Skocz do zawartości

uncleSam jak palec

  • wpisy
    11
  • komentarzy
    98
  • wyświetleń
    24272

Skok w kosmos, czyli wpis o pewnym odważnym człowieku


uncleSam

829 wyświetleń

Do popełnienia tego wpisu skłonił mnie

filmik. Przy pierwszych dziewięciu skokach po prostu kiwałem głową z uznaniem, jednocześnie myśląc "no, całkiem nieźle". Jednak skok nr 10. spowodował u mnie opad szczęki. Na początek polecam wam obejrzenie tego filmiku, a dopiero potem zapoznanie się z moimi wymio... wypocinami.

483px-joseph_kittinger.jpg

Ten sympatyczny pan okazał się największym hardkorem. Wspinanie się po kablach od internetu jest dobre dla małolatów, skoki z kosmosu- to jest to!

Joseph William Kittinger II (ur. 17.07.1929)- amerykański pilot wojskowy i baloniarz (jakkolwiek by to nie brzmiało ;)). Może się wydawać, że jest to człowiek jakich wiele. Niestety, nie tym razem. Jego dokonania mogą przyprawić niejednego dżampera o zawrót głowy. Warto nadmienić też, że jest on pierwszym człowiekiem, który przeleciał balonem nad Oceanem Atlantyckim. Ja jednak nie o tym, o a innym jego osiągnięciu. 16.11.1959 roku, na dwa lata przed Gagarinem, wzleciał sobie 23 km nad Ziemię i skoczył. Ot, tak jak my skaczemy z 2 ostatnich schodków. Zobaczcie, co widział pod sobą w trakcie lotu:

kittinger.jpg

Żuchwa na swoim miejscu? Jeśli tak, możecie czytać dalej. Przypominam, nie używał żadnych cudów techniki, ówczesne urządzenia nawaliły, a on był sam, bez szans na wezwanie pomocy. Prędkość, jaką wówczas osiągnął, wyniosła 800 km/h. W czasie lotu stracił przytomność, na szczęście spadochron otworzył się samoczynnie i uratował Josephowi życie. 3 tygodnie później powtórzył ten wyczyn bez żadnych problemów.

W 1960 roku, USA miało już kończyć program, którego częścią były te dwa skoki. Kittingerowi dano ostatnią szansę. 16.08.1960 roku pobił swój rekord. Na wysokości 31 395 metrów Joe opuścił gondolę. Miał pod sobą niemalże całą atmosferę, widział granicę błękitu nieba i czerni kosmosu. Lot przebiegłby spokojnie, gdyby nie prawa rękawica. Na 12 000 metrów okazało się, że nie utrzymuje ciśnienia. Ręka śmiałka puchła i puchła, by w końcu osiągnąć 2-krotnie większy rozmiar. Na szczęście ponad 13-minutowy lot zakończył się szczęśliwie i człowiek pędzący niemal 1000 km/h wylądował.

Ten skok był jego ostatnim. Potem służył w Wietnamie, gdzie dostał się do niewoli na 11 miesięcy. Teraz żyje w USA i aktywnie udziela się w życiu społeczności lotniczej.

Czy zdobył zasłużoną sławę? Nie. Przynajmniej doczekał się jednego wpisu na moim blogu. Zawsze coś ;)

7 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...