Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

EGM

EGM w sosie własnym

Polecane posty

I jak starosta jurydyczny, mający kilku pachołków, miałby wymusić egzekucję wyroku na takim Stadnickim, trzymającym w Łańcucie kilkusetosobową prywatną armię?

Jeżeli złamał te prawo "krajowe" (a nie powiedzmy dodatkowe jakiegoś magnata), to krajowe siły powinny być zaangażowane w usunięcie takiego człowieka... Może to i naiwne, ale chyba tak POWINNO być.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli złamał te prawo "krajowe" (a nie powiedzmy dodatkowe jakiegoś magnata), to krajowe siły powinny być zaangażowane w usunięcie takiego człowieka... Może to i naiwne, ale chyba tak POWINNO być.

Bo w Polszcze "złota wolność" pewnych reguł strzeże:

Chłopa na pal, panu nic, szlachcica na wieżę!

A to Pan Generał nie grał w BG?( a szczególnie w Tron Bhaala- tego było tam od cho... dużo ich było)

W BG znam tylko pierwszą część, bez dodatków i unikając starć grałem postacią złodzieja. Może dlatego, że z postaci świata FR najbardziej polubiłem Cyrica?

I jak starosta jurydyczny, mający kilku pachołków, miałby wymusić egzekucję wyroku na takim Stadnickim, trzymającym w Łańcucie kilkusetosobową prywatną armię?

Jeżeli złamał te prawo "krajowe" (a nie powiedzmy dodatkowe jakiegoś magnata), to krajowe siły powinny być zaangażowane w usunięcie takiego człowieka... Może to i naiwne, ale chyba tak POWINNO być.

Dogmeacie, ufnością w moc prawa Rzeczypospolitej wzruszasz mnie jak poduszkę.

Cytat z "Opowiadania historycznego" Marcina Brzezickiego...

Był kiedyś Witków na ustach całej Rzeczypospolitej, a nawet poza jej granicami szeroko omawiano tragiczną sprawę Gertrudy z Komorowskich Szczęsnowej Potockiej, kiedy to w 1770 roku wówczas 18-letni, a późniejszy marszałek konfederacji targowickiej zakochał się w młodszej od siebie córce szlachcica ze Suszna, Gertrudzie Komorowskiej i w tajemnicy przed swoimi rodzicami poślubił ją.

Najpierw młodzi chcieli wziąć ślub w parafii panny tj. w Witkowie, lecz proboszcz dowiedziawszy się, że jest to syn wojewody kijowskiego Franciszka Potockiego z Krystynopola, wówczas Jednego z najbogatszych i najpotężniejszych magnatów w Polsce, zwanego królikiem Rusi, odmówił ślubu bez zgody rodziców w obawie przed zemstą dumnego magnata. Znalazł się jednak usłużny paroch unicki w zapadłej wśród lasów wiosce Uhnowie, który za dobre wynagrodzenie udzielił ślubu.

Tajemnica nie dała się długo zachować. Na dworze krystynopolskim, wzorowanym na dworach zagranicznych panujących - zawrzało. Rodzice, a w szczególności matka (z Mniszhów) szukała żony dla ulubionego jedynaka na dworach europejskich monarchów, a nie w zaścianku szlacheckim, to też niewinnego posła tej wieści Franciszek Potocki na miejscu "rozczepił". Sprawę jednak załatwiono wedle rady matki, która zamierzała wykorzystać te okoliczności, że jej rodzona siostra była przełożoną klasztoru Benedyktynek w Dukli.

W zimie, kiedy Ukraina, pokryta śniegiem aż po Krym, przypomina raczej Syberię, żaden Tatar nie wychyli się z namiotu koczowniczego obozu, ale w ową zimę zdarzył się "najazd tatarski" na Suszno, gdzie nikogo poza dworem Komorowskich nie ograbiono, a i w tym dworze niczego nie zabrano prócz jednej "branki" Gertrudy. Dziwne też, że Tatarzy nie zabijali broniących się, lecz po prostu płazowali ich i to wśród popularnych i dosadnych przeklęć ruskich, a jeden z Tatarów był zupełnie podobny do Kozaka, który często przyjeżdżał ze Szczęsnym do Suszna. Dla pogłębienia zagadki Tatarzy nie uciekali z porwaną na południe w stronę stepów i Krymu, lecz ruszyli wprost na bity trakt do Lwowa.

