Skocz do zawartości

Kącik twórczy pana Trupka

  • wpisy
    104
  • komentarzy
    513
  • wyświetleń
    98309

"Sami" - część trzecia.


pantrupek

302 wyświetleń

Już wiedział, że jeżeli jej nie obudzi, to dziewczyna wstanie dopiero około dziewiątej. Miał więc trzy godziny czasu.

Powoli wykradł się z domu. Wyszedł na dwór. Włączył samochód niegdyś należący do sąsiada. Założył okulary przeciwsłoneczne i ruszył w stronę centrum miasteczka. Był tam salon samochodowy, gdzie sprzedawano najbardziej luksusowe wozy w mieście. Pędził przez pustą drogę. Skręcił z piskiem. Był na miejscu.

Obejrzał wszystkie samochody, ale najbardziej spodobała mu się srebrna terenówka z napędem na cztery koła. Wziął kluczyki, odpalił i przejechał się kilka kilometrów. Musiał przyznać, że to bardzo wygodny wóz.

- Biorę go ? powiedział do wyimaginowanego sprzedawcy.

Można powiedzieć, że w wieku piętnastu lat dokonał pierwszego w swoim życiu zakupu auta. Tyle, że nie musiał za nie płacić.

Dziewczyna po śniadaniu nie wiedziała jeszcze, jaką niespodziankę szykuje jej chłopak. Za jego namową wyszła na dwór, mając na oczach chustę, aby nic nie widziała. Gdy poczuła na twarzy powiew wiosenno-letniego wiatru, zapytała:

- Tu już?

- Tak ? odpowiedział chłopak i zdjął jej chustę. Aż pisnęła z wrażenia.

- Jej! Wiem, że to teraz nic, wziąć sobie takie auto, ale jestem pod wrażeniem! Umiesz go prowadzić?

- Jeździ się nim, jak marzeniem. Chcesz się przejechać?

- Oczywiście!

Gdy ruszyli, włożyła płytę do czytnika i z głośników zaczęła wydobywać się piosenka Charlesa Aznavoura.

- Myślałem, że nikt już, prócz mnie i osób powyżej trzydziestki, tego nie słucha. ? Chłopak czuł się zaskoczony.

- Ty dzisiaj zaskoczyłeś mnie, to ja musiałam też ciebie. ? Odpowiedziała z uśmiechem i założyła przeciwsłoneczne okulary.

Śmieli się, rozmawiali, odkrywali coraz to nowsze funkcje samochodu. Chłopak czuł się wspaniale ? nareszcie miał czym zaimponować dziewczynie. Gdyby mógł, już nigdy nie wysiadłby z tego samochodu, aby cały czas ona cieszyła się z jazdy z nim.

Gdy jechali na przedmieściach, nagle krzyknęła:

- Patrz, tam ktoś jest!

Na schodach prawdopodobnie jakiegoś urzędu leżał mężczyzna. Jedyne, co chłopak zauważył z samochodu to to, że ten człowiek był już trochę podstarzały i miał na plecach plecak. Zatrzymał się gwałtownie i wyskoczył z auta. Nagle uświadomił sobie, że nie wie, kto to jest. Może to jakaś zasadzka? Zwolnił więc tempo i powoli podszedł do nieznajomego. Szturchnął go lekko. Wtem zauważył, że tuż za nim stoi dziewczyna i zagląda mu przez ramię.

- Żyje? ? Spytała.

- Jego klatka piersiowa się rusza, więc żyje. Chyba jest tylko odwodniony.

Najpierw sprawdzili, czy ma przy sobie jakąś broń. W plecaku miał nóż. Chłopak wyjął go i schował w schowku dla pasażera. Potem wspólnymi siłami dociągnęli go do samochodu i położyli na tylnym siedzeniu. Zabezpieczyli go pasami. Plecak schowali w bagażniku.

W połowie drogi mężczyzna otworzył oczy i ledwo dosłyszalnym głosem zapytał:

- Gdzie ja jestem?

- Jest pan w dobrych rękach. Za chwilę dowieziemy pana na miejsce i zaopiekujemy się panem. ? Odpowiedziała dziewczyna. Nieznajomy z powrotem zemdlał.

