Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ghost

MSI Dragon Gaming Room

Polecane posty

Witajcie,

dnia 30 września dla zwycięzców konkursu (opis w linku http://www.cdaction.pl/news-46734/odwiedziny-w-dragon-gaming-room-msi-we-wroclawiu.html) została zorganizowana wizyta w siedzibie MSI we Wrocławiu. Mieliśmy okazję poznać wspaniałych ludzi którzy pracują tam z pasją, kręci ich to co robią i lubią swoją pracę, no ale od początku.

Spotkanie zaczynało się od godziny 10. Większość osób była na czas, jedna lub dwie z małym poślizgiem czasowym. Nie dziwię się ponieważ sam jechałem 6 godzin i dotarłem idealnie na 10;00.

Na samym początku przywitał nas Michał Potocki, nasz opiekun podczas całej wizyty. Po paru słowach wstępu mieliśmy już okazję zobaczyć gaming room, w którym dostaliśmy pakiety powitalne z przeróżnymi bardzo sympatycznymi gadżetami od MSI (m. in mała maskotka smoka MSI jako brelok, koszulkę i wiele innych)

Już po samym przywitaniu poszliśmy zwiedzać siedzibę. Na początek poszliśmy do serwisu MSI, poznaliśmy całą procedurę postępowania z reklamacjami i przyznam szczerze, odwalają tam kawał solidnej i dobrej roboty, bardzo rzetelnie podchodzą do każdego problemu i nie stosują żadnych półśrodków aby coś naprawić, pełen majstersztyk. Nie spodziewałem się tylko że pracuje na serwisie aż taki tłum ludzi. Z serwisu przeszliśmy do działu marketingu, tam osób już o wiele, wiele mniej, jednakże bardzo przytulnie wyglądała ta wylęgarnia pomysłów marketingowych MSI. Potem wróciliśmy ponownie do gaming room'u gdzie mieliśmy okazję posłuchać o nowinkach i rozwiązaniach stosowanych przez MSI. Pan Łukasz i Marcin (mam nadzieję że nie pomyliłem imion) w ciekawy sposób wszystko opowiedzieli, można było wszystkiemu się przyjrzeć, wziąć do ręki... Super sprawa.

Po prezentacjach zostaliśmy zabrani na gokarty Le Mans (Chyba nie pomyliłem nazwy) koło stadionu. Przyznam szczerze że tor był duży, zabawa była przednia a wypadków na torze było jeszcze więcej. Każdy rywalizował o najlepszy wynik i z tej chciwości nie wszyscy wyrabiali na zakrętach... Nawet stamtąd dostaliśmy mały upominek :)

Następnie był dla nas przewidziany obiad ale tu nie ma co się rozpisywać... Każdy brał i jadł co i ile tylko zapragnął.

No i na koniec okazja pogrania sobie na sprzęcie MSI. Laptopy (bo na nich głównie graliśmy) perfekcyjnie sprawdzały się w grach, nie tylko w CS:GO ale też Wiedźmin na najwyższych detalach osiągał mega wyniki FPS. Nie zabrakło też VR'u na którym grało się wybornie. Było kilka ciekawych gierek, nie spodziewałem się tylko że granie na tym tak bardzo męczy... W gaming roomie super opcją było miejsce na odreagowanie stresu dla pracowników. (czyt. miejsce na pogranie w najnowszego Mortala) Nawet była szansa zagrać. Miałem zaszczyt zagrać z Michałem i Marcinem i muszę przyznać że mimo że grałem w tego Mortala to gra była bardzo intuicyjna, jednakże Marcin to był prawdziwy wyjadacz i chciałbym z nim jeszcze kiedyś zagrać.

Po luźnym graniu przyszedł czas wracać już do domu. Te 8 godzin zleciało nawet nie wiadomo kiedy, była okazja poznać na prawdę wspaniałych ludzi. Warto było jechać 6 godzin w jedną stronę aby spędzić tak niesamowicie dzień.

A tutaj kilka zdjęć z wizyty :)

 

IMG_1636.thumb.JPG.b257c7e178bb333a179aa90079e88315.JPG

Jedna z bestii MSI od środka.