To też stroskany miecznik Komorowski nie gonił Tatarów, lecz udał się wprost do Krystynopola. Tutaj dowiedział się, że jego zięć przed kilkoma dniami wyjechał na dłuższy pobyt do Włoch, a wojewoda Franciszek w ogóle go nie przyjął. Nieszczęsny ojciec ani się domyślał, że już nigdy nie zobaczy ani córki, ani zięcia, który zawsze skrzętnie i z powodzeniem unikał tego spotkania.

Tatarzy w swoich jakże charakterystycznych strojach gdzieś rozpłynęli się w śniegu tak jak niespodziewanie się z niego wyłonili, a do Kamionki Strumiłowej zbliżał się spory oddział kozaków w barwach Potockich pod wodzą zaufanego komendanta straży zamkowej w Krystynopolu kpt. Sierakowskiego i "starszego" kozaków Wilczka, zwarcie otaczając szerokie, wygodne sanie.

W lasach koło Batiatycz oddział dogonił długi wąż sań wiozących zboże Potockiego do Lwowa i musiał je minąć. Siedzący w pięknych saniach opiekun Gertrudy w obawie, by nie zawołała o pomoc, mocniej przykrył ją pierzynami, lecz kiedy oddział minął korowód sań - Gertruda już nie żyła. Oprawcy wiedzieli co mają zrobić z żywą, ale kiedy zobaczyli trupa potracili głowy. Dla zatarcia śladów zbrodni wyrąbano przeręble w przydrożnym Bugu i wepchnięto zwłoki pod lód, a kozacy w obawie przed gniewem ojca względnie i syna tak się rozpierzchli po Dzikich Polach, że ani Potoccy ani Komorowski nigdy żadnego z nich nie znaleźli, chociaż przez lata całe szukali autentycznych świadków zbrodni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dogmeacie, ufnością w moc prawa Rzeczypospolitej wzruszasz mnie jak poduszkę.

To w pozytywnym sensie czy w negatywnym, bo nie załapałem? ;)

Ja nie wierzę w moc prawa... Ja wierzę w to iż państwo jest od tego by chronić poddanych, nawet przed nimi samymi (choć wizja Orwel'owskiego świata mnie przeraża Rok 1984) za wszelką cenę... Bez poddanych nie ma kraju.

Wiem, że to naiwne wizje, ale wierzę w demokrację i wiem, że choć sam świata nie zmienię, to już otaczające mnie środowisko choć w małym stopniu mogę :)

Jedni uznają mnie za głupca, naiwniaka i szaleńca, ale geniusz i szaleństwo dzieli cienka granica :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dogmeacie, ufnością w moc prawa Rzeczypospolitej wzruszasz mnie jak poduszkę.

To w pozytywnym sensie czy w negatywnym, bo nie załapałem? ;)

Ja nie wierzę w moc prawa... Ja wierzę w to iż państwo jest od tego by chronić poddanych, nawet przed nimi samymi (choć wizja Orwel'owskiego świata mnie przeraża Rok 1984) za wszelką cenę... Bez poddanych nie ma kraju.

Wiem, że to naiwne wizje, ale wierzę w demokrację i wiem, że choć sam świata nie zmienię, to już otaczające mnie środowisko choć w małym stopniu mogę :)

Jedni uznają mnie za głupca, naiwniaka i szaleńca, ale geniusz i szaleństwo dzieli cienka granica :)

Ależ oczywiście pozytywnie mnie wzruszyłeś, Dogmeacie. Młodzieńczy idealizm jest wartością samą w sobie. I tylko taki stary, zgryźliwy pierdoła jak ja, myśli czasem, że na wojnach wszczynanych przez starych cyników giną najczęściej młodzi idealiści...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Idealizm to naiwna wiara, że wszystko dzieje się lub chociaż powinno się dziać tak, jak to wynika z publicznie deklarowanych norm. W tym sensie idealizm jest swoistą odmianą naiwności. Idealista w tym sensie wierzy, że wszyscy ludzie są "dobrzy", zachowują się przyzwoicie i nigdy nikomu nie czynią krzywdy bez powodu.

