I co nam z tego zostało? - czyli to już 5 lat
Dzisiaj drugi kwietnia. Jeszcze parę lat temu ten dzień mógł się kojarzyć co najwyżej z tym, że oto kończy się prima aprilis i wracamy do współczesności. Ale nie, od 2005 roku każdy Polak wie co się zdarzyło tamtego dnia.
Zmarł nasz ukochany papież Jan Paweł II o godzinie 21:37.
Wtedy w Polsce zapanowała żałoba - nic dziwnego bowiem papież był swego rodzaju symbolem przemian w Polsce, ale i na świecie. Oczywiście szybko interes zwietrzyli rozmaici byznesmeni, a Polskę ponoć ogarnął "zbiorowy płacz". Obejrzyjcie sobie nieraz materiały filmowe z tamtych dni (łatwo znaleźć na YT), żeby zobaczyć jak ludzie chcieli się spodobać tłumowi udając wielką żałobę.
Nie przeczę, dla wielu osób mogły to być wielkie duchowe rekolekcje (nie przeczę, ze mną też tak było), ale nie ukazywały tego w tak widoczny sposób. A tu mieliśmy nieraz obrazki prawie jak z pogrzebu Jacksona, kiedy jakaś kobieta darła się wniebogłosy "Nie Michael, nie odchodź!".
Ale z tego wszystkiego dwie rzeczy zdecydowanie zasługują na uwagę:
Rzecz pierwsza to kibice: z niejakim zadziwieniem patrzyłem jak się jednoczą kibice zwaśnionych klubów - Wisły i Cracovii, Legii i Polonii, Arki i Lechii. Nie przeczę, dla mnie byłoby miło, gdyby to pojednanie trwało dłużej - może w końcu nie żyłbym w zagrożeniu dostania noża między żebra za łażenie w Warszawie z szalikiem Polonii od jakiegoś narwanego Legionisty. Ale wracając do "pojednania dla papieża" - nic z tego nie wyszło, parę dni czy nawet godzin później wszystko wróciło do normy i znowu zapanowała chuliganka.
Druga rzecz jest jeszcze inna i nie mogę o niej nie wspomnieć - pokolenie JP2. Wielu ludzi, ponieważ rzecz była na topie, kazała nazywać siebie takim pokoleniem, mimo że oględnie rzecz biorąc za czasów pontyfikatu miała Jana Pawła gdzieś... Niestety, ale taka prawda. Może pewne środowiska studenckie i akademickie chciały coś uczynić poprzez właśnie "pokolenie JP2", lecz niestety to wszystko stało się zaraz papką dla mediów, którą zresztą chętnie karmiły. A dziś? Dziś mamy pokolenie JP. Kiedy napomknąłem kolegom w gimnazjum o pokoleniu JP2, byli pewni, że chodzi o jakiś odłam idei JP, czyli jak sami oni twierdzą "Jestem Porządny".
Niestety rocznice śmierci Papieża są strasznie wykorzystywane przez biznes. W prawie każdym piśmie kobiecym mamy "ulubione pieśni papieża", czy inne coś w tym stylu. Na rozmaitych jarmarkach sprzedawane są ozdobne serwety czy talerze z wizerunkiem papieża. Gdzie indziej jakieś obrazki.
Wszystko to bardzo piękne, no ale właśnie - na ile śmierć papieża była maszynką do napędzania biznesu, a na ile prawdziwym wydarzeniem przemieniającym nas?
Czy znamy chociaż nauki Jana Pawła II? Czy uważacie, że postępowalibyście według wszystkiego, co On nakazał. Powiem szczerze, że nawet mnie katolikowi i ministrantowi jest trudno przyjąć wszystkie jego poglądy.
Byliście na mszy za Jana Pawła II, skoro tak go kochaliście? Nie, bo inne rzeczy ważniejsze? Telewizja, komputer? (W tym roku te msze musiały być parę dni wcześniej, bowiem w Wielki Piątek nie ma mszy, jest tylko Liturgia Krzyża).
I mam nadzieję, że jeżeli te parę lat temu, twierdziliście, że dla Was Jan Paweł II był tak wielki to nadal tak uważacie, a nie że robiliście to tylko dla poklasku.
Bowiem: "Módlcie się za mnie za życia mojego i po śmierci", a nie tylko "A po maturze chodziliśmy na kremówki. "...
? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2010
4 komentarze
Rekomendowane komentarze