 

IMG_1638.thumb.JPG.ca3b2d5c20f7cb484e0240c7030ed9da.JPG

Figurka smoka MSI którą sam bym chciał mieć w domu na biurku

 

IMG_1640.thumb.JPG.ddf9d107db24260ec4445f130829699e.JPG

IMG_1655.thumb.JPG.1b6db3d14edd3a06b8c6bc28283144be.JPG

Spot do grania przed i podczas oblężenia przez nas :)

 

IMG_1641.thumb.JPG.6d4a8d755e447f7e0c67770409cb4ad2.JPG

Hazard w siedzibie MSI okazuje się prawdziwy.

 

IMG_1654.thumb.JPG.3e75e08adc05c28099282d5cb425211a.JPG

Nowością ze strony MSI mają być gramofony w wersji slim. (jeszcze nieoficjalne info.)

 

IMG_1645.thumb.JPG.65409932c9458d1576c8a0753f432c44.JPG

Niektórzy byli bardzo uchachani prezentowanym sprzętem. Zdjęcie zawiera lokowanie produktu Kropla Beskidu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W SIEDZIBIE MSI

 

Jak zapewne wielu z Was zdaje sobie sprawę (albo i nie), niedawno miał miejsce pewien konkursik na grafikę / film / screen / coś innego, wyciągniętego żywcem z ulubionej gry i nawiązującego do loga/nazwy CD-Action oraz loga/nazwy MSI - https://pl.msi.com/ - tworzącej gamingowy stuff firmy z Tajwanu, która swój oddział ma nie gdzie indziej, jak we Wrocławiu (a dokładniej na tzw. "Wrocławskich Bielanach"). Do wygrania była wizyta w tejże siedzibie firmy MSI, moc atrakcji oraz uciech sto, bo ekipa MSI potrafi się dobrze bawić i na każdym kroku udowadnia, że na graniu się nie tylko zna, ale też je lubi. Miałem niekwestionowaną przyjemność być na tym zjeździe graczy, miód i wino tam piłem, a com widział (i co nie było objęte tajemnicą), temu kilka zdjęć zrobiłem i poniżej w kilku słowach opisałem.
W tym miejscu duże PRZEPRASZAM za jakość zdjęć, ale szczerze mówiąc myślałem, że będzie zakaz focenia (jednak to nie sklep z komputerami, tylko serce biznesu) i w ogóle nie wziąłem ze sobą aparatu, więc wszelkie foteczki są robione AjTelefonem, stąd jakość może nie powalać, a ja dodatkowo nie znam się na fotografii. :(



IMG_0425.thumb.JPG.5250ffeffcda1b494ef0b

Fotografia 1 - Smoczysław w okazałości pełnej.

 

Znakiem rozpoznawczym, logiem i maskotką MSI jest Smok Smoczysław. Czerwony jak się należy, pluszowy tak, że aż nie przystoi, broni wejścia do firmy już na samej recepcji (za biurkiem recepcji zaś tego akurat dnia siedziała urodziwa blond niewiasta o bardzo miłym uśmiechu i głosie - pozdrawiam!), jak widać na załączonym obrazku jest to Smok pokaźnego gabarytu (gdzieś tu jeszcze wstawię zdjęcie, jak mi zjada głowę, ale to później). Z tego miejsca i przy okazji powiem, że pociąg do Wrocławia o 5:30am spóźnił się godzinę i zamiast być na miejscu o 9:30am, byłem w firmie o 10:30am. PKP niechaj w piekle smaży się! I wchodzę taki zziajany, spóźniony i w ogóle zły, a tu zaraz w pierwszym pokoju widzę to:

 

IMG_0415.thumb.JPG.3ef4ce8a6661cb0dfed8c

Fotografia 2 - stolik z laptopami do śmigania w CS:GO i nie tylko

 

