Skocz do zawartości

Professor00179Blog '

  • wpisy
    21
  • komentarzy
    63
  • wyświetleń
    25480

Piractwo, gry uzywane, a sprawa producenta


Professor00179

563 wyświetleń

Ostatnio na stronie CDA nieprzerwanie tocza sie batalie na temat tego, jak zle jest piractwo i, ze kupowanie uzywanych gier bedzie bardzo ograniczone przez producentow, co jest z koleji ich czynieniem 'zla'. Kiedy pojawialy sie naprawde burzliwe wpisy i komentarze odnosnie tych tematow, to nie moglem ich skomentowac poniewaz mialem bana, teraz zas chcialbym wyrazic swoja opinie. Darowalbym to sobie, ale widzialem mase ludzi, ktorym wydawalo sie, ze pozjadali wszystkie rozumy i maja jasny obraz na cala sytuacje. Przy czym pisali w taki sposob jakby nie tylko nie rozumieli np. systemu 10 Dollars, ale nie potrafili dokladnie i ze zrozumieniem przeczytac newsa napisanego czy to przez Huta, czy Piotrka lub Sernika.

Postanowilem wiec wyrazic swoje zdanie na ten temat i otworzyc galy ludziom, ktorzy pomysleli, ze teraz bedzie mozna legalnie gry kupowac za $10...

Zaczne od piractwa. Najbardziej mnie irytuje porownywanie tego procederu do kradziezy samochodow. To nieadekwatny przyklad. Samochod to dobro materialne i jesli go ukradniemy, to znaczy, ze legalny wlasciciel go nie ma. Piractwo rowniez moze zostac nazwane kradzieza, ale to nie znaczy, ze proces kradziezy jest identyczny i mozna oba procedery bezposrednio porownywac. Gdyby nie bylo pirata to kupilbym oryginal to tak; wtedy tworca traci. Jesli jednak piracimy gre tylko dlatego, ze mamy mozliwosc dostanie jej za darmo, a normalnie gry bysmy i tak nie kupili, to porownanie do samochodu jest po prostu niewlasciwe. Wierze, ze tak jest wlasnie w wiekszosci przypadkow - wiekszosc piratow piraci tylko dlatego, ze ma mozliwosc dostania gry za darmo, a brak takiej mozliwosci wcale nie naklonilby ich do kupna oryginalu. Oczywiscie sprzedaz oryginalow wzroslaby na PC drastycznie, jesli jakis program antypiracki dzialalby poprawnie, ale to nie znaczy, ze wszyscy rzuciliby sie na taka gre. Czesto slysze argument, ze jesli chcemy kupowac oryginaly, to nie jest to trudne, ale trzeba z czegos zrezygnowac w sytuacji, gdy nie starcza nam pieniedzy. I jakos ci 'uczciwi' (wielu pewnie tylko ze strachu przed moderacja) gracze zapominaja, ze pirat tez moze bez gier wytrzymac. Nie spiraci tej, ktora chcial? Trudno, spiraci sobie inna, a taki AC2 niech zostanie w sklepie, bo przeciez wydanie ?35/?40 za gre jest dla takiego czlowieka duuuzym wydatkiem, zakladajac, ze caly czas piraci i ma gry za prawie lub calkowicie darmo.

