Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Qn`ik

Ufo, duchy i takie tam ;P

Polecane posty

Mi osobiście trudno jest sobie wyobrazić, NIE-istnienia życia po śmierci. Po prostu nie potrafię objąć umysłem tej ewentualnej pustki, i straty własnej świadomości...

COŚ po prostu musi być, gdzieś dusza ludzka musi znajdować swoje miejsce, przecież jest nieśmiertelna...

Wiesz, może nie koniecznie to musi być problem z wyobrażeniem sobie, a bardziej z akceptacją takowej możliwości. Dla zdecydowanej większości o wiele bardziej budującą wizją jest "życie po śmierci" - jakiekolwiek by nie było - ważne żeby było. Do tego strachu przed nieznanym "życiuem pozagrobowym" wystarczy dodać religię, która u dużej rzeszy ludzi zaspokaja potrzebę gwarancji swego rodzaju niesmiertelności. Ja osobiście dopuszczam do siebie obie możliwości - i życie po śmierci czyli niebo, czyściec te sprawy jak i to, że człowiek umiera i razem z tą chwilą ginie jakakolwiek świadomość i "film się urwa" - tylko, że na zawsze. Co jest bardziej pozytywnego bez trudu zauważyć, ale wszystko zależy od tego jak ktoś jest w stanie dalko pójść w akceptacji różnych możliwości. Ty po prostu przedstawiasz pozycję człowieka, który za wszelką cenę wieży w to, że nasza dusza po śmierci dalej na swój sposób egzystuje :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi osobiście trudno jest sobie wyobrazić, NIE-istnienia życia po śmierci. Po prostu nie potrafię objąć umysłem tej ewentualnej pustki, i straty własnej świadomości...

Dawkins by coś o tym powiedział... Widzisz, memy istnienia pozagrobowego są bardzo silnym kompleksem, bo odwołują się do podstawowych emocji: strachu, nadziei... Dlatego bardzo trudno odpędzić się od myśli o rzekomym życiu po życiu. Na tym bazują (żerują?) religie. Tak naprawdę to większość nie boi nie tego, co zastanie po drugiej stronie, ile samego procesu umierania. Rację miał Sztaudynger. Wiara daję nadzieję, ze umieranie, jakkolwiek nieprzyjemne, nie jest końcem, czemuś służy, ale też i przynosi niepokój. Niewiara w istnienie życia pozagrobowego odbiera nieco irracjonalny lęk przed śmiercią, odbiera niepewność.

Mnie osobiście jest całkiem z tym dobrze.

przecież jest nieśmiertelna...

A jest? ;) Albo i nie. Jeśli w ogóle jest. Kwestia duszy i jej losu jest właściwie sprawą zależną od poglądów religijnych. Nie mieszajmy indywidualnych przekonań religijnych (jeśli ktoś takowe posiada) do rozważań o charakterze bądź co bądź paranaukowym.

osobiście dopuszczam do siebie obie możliwości - i życie po śmierci czyli niebo, czyściec te sprawy

Za „te sprawy” rozumiem masz na myśli „piekło”, którego jakoś nie dopuszczasz jako możliwość Twojego losu po śmierci? :>

Co jest bardziej pozytywnego bez trudu zauważyć

No nie wiem, co...

Owszem, dopuszczam możliwość istnienia bytu po śmierci. Ale zastanówmy się, tak na zdrowy rozum: dlaczego akurat jeden gatunek na Ziemi miałby mieć jakieś specjalne przywileje i mógłby przenosić swoją świadomość, która jest w końcu wynikiem działania impulsów elektrycznych w mózgu (odłóżmy proszę na bok na chwilę dogmaty)? Jeśli potrafiłby to jeden (człowiek) to na logikę potrafiłyby to też inne. Może rzeczywiście jest tak, że istnieje jakaś Moc, łącząca wszystkie istoty żywe.

