział do niego.

Rodzice odwieźli go do sali, gdzie leżała dziewczyna. Przywitał się z nią.

- Cześć.

- Cześć.

- Dowiedziałem się, że też się obudziłaś. Postanowiłem przyjść.

Rodzice obydwu wyszli. Nagle chłopak zaczął płakać.

- Tak bałem się, że coś ci się stało. Nie wiedziałem, co się z tobą dzieje, gdzie jesteś, co robisz! Tak cholernie się martwiłem.

Nie przejmował się, że być może tylko jemu śniły się takie bzdury i dziewczyna może uznać go za głupiego.

- Też się o ciebie martwiłam ? powiedziała nagle. ? Masz siniaki? Ja, kiedy upadłam na pupę, sobie zrobiłam jeden, dosyć bolesny. ? Uśmiechnęła się. Jak zwykle był to piękny uśmiech.

A potem długo rozmawiali. Czasem trzymali się za ręce, lecz nie jak para, lecz jak przyjaciele. A rodzice tylko podglądali przez co jakiś czas przez szparę w drzwiach.

Obydwoje szybko wydobrzeli. Gdy chłopak wychodził ze szpitala, podszedł do lekarza, który go prowadził.

- Mogę o coś pana zapytać?

- Oczywiście. Mów.

- Czy znał pan pacjenta o nazwisku Dorosiński? Wincenty Dorosiński?

Lekarz zamyślił się.

- Ja nie, ale mój kolega ze szpitala na Wiązkowej tak. Pamiętam, mówił mi kiedyś o nim. Paskudna sprawa. W dwutysięcznym roku miał wypadek po pracy. Uderzył, jadąc samochodem w betonowy mur, czy budynek, nie pamiętam, pamiętam jednak, że to przez pogodę, była wtedy straszna mgła, nic nie było widać. Potem leżał w śpiączce. Rodzina zdecydowała się na odłączenie aparatury podtrzymującej go przy życiu. Zmarł bodajże trzeciego czerwca? Może trochę później, pamiętam, że jakoś na początku czerwca, całkiem niedawno. A czemu pytasz?

- Nic. Kiedy byłem w śpiączce, śnił mi się.

Lekarz się zastanowił:

- Hm, to bardzo ciekawe.

- Do widzenia.

- Do widzenia! I życzę powrotu do zdrowia!

Jak się potem dowiedział, pies, który ich wtedy zaatakował, nazywał się Bruno i został uśpiony. Podobno w tym stanie psy zasypiają, aby potem umrzeć bez męki. Bruno za prawdziwego życia pogryzł jakiegoś malucha. Natomiast ?Orzeł?? Tuż po wyzdrowieniu trafił do więzienia za gwałt i podwójny rozbój. ?Powinien jeszcze odsiedzieć wyrok za usiłowanie zabójstwa? pomyślał chłopak.

Nie wiadomo, co się dzieje z ludzką duszą, gdy jej powłoka śpi. Czy wędruje gdzieś po bezkresnych lądach, czy zostaje w ciele na straży ? tego nie dadzą rady uzgodnić nawet najwybitniejsi filozofowie, chirurdzy i duchowni świata. Na razie dla chłopaka i dziewczyny najważniejsze nie było to, dlaczego się tak zdarzyło, ale to, jakie skutki przyniosło. Nadal się przyjaźnią. I mogę przyrzec, że ta przyjaźń będzie trwała wieki wieków. Aż do prawdziwego końca świata.

Koniec.

Tak więc, czwartą częścią zakończyliśmy "Samych". Mam już nawet pomysł na drugą część:).

Wakacji już drugi dzień. Wcale tego nie czuję. Tak sobie nawet myślałem rano, co tam jutro w szkole być może. Pomyślałem: "sprawdzianów chyba nie będzie" i wtedy dopiero zorientowałem się, że w poniedziałek do szkoły nie pójdę, tak samo jak we wtorek, środę, czwartek i piątek. W sumie fajnie, bo co za dużo to niezdrowo, jak często powtarzam, i tak samo jest ze szkołą, a nawet własną klasą. Ludzie po prostu potrafią się przejeść, jak wszystko inne, a co najlepsze, bardzo łatwo odkryć złe cechy wszystkich wokół. Co jest też śmieszne - tak trudno poznać kogoś dobrze, zaprzyjaźnić się z nim i różne takie, a tak łatwo odkryć jedną złą cechę, która psuje wszystko. Hm.

