Skocz do zawartości

A idź pan w pyry

  • wpisy
    345
  • komentarzy
    4878
  • wyświetleń
    461747

A prisoner of convention


Qbuś

845 wyświetleń

Poprzedni wpis był swego rodzaju żarcikiem wynikającym z braku weny. Żarcik lotów niezbyt wysokich, ale przypadkiem dał mi temat do przemyśleń. I dla tego wpisu. Chodzi mi o konwenanse. Słownik Języka Polskiego PWN definiuje konwenanse jako obowiązującą w jakimś środowisku normę zachowania się w określonej sytuacji. Słowo pochodzi od francuskiego convenance, które z kolei ma swe źródła w łacińskim convenir, który ma dwa znaczenia: (1) odpowiadać (pasować), konweniować; (2) zjechać się, zgromadzić się. Ale to tylko takie językowe ciekawostki przy okazji. Wpis pewnie zejdzie też na tory kultury, konwencji, konformizmu i etykiety...

Etiquette_Emote.gif

Same 'duże' słowa. Może i duże, ale na pewno wszystkim nam w pewien sposób bliskie. Od konwenansów uciec się nie da - widać to także na forum. Co jakiś czas na forum (zwłaszcza w FoSie) wraca temat ubioru czy też np. fryzury. Ostatnio mieliśmy ładną dyskusję pomiędzy TeBeGiem a Cardinalem o (bez)zasadności noszenia/kupowania garniturów. Tu wchodzimy na pole domniemanego konfliktu konwenansów z praktycznością, wygodą i czym tam jeszcze. Nawet miłośnicy garniturów muszą przyznać, że chodzenie w dresie czy też samych gatkach jest bardziej wygodne. Praktyczne. Jednocześnie wiemy, że udanie się w tak wygodny stroju do opery uznane by było za dość poważne faux pas. Tu nasuwa mi się pewne pytanie - ciekawe czy miłośnicy ubiorów wygodnych są też miłośnikami chodzenia nago? Przeca to najwygodniejsza forma ubioru.

Whispering voices in my head,

sounds like they're calling my name.

A heavy hand is shaking my bed,

I'm waking up and I feel the strain.

I'm feeling pushed again

Ale to taka drobna dygresja. Każda dziedzina życia łączy się z pewnymi wzorami zachowania, zasadami postępowania i tym podobnymi. Niektóre wynikają z szacunku dla wolności innych, lecz inne wydawać się mogę sztuczne i niepraktyczne. Ani od jednych, ani drugich w zasadzie nie da się uciec. Od maluczkości jesteśmy uspołeczniani, wtłaczani w strukturę otoczenia i uczeni zasad w nich panujących. Z czasem musimy znać tych konwenansów coraz więcej - domowych, oficjalnych, kumplowskich, uczelnianych. Tu właśnie można dostrzec chyba najważniejszą praktyczną stronę konwenansów - ułatwiają one wpasowywanie się do różnych grup. Pozwalają poznawać 'swoich' i uważać na 'obcych'. Zalatuje konformizmem? Może nieco tak, ale skoro o konformizmie mowa to mam dla Was dwa obrazki...

Outlying_Factor___RESIST_by_DarkAries.jp

Conform_to_the_Nonconformity.jpg

Why should I go where everyone goes?

Why should I do what everyone does?

I don't like it when you get too close,

I don't wanna be under your thumb.

I'm feeling pushed again... pushed again.

Po pierwsze - od pewnej dozy konformizmu nie da się uciec, gdyż wtedy wypadlibyśmy zupełnie poza społeczeństwo (nie mówię nawet o łamaniu prawa). Na dodatek nonkonformizm nie jest wolny od pułapki konformizmu. Nonkonformizm bywa modny i czasem może sprawić, że staniemy się jeszcze mniej rozpoznawalni. Jak z wieloma rzeczami - nonkonforizm może być 'zły' i 'dobry', 'mądry' i 'głupi'. Czasem nie można powinniśmy sobie pozwalać na konformizm - czego doskonałym przykładem może być film V for Vendetta czy też klip do cytowanej przeze mnie piosenki, czyli Pushed Again Die Toten Hosen. Świetnie zostało to przedstawione na przykładzie gotów z South Park:

A co do nonkonformizmu dla zasady czy też mody...

conform___anticonform_by_Nocon.jpg

Bywa po prostu głupi

Smutne (lub i nie) jest to, że nawet ta mądra odmiana nonkonformizmu czy też indywidualizmu najczęściej kończy się, gdy... kończą się pieniądze. Ile znacie osób, które wybiorą mniej płatną pracę, w której nie będą musiały np. golić swoich dredów, a oleją ofertę znacznie lepiej płatnej pracy, w której trzeba wbić się w uniform? Na takie zachowanie trzeba móc sobie pozwolić - można sobie pozwolić na studiach, w liceum czy też na początku 'kariery', ale co, gdy trzeba zarabiać nie tylko na siebie?

Why can't you just leave me alone?

Solitude is a faithful friend.

Turn the lights off - I'm not home,

can't you see, I don't need your help?

You're going fast when I wanna go slow,

you make me run when I want to walk.

You're sending me down a rocky road,

I get confused when you start to talk.

Chyba nieco za dużo tych dużych i 'dorosłych' spraw poruszyłem... Jednak jestem niezmiennie i niezmiernie ciekaw Waszych przemyśleń na ten temat.