Udało im się wnieść go do środka mieszkania. Rozebrali go, tak że był w samej bieliźnie, spodniach oraz koszuli i położyli na łóżku. Chłopak przyniósł wodę.

- Chce pan pić?

Mężczyzna napił się przez rurkę. Potem zasnął.

Nie wiedzieli, co zrobić w tej sytuacji. Zupełnie nie wiadomo skąd, nagle przybywa człowiek, którego nawet nie znają. A już coraz bardziej podejrzewali, że są sami. I biorą go jeszcze do własnego mieszkania.

- Wiesz co, może przenieśmy go do mieszkania sąsiada ? zaproponował chłopak.

- Nie, zrobimy to, jak trochę się prześpi i dojdzie do siebie.

- Masz rację. Może odpowie nam przy okazji na kilka pytań.

- Możliwe.

Całą resztę dnia przesiedzieli przy gościu, który cały czas spał. W nocy, każdy z nich przespał tylko połowę, gdyż trzymali na zmianę wartę. Często mężczyzna budził się, gdyż zżerało go pragnienie.

Rano już czuł się dobrze i z przyjemnością zjadł śniadanie, cały czas dziękując chłopakowi i dziewczynie. Oni zawsze odpowiadali mu, że nie ma za co i że cieszą się, że jest już lepiej. W głębi ducha jednak nie wiedzieli, czy są z tego powodu szczęśliwi. Z jednej strony było wspaniale, że ktoś jeszcze żyje, z drugiej zaś nie znali tego człowieka.

Po śniadaniu poprosili o kilka odpowiedzi.

- Zastanawiamy się ? zaczął chłopak ? czy? - Nagle odkrył, że sam nie wie, o co chciałby zapytać nowego gościa. Miał tyle pytań i nie wiedział, które pierwsze mu zadać. ? Może zacznę tak. Jak się to u pana zaczęło? Kiedy pan odkrył, że nie ma już innych osób?

- To był? dwudziesty pierwszy października dwutysięcznego roku. ? Odpowiedział nieznajomy zachrypniętym głosem.

Zadziwiło ich to ogromnie.

- Na pewno? ? Zapytała dziewczyna. ? Jest pan tego pewien?

- Tak, jak tego, że was tu widzę.

- To muszę pana rozczarować, bo, jak się dowiedzieliśmy, ludzkość zniknęła dokładnie dwudziestego czwartego maja bieżącego roku!

- Słyszałem już coś podobnego. ? Chłopak i dziewczyna spojrzeli na siebie. ? W Stolicy, w grudniu, trzy lata temu, spotkałem pewnego mężczyznę. Nazywał się bodajże Sebastian Szkomorowski. I utrzymywał, że znalazł się sam dopiero na początku grudnia, choć wiedziałem dobrze, że ludzkości nie było już w październiku kilka lat wcześniej.

Chłopak i dziewczyna nie wiedzieli już co myśleć na ten temat. Patrzyli tylko, nie wiedząc, co teraz powiedzieć.

- Mówiłem wam, jak się nazywam? Ojej, to niedorzeczne, żebym się nie przedstawił ? rzekł nagle mężczyzna. ? Jestem Wincenty Dorosiński, miło mi.

*

W Internecie pokazali mu datę na portalu internetowym. Powiedział, że widzi tam napis ?20.10.2000r.?. Przyznali, że nie ma sensu już się z tym bawić.

Wieczorem opowiedział im historię swojego życia. Dowiedzieli się, jak o mało nie stracił życia dzień przed zniknięciem ludzi.

- Dziewiętnastego października jechałem samochodem do domu. Była mgła. Żona już czekała na mnie z kolacją. Nagle z mgły wyłonił się jakiś kształt. Okazało się, że to jakiś budynek. Prawie bym w niego wjechał, lecz udało mi się wymanewrować i go ominąć. Wtedy dopiero najadłem się strachu. A następnego ranka? ludzi już nie było.

Dał chłopakowi kilka rad w prowadzeniu autem. Dziewczynę pochwalił za tak dobrą kuchnię. Lecz niedługo potem stwierdził, że zbyt długo u nich został. Powiedział, że cały czas nosi go w świat. Był bardzo miły, ale wiedzieli, że nie mogliby na niego liczyć. Był za mało odpowiedzialny.