Teraz sprawa uzywek i znienawidzonego programu 10 Dollars od EA. Tutaj znowu pojawilo sie bardzo 'mondre' porownanie do samochodow. Ludzie skad Wy sie bierzecie? Jak w ogole mozna porownywac wartosci materialne, do wartosci intelektualnych (bo chyba tak sa gry okreslane)? Oczywiscie podajac specyficzne przyklady i okreslone cechy mozemy to zrobic, ale w komentarzu forumowicza, dokladnego przykladu nie bylo. Powiedzial on zas, ze teraz mozna bedzie zakazac ludziom sprzedawac samochody. I gdzie tutaj jakakolwiek analogia poza tym, ze za obie rzeczy trzeba bylo zaplacic? Juz tlumacze o co mi chodzi dla ludzi, ktorzy jeszcze tego nie zauwazyli. Gry sa (zwlaszcza w dzisiejszych czasah) przezyciem jednorazowym. Oczywiscie mozna sie bawic w kilkakrotne przechodzenie gry, ale wiekszosc ludzi sie tym nie przejmuje. Tutaj raczej chodzi o fakt, ze juz po jednorazowym przejsciu gry zapoznalismy sie z jej glownym contentem. Nic juz nas nie obchodzi, wiec mozna sprzedac. To tak jak (prawie) darmowa wypozyczalnia gier, bo po tym jak juz zagramy i zapoznalismy sie z zawartoscia mozemy sobie oddac, bo juz na nie sluzy w zaden sposob. I tutaj jest podstawowa roznica miedzy gra, a samochodem. Samochod po zakupie sluzy nam w ten czy inny sposob. To wartosc materialna i jesli ja sprzedamy to pozbedziemy sie jej w calosci. Jesli zas sprzedamy gre to nie tracimy doznan, ktore juz przezylismy. Poznalismy historie z gry, nic juz ona nas nie obchodzi w przeciwienstwie do samochodu - kiedy jego sie pozbedziemy, to go nie ma, a emocje i przezycia z gry (za ktora wlasnie placimy) pozostaja w naszej pamieci. Granie w gry porownywalne jest raczej do pojscia na film do kina. Sprzedaz gier uzywanych to tak, jakby pojsc do kina, zobaczyc film, a wychodzac zarzadac zwrotu 70% ceny, bo juz go nie ogladasz. Dlaczego tak nie zrobicie? Poslugujac sie wasza (nie mowie tutaj do wszystkich oczywiscie) chora logika powinno to byc calkowicie dozwolone.

Przypominam rowniez, ze kupujac pudelko z gra nie kupujecie gry, jak to sie zwyklo uwazac. Kupujecie prawo do (wielokrotnego) zapoznania sie z zawartoscia pudelka, ale gry nie posiadacie. Ja jestem calkowicie za redukcja sprzedazy uzywanych gier poniewaz jest to bardzo niesprawiedliwe wzgledem tworcow i producentow. Zreszta w wiekszosci na to narzekaja (najbardziej tym dotknieci)gracze konsolowi. Jest to calkowicie zrozumiale - pod warunkiem, ze nie porownuja tego do tych durnych samochodow... - ale jako gracz PC do konca tego nie rozumiem. Na PC sprzedaz uzywek jest od kilku lat mocno ograniczona. Dlaczego konsolowcy nie maja byc w identycznej sytuacji? Rozumiem, ze konsolowki sa drozsze, ale to nie ma nic do rzeczy - z tym sie trzeba po prostu liczyc wybierajac platforme do grania.

Mam nadzieje, ze zrozumieliscie przekaz. Dzieki za uwage i pozdrawiam.

EDIT: Zapomnialem wspomniec o kupowanie gier za $10. Naprawde jestescie tacy naiwni, zeby myslec, ze EA zrobiloby taki blad? Sa jednymi ze swiatowych rekordzistow w wyciaganiu pieniedzy od klientow i myslicie, ze oddaliby swoje produkty za 1/5 ceny? Nie wiem jak zamierzaja to rozwiazac, ale tak dobrze nie bedzie.:P

7 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Cóż, akurat konsolowcy są strasznymi hipokrytami ostatnio. Piractwo to jeden z ich głównych argumentów przeciw PC, ale znowu bez mrugnięcia wykłócają się, że gry na konsole nie są drogie, bo można kupić z drugiej ręki. Tylko jak kupują na Allegro/eBay to dystrybutor i wydawca nic z tego nie mają. Co prawda raz usłyszałem, że przecież ten, co sprzedał grę może sobie zaraz kupić inną i jest cacy. Ano może - ale nie jest powiedziane, że kupi grę tego samego wydawcy. No i zawsze zdobytą ze sprzedaży kasę może przeznaczyć na buty/spodnie/kurtkę/randkę. Tylko naturalnie wielcy obrońcy konsol i używek o tym nie pomyślą, bo by im nagle wygodny argument wyparował.

Link do komentarza

Zgadzam się z Tobą. Moim zdaniem lepiej dla rynku, jak ktoś ściągnie 2 piraty i kupi jednego oryginała w sklepie, niż tę samą kasę przeznaczy na 3 używki. W pierwszym przypadku chociaż jednej grze podskoczy sprzedaż, w drugim nie zyska żaden twórca. Dla mnie kupowaniu na rynku wtórnym to kompletny bezsens, bo rynek gier nic nie zyskuje (odpada aspekt "growego patriotyzmu", który przemawia za oryginałami), a ja wydaję pieniądze (odpada aspekt oszczędności, który przemawia za piratami).