...i od razu mi się humor poprawił. Prawda, że ładny widok? A to dopiero początek, bo kozackie fotele, słuchafony jak dzwony i gamingowe lapki były tyko przygrywką. Na jednej ze ścian pomieszczenia stała jeszcze konsola z Mortal Kombat oraz drugi sprzęcior z Goglami VR, z resztą jeden z pozostałych uczestników imprezy właśnie uzbrojony w rzeczone gogle na głowie, a katanę i gnata na ekranie masakrował napierające na niego zombiaki, machając łapami jak wiatrak. Podoba się! Plecak dałem w kąt i zaraz za moimi plecami wyrósł pierwszy poznany w MSI człowiek (nie licząc urodziwej recepcjonistki), a mianowicie Michał Potocki, który z resztą był też naszym stałym przewodnikiem po całym dniu wrażeń, spotkań, pokazów i atrakcji. Miał już przy sobie torby z powitalnymi giftami dla każdego, między innymi koszulka, kubek, smycz, mouse pad, smoczysław-mini, notatnik i tym podobne, wszystko oczywiście w kolorach stylowej czerni i czerwieni. Poniżej zdjęcie większości prezentów powitalnych:

 

IMG_0436.thumb.JPG.23223a2254975d920309e

Fotografia 3 - małe co nie co dla gracza

 

Nie było jednak za bardzo czasu, żeby się tym na razie wszystkim rozkoszować, bo w od razu zaproszono nas po wycieczkę po siedzibie MSI, tj. po biurach, serwerowniach, serwisach, magazynach i tym podobnych pomieszczeniach. Najciekawszą i najdłuższą częścią tego spaceru był serwis laptopów, który niestety objęty był tajemnicą i nie było przyzwolenia na robienie zdjęć. Ale nie było zakazu opowiadania. ;>
Serwis MSI działa jak sprawny mechanizm. Każdy sektor napraw (od rozpakowania np. laptopa, przez wstępną analizę, wymianę / naprawę części, testy, wywoływanie błędów i tak dalej) jest naturalnie oddzielony od kolejnego sektora. Każdy specjalista w swojej dziedzinie zajmuje się swoją działką, a laptopy i desktopy zataczają pewnego rodzaju okręgi, płynnie przechodząc od testów do napraw, znów testów, wymian, testów... brzmi to jak powielanie, ale w rzeczywistości trochę przypomina taniec sprzętu, który krąży między zawodowcami tak długo, aż w końcowej fazie pojawia się gotowy do spakowania i wysyłki, lśniący i naoliwiony jak dobrej jakości sztucer. A naokoło stoją pudła z kartami graficznymi, płytami głównymi, monitorami wymontowanymi z laptopów i tak dalej. Piękny widok, mówię Wam!

Zdjęcia z serwisu nie ma, bo jak wspomniałem, był zakaz robienia foteczek a nawet selfików! A szkoda, bo dostaliśmy kozackie kitle (takie szlafroczki) i zdjęcie byłoby miodne. ;)

 

No ale dobra, następnie wróciliśmy do naszej bazy wypadowej (czyli Dragon Gaming Roomu), gdzie przybył do nas Marcin Baniak, specjalista od laptopików i ich praktycznego zestawienia z podzespołów w całość. Obszernie, opisowo i skrupulatnie opowiadał o tym, jak skonstruowane są płyty główne (kilka typów), którymi może pochwalić się MSI, dokładnie i niemal blaszka po blaszce wskazywał, co i za co jest odpowiedzialne, jednocześnie odpowiadając regularnie na nasze liczne pytania. Bez bicia przyznaję, że sprzętowiec ze mnie raczej średni, więc z dużym zaciekawieniem słuchałem wszystkich przekazywanych informacji, od systemów chłodzenia, przez złącza USB kilku rodzajów, sokety na RAM, taśmy izolacyjne i inne cuda i wianki. Marcin jest profesjonalistą i to widać i słychać, że o swoim koniku może opowiadać godzinami, do tego stopnia, że Michał zmuszony był nieco go popędzać, bo jak się później okazało, przed nami było jeszcze sporo, sporo innych atrakcji. Tym niemniej prezentacja Marcina poparta licznymi praktycznymi przykładami, była sztosem.

 

IMG_0416.JPG

Fotografia 4 - jeden z desktopów (ten większy, ale nie największy) oraz moja jabłkowa woda (yeah!)

