Skocz do zawartości
  • wpisy
    86
  • komentarzy
    185
  • wyświetleń
    28758

The Scourge Project - pierwsza w Polsce recenzja...


LordTyrranoos

185 wyświetleń

Pamiętacie, jak jeszcze kilka tygodni temu na łamach portalu SwiatGry.pl dość potężnie rozpisałem się na temat trzeciooosobowego shootera, którego główną bronią miał być tryb kooperacji dla czterech graczy jednocześnie? Po kilkunastu godzinach w świecie The Scourge Project: Episodes 1 & 2 muszę stwierdzić, że moje wstępne przypuszczenia, oparte zresztą na podstawie przedpremierowej sesji gameplayowej, okazały się nieco zbyt optymistyczne. Nie zmienia to jednak faktu, że dzieło hiszpańskiego Tragnarion Studios to całkiem strawny produkt, który zdecydowanie warto nabyć dla wyżej wymienionego trybu multiplayer.

jaquettethescourgeprojectpccover.jpg

The Scourge Project to dość typowy trzecioosobowy shooter, który jednakże, ku mojemu zdziwieniu, nie kończy się na kilku godzinach w singlu i wspominanej już dwukrotnie przeze mnie kooperacji. Nie należy go również rozpatrywać jako błahej i nic nieznaczącej minigierki tylko ze względu na długość kampanii dla pojedynczego gracza i dystrybucję elektroniczną. W skrócie zatem, twórcy zaprezentowali nam nienajgorszą fabułę, dobry gameplay, ciekawe i różnorodne otoczenie oraz, niestety, marną sztuczną inteligencję i irytujący czasem poziom trudności. Szukających szerszych informacji na powyższe tematy zapraszam do dalszej lektury.

Dostatecznie

The Scourge Project choć, jak już wspominałem, nie ?kaleczy? fabularnie, to nie oferuje jednak takiej opowiastki, która zapadałaby w pamięć na dłużej. Wręcz przeciwnie, mało kto zwróci choćby najmniejszą uwagę na ten aspekt. Będąc z Wami szczery, wciskany jest nam banał. Mamy do czynienia z nowym surowcem energetycznym, o który wszyscy się biją, tajnymi szpiegami i Korporacją, mającą monopol ekonomiczny, gospodarczy i polityczny na całym świecie. W tym mało przyjaznym otoczeniu odnajdujemy się my ? jako jeden z czwórki członków elitarnej Drużyny Echo, powołanej w celu uratowania doktora Reisbecka, tajniaka, od którego zależy powodzenie całej misji sabotażowej. Nie będzie to jednak bułka z masłem, gdyż na drodze spotkamy swoich starych znajomych, bynajmniej nie nastawionych do nas przyjaźnie.

screenshot24.jpg

Abstrahując już jednak od, rzekłbym, dostatecznej w skali szkolnej historii, która dla wielu będzie jedynie przyczyną eksterminacji przeciwników z rasy homo sapiens oraz tych bardziej karaluchopodobnych, na początku kampanii (zresztą także i trybów multiplayer) mamy możliwość wyboru postaci, którą poprowadzimy przez tych kilka godzin rozgrywki. Victor ?Stonewall? Dantrix, James ?Mass? Lang, Ramiro ?Shade? Cortez i Tasya ?Amp? Semivolkova różnią się jednakże tak naprawdę tylko wyglądem, umiejętnościami specjalnymi oraz początkową konfiguracją broni (zmienimy ją minutę po rozpoczęciu misji). No, może nie do końca. Projektanci i scenarzyści The Scourge Project postanowili przedstawiać fabułę dwojako ? za pomocą popularnych cut-scenek oraz flashbacków, czyli maksymalnie kilkudziesięciosekundowych ?przeniesień? w przeszłość lub przyszłość. Co ciekawe, każda postać ma przypisane charakterystyczne dla siebie filmiki, których zasiadający przed ekranem będzie świadkiem. Innymi słowy, w jednej chwili grający Stonewallem obejrzy zupełnie odmienną scenę od gracza mającego pod sterami Massa. Nie powiem, dość interesujący zabieg fabularny. W końcu coś innego, niż komiksy pomiędzy misjami w stylu Maksa Payne?a.

Idiotyzm pełną gębą

The Scourge Project to, można by rzec, klasyczny przedstawiciel gatunku trzecioosobowych shooterów. Mamy tutaj zatem chowanie się za osłonami, ostrzeliwanie na ślepo, przebieganie między przeszkodami i ogólnie ujmując ciekawsze i bogatsze postrzeganie świata z perspektywy zza pleców. Podczas rozgrywki wszystko prezentuje się i działa jak należy, nie zauważyłem jakichś widocznych błędów technicznych lub też crashów czy bugów. W tej kwestii programiści z Tragnarion Studios odrobili pracę domową.