Sprawdził bagaż. Chłopak oddał mu nóż. Już wychodził z bloku, gdy podeszła do niego dziewczyna. Chłopak aż się zdziwił.

- Panie Wincenty, mam jeszcze do pana jedno pytanie ? powiedziała cicho.

- Słucham, moje dziecko.

- Czy czasem nie śnią się panu głosy bliskich? Bliskich i lekarzy?

Zastanowił się.

- Czasem? Czasem czuję przy sobie swoją rodzinę. Zwłaszcza, kiedy śpię. Wtedy odczuwam, że są bardzo blisko, niekiedy nawet dotykają mnie i głaszczą. To bardzo przyjemne?

- Dziękuję panu. ? Powiedziała dziewczyna. ? Do widzenia.

- Do widzenia, moje dziecko ? odpowiedział Wincenty.

- O co chodziło? ? Zapytał chłopak, gdy dziewczyna wróciła.

- Nie, o nic, o nic.

Chłopak z powrotem spojrzał w stronę odchodzącego przybysza. Wtem zobaczył pana Wincentego, który leżał bez ruchu na ulicy.

- Szybko! Chodź! ? Krzyknął do dziewczyny, wybiegając z mieszkania.

Gdy dobiegli na miejsce, ciało Wincentego cały czas tam leżało. Chłopak dotknął jego szyi.

- Nie oddycha. Jest martwy. ? Stwierdził. Dziewczyna, złapawszy obiema dłońmi swe usta, zaczęła płakać.

Nagle coś zaczęło dziać się z ciałem Wincentego. Chłopak zobaczył tylko blask, który oślepił go na kilkanaście sekund, a potem zauważył, że ciała już nie ma.

- Co? ? Rzekł.

- Gdzie jest ciało?

- Znikło! Nie ma go tu! ? Chłopak rozglądał się nerwowo na wszystkie strony, lecz nigdzie nie widział zguby.

- Oj, nie podoba mi się to ? wyznała dziewczyna.

*

Trzy dni później znów zrobili sobie piknik na dachu. Był piękny dzień. Dziewczyna ubrała się w śliczną, lekką sukienkę i ułożyła sobie ładnie włosy.

- Czasami też trzeba wyglądać ładnie ? wytłumaczyła.

Chłopak pomyślał, że tak jakby są razem. Spędzają ze sobą całe dnie, wszędzie są razem, rozmawianie ze sobą sprawia im przyjemność. Jednakże brakowało mu tego wszystkiego, co wiąże się bezpośrednio z ?chodzeniem? ? całowania, przytulania, czułych słówek. Może to się zmieni, może nie. Może wyszłoby im to na dobre, może wręcz odwrotnie. Nikt nie zna przyszłości. Chłopak nawet myślał, że to, co dzieje się w teraźniejszości też jest dla niego jedną wielką niewiadomą. Nagłe śmierci, wściekłe psy, znikające ciała, załamania czasowe ? nic w tym świecie nie było już pewne.

Z zamyślenia wyrwała go dziewczyna słowami:

- Chcesz truskawki?

Z chęcią się poczęstował. Spojrzał jeszcze raz na nią ? była przepiękna. Czy warto zaryzykować? Już wiedział. Pocałuje ją nagle, bez ostrzeżenia. Nie, to głupie. To może weźmie powoli za rękę i zobaczy co się stanie. Hm, nie wypali. Nie wiedział, jak do tego podejść.

- Całowałaś się kiedyś? ? Zapytał.

- Nie, jeszcze nigdy.

- Ja też nie.

Zapanowała cisza. Popatrzyli na otaczające ich miasteczko w świetle zachodzącego słońca. Siedzieli tak dosyć długo. Chłopak czuł się bardzo źle, że jeszcze nie spróbował jej poderwać i wiedział, że to świetna okazja, by to zrobić. Ale bardzo się bał. Popatrzył na nią, a ona na niego, jednak nic się nie stało. Wrócili do oglądania zachodu.

- A? Tak teoretycznie? Żebyś nie myślała, że ja chciał? bo chciałbym, ale? Oj ? Spiekł raka.

Odwróciła się do niego i uśmiechnięta zarzuciła kosmyk włosów za ucho.