Nie zapominajcie czasem zdjąć maski...

The_Mask_by_Irk_it.jpg

[...] kultura to zbiór tabu, albo inaczej ? kultura bez tabu jest kwadratowym kołem.

Jeśli Boga nie ma

Leszek Kołakowski

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Mnie na razie stać na pewną dozę nonkonformizmu. Lubię obierać inne ścieżki, ale staram się sprawiać pozory 'dobrze wychowanego' obywatela. Jeżeli widzę, że wielu ludzi idzie tą samą, udeptaną drogą, to z ciekawości wybieram inną, aby móc przyjżeć się z innej perspektywy. Czasami to oni wychodzą na głupich, czasami ja.

Przeciwko garniturom nic nie mam - można się w nich pomęczyć parę godzin raz na jakiś czas (ale codziennie to już inna sprawa). Sam ubieram się szaroburo i staram się nie wyróżniać z tłumu.

Link do komentarza

Mam w sumie podobne zdanie co Qbuś/co Ty, Qbusiu (nie chcę się zwracać tylko do jednej osoby, ale też nie chcę zwracać się do każdego poza jedną osobą ;)). Sam czasem jestem określany jako ten, co to "zawsze chce robić coś inaczej", a wcale takim nie jest. Jasne, w paru widocznych kwestiach różnię się od większości - mam zapędy wegetariańskie i nie chodzę na religię, by o dwóch chyba najwyraźniejszych wspomnieć - ale to nie jest powód, by z góry określać, że ja chcę tylko i wyłącznie zachowywać się "oryginalnie". W końcu mam prawo nie lubić jeść mięsa oraz nie uczęszczać na, jakby nie było, nadobowiązkowe zajęcia szkolne, prawda?

Zaś w moim odczuciu postępowanie polegające na byciu zawsze odmiennym jest po prostu głupie - przedostatni obrazek bardzo ładnie to egzemplifikuje.

A maskę zdejmuje się w łazience! :D

Link do komentarza

pavlaq89 - Dużo też zależ od otoczenia - można czasem znaleźć grupę ludzi, którzy pozytywnie patrzą na chodzenie i szukanie swoich ścieżek. Co wcale nie znaczy, że sami chodzą tymi samymi - chodzą swoimi własnymi. Ale znaleźć takich ludzi nie jest, niestety, łatwo.

Tebeg - A to kolejny problem - powiązany z moim powyższym komentarzem. Z otoczeniem. Najczęściej jednak znajdujemy się w środowiskach, które bardzo łatwo przypinają łatki osobom, które porzucają choćby niektóre konwenanse. To, że mam w pompie to, co myśli i gada o mnie wścibska sąsiadka z dołu i jej podobne, nie znaczy, że mam w pompie całe swoje zachowanie. Lecz niestety - łatki upraszczają grupom postrzeganie innych.

Link do komentarza

Spodobały mi się ostatnie dwa zdania napisane w powyższym komentarzu. Dobrze opisują m.in. sposób, w jaki ja postępuję. Źle mi przychodzi dzisiaj komentowanie i myślenie nad czymkolwiek, więc pozostanę przy stwierdzenie, że ogółem cały wpis porządnie ukazuje zjawisko zachodzące w społeczeństwie.

Link do komentarza

W zasadzie z wpisem się zgadzam, ale...

Tu nasuwa mi się pewne pytanie - ciekawe czy miłośnicy ubiorów wygodnych są też miłośnikami chodzenia nago? Przeca to najwygodniejsza forma ubioru.

Nie. Bo to brak ubioru. Osobiście nie czuję się jakoś źle w garniturze (a wdziewam się w niego dosyć często, gdy zdarza mi się pójść choćby do Filharmonii; poniekąd jest to nieco zabawne, że jestem jedną z niewielu osób tak w tym miejscu ubranych), jednakowoż nie miałbym nic przeciwko temu, by ktoś się wybrał do Filharmonii lub innego miejsca "in suit only" w ubraniu wygodniejszym i nienaruszającym poczucia estetyki (znaczy się, nie nago)...

Ile znacie osób, które wybiorą mniej płatną pracę, w której nie będą musiały np. golić swoich dredów, a oleją ofertę znacznie lepiej płatnej pracy, w której trzeba wbić się w uniform?

Nie wygląda to aż tak źle. W Ericssonie, gdzie pracuje mój brat, było parę osób preferujących bujną fryzurę, a praca ta jest wcale dobrze płatna. Tak samo z Instytutem Fizyki - no dobra, tam zarobków kosmicznych nie ma, ale już w DESY (Hamburg, Niemcy) zarobki też takie małe nie są, a tu i ówdzie długowłosych się da zoczyć. Oczywiście to są ino dwa przykłady, ale długowłosi wcale takiego utrudnionego życia nie mają...

Link do komentarza

A dla mnie brak ubioru to też pewna forma ubioru. Nie jest to może ubiór sensu stricto, ale cóż. Zawsze dla formalności można założyć berecik. Ja też nie miałbym nic przeciwko temu... Tylko, że przecież nie chodzi tu o nasze widzimisie, ale o społeczne normy. A do tych trzeba się jakość odnieść.

U mnie też nie ma z tym problemu. Najmniejszego. Z tym, że mi bardzo chodziło o pracę z bardziej bezpośrednim kontaktem z klientem. Kierownik banku czy inny szef oddziału z długimi włosami to już mniej prawdopodobna wizja.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...