Dobra, ale ja nie o tym. Wakacje równają się wyjazdom. Dlatego ostrzegam - w lipcu i sierpniu te wyjazdy są i nic na to nie poradzę, że nie mam notebooka, a nawet jakbym miał, to nie mam nigdzie, gdzie jadę, wi-fi, czy czegoś w tym stylu. Nawet konsolki przenośnej nie mam (choć czekam na 3DS), więc też grać bym nie mógł zbytnio. Ale mniejsza - jeśli w lipcu i sierpniu wpisy będą się pojawiać w ilości prawie zerowej, to już wiecie dlaczego. Zresztą - wszyscy wyjeżdżają, więc pewnie spora grupa z Was też.

Właśnie, 3DS! Ojej, ta konsola pozamiatała mną kompletnie, głównie przez miłe zaskoczenie. Bo patrzę na zdjęcie, czytam. Myślę: "kolejna wersja DSa, tylko z 3D. I gałką, nie wiadomo po co". I widzę: "oo, Metal Gear Solid 3?". Klikam na odnośnik do zdjęć. Patrzę. Pierwsze wrażenie? "No c'mon, to przecież zdjęcia z PS2!". Lecz nie, mają za małą rozdziałkę. Dla pewności wchodzę na stronę Nintendo. I nie wierzę własnym oczom. "Kur...ka wodna! To naprawdę tak wygląda!". Czeknąłem dla pewności filmiki z Jutuba. Jaa, to na serio ma taką grafikę!

A potem zobaczyłem screeny z RE i Super Street Fighter... Boziu, ta konsolka to jak na razie marzenie.

Ale...! Nie można dać się omamić kilku screenom (i zaczepistemu zwiastunowi RE. Aaach!)! Trzeba umieć pozostać niepewnym! I pomyśleć, że nawet, jeśli to wszystko tak będzie wyglądać, to będzie drogie:). Demot dnia, gdybym miał konto na tym czymś, to "trafiłbym na główną", jak to się mówi:).

Na dziś koniec luźnych myśli. Trochę soundtracku (nie z "Samych". Wrzucam ogólnie to, co ostatnio wpadło mi w ucho i wyjść nie może):

Crystal Castles, którzy ostatnio byli w Warszawie (konkretniej w Stodole), ale bilety były ciut za drogie, jak na mój budżet. Zdarza się.

http://www.youtube.com/watch?v=dXKng8LQRBo&feature=related

Nie każdemu podoba się taka muzyka, ale dla mnie to idealny pomost między elektroniką, a muzyką, którą lubię. W sumie to do niedawna uważałem, że wszystko, co elektroniczne jest złe i tępe - techno i te sprawy. Lecz nie! Crystal Castles i The Prodigy są tego najlepszym przykładem.

A teraz Kasabian, zespół, który w tym roku zagra na Open'erze (na którym, oczywiście, mnie zabraknie - jest wiele powodów, które nie pozwalają mi tam jechać. Już nie będę się nad tym rozwodził. Ale i tak szkoda, że nie jadę, bo w tym roku skład naprawdę mi się podoba).

http://www.youtube.com/watch?v=fuPK6KgSjno&feature=related

I na zakończenie stawki Muse, które też w tym roku pojawi się w Polsce i też go nie zobaczę. Normalka.;) Dodam jeszcze, że ten zespół lubię tylko na żywo i że świetnie brzmią w zwiastunach. Dlatego oto:

I pewien zwiastun:

http://www.youtube.com/watch?v=ZwxbTDPQNG4

Serię "28..." bardzo cenię i uwielbiam - pierwsza część była świetnym filmem w ogóle, pokazującym ludzi, nie stwory i to mi się podobało, druga za to wymiatała akcją i miała jak dla mnie jedną z najlepszych pierwszych scen w ogóle. Choć to tylko moja opinia:).