 

Kolejną osobą, jaka poświęciła nam swój czas, był poznany już przy wycieczce przez biuro Wojtek Jara, odpowiedzialny dla odmiany za komputery stacjonarne. Zaczął on od pokazania nam pewnego bardzo rozsądnego gabarytami sprzętu, który - uwaga - mieści się w plecaku i jest tak leciutki i mały, że bez problemu da się go chwycić i unieść jedną dłonią, w związku z czym do tego samego plecaka można zapakować myszkę, klawiaturę a na upartego nawet monitor i de facto przenieść stacjonarny komputer na pleckach, wcale się przy tym nie męcząc. Wbrew pozorom też sprzęt ten się nie grzeje (chociaż obudowę ma wypakowaną do maksimum), oraz nadaje się do czegoś więcej niż przeglądanie Fejsika, bo pod maską ma między innymi 2GB GeForce'a i 8GB RAMu z możliwością dołożenia kości, a hula na i7 (niestety nie pamiętam ilości rdzeni). Koszt - coś około 2200zł.
Przy okazji Wojtek opowiedział nam o innym sprzęciku, kosztującym leciutko licząc ponad 17.000zł i mającym "puszkę" o pojemności ponad 30 LITRÓW. Rzeczony potwór co prawda istnieje i można go kupić, jednak jest tak rozkosznie wyładowany hardware'm, że przez najbliższe 2-3 lata i tak nie pojawią się tytuły, które wykorzystywałyby jego możliwości. "Chyba, że gra będzie wyjątkowo kiepsko zoptymalizowana, pozdro Rockstar!". ^^
Ciekawostka - wspomniany potwór ma większego brata, takiego za nieco ponad 19.000PLN. Fajnie, co? :D

 

Wojtek mówił ciekawie, nie uchronił się od nostalgicznych wspominek z czasów komputerów 468x i momentu, gdy pierwszy Quake wymusił na graczach przesiadkę na Pentiuma 75Mhz, co ja świetnie rozumiałem, bo sam pamiętam ten czas, chlip chlip.
A później udaliśmy się na tor gokartowy koło stadionu we Wrocławiu. No i tutaj była szansa nieco aktywniej spędzić czas. Nie pierwszy raz miałem przyjemność pośmigać na tych małych ścigaczach, jednak pierwszy raz tak intensywnie - w sumie do zaliczenia były trzy tury, łącznie prawie 45min jazdy. I wierzcie mi, że jak się człowiek wkręci i walczy na torze, to mięśnie przedramion są napięte jak postronki, łapy zaciśnięte na kierownicach i później na obiadku było widać, że kilku z nas dalej ma czerwone błyski w źrenicach. Z radością stwierdzam również, że kompani się w tańcu nie obściskiwali i jak jakiś zakręt aż prosił się o drift, to zgodnie przepychaliśmy się w wąskich gardłach toru, żeby się powyprzedzać i tak dalej. Chyba ze trzy razy wylądowałem w oponach, raz też się autentycznie bałem, bo na którejś prostej trzymałem gaz o 2-3 sekundy za długo, w związku z czym wchodząc w zakręt poczułem, jak odśrodkowa nieco "wynosi" mnie z fotela. Przy tej prędkości mógłbym zdrowo zaryć o ziemię, no ale jak mawiają starzy Indianie - jest ryzyko, jest zabawa.
W czasie ścigania Michał robił nam foteczki i mam nadzieję, że się nimi podzieli tu albo na FB MSI, lub chociaż na maile, bo muszą wyglądać przekozacko.

 

Ostatnim przystankiem poza firmą było pobliskie Centrum Handlowe, gdzie usiedliśmy sobie na obiadek. Jeden z nas nie miał apetytu (młody organizm, za dużo adrenaliny, huehue), ale generalnie większość miała zaostrzony apetyt i wymłóciliśmy talerze do czysta. Było smacznie, suto i była szansa pogadać na spokojnie, z resztą Michał generalnie cały czas z nami gadał o wszystkim, bardzo fajny facet - obgadaliśmy między innymi piłkę nożną, sytuację w polskich telekomach, oczywiście różne gamingowe nowinki, kwestie żywienia ("człowiek nie musi jeść mięsa by przeżyć, ale ja na przykład kiełbasę lubię") i tak dalej. Gitara!

