Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138760

8 niedawno powstałych mitów o wrześniu 1939


muszonik

852 wyświetleń

II wojna światowa była największym konfliktem zbrojnym, jaki stoczono w dziejach (i mam nadzieję, że takim już pozostanie). Po dziś dzień jest też konfliktem chyba najbardziej zmitologizowanym.Co więcej mity te, zamiast rozjaśniać się mnożą się.

Odpowiadają za to różne rzeczy: polityka, propaganda, poszukiwanie sensacji

Dziś zajmiemy się pewną liczbą nowych tworów tego typu.

8) Drugą wojnę światową wywołali Niemcy, a nie „naziści”

Drugą wojnę światową wywołał Adolf Hitler, członek Niemieckiej Narodowosocjalistycznej Partii Robotników (NSDAP). Jej zwolennicy nazywali się Narodowymi Socjalistami, co po niemiecku brzmi: Nationalsozialismus. Jako że zwrot taki jest długi, trudny do zapisania i wypowiedzenia na jednym wdechu (jest to cechą języka niemieckiego), powstał od niego dwusylabowy skrótowiec (których tworzenie jest kolejną cechą języka niemieckiego): nasi. Czyli „nazista“.

Wbrew lansowanej przez ignorantów tezie, nie jest to politycznie poprawny nowotwór, tylko wyraz o genezie jeszcze przedwojennej, określający zbrodnicze, realnie istniejące ugrupowanie polityczne i jego ideologię.

Mówienie inaczej, to jak twierdzić, że skoro każdy polityk kradnie, to znaczy, że każdy złodziej to polityk.

7) Zwycięstwo pod Mokrą:

Bitwa pod Mokrą od jakiegoś czasu robi furorę, jako jedyna bitwa w trakcie Kampanii Wrześniowej, jaką wygrali Polacy. I to nie byle jak, bowiem pokonując dwukrotnie liczniejszego przeciwnika i niszcząc dwieście czołgów nieprzyjaciela. Jako pierwszy ową batalię wygrzebał Wołoszański i niestety to jemu należy przypisywać to zwycięstwo. Zatriumfował on jednak nie nad Niemcami, ale głównie nad historią.

Po pierwsze: pod Mokrą Polacy nie walczyli z przeciwnikiem dwukrotnie liczniejszym, a po prostu liczniejszym. Dokładnie rzecz biorąc, po stronie Niemców walczyła 1 Dywizja Pancerna w sile 11 792 ludzi. Przeciwko niej stanęły natomiast: Wołyńska Brygada Kawalerii w sile 6 911 ludzi, 11 Batalion Strzelców w sile 940 ludzi oraz pociągi pancerne Śmiały i Piłsudski posiadające załogi w sile 190 ludzi. Łącznie daje to 9 171 żołnierzy i oficerów. Liczba ta pomnożona przez dwa w żadnym razie nie daje 11 792.

Po drugie: walk pod Mokrą w nie da się nazwać zwycięstwem, bowiem strona polska nie zdołała zrealizować swojego celu, którym było utrzymanie tego odcinka frontu. Przeciwnie, pomimo zaciętego oporu, Niemcy zajęli pole walki jeszcze tego samego dnia w nocy, a nazajutrz wznowili natarcie, zmuszając naszych do wycofania się. Tak więc bitwa zakończyła się porażką.

Po trzecie: owszem, Niemcy w trakcie tej bitwy utracili 100 czołgów, jednak nie był to druzgocący cios dla 1 Dywizji Pancernej, bowiem trwale zniszczono jedynie dwa pojazdy.

Niestety walka z pojazdami pancernymi rządzi się nieco innymi prawidłami niż z ludźmi. Wbrew pozorom, żeby doszło do zniszczenia, czy raczej spowodowania utraty pojazdu pancernego, nie jest konieczne jego całkowite rozbicie. Wystarczy, że dojdzie np. do zerwania gąsienicy, przestrzelenia silnika lub baku i pojazd traci przydatność bojową. W odróżnieniu od żywego żołnierza, nie umiera on jednak i bardzo często daje się naprawić.

Nie inaczej było pod Mokrą, gdzie z blisko stu utraconych czołgów prawię połowę przywrócono do użytku w ciągu 48 godzin.

6) Każdy Polak był Raginisem:

Jak wiadomo, w trakcie kampanii wrześniowej każdy Polak warty był 40 Niemców, bił się do ostatka i ginął z Bogurodzicą na ustach. Sabaton nawet piosenkę o tym napisał... Dotyczyło to w szczególności wyższego dowództwa. Faktycznie było trochę inaczej. Jak zwykle w Polsce wszystko psuło się od góry. Najlepszymi przykładami, że nie każdy był bohaterem mogą być generałowie Rómel i Dąb Biernacki.

Rómel jest moim zdaniem przykładem człowieka, który nigdy nie powinien dostać się na wyższe stanowisko dowódcze. Łączył brak talentu z tchórzostwem, w wyniku czego zbiegł z pola walki, porzucając własnych żołnierzy i zupełnie kluczową dla utrzymania frontu Armię Łódź.

Dąb-Biernacki natomiast, na skutek swego nieudolnego dowodzenia, doprowadził do klęski Piotrowskiej, w trakcie której jego oddziały zostały niemal z marszu rozbite. Co gorsza, kłamał w raportach do wyższego dowództwa, obwiniając o niepowodzenie żołnierzy, doprowadził do chaosu w trakcie odwrotu oraz do głodu wśród podkomendnych, do których (z jego winy) nie docierało zaopatrzenie. Mimo tego, nie został pozbawiony dowództwa, co pozwoliło mu kilka dni później, podczas bitwy pod Tomaszowem Lubelskim, porzucić własne oddziały i zbiec z pola walki w cywilnym przebraniu.

Nie popisał się też Władysław Bortnowski. Jeden z jego podkomendnych, generał Mikołaj Bołtuć, powiedział o nim: „żałuję, że w pierwszych dniach wojny, w czasie bitwy w Borach Tucholskich nie dałem mu kuli w łeb i nie objąłem dowodzenia” oraz „jak zginę, to niech wszyscy wiedzą, że zginąłem ja i armia z winy tego skurwysyna”. Bortnowski okazał się w pierwszej kolejności człowiekiem słabym psychicznie i po pierwszych klęskach się załamał.

Sam Bołtuć też, nawiasem mówiąc, nie był wielkim talentem. Przeciwnie, okazał się człowiekiem popędliwym w słowach i czynach, a bombardowanie w czasie walk nad Bzurą nadwerężyło mu nerwy. W efekcie tego stracił głowę, choć w nieco inny sposób: nie stchórzył, tylko wpadł w coś w rodzaju szału berserkerskiego, podejmując nieprzemyślane decyzje. Odwołał na przykład w trakcie walki dwóch dowódców podlegających sobie dywizji wprowadzając w nich chaos.

Bardzo źle zapisał się też generał Fabrycy, który szeregiem błędnych decyzji w zasadzie przekreślił możliwość obrony Polski południowo-wschodniej.

Jego podkomendny, pułkownik Franciszek Grabowski, porzucił swoich ludzi i zbiegł z pola walki. Fabrycy miał go za to postawić przed sądem wojennym, jednak z powodu braku czasu do tego nie doszło. Podobnie postąpił pułkownik Jan Batro, w krytycznej chwili symulujący chorobę. Natomiast pułkownik Dojan-Surówka, bohater z roku 1920 po prostu zdezerterował, porzucając swoich ludzi, po czym uciekł najpierw do Warszawy, a potem do Rumunii.

Wymieniać można długo.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...