Ewentualnie można by spekulować nad perspektywą przeniesienia naszej świadomości do układu elektronicznego (komputera). Już jednak Wielki Lem (który notabene również nie wierzył w życie pozagrobowe) zwrócił uwagę na dwie podstawowe niedogodności takiej koncepcji. Przecież w chwili dokonania zapisu nie przenieślibyśmy się do cyberprzestrzeni, a jedynie powstałaby cyfrowa kopia nas samych, jak najbardziej ciągle pozostających śmiertelnymi. W dodatku kopia miałaby poczucie, że jest nami. Która z osobowości miałaby większe prawo do naszej tożsamości? Dotychczasowa, czy nowa? Sytuację mogłoby ratować zabicie oryginału podczas procedury kopiowania. A kto by się na to odważył? O tym, że nowa istota byłaby uznana za nas samych, za kontynuację naszego istnienia stanowiłoby więc tylko prawo, umowa społeczna. Jednak w niczym nie poprawiłoby to naszej sytuacji. Po prostu zgaślibyśmy, a fakt, że w tym samym momencie zaczęłaby życie nowa, względnie nieśmiertelna istota obdarzona naszą świadomością i wspomnieniami raczej nie poprawiłby naszego samopoczucia. Po drugie, kwestia pojemności nośnika takiej świadomości. Istota ludzka (jeśli za takową uznamy elektroniczny „zrzut” osobowości) ma to do siebie, że życie przebiega jej na ciągłym zdobywaniu, wymianie informacji. To stanowi podstawę istnienia ludzkiej kultury, cywilizacji. Społeczeństwo nieśmiertelnych bytów funkcjonujące setki lat potrzebowałoby stałego rozszerzania pamięci. Owszem, nadzieja w miniaturyzacji układów (nanoukłady), ale i ta musi mieć kiedyś swoje granice.

Reasumując –idea przeniesienia świadomości do kompa to namiastka koncepcji duszy, dowód na rozpaczliwe poszukiwanie przez ludzkości jakiejś szansy na „życie po życiu”.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawkins by coś o tym powiedział... Widzisz, memy istnienia pozagrobowego są bardzo silnym kompleksem, bo odwołują się do podstawowych emocji: strachu, nadziei... Dlatego bardzo trudno odpędzić się od myśli o rzekomym życiu po życiu. Na tym bazują (żerują?) religie.

Żerują nie tyle religie co sekty. 3/4 sekt wbija ludziom do głów żeby stosowali się do określonych zasad bo jak nie to zostaną spaleni w piekle/zginą w armageddonie/króliki go zjedzą/i-czego-oni-tam-sobie-nie-wymyślą.

Współcześnie już niewiele religii opiera sie głównie na strachu przed potępieniem. Takie podejście do wiernych w średniowieczu stosowali m.in chrześcijańscy duchowni (memento mori)

Tak naprawdę to większość nie boi nie tego, co zastanie po drugiej stronie, ile samego procesu umierania. Rację miał Sztaudynger. Wiara daję nadzieję, ze umieranie, jakkolwiek nieprzyjemne, nie jest końcem, czemuś służy, ale też i przynosi niepokój. Niewiara w istnienie życia pozagrobowego odbiera nieco irracjonalny lęk przed śmiercią, odbiera niepewność.

W pełni się zgadzam.:)

Po prostu człowiek świadom swego nieuchronnego końca wierzy w istienie tego lepszego (albo i nie) świata, do którego trafi, jakikolwiek by on nie był.

Mnie osobiście jest całkiem z tym dobrze.

Likewise :wink:

A jest? ;) Albo i nie. Jeśli w ogóle jest. Kwestia duszy i jej losu jest właściwie sprawą zależną od poglądów religijnych. Nie mieszajmy indywidualnych przekonań religijnych (jeśli ktoś takowe posiada) do rozważań o charakterze bądź co bądź paranaukowym.

Fakt, tyle że podczas pisania miałem na myśłi głównie religię chrześcijańską. Zresztą zauważ, że praktycznie wszystkie najpopularniejsze i te mniej popularne , głoszą o nieśmiertelości duszy ludzkiej. Czy to Valhalla u Skandynawów, czy ogród z hurysami w islamie.