- Chciałabyś się teraz pocałować ze mną? ? Wydusił chłopak w końcu z siebie.

Cały czas się uśmiechała. Zbliżyła się powoli do niego, a on do niej. W końcu ich twarze były bardzo blisko siebie. Odchylili głowy, każdy w swoje prawo. Wtem, nie wiedział nawet kiedy, ich usta dotknęły się i zaczęły swój namiętny taniec. Choć nie mieli jeszcze w tym żadnej wprawy, wychodziło im bardzo dobrze. Prawą dłonią wziął ją za rękę, a drugą objął w pasie. Zamknęli oczy i całowali się, przytulając. Widać, że dziewczynie też sprawiało to niemałą przyjemność. Pogładził ją po twarzy, a potem włożył palce między jej włosy. Ona trzymała go mocno, prawie wbijając paznokcie w jego plecy, lecz zupełnie mu to nie przeszkadzało. W końcu zwolnili tempa. Dziewczyna powoli puściła jego dolną wargę od swoich i, przytrzymawszy go jeszcze za głowę swoimi dłońmi, odsunęła swą głowę od jego głowy, cały czas mając zamknięte oczy. Dziwnym zbiegiem okoliczności oboje otworzyli je w tym samym momencie.

- Było? nieziemsko ? szepnął chłopak.

- Tak, to prawda? Pierwszy raz doświadczyłam czegoś takiego.

- Ja też.

Tego wieczora byli razem, tak na serio. Cieszyli się sobą, kilka razy pocałowali się jeszcze, mówili sobie czułe słówka. Wieczorem, gdy szli spać, chłopak powiedział:

- Już od dawna mi się podobałaś, wiesz?

- Wiem.

Tym razem spali razem. Przez całą noc trzymała jego rękę. Ta noc nie była już zimna i samotna. To była noc, za którą oboje tęsknili ? noc, w czasie której mogli się do kogoś przytulić, poczuć jego bliskość, przegonić razem z kimś nocne koszmary, lub chociaż wiedzieć, że ktoś, na kogo mogą liczyć, jest w pobliżu ? coś, czego od dawna potrzebowali.

Rano jakoś to wszystko minęło. Obudzili się, ale zachowywali, jakby nic się wczoraj nie stało. Normalnie jedli śniadanie, śmiali się, rozmawiali. Jednak wszystko robili z powrotem jako przyjaciele, nie para.

Powód takiego zachowania był taki, że obydwoje bali się ze sobą związać. A jako przyjaciele czuli się idealnie.

Koniec części trzeciej.

Pamiętacie "Van Helsinga"? Tego z Jackmanem? Film ten powstał w 2004 roku. Jakoś rok wcześniej napisałem pewne opowiadanie.

Bohaterem tego opowiadania był łowca wampirów, którego imienia już nie pamiętam. Chodził w czarnym, długim płaszczu i strzelał z karabinu maszynowego na kołki, o kształcie kuszy.

Pojawił się "Van Helsing". Bohater? Łowca potworów, który chodzi w czarnym, długim płaszczu i strzela z kuszy na kołki z prędkością karabinu maszynowego. Hm.

Moim pierwszym komiksowym bohaterem, jakiego wymyśliłem (a było to jeszcze w przedszkolu), był Sylwester Wow (później przemianowany na Sylwestra Łał). Gościu z grzywką zasłaniającą mu oczy, chodzący w bojówkach i luźnej bluzie z kapturem.

Pewnego dnia, kilka lat później, dowiedziałem się o konkursie organizowanym przez Kartun Netłork. W konkursie tym chodziło mniej więcej o to, by narysować krótką historyjkę o wymyślonym przez siebie kimś, a oni zrobią na podstawie tej historyjki film animowany. No to myślę: "mam Sylwestra!". Biorę się za rysowanie. I wtedy na antenę rzeczonej stacji weszło takie coś z Domkiem na Drzewie w tytule, chyba. A tam? Gościu z taką samą grzywą, w bojówkach i luźnej bluzie z kapturem. Jejku!

Nie zdziwiłbym się, gdyby nagle zrobiono gdzieś w Ameryce film o dwójce nastolatków, którzy znaleźli się nagle sami na świecie. Nie byłoby to ani trochę dziwne.