 

Końcowa stacja to Dragon Gaming Room i mały turniej w CS:GO. Zdjęcia nie wstawiam, bo chłopaki wyżej jak widzę już to zrobili. Bardzo fajna zabawa, chociaż przyznaję się, że za kozaka w sieciowe shootery się nie uważam - w CSa grałem jakąś dekadę z okładem temu, gdy takie spotkania organizowało się w kafejkach internetowych po LANie. Jednak stary pies wszystkich sztuczek nie zapomniał, więc kilka razy udało mi się zasadzić soczystego headshota w czyjąś potylicę. Cytując Franza Maurera z filmu Psy: "Komuś się spodobało, że jednym strzałem z dwustu dwudziestu metrów trafiłem faceta w skroń - to mnie awansowali. I zaczęli zapraszać na polowania..." ;)

 

godzinie 17:30 miałem zamówioną taksę na Dworzec Główny we Wro, 18:30 Pendolino do Warszawy. Taksa przyjechała, zgasiła silnik i... padł jej akumulator. SERIO. Na szczęście finalnie się wyrobiliśmy z kolegą na ten pociąg i 22:00 byliśmy w stolicy.

 

Z tego miejsca chciałbym bardzo podziękować CDA za organizację konkursu
i docenienie mojej pracy, oraz panom z MSI za fajnie spędzony dzień!
A poniżej obiecane zdjęcie Smoczysława, jak szamie mój łeb:

 

IMG_0435.jpg

Fotografia 5 - głodny Smoczysław

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tam będą smoki... - czyli z wizytą w siedzibie MSI

Z zewnątrz wygląda raczej niepozornie, jak typowa hala fabryczna. Wnętrze sprawia już jednak dużo lepsze wrażenie – jak na nowoczesną światową korporację przystało. Budynek można podzielić na część biurową, gdzie spędziliśmy większość czasu i na strefę serwisową. Ta pierwsza dzieli się na różne działy zajmujące się między innymi sprzedaż i dystrybucja, ale jest również call center obsługujący różne kraje europejskie. Jest również sekcja promocji i marketingu gdzie pracuje nasz przewodnik Michał. Ale zacznijmy od początku. Firma ma siedzibę w Bielanach wrocławskich, czyli przed Wrocławiem. Dla osób podróżujących autem to plus, ale jeśli ktoś jechał pociągiem to musiał się jeszcze pofatygować autobusem z centrum.

3.JPG

 

 Naszą przygodę zaczęliśmy od zwiedzania słynnego już Gaming room-u. Robiąc sobie przerwę od grania warto było zwrócić uwagę na sam sprzęt zgromadzony w tym pomieszczeniu – zaczynając od najlepszych laptopów dedykowanych dla graczy, a kończąc na pececie chłodzonym cieczą. Oprócz stołu do LAN-Party znajdują się w nim jeszcze dwa stanowiska: do starć w Mortal Kombat X na padach zestaw z okularami HTC Virtual Reality. Cały pokój ozdobiony jest stylowym graffiti ze smokiem i logiem MSI. W czasie oględzin dostaliśmy piękne upominki widoczne na zdjęciach.

2.jpg1.jpg

Po zmianie stroju na coś bardziej odpowiedniego dla prawdziwego gracza (gamingowe T-shirty) ruszyliśmy do sekcji serwisowej. Konieczne było ubranie odpowiednich ,,fartuchów’’ dzięki którym wyglądaliśmy bardziej profesjonalnie (poza tym chyba przeoczyłem ich przeznaczenie) . Cały serwis umieszczony jest w ogromnej hali podzielonej na poszczególne stanowiska. Zaczynając od przyjęcia uszkodzonego sprzętu od kuriera, przez rozpakowanie, diagnozę, naprawę i testy aż do zapakowania i odesłania do klienta. Całość robi duże wrażenie, wszystko działa jak w zegarku, każdy pracownik ma określone zadanie i obowiązki. I nic dziwnego – firma musi zmieścić się w wyznaczonym terminie reklamacyjnym każdego produktu.