Oczywiście, jest to kwestia indywidualna dla każdego człowieka. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

osobiście dopuszczam do siebie obie możliwości - i życie po śmierci czyli niebo, czyściec te sprawy

Za „te sprawy” rozumiem masz na myśli „piekło”, którego jakoś nie dopuszczasz jako możliwość Twojego losu po śmierci? :>

Tutaj to już bardziej łapanie za słówka niż nie dopuszczanie innej możliwości ;). Ale to prawda - wygląda to dośc podejrzliwie :).

Co jest bardziej pozytywnego bez trudu zauważyć

No nie wiem, co...

Zważwyszy na to, że przynajmniej w naszym kraju mamy dośc dużo osób, które wierzą (choić często nie praktykują) i jak mają wybierać z dwojga złego (choć druga opcja to nie koniecznie musi być zło) to wolą wyobrażać sobie życie pozagrobowe niż finito i koniec filmu. Człowiek, który jako istota coraz bardziej chce przekraczać wszelkie granice, gdzie w ówczesnym świecie one rzeczywiście czasami się zacierają raczej nie chce, aby śmierć miała położyć kres jego istnieniu (cielesnem tak, ale nie duchownemu) i nawet to może być impulsem do myślenia w duchu róznych religii i ich eschatologii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.gazetawyborcza.pl/1,75476,4001182.html

Hmm... bardzo ciekawy artykuł. Głównie chodzi o to, że być możę jeszcze pred naszą erą odkryto Antarktydę (tylko kto? Chińczycy? Fenicjanie?) A jeszcze ciekawsze komentarze do niego. Na przykłąd ten, w którym wspomina się o tym, że są pewne dowody na to, że Fenicjanie dopłynęli do Ameryki. Co lepsze, mieli w tym (nie w dopłynięciu, tylko w odnalezieniu dowodów :wink: ) swój udział polscy antropologowie. Otóż badali oni szczątki Olmeków (to tacy goście jeszcze przed Majami, czyli o ile pamiętam gdzieś V-X w. n.e., szczyt chyba koło VI-VIIIwieku) i odkryli, że ich władcy mieli cechy pozwalające zaliczyć ich do rasy semickiej, a nie "tamtejszej", natomiast ich słuszy byli Murzynami (niewolnicy?). Z czasem coraz mniej jest tych cech (zerwanie kontaktu?), a w końcu są to typowi "Amerykanie".

Zresztą, z innych źródeł czytałem, że też Fenicjanie przywieźli z Ameryki np. tytoń albo kokę (znaleziono w grobowcu jakiegoś faraona 8) ).

Także odpada tutaj Danikenowska teoria o kosmitach, któzy nauczyli robić piramidy zarówno Egipcjan, jak i prekolumbijskie ludy. Po prostu inspiracja była znacznie bardziej bezpośrednia, czysto ludzka :wink: .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żerują nie tyle religie co sekty.
Religia = sekta, której się udało :D. Należy zdjąć z pojęcia „sekta” odium, jakie ciąży na nim za sprawą prasy i programów sensacyjnych. Każde wyznanie na początku jest sektą (nawet chrześcijaństwo), a z punktu widzenia innych konkurencyjnych kościołów jest sektą cały czas. O tym, czy sekta przekształci się w religię formalną decyduje jej charakter, czy zdąża do destrukcji (Brama Niebios, Świątynia Ludu), wymusza bezwzględne posłuszeństwo. Istnieją źródła, które mówią, że nawet pierwsi chrześcijanie wykazywali cechy destrukcyjne (wiara w rychły powrót Jezusa i związane wyprzedawanie majątków, życie w biedzie, przeczytajcie też o Ananiaszu i Szafirze – czy nie przypomina to bezwzględnego oddawania całego majątku na potrzeby wspólnoty, jak ma miejsce w niektórych sektach?), dopiero później zostało to zahamowane.
Człowiek, który jako istota coraz bardziej chce przekraczać wszelkie granice, gdzie w ówczesnym świecie one rzeczywiście czasami się zacierają raczej nie chce, aby śmierć miała położyć kres jego istnieniu

No, ja też bym nie chciał. Chciałbym też na przykład móc latać albo cofać czas. Ale nie oznacza to, że muszę uwierzyć w czarodziejskie moce, które to mi umożliwią. Wierzyć w istnienie czegoś tylko dlatego, że fajnie byłoby gdyby to było prawdą? Takie podejście „musi tak być bo ja tak chcę” świadczy, że ludzkość (jako zbiorowość, nie jako jednostki) jest wciąż niedojrzała.