Oczywiście (częsty argument), możliwe jest, że ktoś sprzeda grę, a za tę kasę kupi sobie drugą, ale to nic pewnego. Po prostu ktoś ma więcej kasy (uprzednio naszej kasy, która już była przeznaczona na gry!), za którą może kupić grę, ale nie musi. Mnie to kompletnie nie przekonuje. Gry kupuję w sklepie, koniec, kropka.

Link do komentarza

Nie wiem, co ludzie wypisują na forach, ale tym wpisem, chcąc wszystko jak najlepiej wytłumaczyć, tak sam siebie zapętliłeś, że w pewnym momencie zaprzeczyłeś sam sobie ;) Otóż np. samo porównanie gry - samochody i ich odsprzedaż. Z jednej strony stwierdzasz, że gry to doznania i uczucia, których nie możemy odsprzedać w żaden sposób (w przeciwieństwie do samochodu). Później jednak dodałeś, że kupując grę stajemy się jedynie posiadaczami nośnika i prawa do jego korzystania, a nośnik i prawo (tak jak i samochód) jest wartością materialną i wg. twego opisu mamy prawo go odsprzedać (gry przecież nie sprzedajemy, bo uczucia i doznania jakie z niej wyciągnęliśmy pozostają z nami).

No i pominąłeś całkiem wątek, o który przypuszczam chodziło najbardziej w jakiejś dyskusji na forum, czyli rozprzestrzenienie się tego procederu na inne dziedziny życia. O ile przykład z samochodem nie jest może najlepszy, to spróbuj to rozważyć pod kątem innej wartości intelektualnej, np. patentu. Obecnie sytuacja wygląda tak: ktoś, powiedzmy naukowiec, wpada na genialny pomysł. Sprawdza go, wszystko działa i patentuje go. Później jakaś firma chce skorzystać z tego patentu, więc za grube pieniądze, w zamian za ciężką pracę i pomysł, wykupuje go od naukowca (a właściwie wykupuje prawa do wyłącznego korzystania z niego, bo twórca na zawsze pozostaje właścicielem, podobnie jak z grami). Firma nagle jednak popada w kłopoty i postanawia odsprzedać patent dla innej firmy. Duże pieniądze przechodzą z firmy do firmy i wszystko działa cacy.

Jeżeli jednak zastosujemy tutaj nowe zasady, które m.in. chce wprowadzić EA, to pierwsza firma, która wykupiła prawa patentowe, nie dostanie dużych pieniędzy. Dostanie jedynie odsetek pieniędzy, które znów, po raz drugi za tę samą pracę, trafią do naukowca.

O ile ten proceder w przypadku gier nie wygląda tak strasznie, to jego rozprzestrzenienie się na inne dziedziny może mieć fatalne skutki dla ekonomii małych i średnich firm.

Link do komentarza

Czyli że te wszystkie gry, filmy, płyty i książki, które kupiłem za całkiem konkretne pieniądze, nie są moją własnością, a tylko mi wydawcy łaskawie pozwalają się z nimi zapoznawać? Bredzisz, stary.

Link do komentarza

Jasne, wszyscy mają bulić niewiarygodną forsę za nowe gry na konsole (do 250 zł /sztuka !) czy na PC (do 180 -,-).

Sorry, ale niektórzy nie łowią pieniędzy w toalecie, i liczą się z tym ile wydają.

Sam posiadam kolekcję ponad 50 oryginalnych gier (piratów nadal używam, ale sam nie ściągam, łamanie prawa aż tak mnie nie kręci), i za żadną z gier nie dałem więcej jak 7 dych - wszystkie są nówkami albo kupionymi na aukcjach/forum. Pomijając niedogodności wynikające z braku przywilejów on-line (dostępne tylko dla pierwszego właściciela, który tuż po zakupie nie był świadomy, że gre odsprzeda), zjechane płyty i pudełka (niestety nie jesteśmy idealni, więc wszystko się zużywa), ponosimy ryzyko badziewnego zapakowania (3 gry już mam w popękanych opakowaniach, bo Poczta chyba nie umie czytać ostrzeżeń "uwaga! Szkło" [chociaż to bardziej ułomność pocztowców niż sprzedających, chociaż folie bąbelkową wypada mieć]) to jeszcze wyjeżdżasz z opinią że jest to w ogóle bez sensu ?