2. Idealizm to wiara w nadrzędność norm moralnych i prawnych nad twardą rzeczywistością dnia codziennego. W tym sensie idealizm jest pokrewny romantyzmowi. Idealista w tym sensie to człowiek kierujący się owymi nadrzędnymi, w jego przekonaniu, zasadami, wbrew opinii innych ludzi i często ze szkodą dla własnych interesów.

No cóż, jestem naiwniakiem wykorzystywanym przez ludzi. Przynajmniej mam czyste sumienie...

Ale skoro zasady/normy nie są po to by je łamać, a nic (bez przesady, zaokrąglenie takie) nie dzieje się według zasad/norm, to po co one są? Mają dawać poczucie bezpieczeństwa? No chyba tylko takim naiwniakom jak ja, którzy wierzą, że pojedyncza jednostka lub zbiór takich jednostek jest w stanie coś zmienić działając wedle ogólnie przyjętych praw/norm/zasad... I tak zapatrzeni, zaabsorbowani w swej maluczkości, w tej mikroskali, że nie dostrzegają tych gigantów. Tych kolosów nie do poruszenia... :mellow:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A żyjąc, nie zamieniliby się w starych cyników?

Niekoniecznie. Życie odziera ze złudzeń, ale gdzieś tam we mnie, np. tkwi jakieś naiwne przekonanie, że należy postępować przyzwoicie, bo tak postępować się powinno, a nie dlatego, że tak nakazuje jakiś groźny staruch z kamiennymi tablicami.

Oczywiście, to samo mam do powiedzenia Dogmeatowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie. Życie odziera ze złudzeń, ale gdzieś tam we mnie, np. tkwi jakieś naiwne przekonanie, że należy postępować przyzwoicie, bo tak postępować się powinno, a nie dlatego, że tak nakazuje jakiś groźny staruch z kamiennymi tablicami.

Oczywiście, to samo mam do powiedzenia Dogmeatowi.

Co innego postępować tak z musu, a co innego z chęci... Cóż, to każdy ma swój kręgosłup moralny, ale wolę w życiu niczego nie żałować i nikogo nie krzywdzić niż żyć "dobrze", ale zupełnie na odwrót... Zwłaszcza, że gdyby większość tak myślała, to świat byłby o kilka klas wyżej.

Życie odziera ze złudzeń

Nie raz się przejechałem czy zawiodłem, ale nadal wierzę w ludzi, w to, że należy być uczciwym (nie tylko dlatego, że nakazuje tak prawo), prawdomównym itp

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie raz się przejechałem czy zawiodłem, ale nadal wierzę w ludzi, w to, że należy być uczciwym (nie tylko dlatego, że nakazuje tak prawo), prawdomównym itp

Widzisz, Dogmeacie, sęk w tym, że wszelkiego rodzaju kanciarze, oszuści, kombinatorzy i politycy bardzo się cieszą z tego, że Ty wierzysz w ludzi. Kogo mieliby nabierać i okradać, gdyby wszyscy byli jak oni?

A tak przy okazji...

Jak myślisz, komu najbardziej zależy na utrzymaniu w mocy wszelkiego rodzaju ustaw antynarkotykowych? Kto gotów byłby użyć wszelkich sposobów, żeby nie dopuścić do legalizacji narkotyków? Przecież Sherlock Holmes dawał sobie w żyłę i nikt nie miał mu tego za złe? W wiktoriańskiej Anglii, tak surowej przecież obyczajowo, nie było żadnej policji antynarkotykowej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, Dogmeacie, sęk w tym, że wszelkiego rodzaju kanciarze, oszuści, kombinatorzy i politycy bardzo się cieszą z tego, że Ty wierzysz w ludzi. Kogo mieliby nabierać i okradać, gdyby wszyscy byli jak oni?