Oki, koniec, jak na dziś. Także... komentujcie, oceniajcie, polecajcie i przede wszystkim czytajcie! Pozdrawia pT.

12 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Przyznam, że nie spodziewałem się wcześniej takiego zakończenia, które wyszło bardzo satysfakcjonująco. Świetne opowiadanie, z morałem i tym "czymś", tą wiadomością pod koniec, która tłumaczyła całe wcześniejsze tajemnice. Kocham to.

PS Nie wyobrażam sobie drugiej części tegoż opowiadania, a jeśli takowe miałoby się pojawić, to mam jedną prośbę bądź sugestię - postarzej trochę bohaterów i wprowadź nutkę dojrzałości. ;) Pozdrawiam.

Link do komentarza

Wiedziałem :) Po obejrzeniu "Moje Ja" którego nadal nie rozumiem wiedziałem wszystko. Ten świat był swoistym snem? Czy może czyśćcem? Świetne :) Gratuluje ale krótkie :( i to jest jedna z 2 wad drugiej nie wyjawię bo jest ona może nie oczywista ale jak baaaaaaardzo łatwa do zobaczenia i nie jest to można powiedzieć streszczenie tych kilku dni. Ale jednego nie rozumiem... jak można tego nie kontynuować "Nadal się przyjaźnią." JAK?! Nie wiem jak ale może Pan "Trupek" wie? Proszę o odpowiedz:)

Jak napisał Pat5 "postarzej trochę bohaterów i wprowadź nutkę dojrzałości." NIE!!! Takie jest jeszcze lepsze :)! Wprowadza w ciekawość czytelnika i nie może się doczekać następnej strony i o to chodzi! Pytanie moja koleżanki było takie: "Czy im się uda?" dwuznaczne? Jasne Ale wierze w mądrość Pana Trupka i mam nadzieje że wie Pan o co chodzi ;)

Link do komentarza

Szczerze mówiąc, myślę, że jako opowiadanie sprawdza się doskonale i kontynuacja trochę napsuje krwi. Takie coś powinno się po prostu "zostawić w spokoju". Bardzo dobre opowiadanie.

Link do komentarza

Przyznać muszę, że zakończenie dosyć przewidywalne, aczkolwiek całość smakuję wyśmienicie. Jedno z niewielu opowiadań, które bardzo mi się podoba, bo muszę się przyznać, że wolę powieści od krótkich opowiadań. Mimo wszystko - Wielki respect za to dzieło. Oby takich tworów było więcej. A co do dojrzałości, to pierwsza (Gimnazjalna) miłość mi bardzo pasuję. Wiecie, te wszystkie sprzeczności w człowieku, szalejące hormony, uczucia itd. No i po raz kolejny muszę przyznać, że świetnie ująłeś ten "problem" w tym opowiadaniu. Dzięki za solidny kawał literatury.

Link do komentarza

Ach tak, mam do ciebie pytanie. Myślisz, że opłaca się oglądnąć kolejną generację Skins? (sezony 3 i 4) W środę lecę na Kretę, a jeśli warto jednak zerknąć na powszechnie uważaną za gorszą, drugą generację Skinsów, z chęcią będę oglądał kolejne odcinki wieczorami, w hotelu, na PSP :)

Tu pantrupek: szczerze powiedziawszy, to nawet drugiej serii nie skończyłem oglądać - brak czasu i szybkości internetu:). Dlatego, niestety nie pomogę Ci. Może weź kilka odcinków "na spróbowanie"? Choć, jak słyszę, chyba byś się zawiódł.

Link do komentarza

Bardzo ciekawe opowiadanie (szczególnie dodanie "Oła" [PS. to on ukradł filmy pornograficzne z empiku?]), lecz jest nieco za krótkie i miejscami zbyt dziecinne.

