Skocz do zawartości
  • wpisy
    192
  • komentarzy
    3216
  • wyświetleń
    227150

Fotoradary - bezpieczeństwo czy źródło zysku?


Lord Nargogh

362 wyświetleń

Zbierałem się od pewnego czasu do wykonania pewnych przemyśleń na ten temat, a tak się dzisiaj złożyło, że przeczytałem artykuł w 'Angorze' który dostarczył mi dodatkowego natchnienia i ciekawych liczb (i informacji), które mogę zawrzeć w tym wpisie.

Artykuł był autorstwa pana Leszka Szymanowskiego. I moim zdaniem ten pan się nie popisał.

Lenistwo urzędników Ministerstwa Infrastruktury nie jest jedyną przyczyną katastrofalnych opóźnień w przygotowaniu Polski do Euro 2012. Z protokołów NIK (...) wynika, że równie ważnym powodem tej sytuacji jest fatalny sposób gospodarowania publicznymi pieniędzmi przeznaczonymi na modernizację dróg.

7,3 mln zł - taką kwotę w 2010 roku wyda warmińsko-mazurska policja na sprzęt do ścigania kierowców łamiących przepisy ruchu drogowego. (...) Z budżetu warmińsko-mazurskiej policji na te kontrowersyjne zakupy przeznaczone zostanie niecałe 1,5 mln zł. Resztę - prawie 5,9 mln zł wyłoży Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego.

Istotne moim zdaniem informacje pogrubiłem.

Zacznijmy od tego, że autor artykułu jest bardzo negatywnie nastawiony do pomysłu zakupu tego sprzętu (na który składają się m.in. fotoradary). Ogólnie próbuje wykazać że zakup kilkudziesięciu fotoradarów spowoduje znaczne opóźnienie prac nad rozbudową dróg w Polsce, co ma jego zdaniem spowodować, że Polska nie zdąży ich przygotować na Euro 2012. To, że nie zdąży jest akurat prawdą, ale fotoradary nie mają nic do tego.

Autor pozwala sobie na manipulowanie faktami, co może sprawić że nieuważny czytelnik nabierze błędnych przekonań. Dowód mamy już w pierwszym akapicie, później wyjaśnię dokładniej o co mi chodzi, ale najpierw zacytuję nieco więcej tekstu:

'Angora' i Onet.pl spróbowały policzyć, ile publicznych pieniędzy zostanie w 2010 roku wydanych na fotoradary. (...) Udało nam się ustalić, że w województwie warmińsko-mazurskim, oprócz zakupów Komendy Wojewódzkiej Policji, gminy, powiaty i urząd wojewódzki wydadzą dodatkowo 1,1 mln zł na fotoradary, które staną przy najważniejszych drogach (...). Daje to więc 8,6 mln zł wydanych na ten cel. Przyjęliśmy optymistycznie, że przeciętne polskie województwo wyda na te urządzenia tylko połowę tej kwoty. W Polsce mamy 16 województw. Oznacza to, że w 2010 roku na fotoradary zostanie przeznaczonych ok. 70 mln zł. Jeśli przyjąć, że tyle samo pieniędzy inwestowano w ten sprzęt w ciągu ostatnich lat, wychodzi, że w latach 2007-2010 wydatki na sprzęt do karania kierowców zamkną się w kwocie ok. 280 mln zł. Za te pieniądze można byłoby zbudować przynajmniej kilkanaście kilometrów nowoczesnej autostrady (...).

Co ciekawe: zakupy fotoradarów dla organizacji turnieju nie mają żadnego znaczenia (...).

Tyle tekstu wystarczy, bym mógł przedstawić swój punkt widzenia.

Jawna manipulacja faktami - pozwolę sobie samemu dokonać pewnych rachunków w oparciu o informacje i liczby zawarte w tym artykule.