Ale, ale, o religiach i przekonaniach to raczej, panowie, do

Filozofii. Tu możemy sobie najwyżej podyskutować o hipotetycznym naukowym wyjaśnieniu mechanizmu „życia po życiu” (jeśli by istniało). To co, jakieś propozycje? Jakieś kwanty energii?
Otóż badali oni szczątki Olmeków (to tacy goście jeszcze przed Majami, czyli o ile pamiętam gdzieś V-X w. n.e., szczyt chyba koło VI-VIIIwieku) i odkryli, że ich władcy mieli cechy pozwalające zaliczyć ich do rasy semickiej

A zauważ, że księga Mormona mówi o tym, że jedno z plemion Izraela dopłynęło do Ameryki, w dodatku kierując się na wschód. Mieli odbyć tę podróż w łodziach zbudowanych wedle „boskich wskazówek”, Thor Heyerdahl twierdzi, że łodzie mogły by być skonstruowane według staroegipskich papirusów. W Ameryce Południowej znajduje się kompleks świątynny Chavin de Huantar, który przypomina budową świątynię Jerozolimską. Tylko skąd miał wiedzieć o tym Joseph Smith ? Może rzeczywiście znalazł jakieś tabliczki (w aniołki nie wierzę).

w końcu są to typowi "Amerykanie".

No co, wymieszali się w końcu z tubylcami. Chociaż np. władcy w Ameryce Południowej często żenili się z własnymi siostrami dla utrzymania czystości linii rodu i zachowania prawa do dziedziczenia. Podobne tradycje znajdujemy w Egipcie.

Zresztą, z innych źródeł czytałem, że też Fenicjanie przywieźli z Ameryki np. tytoń albo kokę (znaleziono w grobowcu jakiegoś faraona 8) .

Cieniem na teorii „kokainowych mumii” kładzie się fakt, że laboratoria, w których badano szczątki były używane wcześniej do analizy zarekwirowanych przez gliny narkotyków, więc mogło dojść do skażenia. Ale... gdyby jednak to była prawda?? A weźmy na przykład piramidy. Wiadomo, że na przykład Hebrajczycy wiele zawdzięczają Egipcjanom, ich kapłanom, zarówno w kwestii obrzędowości, jak i nauki (świątynie były jedynymi ośrodkami nauki w tych czasach), również z niektórymi elementami kultu. Nie od rzeczy przy tym, że założyciel judaizmu, Mojżesz wychował się w Egipcie i wiele rzeczy mógł przejąć (włącznie z kultem monoteistycznym , powstałym pod wpływem kultu Atona). Do Ameryki mieli też przed Kolumbem mieli też zresztą dopłynąć Chińczycy:

http://serwisy.gazeta.pl/nauka/1,37469,3117478.html

A jeśli ludy Wschodu odkryły Amerykę nie w 1421, tylko tysiące lat wcześniej? W końcu miały najbliżej ;), a nawet sami Indianie pochodzą od Azjatów. Ale nie wszyscy wiedzą, że w Chinach też są piramidy!! Co prawda rząd komunistyczny nie dopuszcza obcokrajowców do zbadania tych obiektów. Może w starożytności rzeczywiście istniał jakiś rozległy kontakt kulturowy między różnymi odległymi ludami, a świat nie od dziś jest globalną wioską? „To, że nie mamy dowodów na to, że tak było, nie znaczy, że tak nie było”. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może w starożytności rzeczywiście istniał jakiś rozległy kontakt kulturowy między różnymi odległymi ludami, a świat nie od dziś jest globalną wioską? „To, że nie mamy dowodów na to, że tak było, nie znaczy, że tak nie było”. ;)

No tak, niestety pewnie masa rzeczy zginęła w mrokach dziejów, cześto zresztąna skutek głupoty człowieka. Kto wie, co kryły pisma Majów spalone doszczętnie przez "cywilizowanych" Hiszpanów, albo Wielka Biblioteka Aleksandryjska, w której przecież przez kilkaset lat zbierano wiedzę starożytną.