Na każdym kroku towarzyszą nam nasi kompani z Drużyny Echo. W kampanii dla pojedynczego gracza są oni sterowani przez sztuczną inteligencję, podczas gdy w trybie kooperacji przez innych posiadaczy tego tytułu. Niestety, już na tym etapie objawia się pierwsza i prawdopodobnie największa wada The Scourge Project. ?Singiel? nie daje tyle radości, co rozgrywka wieloosobowa, ponieważ AI prezentuje bardzo niski poziom. I nie mówię tutaj o przeciwnikach, którzy są wytrzymali (czasami na jednego trzeba wypluć więcej, niż jeden magazynek!), silni i przebiegli, jak cholera, ale o naszych własnych towarzyszach broni. Niejednokrotnie po prostu wryją się przed linię strzału, bądź wyjdą naprzeciw oponentowi i staną jak wmurowani. Kiedy zaś już dojdzie do walki w zwarciu, najczęściej zachowują się biernie i niestety widzimy nad ich głowami czerwony krzyżyk. Na szczęście, nie oznacza to od razu końca gry. Ostatnich kilka, a nawet kilkanaście minut akcji musimy powtarzać jedynie wtedy, gdy na polu bitwy zginą wszyscy czterej członkowie załogi, lub kiedy nie pomożemy koledze (lub koleżance, wszak Amp to przedstawicielka płci pięknej) w określonym czasie ? bodajże jednej minuty. Tu znowu możemy zaobserwować głupotę innych komandosów, którzy nie patrząc na zmasowany ostrzał w ich kierunku, biegną, by uratować swojego przyjaciela. Szkoda, że po chwili mamy do ?wskrzeszenia? już dwóch żołnierzy...

screenshot21.jpg

Członkowie Drużyny Echo trochę lepiej, choć nadal nie w stopniu wymaganym do tego, by czerpać stuprocentową radość z gry, zachowują się po wydaniu rozkazu przez gracza (Quick-Order System). Służy do tego jeden klawisz na klawiaturze (domyślnie G) i jest to bardzo wygodny i intuicyjny zarazem sposób decydowania o postępowaniu podkomendnych. Możemy nakazać im ostrzelać dany cel, udać się w określone miejsce lub podjąć szeroko pojętą akcję interaktywną (z zamontowanym karabinem maszynowym czy konsolą). Często jednak, podobnie jak w przypadkach opisywanych w poprzednim akapicie, nie zwracają oni uwagi na ogień przeciwników. Są albo aż tak głupi, albo aż tak boją się schrzanienia powierzonej im misji. Problemy te na szczęście są wyplenione, gdy sztuczną inteligencję zastępuje żywy gracz. Wtedy produkcja Tragnarion Studios nabiera kolorytów i pokazuje swoje prawdziwe oblicze.

?Ficzers? time!

Wyprzedziłem jednak nieco planowany układ, dlatego powróćmy jeszcze na chwilę do single playera. Występują tutaj ciekawe ?ficzery?, ubarwiające nieco dość schematyczną i prostą w założeniach rozgrywkę. Mowa mianowicie o umiejętnościach specjalnych członków Drużyny Echo. Co prawda niby każda z postaci ma inne ich konfiguracje, ale tak naprawdę twórcy przygotowali po dwie wersje Shield (Dynamic i Static) i ShockWave (Offensive i Defensive). Czy to się przydaje w czasie grania? Tarcza jak najbardziej ? szczególnie podczas pomocy poległemu koledze. Co zaś tyczy się tego drugiego, niezbyt często wykorzystywałem jakieś sejsmiczne tąpnięcie, chyba że w bardzo gorących sytuacjach z kilkoma wrogami naokoło mnie.

screenshot18.jpg

Do ciekawych elementów należą również swoiste achievementy, które gromadzimy za określoną ilość seryjnych zabójstw, przejście danego etapu czy wymordowanie kilku zawadiaków za pomocą jednego granatu. Motywuje to do celniejszego i skuteczniejszego strzelania, gdyż poza kolorowymi, kwadratowymi odznaczeniami (te zebrane przez nas możemy zobaczyć wchodząc z menu głównego do okna ?Barracks?) kolekcjonujemy również punkty doświadczenia w czterech kategoriach ? ataku, broniach, umiejętnościach specjalnych i kooperacji. Nie otrzymujemy z tego tytułu żadnych profitów, a jedynie satysfakcję z kolejnego poziomu rankingowego. Poza tym, na podstawie posiadanych rang możemy dość łatwo odnaleźć graczy, będących na podobnym poziomie ogrania, co my. Proste, użyteczne i sprawdzone już wcześniej rozwiązanie, zatem spełnia swoje zadanie w należyty sposób.

Hulaj dusza, piekła nie ma!