Na początku mamy informację, że warmińsko-mazurska policja wyda na ten zbożny cel 7,3 mln zł, z czego z naszego budżetu pójdzie na to 1,5 mln zł - resztę pieniędzy dokłada Unia Europejska i to dokładnie dla zwiększenia bezpieczeństwa na drogach. Czytaj: gdyby nie te zainwestowane 1,5 mln zł, to pozostałych 5,9 nie ujrzelibyśmy na oczy (Ogólnie wprawny czytelnik zauważy że 1,5 + 5,9 = 7,4, ale ufajmy w matematykę dziennikarzy). Te pieniądze nie poszłyby wówczas na budowę autostrad. One poszłyby się za przeproszeniem walić.

Liczymy dalej - załóżmy że powiaty, gminy i cała reszta dopłacą te 1,1 mln zł z własnych budżetów, nie korzystając z unijnego wsparcia. 1,5+1,1=2,6 mln zł. Zakładamy optymistycznie że każde województwo wyda tylko połowę tej kwoty. Oznacza to, że według takiego rachunku w 2010 roku na fotoradary przeznaczone zostanie ok. 22,1 mln zł. Jeśli przyjąć, że tyle samo pieniędzy inwestowano w ten sprzęt w ciągu ostatnich lat (co jest bzdurą, bo od dawien dawna dziennikarze sami marudzą że wydaje się na ten cel coraz więcej pieniędzy, zatem - kiedyś wydawano mniej) wyjdzie nam, że wydatki na sprzęt do karania kierowców zamkną się w kwocie ok. 88,4 mln zł.

88,4 mln zł =/= 280 mln zł.

Sami widzicie, że coś tu śmierdzi.

Ale idziemy dalej. Za tą szaloną kwotę pieniędzy możnaby wybudować... kilkaset metrów nowoczesnej autostrady.

Noż niech to licho, z powodu tych kilkuset metrów nie zdążymy na Euro 2012!

Jeszcze dodam, że niżej w artykule napisano że w 2009 roku do kasy Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego z tytułu mandatów wpłynęło 80 mln zł, co oznacza że te fotoradary same siebie sfinansowały i zwróciły już dawno temu.

Ale populistyczny artykuł napisać trzeba, w końcu w jakiś sposób należy przyciągnąc czytelników.

To tyle tytułem wstępu. Przejdźmy do tematu poruszonego w nazwie wpisu - skoro te fotoradary tak ładnie zarabiają pieniążki, to chyba oczywiste że buduje się je nie z powodu bezpieczeństwa, a celem wyciągnięcia od kierowców kasy, prawda?

A figa!

Pisałem już kiedyś że kluczem do bezpieczeństwa na drodze jest jazda z przepisową prędkością. Podczas zamieci śnieżnej mieliśmy tego perfekcyjny dowód - śliska i niewiarygodnie niebezpieczna nawierzchnia zmusiła kierowców do przepisowej jazdy. I co się stało? Liczba wypadków zmalała, co jest doskonałym dowodem na to, że jakość nawierzchni nie ma tu prawie nic do rzeczy, a najważniejsza jest jazda ze stosowną prędkością.

Poza tym zadam bardzo proste pytanie - skoro te fotoradary mają trzepać kasę, to czemu są tak doskonale widoczne i w dodatku kilkaset metrów przed nimi znajduje się specjalny znak drogowy informujący o ich obecności? Przecież w 'interesie' zarobku policjantów byłoby raczej to, żeby kierowcy byli kasowani z zaskoczenia, nie będąc świadomymi obecności radaru, prawda?

Ponownie a figa, bo tu rozchodzi się przede wszystkim o bezpieczeństwo. Ponieważ zwykłe prośby i kodeks drogowy nie wystarczyły by skłonić kierowców do przepisowej jazdy, próbuje się to zrobić metodą strachu przed mandatem - kierowca ma się wystraszyć fotoradaru, który skontroluje jego prędkość za kilkaset metrów i w związku z tym zwolnić, by przejechać wolniej obok tej szkoły czy wioski, przy której się ten radar znajduje. I zwiększyć bezpieczeństwo na drodze.