A co mi innego pozostaje...? Usiąść na (_!_) i myśleć jak to mam źle, użalać się nad sobą? Inni (niektórzy) mają jeszcze gorzej... Zawsze mogę mieć pretensje także to siebie, że głosowałem na ten, a nie inny rząd, mogę wyjechać (lecz nie chcę). No i bez przesady, jeżeli coś śmierdzi z daleka, to nie podchodzę, ani nawet kijem nie dotknę ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za oknem szaro, smutno i nawet diabeł byłby się powiesił patrząc w ten "mżywioł". Od 10 lat nie widziałem we Wrocku normalnej zimy. Dajcie mi jednego z tych, co utrzymują, że rosnące zanieczyszczenie atmosfery nie jest przyczyną zmian klimatycznych, żebym mógł mu skopać akt i przyozdobić go kolekcją siniaków. Być może facet ma nawet rację, ale byłbym się na kimś wyładował, murwa kać!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generale, rozumiem twoj bol ;) zeby doswiadczyc dzisiaj prawdziwej zimy, trzebaby wyjechac do Finlandii czy innej Kanady, i to raczej blizej kola podbiegunowego niz do stolic tych krajow :mellow: ocieplanie sie klimatu to jednak fakt autentyczny, cokolwiek by sie do tego nie przyczynialo. niedlugo dojdzie do tego, ze miast swierkow i sosenek bedziemy ubierac palmy kokosowe, a tradycyjny kulig bedzie sie odbywal na nartach. wodnych...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generale, rozumiem twoj bol ;) zeby doswiadczyc dzisiaj prawdziwej zimy, trzebaby wyjechac do Finlandii czy innej Kanady, i to raczej blizej kola podbiegunowego niz do stolic tych krajow :mellow: ocieplanie sie klimatu to jednak fakt autentyczny, cokolwiek by sie do tego nie przyczynialo. niedlugo dojdzie do tego, ze miast swierkow i sosenek bedziemy ubierac palmy kokosowe, a tradycyjny kulig bedzie sie odbywal na nartach. wodnych...

Ja w kwestii formalnej ale strasznie mnie irytuje zwrot "fakt autentyczny". to maslo maslane, gdyz fakt z zalozenia jest autentyczny, jesli nie jest autentyczny to z faktu staje sie plotka. pogloska, czy innym popierdem. To "oczywista oczywistosc". :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w kwestii formalnej ale strasznie mnie irytuje zwrot "fakt autentyczny". to masło maślane, gdyż fakt z załozenia jest autentyczny, jeśli nie jest autentyczny to z faktu staje się plotką, pogłoską, czy innym popierdem. To "oczywista oczywistosc". :)

Smugglerze, ja już dawno temu przestałem reagować na zwroty takie jak "spadł na dół", czy "wrócił z powrotem", albo "cofnął się w tył"... Ech, te urocze pleonazmy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym Wielce Szanownemu Gronu (nauczyłem sie od Generała wazeliny ^_^) zwrócić uwagę, ze zwrot "masło maślane" niedługo znajdzie szerokie zastosowanie w życiu codziennym. Dlaczego? Bo teraz przy masłach sprzedawanych w sklepach miesza sie tyle, ze spośród 15 rozmaitych "Super Maseł", "extra śmietankowych maseł" itp cięzko znaleźc coś, co nie jest tak naprawde jakims miksem margaryny ze śmietaną, który w dodatku smakuje o wiele gorzej od obydwu swoich "rodziców". "Masło Maślane" - to powinna być marka, w której zawartość masła nie spada poniżej 60% (jak na dzisiejsze realia - świetny wynik!).

Ogólnie postem tym nieco zejde z tematyki świątecznej, i być moze rozpocznę dyskusje na temat "jak to kiedyś lepiej wszystko smakowało", i sam moge podac wiele przykładów - kiedys sprzedawano dojrzalsze pomidory/banany bez takiej ilosci chemii, kiedyś parówki faktycznie zawierały mięso, itp itd.