Na przykład tylko dzięki Herodotowi wiemy, że Fenicjanie około 600r.p.n.e. opłynęli w 3 lata Afrykę. Gdyby nie ta wzmianka, prawdopodobnie nie byłoby innych źródeł na ten temat.

Niestety, w czasach wojny głupota ludzka nie znała granic...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto wie, co kryły pisma Majów spalone doszczętnie przez "cywilizowanych" Hiszpanów, albo Wielka Biblioteka Aleksandryjska, w której przecież przez kilkaset lat zbierano wiedzę starożytną.

Źródła podają, że po zdobyciu Grenady przez wojska chrześcijańskie na stos trafiło TYSIĄC ksiąg. A wiadomo, że w średniowieczu nauka arabska stała na o wiele większym poziomie od ówczesnej nauki europejskiej, która w niektórych aspektach wręcz cofnęła się od czasów starożytnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Sytuację mogłoby ratować zabicie oryginału podczas procedury kopiowania. A kto by się na to odważył?(...)

Możliwe, że taka operacja byłaby niszcząca dla mózgu (np. trzeba by go pokroić na kawałki albo potraktować jakimiś chemikaliami czy promieniowaniem dla łatwiejszego odczytu) i wtedy problem by się jakby rozwiązał ;)

O tym, że nowa istota byłaby uznana za nas samych, za kontynuację naszego istnienia stanowiłoby więc tylko prawo, umowa społeczna. Jednak w niczym nie poprawiłoby to naszej sytuacji. Po prostu zgaślibyśmy, a fakt, że w tym samym momencie zaczęłaby życie nowa, względnie nieśmiertelna istota obdarzona naszą świadomością i wspomnieniami raczej nie poprawiłby naszego samopoczucia.

Myślę, że ciekawym pomysłem byłoby zamienianie po kolei komórek mózgu na jakieś nanoroboty - w końcu od utraty jednej komórki i zamiany na robota się świadomości nie utraci, czyż nie? Więc gdyby ten proces był stopniowy to może udało by się w ten sposób unieśmiertelnić ludzi jako takich, a nie ich kopie.

Po drugie, kwestia pojemności nośnika takiej świadomości. Istota ludzka (jeśli za takową uznamy elektroniczny „zrzut” osobowości) ma to do siebie, że życie przebiega jej na ciągłym zdobywaniu, wymianie informacji. To stanowi podstawę istnienia ludzkiej kultury, cywilizacji. Społeczeństwo nieśmiertelnych bytów funkcjonujące setki lat potrzebowałoby stałego rozszerzania pamięci. Owszem, nadzieja w miniaturyzacji układów (nanoukłady), ale i ta musi mieć kiedyś swoje granice.

Zależy, czy mówimy tu o prawdziwej nieśmiertelności (co może okazać się niemożliwe, zważywszy na to, że wszechświat może nie rozszerzać w nieskończoność (w końcu naukowcy nie są jeszcze co do tego tak do końca zgodni) tylko się skurczyć i zapaść - a nie ma szans by jakakolwiek istota w nim bytująca takie coś przeżyła) czy po prostu o wydłużeniu życia do niewyobrażalnych dziś długości. Prawdziwa nieśmiertelność była by dla jakiejkolwiek istoty ludzkiej niewyobrażalną męczarnią - człowiek do szczęścia potrzebuje zmian, musi obierać sobie nowe cele, poznawać nowych ludzi, zdobywać nowe rzeczy itp, a gdyby był nieśmiertelny to w końcu wymyślanie kolejnych celów by przekroczyło możliwości jego wyobraźni, wszystko zaczęło by go nudzić - a wtedy nie byłby już w stanie normalnie żyć (mogła by go 'uratować' co najwyżej ucieczka w obłęd). Jedyną sytuacją, w której człowiek mógłby żyć wiecznie, jest stan ciągłego zagrożenie życia (oczywiście musiałaby być wtedy 'dopuszczona' możliwość utraty życia z innych przyczyn niż naturalne) - wyższe funkcje mózgu nie mają wtedy zbyt wiele do gadania, a instynkt samozachowawczy nie uznaje propozycji typu 'znudziło mi się, poddaję się już' ;)