4.JPG

Kolejną atrakcją była prezentacja przygotowana przez jednego z pracowników.  Temat – topowe płyty główne MSI i zastosowane w nich technologie. Jedną z najciekawszych była oryginalna czarno-biała bestia - Z170A. Zastosowano w niej szereg autorskich technologii i rozwiązań których nie zobaczymy u konkurencji. Znajdziemy w niej m.in. dwa sloty M2 na dyski SSD, siedmiokanałową kartę dźwiękową i specjalną kartę sieciową Intela która oprócz ochrony przed przepięciami pozwala uniknąć lagów w grach dzięki priorytetyzacji procesów. Płyta jest przystosowana również dla amatorów i oprócz intuicyjnego softwear’u ma funkcję automatycznego podkręcania procesora po wciśnięciu jednego przycisku.

5.jpg

  Były też oczywiście notebooki czyli sztandarowy produkt MSI. Dzięki kilku unikalnym seriom każdy może wybrać coś dla siebie - w zależności od preferencji możemy pomyśleć o cienkim i lekkim laptopem z serii GS, lub postawić na bezkompromisową moc stawiając na coś z serii GT. Co ciekawe większość laptopów z tej kategorii używa takich samych kart graficznych jak desktopy – np. GTX 1060 czy 1070. Jest to możliwe dzięki świetnemu chłodzeniu – w niektórych konstrukcjach zastosowano aż trzy wentylatory.

6.jpg

7.JPG

Później przyszła kolej na Łukasza, czyli specjalistę od desktopów. Możliwe, że lata doświadczenia w produkcji laptopów wpłynęły na całą politykę firmy, bo główną cechą stacjonarnych produktów MSI jest mobilność. Prawie wszystkie modele posiadają stylowy uchwyt który jest częścią obudowy ułatwiający przenoszenie – co na pewno spodoba się miłośnikom LAN party. Ba, produkty z serii NIGHBLADE są tak małe, że mogą zmieścić się do plecaka. Tak duża miniaturyzacja nie powoduje jednak zmniejszenia wydajności – konstrukcje posiadają jedne z najnowszych i7 i GTX 980. Jest to możliwe dzięki zastosowaniu specjalnego systemu chłodzenia i zmniejszeniu rozmiaru zasilacza do minimum.

10.JPG

9.jpg

Po tych popisach krasomówczych nasze umysły mogły na chwilę odpocząć, bo o 13 wyjechaliśmy na tor kartingowy. Pomimo faktu, ze nie udało się nam zdobyć jakiś spektakularnych czasów tory, to i tak nie można było narzekać. Driftowanie i przepychanie się na torze było nieodłącznym elementem naszych wyścigów. Krótko mówiąc – frajdy było co niemiara.

16.jpg

Po tych ,,szaleństwach’’ zostaliśmy zaproszeni na uzupełnienie energii do restauracji w ogromnej galerii ,,Aleja bielany‘’ znajdującej się niedaleko MSI.

Ostatnim punktem programu było oczywiście wspólne granie, głównie w CS:GO, chociaż to może lepiej przemilczeć - z naszego towarzystwa tylko dwie osoby sporadycznie grały w CS-a, reszta nie miała doświadczeń z tą grą, więc wynik był dość jasny do przewidzenia. Ciągłe umieranie z ręki botów i pytania ,,na jakim przycisku kupuje się broń?’’ były stałym elementem naszej rozgrywki. Jednak ze względu na sprzęt i magiczną atmosferę tego miejsca, choć na chwilę mogliśmy się poczuć jak profesjonalni e-sportowcy.

xcxc.jpg

Wydarzenie zostało bardzo dobrze zorganizowane. Cała załoga bez wyjątku okazała się bardzo sympatyczna i odpowiadała na wszystkie nasze pytania (również te głupie). Szczególne pochwały należą się Michałowi - naszemu przewodnikowi, dzięki któremu mogliśmy się tam znaleźć.

fff.jpg

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...