Ponoć "za komuny" roiło się w sklepach od wyrobów czekoladopodobnych, zaś przeciez dzisiaj nawet w czasie swiąt jest doskonale widoczne, jak liczne jest to cholerstwo na sklepowych półkach, głównie w postaci "czekoladowych" mikołajów. Podobnie jak z masłem, cięzko znaleźc jakiegoś czekomikołaja, który JEST naprawdę z czekolady.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A fe, milordzie... nie myl łagodnej ironii i sporej dozy szacunku z wazeliniarstwem. Zechciej też zwrócić uwagę, że w powiedzeniu "nauczyłem się wazeliny" jest tyleż logiki, co np. w stwierdzeniu "nauczyłem się buta".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alez nie było moim zamiarem urazic Cie, Generale. Moze uzylem niewłasciwego słowa. Tak, powinno byc "wyrazów szacunku wobec rozmówców". Tylko cóz, teraz to juz nie jest jedno słowo.

No offense taken...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za oknem szaro, smutno i nawet diabeł byłby się powiesił patrząc w ten "mżywioł". Od 10 lat nie widziałem we Wrocku normalnej zimy. Dajcie mi jednego z tych, co utrzymują, że rosnące zanieczyszczenie atmosfery nie jest przyczyną zmian klimatycznych, żebym mógł mu skopać akt i przyozdobić go kolekcją siniaków. Być może facet ma nawet rację, ale byłbym się na kimś wyładował, murwa kać!

Kop mnie, bij mnie Generale!!! :) (gdybyś był piękną kobietą dodałbym jeszcze "drap mnie i mów do mnie brzydko po niemiecku" ;))

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kop mnie, bij mnie Generale!!! :) (gdybyś był piękną kobietą dodałbym jeszcze "drap mnie i mów do mnie brzydko po niemiecku" ;))

Mogę, Ghoran? Naprawdę mogę?

A SZYSZKĘ JODŁOWĄ DOBRZE WYSCHNIĘTĄ I W SOKU JAGÓD CISOWYCH WYMOCZONĄ KAŻDEMU ZADYMIACZOWI ATMOSFERY GRUBSZYM KOŃCEM W (_!_) WETKNĄĆ I NIECH STO TYSIĘCY SPARSZYWIAŁYCH AFRYKAŃSKICH SŁONI DMĄC W PRZYSTAWIONĄ MU TAMŻE TRĄBĘ JERYCHOŃSKĄ GŁĘBIEJ JĄ WCISKA! :D

I amen...

Co sądzisz o książkach Cejrowskiego? Ja ,,Gringo wśród dzikich plemion'' połknąłem w 1 dzień i już kombinuję kasę na ,,Rio Anaconda'' :)

Cejrowski prowadził kiedyś jakiś program telewizyjny, który się nazywał WC kwadrans, czy jakoś podobnie. Waląc kuflem w stół popisywał się taką arogancją i manierami, że nawet teraz bez abominacji wspomnieć tego nie mogę. Wiem, to cholernie subiektywna opinia, ale cóż mam zrobić? Nie trawię człowieka i tyle...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generale gdybyś chciał rzeczoną szyszkę wcisnąć każdej trzodzie hodowlanej to chyba czasu by zabrakło. Przeca nie od dziś wiadomo, że największym emitentem CO2 jest przemysłowa hodowla żywca. Już widzę szacowną osobę EGN wciskającą szyszkę biednej śwince, co ją mają zjeść na święta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generale gdybyś chciał rzeczoną szyszkę wcisnąć każdej trzodzie hodowlanej to chyba czasu by zabrakło. Przeca nie od dziś wiadomo, że największym emitentem CO2 jest przemysłowa hodowla żywca. Już widzę szacowną osobę EGN wciskającą szyszkę biednej śwince, co ją mają zjeść na święta.

Nie zamierzam nikomu wciskać szyszek osobiście. Producentami i szefami tych mięsnych kombinatów przemysłowych niech się do woli zajmują brudni, zarażeni niemiecką chorobą poganiacze owych słoni. A o wartości oraz jakości mięsa tychże świnek też można by podyskutować...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...