Ucieczka do raju cz. II
O razu mogę stwierdzić, że jest to kolejny ładniejszy dworzec niż u mnie. Ech. Trochę się pośmiałam z ludzi czekających na otwarcie Mc Donalda [ lekko przed piątą rano, a gromadzą się jak na widowisko] i wypiłam z mamą kawusię Mniam.
Po godzinie rozprostowałyśmy nogi, po czym udałyśmy się.. do innej kawiarni. Sporo śmiechu wywołał Jaś- stały bywalec. Wyglądem przypominał zadbanego żula... Podszedł do kominka i zaczął w nim grzebać, następnie wziął wazę i nią potrząsnął. Wypadł z niej papierek, który Jaś kopnął pod stół. Ale to nie koniec akcji tego dziadka. Gadał do wszystkich ( przyczepił się też do mnie: "Pewnie imprezy lubisz! Jaś też lubi!"- tak.. mówił o sobie w 3. osobie). Wyjął woreczki foliowe i wsypał do nich cały cukier z cukiernicy, po czym rzekł:" Jasiowi starczy na weekend!". Schował co zabrał do kieszeni i owiedział do sprzedawczyni, że nie ma już cukru (ze zdziwieniem..). Moja mama dopiła wtedy herbatę i uciekłyśmy z tego miejsca...
W godzinach 8- 8:50 pobyłam na dworze, zwiedziłam stare miasto. Ale i tak z Wrocławia najbardziej zapadł mi w pamięć Jaś...
2 komentarze
Rekomendowane komentarze