Mało która gra jest obecnie bez kontynuacji, więc po zapoznaniu się z używką jest szansa na to, że gracz sięgnie po kontynuację/prolog/dodatek/mod związany z grą kupioną z 2 ręki.

Jak dla mnie to jest wybitne pazerstwo, i gdyby nie to, że EA jest spowinowacone z przynajmniej kilkoma bdb grami, to dawno bym ich olał...

Nie wiem jak ty, ale ja więcej jak 100 zł za grę nie dam (2 miesięczne kieszonkowe szkoda wydać na grę, którą skończy się w kilku h[przeważnie], a jak mam jeszcze płacić za multi wg wspaniałego pomysłu w/w super firmy, to już w ogóle porażka [chyba że kupujesz używkę z on-line, która ma już użyty klucz]).

Jedyny pozytyw to ten, żeby za opłatą 5$ można było wykupić nowy klucz do multi od używanej gry (chociaż pewnie podbiją ceny do połowy wartości nówki)...

Link do komentarza

Widze, ze niektorzy nie umieja czytac ze zrozumieniem...

@buczek93 - nie napisalem, ze wszyscy powinni kupowac tylko nowe gry. Sam mam x'a i kupuje uzywki, bo sa sporo tansze. Swoim wpisem chcialem przekazac cos zupelnie innego, ale widze, ze nie zrozumiales, wiec prosze tylko zebys przeczytal go jeszcze raz. Jesli dalej nic z tego nie bedzie to po prostu daj sobie spokoj.

@M3n747 - nie jestem twoim starym. Jesli do swojego starego mowisz w taki sposob, to jest to sprawa miedzy wami i mnie do tego nie mieszaj. Ahhh tak - ze niby bredze? Coz w swietle prawa stwierdzam tylko fakty, ale widze, ze znasz sie lepiej. A ja myslalem, ze te napisy o Copy right act 1976 (oczywiscie zostal on od tamtego czasu udoskonalony) sa prawdziwe i pojawiaja sie prawie caly czas na trailerach, puudelkach gier, plytkach, wszystkich filmikach okolo growych, i w pewnym momentach w samej grze, ale widze, ze mnie oszukali skubancy. Dzieki za pomoc. Teraz wiem, ze to tylko dla picu bylo zrobione. OCZYWISCIE< ZE PLYTA Z GRA NALEZY DO CIEBIE. Sama gra jednak nalezy do tworcow i w swietle prawa nie moze byc rozpowszechniana przez osoby do tego nieupowaznione. Odnosi sie to m.in. to legalnych uzytkownikow gier, ale prawo zawiera niemozliwe do wyeliminowania luki, ktore pozwalaja na legalna sprzedaz tych gier, wiec EA postanowilo poradzic sobie z tym w inny sposob.

@Mute - nie nie przecze sobie. Przeczytaj jeszcze raz przytoczone fragmenty moich wypowiedzi. I nie tylko te fragmenty. Przeczytaj takze to co pisze po kazdym z tych fragmentow. Oba sobie przecza, ale w zdaniach nastepujecych po nich (lub przed nimi) dokladnie wyjasniam o co mi chodzi. Dokladnie sprecyzowalem co mialem na mysli, a ty przytoczyles tylko glowne mysli, ktore nie maja uzasadnienia (tzn. maja w tekscie, w innej czesci tekstu, ale ich nie zauwazyles) jesli zostaly wyrwane z kontekstu i w takim wypadku nie ma sie co dziwic, ze obie wypowiedzi sobie przecza. Gwarantuje Ci, ze jak wyrwe cos z Twojej wypowiedzi to rowniez znajde cos, co sobie przeczy.

Dodatkowo: "Obecnie sytuacja wygląda tak: ktoś, powiedzmy naukowiec, wpada na genialny pomysł. Sprawdza go, wszystko działa i patentuje go. Później jakaś firma chce skorzystać z tego patentu, więc za grube pieniądze, w zamian za ciężką pracę i pomysł, wykupuje go od naukowca (a właściwie wykupuje prawa do wyłącznego korzystania z niego, bo twórca na zawsze pozostaje właścicielem, podobnie jak z grami). Firma nagle jednak popada w kłopoty i postanawia odsprzedać patent dla innej firmy. Duże pieniądze przechodzą z firmy do firmy i wszystko działa cacy."