Jednak przyznać muszę, że wlepianie mandatów z powodu przekroczenia prędkości przyłapanej fotoradarem mi się nie podoba. Moim zdaniem kierowcom powinno się od razu odbierać prawo jazdy za taki wyczyn. Dlaczego tak sądzę? Ano dlatego, że taki człowiek stanowi poważne zagrożenie dla otoczenia i siebie samego nie tylko z powodu jazdy z nadmierną prędkością, ale i zwykłej ślepoty. Nie widzi znaku drogowego który ma go ustrzec przed przyłapaniem przez fotoradar i jedzie dalej jak gdyby nigdy nic. Znaki z ograniczeniem prędkości i obszarem zabudowanym też są dla niego niewidzialne.

Skoro nie widzi tylu znaków, to skąd pewność że w ogóle jakiekolwiek widzi? Co jeśli w pewnym miejscu nie zobaczy znaku ostrzegającego przed przepaścią, rzeką, jeziorem, placem budowy, zakazem wjazdu (bo załóżmy że tam zaczyna się droga jednokierunkowa z ruchem w przeciwną stronę) i pojedzie sobie pod prąd jak gdyby nigdy nic? A co jeśli nie widzi jednego z najważniejszych istniejacych znaków drogowych; mianowicie 'ustąp pierwszeństwa'? Taki człowiek jest kompletnie niezdolny do prowadzenia pojazdu samochodowego!

Nieodpowiedzialność, głupotę i zwykłe draństwo należy karać. Dlatego uważam, że fotoradary powinny znajdować się co 100 metrów.

I nie znoszę artykułów w gazetach, które manipulują faktami i rzucają populistyczne hasełka, na które przeciętny niemyślący zjadacz chleba jest bardzo podatny.

Rzekłem.

Howgh.

12 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Otóż to, fotoradary są konieczne. Bo co to za interes, gdy przyjadą policjanci z drogówki, staną gdzieś, złapią kilka osób zanim ktoś nie powie w CB co i jak. Ja nie mam problemów z prędkością (zwykle), więc nie mam się czego obawiać. A to że są kretyni, którzy się na to łapią? Fajnie - trochę więcej kasy do państwa. Może się ta kasa nie zmarnuje?

Link do komentarza

Otóż to. Jak ktoś jeździ przepisowo, to i tak nie ma się czego obawiać. A jak ktoś zapiernicza jak tępy sokół - to niech idzie do diabła.

I raz jest tak, że media marudzą na kiepskie wyposażenie policjantów, a jak policjanci się doposażą to z kolei jest marudzenie 'no nieee, chcą naszych pienięęędzyyy...'

Link do komentarza

To są skrzynki na fotoradary i nie w każdej skrzynce jest zawsze fotoradar. Czasami nie ma go w danej skrzynce bardzo długo jak udało mi się przez głupotę i brak fotki kilka razy w jednym miejscu przekonać.

Fotoradary nie są ustawione na czułość jaką wskazuje znak 40-50 km/h

Mieszkam obok Białegostoku i tam radary są ustawione (czego dowiedziałem się od instruktora jazdy mieszkającego tam) w większości na 70km/h bo gdyby wszyscy jeździli 50 km/h Białystok by się zakorkował (jakby teraz nie miał z tym problemów ;p ). Fotoradar jest straszy ale pozwala jeździć trochę szybciej pozwalając kierowcy samemu dostosować prędkość, 10-20 km/h ogromnej różnicy nie robi a wariat i tak pojedzie 120 jak bys nie ustawił aparatu :).

U mnie w mieście w miejscu gdzie jest nie miłosierny ruch szeeeroki pas zieleni z pomnikiem między 2 ulicami i brakiem pieszych, zawsze. Fotoradar ustawiony na 60 km/h (sprawdziłem) a znak pokazuje 40 km/h. Miejscowi jeżdżą 50-55 a polonezy i łady ze wsi 35 ;]

Link do komentarza

Fotoradary mają ustawioną dużą tolerancję pomiaru, żeby wykluczyć w przyszłości ewentualne skargi kierowców. No i nie ma co ścigać płotek, które przekroczyły prędkość o kilka kilometrów, zwykle przez niedopatrzenie - bo na przykład zjeżdżali z górki.

Link do komentarza

Wniosek taki, że kierowca musi dostosować prędkość a fotoradar często o tym przypomina.