Cieszy:

- Ciekawi bohaterowie ("Orzeł"!)

- Nieprzewidywalna

- Interesująca fabuła

Niepokoi:

- Krótka

- Czasem dziecinna (np. te całe wędrówki, mieszkanie na wsi - nie lepiej zapanować nad światem?)

- Ucięty wątek z "bulwą" wytwarzającą prąd.

Moja ocena 8+/10

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Co do muzyki:

Crystal Castels mnie nie kręci, ogólnie nie te klimaty. Brakuje mi tam dynamiki i mocnego wokalu (nie, nie growlu, po prostu nie takiego "marzeniowego").

"Kasabian"i "Stockholm Syndrom" są nieco ciekawsze, można się w nie wsłuchać i na chwilę "odlecieć".

Ja polecam zespół "Slipknot" i jego utwór "Psychosocial"

.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Co do filmu:

Sądzac po trailerze myślę, że to niezły film, choć może być ździebko nudnawy.

Osobiście polecam film "Podziemny krąg" (znany też jako "Fight Club")

.
Link do komentarza

Slipknota lubię, ale kawałek Psychosocial mi w ogóle nie podchodzi. Ta melodyjna wstawka w refrenie... Ach, nie mam nic przeciw melodyjności w Metalu (Sam ogólnie popieram MetalCore, choć wielu nienawidzi), ale w tym kawałku mi to w ogóle nie pasuję.

Link do komentarza

Bajorambo pozwolę sobie Ciebie zacytować"- Czasem dziecinna (np. te całe wędrówki, mieszkanie na wsi - nie lepiej zapanować nad światem?)"? CO?! Komu udało się nad nim zapanować? Otóż nikomu... Wielu dążyło do tego ale NIKOMU się nie udało. Przykład? Hitler lub wielkie cesarstwo rzymskie (albo sam jago władca obojętnie jaki) I ty myślisz że to udało by się "parze" nastolatków? To jak rozpalić ogień bez tlenu... I co z tego że krótka? Nie ważny jest tekst, ważne jest przekaz! A już o reszcie cytatu nie wspomnę bo mi nocy nie starczy... A kontynuacja "Samych" jest możliwa ale bezsensowna... O hmmm "przyjaźni"? Pocałunek wyzwala hormony, bodźce... Chce się więcej... więcej i więcej. Zapewne przy pocałunku jest wyzwalana endorfina lub nie znany mi hormon.

Link do komentarza

Źle mnie zrozumiałeś, nie chodziło mi dosłownie "zapanować na światem", chodziło mi bardziej o to, że dziecinnym i niemądrym jest ograniczenie się do życia w danej lokacji, gdy do wzięcia ma się cały świat.

Nie sądzisz, że to brzmi trochę tandetnie? 2 nastolatków naprawdę by chodziła do supermarketów, zżerała by cały zapas produktów, kradła by gry z empiku, a potem przy nich by się wspólnie bawiła, bądź po prostu robiła to na co miała ochotę. Według mnie trochę dziwnym podejściem jest mieszkanie sobie w malowniczym sadzie , jak to u Lucka i Basi Mostowiaków, cieszenie się wspólną przyjaźnią, chodzenia na spacery i wyjazdy tylko do 1 miasta na zakupy, podczas gdy ma się w ręku cały świat. Zresztą jeśli to nie przekonuje cię jacy "oni" są dziecinni, to spójrz też na ich zachowanie. Po spotkaniu z groźnym psem, zamiast zabezpieczyć się w jakąś broń, pistolet, choćby baseballa na miłość boską, oni po prostu dalej sobie zwiedzali i nie zwracali uwagi na zagrożenia ( czy tych psów może być więcej? Czy na świecie pozostali psychopaci?).

Link do komentarza

Zresztą - nic nie mówiłem o kontynuacji (skąd ci to przyszło na myśl?), tylko o przedłużeniu trochę tego oto opowiadania, nie naruszając przekazu, chodzi mi np. o dodanie nowych bohaterów i większej ilości lokacji.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...