Wlasnie o to chodzi, ze firma nie ma prawa odsprzedac cudzego patentu. Ten patent nie jest ich wlasnoscia. Maja prawo go wykorzystywac, ale nie moga go odsprzedawac i dystrybutowac innym indywiduom i organizacjom w zaden mozliwy sposob. Poza tym rozumiem - chyba - o co Ci chodzi. Masz na mysli, ze firma odsprzedaje patent i juz nie moze go uzywac? W takim wypadku - zakladajac, ze jest to legalne - jest to OK i wydaje mi sie byc calkiem sprawiedliwe wobec wspomnianego naukowca. Zauwaz tylko, ze ten przyklad niewiele rozni sie od wspomnianego przeze mnie samochodu. Sprzedajac patent nie maja juz prawa do dalszej produkcji, dystybucji, kopiowania czy udoskonalania pomyslu i moze to zostac - w pewnym sensie - potraktowane jak dobra materialne. Z grami jest tak jak w filmami - placisz za to zeby ZAPOZNAC SIE z zawartoscia, nie zas wykorzstywac to na wlasny uzytek. Po tym jak zapoznasz sie z zawartoscia gra staje sie calkowicie zbedna i nie stracisz przezyc, ktore ci zapewnila, bo zostaja one w pamieci (czyli tlumaczac dla bardziej topornych - w pewnym sensie wciaz jestes w posiadaniu owej gry, bo ten 'produkt' polega na dostarczaniu przezyc i emocji, ktore wciaz posiadasz po odsprzedazy gry). W przypadku patentu nie chodzi o przezycia, czy tez wspomnienia, ktore mozemy dla siebie zachowac, a o wykorzystanie patentu.

@Demilisz - masz racje. Tylko moze nie jest tak, ze konsolowcy sa hipokrytami i, ze tak jest ostatnio. Gracze w wiekszosci wszyscy sa hipokrytami. Wystarczy wspomniec o serii CoD, ktora jest super przykladem. I nie trzeba sie odnosic do tej durnej ankiety przeciwko braku dedykow. Wystarczy spojrzec na same gry i reakcje na nie od graczy. Jak ludzie chcieli zrobic i wydac CoD4, to wszyscy krzyczeli, ze to zdrada idealow i bedzie syf. Po premierze z miejsca zaczeli grac tylko w CoD4 i inne wspolczesne gry zas o WaW powiedzieli, ze to bedzie shit, bo w nudnych realiach WWII i przeciez wszystkie gry w realiach WII sa slabe i be. A teraz zas krzycza, ze nowy CoD (ten od IW za poltorej roku) nie moze byc w przyszlosci poniewaz to bedzie kolejne zatracenie idealow, a przyszlosc nie jest tak dobra jak terazniejszosc. Masakra.xD Niemniej - masz racje jesli chodzi o uzywki i piractwo.

@Fristron - genralnie sie zgadzam.. Co prawda ja sam kupuje gry uzywane (na wspomnianego x360), ale prawda jest taka, ze niczym sie to nie rozni od piractwa. Roznica jest taka, ze MY tracimy pieniadze na dana gre, ale tworcy w ten sposob nie wzbogaca sie w zaden sposob. Przypominam, ze porzyczanie gier, ktore rozni sie bardzo nieznacznie rowniez zalicza sie do piractwa. Co do podanegho przez ciebie przykladu - kupno/sciagniecie dwoch piratow i oryginala rzeczywiscie jest lepsze dla rynku niz kupno trzech uzywek. Tutaj akurat jest bardzo glupia sytuacja - na 'logike' rynek traci wiecej, na kupnie tych trzech uzywek, ale nielegalne staje sie spiracenie dwoch gier i kupno oryginala, ktory faktycznie zarobi jakies pieniadze dla tworcow. Co zas sie tyczy sprzedazy uzywki po to zeby kupic oryginal - to jest w jakims stopniu bardziej uczciwe wzgledem tworcow gry, czy moze raczej rynku (bo przeca malo prawdopodobne, ze kupimy gre tych samych tworcow). Tylko taka osoba ma rowniez okazje kupic kolejna uzywke, na ktorej tworcy niz nie zyskaja.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...