Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138868

O skalach ocen


muszonik

849 wyświetleń

Internetowe recenzje najczęściej mają pod sobą oceny. Oceny te to najczęściej gwiazdki lub cyferki, które teoretycznie powinny streszczać werdykt recenzenta w jednym znaku, często jednak są powodem różnego rodzaju problemów i nieporozumień. Zajmiemy się dziś więc nimi, tym, jak czytać skale ocen, skąd wzięły się takie, a nie inne oraz jak bym ten system zreformował.

Jak (mniej-więcej) odczytywać 10 stopniową skalę ocen?

Najpopularniejsza skala ocen jest system 1-10, oraz jego wariant 1-5, choć czasem pojawiają się też inne, jak system 1-6 czyli system szkolny. Zajmiemy się tym pierwszym, pozostałe bowiem są tylko jego wariantami (1-5 to w zasadzie system 1-10 podzielony przez dwa, 1-6 to system 1-5 z dodaną kategorią na dzieła wybitne, której to kategorii zwykle się nie przyznaje). System dziesiętny należałoby odczytywać następująco:

10/10 – dzieło genialne

9/10 – bardzo dobre

8/10 – dobre

7/10 – średnie

6/10 poniżej średniej

5/10 – ocena niepotrzebna

4/10 – tragedia

3/10 – ocena niepotrzebna

2/10 – ocena nie potrzebna

1/10 – Zmiłuj się Jezusie.

Z punktu widzenia Recenzenta wygląda to tak:

Dziesięć: ocena nieużywana

Ocena 10/10 jest obecnie ocena z rożnych powodów nie używana. Jeśli już, to najczęściej przyznaje się ja za fabule. Zwykle interpretowana jest ona jako dzieło wybitne, coś w rodzaju oceny celującej, a o wybitność najłatwiej jest właśnie w dziedzinie fabuły (bo wystarczy talent i wolna ręka, a nie talentem i miliony dolarów). Ocena ta była chętnie używana w latach 90-tych, w dobie szybkiego rozwoju grafiki, gdy przełomy zdarzały się średnio co kwartał, przez co 10/10 mocno się zdewaluowało, a czytelnicy często oskarżają recenzentów o jej nadużywanie.

Pamiątką po tamtych czasach jest paradygmat nie wystawia dziesiątek. Obecnie recenzenci podchodzą do tej oceny z pewną nieśmiałością i przyznają ją bardzo niechętnie. Inna rzecz, że o prawdziwy przełom techniczny dziś jest dużo trudniej, niż kiedyś. Grafika osiągnęła taki poziom, że nieuzbrojonemu oku trudno jest zauważyć jakąś, wyraźną różnicę (aczkolwiek takie różnice istnieją).

Większość recenzentów dla dzieł, które ich faktycznie zachwyciły woli wystawiać asekuratywne oceny rzędu 9,5.

Osiem i sąsiedzi:

Właściwa ocena „Dobry” jest oceną 8/10. W zasadzie oznacza ona dzieło pozbawione błędów warsztatowych, nie zawsze imponujące oprawą, ale też nie rażące błędami i dopracowane.

Ocenę tą często otrzymują rzeczy pozbawione wybitności, wnoszące do gatunku niewiele: kolejne kryminały i powieści heroic fantasy, platformówki, RTS-y, FPS-y, sportówki, anime przygodowe, pod warunkiem, że są produkcjami na tyle udanymi i o nie zużytej tematyce, że można je obejrzeć z przyjemnością.

7/10 to już niestety inna bajka. Najczęściej jest to coś, do czego trudno się formalnie przyczepić: ani nie jest brzydkie, ani głupie, ani nieudane, jednak zwykle nie zaskakuje niczym, a powiela zużyte schematy, albo ślizga się płytko po temacie. Konsumpcja tego typu dzieła dla osoby obeznanej z gatunkiem bywa zwyczajnie nużąca, bowiem nie ma tam niczego, co by zaskakiwało.

Kiedyś mówiło się, że tego typu produkcje przeznaczone są dla „koneserów gatunku”, którzy po postu polubili dany rodzaj gier, książek czy filmów i zwyczajnie czują niedosyt.

Dziś powiedziałbym, że tego typu dziełami podniecają się najczęściej ludzie, którzy niewiele widzieli, nie dostrzegają więc stopnia zużycia danej produkcji.

9/10 to dzieło w jakiś sposób lepsze od typowych siódemek i ósemek, ale nie wybijające się Stanowice zdecydowany, ewolucyjny krok naprzód, w stosunku do typowych serii. Są to rzeczy, które wprowadzają do gatunku nowe tematy i motywy, nowe zabiegi artystyczne, nowe środki wyrazu etc. Aczkolwiek nie na tyle zdecydowane, zęby na stale go zmienić.

Dzieła które dostały 10/10 bardzo często re-definiują gatunek i często po ich stworzeniu nie da się już tak pisać książek lub gier, albo kręcić filmów tak samo jak kiedyś. Te, które dostały 9/10 tego nie robią. Jednakże wprowadzone przez nie elementy są kopiowane, a nagromadzenie nowatorskich cech z tego typu produkcji sprawia, ze gatunek się zmienia i po pewnym czasie nie może być postrzegany tak jak dawniej.

Dobrym przykładem może być opcja grupowania jednostek w RTS-ach. Jak wiadomo w tego typu grach można zaznaczyć jednostki jednym pociągnięciem myszki i wysłać wszystkie do przodu. W najstarszych grach tego nie było, a każdym żołnierzem trzeba było poruszać pojedynczo. Opcja ta nie jest jakimś wielkim postępem, ale bez niej nie da się dziś wyobrazić gry RTS. Podobnie jak bez paru milionów innych, małych udogodnień.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...