Reasumując –idea przeniesienia świadomości do kompa to namiastka koncepcji duszy, dowód na rozpaczliwe poszukiwanie przez ludzkości jakiejś szansy na „życie po życiu”.

No i mnie właśnie zastanawia - po co? Chyba każdy zna cytat 'większość z tych, co mażą o nieśmiertelności, nie wie co z sobą zrobić w deszczowe niedzielne popołudnie'. Jak wyżej napisałem, uważam, że człowiek nie jest w stanie żyć na jako takim poziomie będąc nieśmiertelnym, życie takie skończyło by się albo na samobójstwie, albo na błaganiu o śmierć (zależy, czy za nieśmiertelność uznajemy brak śmierci naturalnej, czy brak śmierci w ogóle). Dlatego dziwi mnie, czemu tyle ludzi pragnie nieśmiertelności, mimo że prawdopodobnie nigdy nie próbowali nawet sobie tego wyobrazić ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do duchów wierzę tylko w dusze ludzkie. Natomiast małe zielone ludziki mogą istnieć naprawdę :!: Widzieliście te wszystkie zdjęcia i filmy o nich :?: Naukowo udowodniono, że kręgi w zbożu nie zostały wykonane przez człowieka. Każdy kłos ukręcono, a nie ścięto.Tego nie dokonanoby w jedną noc :scratch: A słyszeliście, że pierwsze pogłoski o UFO pochdzą ze średniowiecza :shock: :?:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmmm mnie dreczy jedno pytanie od kiedy zaczalem myslec... tzn doroslem do tegpo stopnie ze zrozumialem co to smierc itd... czasami sie zastanawiam co bedzie gdy umre... co sie stanie ze mna z moja osoba itd.. przeciez nie jestesmy taka MYSZKA MIKI CZY KACZOREM DONALDEM ktorych ktos wymyslij i bede trwali wiecznie.... przeciez nie musielismy przysc na swiat bo moglo zdazyc sie jakies nieszczescie.. jestmy kim jestesmy.... dlaczego nie jestesmy iny... dlaczego ktos ma taki wzrost a nie inny.. i wiele temu pytan podobnych...a zastanawialiscie sie co bedzie gdy dozyjecie straosci i umrzecie... co wtedy?.. czy bedziecie zyli w niebie i prowadzili tam zycie.. a nawet jesli toco tam bedziecie robili... jakie zajecia wykonywali..... mnie osobiscie ciekawi i przeraza ta mysl ze kiedys to sie sokonczy... ze nie musialem tu wcale byc....

slowo do ludu wyglosil mikko ;]

sory za bledy

pEacE

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowo udowodniono, że kręgi w zbożu nie zostały wykonane przez człowieka. Każdy kłos ukręcono, a nie ścięto.Tego nie dokonanoby w jedną noc :scratch:

Ciekaw jestem, kto był tym "naukowcem", który to udowodnił :wink: . BO jak jakiś "ufolog" (cokolwiek to znaczy, szkoda że nie "hobbitolog", albo jeszcze lepiej "rabarbarowżelolog"), to kiepski ten dowód. Bo ja akurat słyszałem i czytałem, że udowodniono naukowo, że te kręgi można zrobić w ten sposób, że nie da się odróżnić, czy "sztuczne", czy "naturalne". A jak naukowo? Metodą eksperymentu - studenci zrobili w nocy kręgi, zawołali "ufologów", a ci zachwyceni orzekli, że to piękne kręgi zrobione przez kosmitów :D .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...