Dlatego, jeśli czyta to jakikolwiek (z polskich, bo ci amerykańscy nie rozumieją po polskiemu:) producent filmowy, scenarzysta, reżyser - jeśli ktoś miałby nakręcić "Samych", to tylko ja. Może z małą pomocą kogoś doświadczonego. Ale to muszę być ja.

Czemu? Gdyż "Samych" uważam za swoją "przepustkę". Wiele osób uważa to opowiadanie za naprawdę dobre. A ja sądzę, że byłby to świetny materiał na film. Jednocześnie, i to wcale nie dziwnym zbiegiem okoliczności, marzę o pracy w szeroko pojętej kulturze - a najbardziej w filmie, lub teatrze. I najlepiej na stanowisku "Dajrektora". Rozumiecie? Każdy ma jakieś marzenia. A moim marzeniem jest właśnie to - praca w kulturze (za kulturę oczywiście uważam też oczywiście gry video - patrzcie na "The Path" na przykład. Bądź "World of Goo"). I do tego będę zmierzał.

Ale dobra, kończę już ten temat, bo w sumie mało kogo on interesuje.

W następnym odcinku zakończenie historii Dziewczyny i Chłopaka w ostatnim, czwartym odcinku "Samych"! Pozdrowionka śle pT i przeprasza za zbytnie rozmarzenie dwa akapity wcześniej:). Czytajcie, komentujcie, polecajcie!

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Wiem!!! To jak by byli... i chodzi o to że oni... Nie będę psuł czytania :) Ale chyba rozgryzłem to wszystko i sobie sam je zepsułem :( I chyba wiem co się stanie w "Czwartym Odcinku" bo mam calutkie dwie teorie :) Czytam Stephen'a King'a "Pod Kopułą" i fabuła jest baaaaaardzo wciągająca i ciekawa bo w żaden sposób nie da się jej przewidzieć a tu już w 2 odcinku coś mi świtało a teraz się już upewniłem :] co nie oznacza że przestane czytać NIE! NIGDY! "Samych" uważam za dzieło krótkie ale jak dobre żeby się w nim rozpłynąć. Bo marzyć każdemu wolno. A tobie/Panu życzę ich spełnienia :)

Link do komentarza

Rzeczywiście, zacząłem się już domyślać zakończenia od 2 części, w momencie, gdy

dziewczyna opowiadała o swoim śnie

. Co wcale nie umniejsza opowiadania w moich oczach. Jest ono świetne, i nawet lepsze od "Pamięci"

Link do komentarza

Ja też już się domyśla, choć zbyt oryginalny nie jestem :P. Fakt, "Sami" jest lepsze od "pamięci" :D. A jeszcze co do zakończenia, jeśli się nie mylę jakie ono będzie, to bardzo wiele mówi to zdanie

"-Czy czasem nie śnią się panu głosy bliskich? Bliskich i lekarzy?"

.

Link do komentarza
- Znikło! Nie ma go tu! ? Chłopak rozglądał się nerwowo na wszystkie strony, lecz nigdzie nie widział zguby.

- Oj, nie podoba mi się to ? wyznała dziewczyna.

Nie wydaje Ci się, że jak na tak dziwne zjawisko, reakcja jest... znikoma? :) Trochę komicznie to wyszło. Poza tym - ciekawie. Ile będzie części?

Tu pan Trupek: Jutro bądź pojutrze opublikuję ostatnią część. Choć sam pomysł jest tak warty rozbudowania... Może jeszcze kiedyś wrócę do tematu:).

Co do zacytowanego fragmentu - masz całkowitą rację, że brzmi to komicznie, ale... myślę, że taki miałem zamiar, gdy to pisałem. Dzięki temu wiadomo, że realistyczne to to nie jest, czytelnik uczestniczy dalej w przygodzie, zamiast zatrzymywać się. To tak jak w "Indianie Jonesie" czy innych blockbusterach - nikt nie zatrzymuje się, by opłakiwać osoby na dłużej niż 40 sekund. Akcja idzie dalej. Więc, może to trochę naciągane wytłumaczenie, ale chyba mniej więcej o to chodziło:). Pozdrowionka!

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...