Polecam każdego kierowcę wsadzić do testu zderzeniowego NCAP (tak to się pisze ? :D ) niech posiedzi sobie z tyłu i od razu inaczej zacznie jeździć ^^

Link do komentarza

Ogólnie to słyszałem że testy zderzeniowe w samochodach przeprowadza się do prędkości 60 km/h, przy większej poduszka powietrzna czy pasy mogą już nie pomóc, chociaż wiadomo że lepiej z nimi niż bez nich...

Link do komentarza

Vanguard1990: byłem ostatnio w Dublinie. Wiocha ciut większa od Białegostoku;) . Tam wszyscy jeżdżą zgodnie z ograniczeniem prędkości [mandaty strassszzzie wysokie].

I do tego lewą stroną;) I jakoś się nie korkują. No bo jak skoro wszyscy jadą z TAKĄ samą prędkością?

Inna rzecz to kwestia kultury na drodze. TO także bardzo pomaga zachować płynność ruchu. No ale o tym [kulturze jazdy] to w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej możemy zapomnieć ;(

Link do komentarza

Z kulturą jazdy to jest muszę przyznać coraz lepiej. Aktualnie dość dużo jeżdżę po Poznaniu (tam studiuję) i codziennie praktycznie jeżdzę uliczkami, z których jedyną szansą dla mnie by wyjechać jest uprzejmość kierowcy jadącego główną trasą, który mi ustąpi drogi. No i mi ustępują. I ja również ustępuję.

A korki się robią nie dlatego że ludzie jezdzą wolno, tylko dlatego że wolno ruszają. W łańcuchu dziesięciu samochodów nieraz zdarza się że ostatni nie zdąży w ogóle ruszyć z miejsca zanim zmienią się światła...

Link do komentarza
A korki się robią nie dlatego że ludzie jezdzą wolno, tylko dlatego że wolno ruszają. W łańcuchu dziesięciu samochodów nieraz zdarza się że ostatni nie zdąży w ogóle ruszyć z miejsca zanim zmienią się światła...

W Łodzi mają przez to zamontować "stopery", które miałyby odliczać czas do zielonego światła. Ponoć żółte światełko już nie wystarcza. Eksperci twierdzą, że może to zwiększyć liczbę wypadków, bo takie "stopery" zbytnio zwracają na siebie uwagę kierowców. Dla mnie to argument "bes sęsu", bo znam więcej rozpraszających elementów przy drogach, np. takie miłe panie lub wielkie bilboardy...

Link do komentarza

Albo rozmowa z pasażerem lub słuchanie głośno muzyki. Mnie akurat to drugie koncentruje jeśli jest to muzyka którą lubię.

W 5gear na discovery sprawdzali na zawodowych kierowcach i normalnych i to zależy od osobistych preferencji komu muzyka przeszkadza a komu nie. Chociaz przy cofaniu lusterko w lusterko też wolę kompletną ciszę. Ale to tylko jak na centymetry wycofuje :D

Ja mieszkam w strefie nadgranicznej na podlasiu i powiem, że 2/3 "ruskich" jeździ kulturalniej od nas. Niestety 1/3 z nich wyprzedza pod górkę po 5 samochodów itp.

Link do komentarza

Akurat wyprzedzanie kilku samochodow naraz to nic zlego - wlasnie jak przystepujesz do wyprzedzania to powinienes sprobowac wyprzedzic wszystkie pojazdy, ktore masz zamiar wyprzedzic za jednym zamachem, jesli tylko warunki na to pozwalaja.

Błędem jest czekanie z ruszeniem aż samochód przed nami ruszy. Dużo czasu tracimy w ten sposób. Ja ruszam w momencie gdy samochód jadący przed samochodem, który jest przede mną rusza - wówczas ruszam jednocześnie z kierowca który jest przede mną i nie powoduję żadnego opóźnienia. Oczywiście czasem zdarza się że burak z przodu rusza PÓŹNIEJ niż ja, ale jestem uważny i ruszam delikatnie, w związku z tym w nikogo jeszcze nie wjechałem.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...