Podczas gdy rozgrywka w trybie single player wygląda ciągle tak samo ? wbiegamy do pomieszczenia za jakąś osłonę, ostrzeliwujemy wszystko, co się rusza, w międzyczasie pomagamy naszym idi... znaczy, kolegom z oddziału, przechodzimy dalej ? o tyle w multiplayerze jest trochę inaczej. Zacznijmy może dywagacje od kooperacji, która, potwierdzam, jest największą zaletą The Scourge Project i to dla niej warto ten tytuł nabyć. Zawsze odnajdziemy sporą grupkę osób chętnych do wspólnej zabawy. Przed wessaniem się w świat współpracy warto jednak przejść kampanię dla pojedynczego gracza. Dlaczego? By dostatecznie dobrze poznać mapki, ich kształt i rozmieszczenie przeciwników. W coopie przechodzimy dokładnie te same plansze, co w singlu. Po prostu bierzemy udział w kolejnym podejściu do kampanii w gronie myślących w odpowiedni już sposób graczy z krwi i kości, jednakże przypłacić to musimy wymaganym połączeniem z Internetem. Każdy szanujący się obywatel i gracz już takowe posiada od dawna, zatem czy jest jakaś niedogodność (w cudzysłowie, oczywiście) kooperacji w The Scourge Project? Nie stwierdziłem. To po prostu pozbawiony dramatycznej sztucznej inteligencji tryb single player. Gdyby taki sam poziom trzymała docelowa gratka dla samotników, dzieło ze słonecznych Balearów byłoby jedną z najlepszych gier kwietnia!

screenshot14.jpg

Warto także sprawdzić pozostałe cztery multiplayerowe propozycje. Mamy tu standard, w postaci Capture the Flag, Deathmatch, Team Deathmatch i Frontiers. Co warte odnotowania, choć może nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu, na te cztery tryby mamy jedynie trzy dostępne mapy! Wielu regularnie grających także tu nie znajdziemy. Jeżeli zatem chcemy poczuć moc The Scourge Project, od razu proponuję przejść do kooperacji. Po prostu jest tam więcej graczy, a dodatkowo przechodzimy dobrego singla w doborowym towarzystwie naszych znajomych.

Dobrze czy... niedobrze?

To, co zachwyciło mnie niemalże od samego początku, to bardzo bogate i różnorodne miejscówki. Plansz jest dużo, a misje rozgrywają się zarówno na powierzchni wyspy Nogari, wewnątrz laboratoriów i innych placówek badawczych, jak również w kanałach, podziemiach i przewodach wentylacyjnych. Zbadamy, przemierzymy i spenetrujemy zatem dość rozległe połacie terenu. Nie zmienia się tam tylko jedno ? ciągle przybywa kolejnych, żądnych krwi i naszej porażki przeciwników.

Ogólnie rzecz biorąc, oprawa techniczna jest solidna i tylko czasami mamy ochotę odwrócić kamerę od pewnych szczegółów. Mówię tu choćby o wyglądzie trawy, która moim zdaniem prezentuje się ohydnie ? sztucznie i nienaturalnie. Warto jednak pochwalić programistów, którzy wywiązali się z wcześniejszych zapewnień i zdążyli usunąć na przykład lewitujące bronie, często występujące w granej przeze mnie przed premierą wersji beta.

screenshot17.jpg

Oprawa audio również daje radę. Nieczęsto usłyszymy, co prawda, w głośnikach motyw muzyczny, ale jeżeli już się pojawi, to czerpiemy z tego raczej same przyjemności. Voice-acting stoi na przyzwoitym poziomie, czasem tylko denerwuje wyjątkowo brytyjski akcent Massa albo elektroniczny głos okaleczonego Shade?a. Ale to błahostki, rzeczy, które mało kogo wyprowadzą z równowagi.

Czekajmy!

Recenzowany dzisiaj tytuł to zaledwie półmetek serii The Scourge Project. Epizody 1. i 2., bo o nich teraz mowa, zapewniają około pięciu godzin zabawy w trybie dla pojedynczego gracza i niezliczoną ilość czasu w świecie kooperacji. W oczekiwaniu na Epizody 3. i 4. mogę mieć tylko nadzieję, że twórcy pójdą po rozum do głowy i dość znacząco zmienią skrypty sztucznej inteligencji. Jeżeli to się powiedzie, nie zawaham się wystawić pełnej ?ósemki?. Tymczasem daję oczko mniej i liczę na to, że znajdzie się w Polsce wydawca, który zechce zaprezentować szerokiej rzeszy graczy edycję pudełkową. Na razie The Scourge Project można nabyć jedynie za pośrednictwem Sieci. Piętnaście euro to dość wygórowana cena, ale jeżeli tę grę ma któryś z Twoich znajomych ? kupuj w te pędy i się nie zastanawiaj!

Zalety:

+ kooperacja

+ ciekawe, zróżnicowane miejscówki

+ nienajgorsza oprawa techniczna

+ gameplay daje radę

+ trudna i wymagająca...

Wady:

- ..., ale potrafi zirytować

- sztuczna inteligencja

- cena

- niewielkie potknięcia

Ocena: 7/10

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Gdyby ktoś wydał to za, dajmy na to, 40-60zł, to można by rozważyć, bo brakuje gier zorientowanych na nieduże pojedynki. Ale tak przez Sieć kupować, to nie bardzo komu będzie się chciało.

A za reckę duży +, profesjonalna i bez nachalnego humoru a'la Niektóre Pisma Na Rynku :P

Link do komentarza

To już inna kwestia - cena jest trochę przesadzona dla przeciętnego, potencjalnego odbiorcy w takim kraju, jak Polska. Twórcy nie mówią "nie" edycjom pudełkowym, choć nie zaprzeczają też, że TSP powstawało przede wszystkim z myślą o dystrybucji elektronicznej.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...